Borwol - 2017-04-24 07:39:11 |
W dzieciństwie słyszeliście pewnie opowieści o Wielkiej Wojnie z Chaosem. Historia Magnusa Pobożnego i jego zwycięstw nad armiami Chaosu jest powszechnie znana. Chociaż w ciągu 200 lat, jakie upłynęły od tamtej pory, nie brakło wojen i zagrożeń, Imperium nigdy wcześniej nie stanęło w obliczu takiego niebezpieczeństwa. Aż do teraz. Archaon, Władca Chaosu zaatakował imperium, wiodąc pięć potężnych armii. Z pustkowi Chaosu wyruszyły hordy mutantów, koszmarnych potworów, dzikich barbarzyńców i ogarniętych obłędem czarnoksiężników. Biczownicy i wróżbici głosili, że oto nadszedł kres ludzkości. Łatwo było w to uwierzyć, gdy hordy najeźdźców plądrowały i paliły wszystko na swojej drodze pustosząc północne prowincje imperium. W ciągu kilku ostatnich miesięcy słyszeliście niezliczone opowieści. Ludzie powiadają, że Sigmar znów stąpa po ziemi. Podobno armia wilków zaatakowała kislevskie miasto Erengard. Dawni bohaterowie powstają z grobów, by bronić Imperium. Ludzie zapewniają, że pod Middenheim odniesiono wielkie zwycięstwo. Mówi się, że Talabheim szalej zaraza. Możecie wierzyć tylko w to co widzieliście, a widzieliście już wiele – kryjące się po lasach rozbite oddziały mutantów i zwierzoludzi walczące o kryjówkę z bandytami kryjącymi się przed sprawiedliwością Imperatora Karla Franza. Niektórzy na własne oczy widzieli jak weterani walk zmieniają się po jakimś czasie w pokraczne bestie. Niektórym udało się uciec, inne skończyły zabite stalą, bądź spalone na stosie. Wielu z tych, którzy się nie zmienili straciło rozum i również wzbudzali zainteresowanie łowców czarownic – inkwizycji mającej na celu wyplenienie chaosu z trzewi Imperium zanim znów się rozwinie. Były też inne niebezpieczeństwa, często bardziej złowrogie, bo zupełnie niespodziewane dla uczciwego obywatela. Po odzyskaniu kontroli nad większą częścią imperium armia i przydrożni sędziowie zaczęli przetrząsać wielkie tereny w celu odszukania i przykładnego ukarania dezerterów. Podróżując traktem minęliście niejedno drzewo z wygiętymi gałęziami, aż trzeszczącymi pod ciężarem domniemanych zdrajców ludzkości. Większość z nich wyglądała jak zwykli ludzie, których żebra można było dostrzec spod skóry długo przed ich śmiercią. Takie drzewa należało omijać. Smród ciał wabił sfory wygłodniałych psów, które nie wahały się zaatakować ludzi. Nie tylko psy oszalały. Ośmielone ucztowaniem na zmasakrowanych podczas bitew ciałach kruki stały się na tyle bezczelne, że starały się kąsać nawet ludzi śpiących pod gołym niebem .
```000```
Trójka postaci szła powoli traktem otoczonym z obu stron leśnymi ostępami. Ubita droga była szeroka jednak grupa poruszała się po jej krawędzi bacznie obserwując okolicę i nerwowo oglądając się za siebie. W pamięci miała jeszcze ostatnio miniętą opustoszałą osadę. Żołnierze nie zdążyli przed wymarszem dobrze zakopać wspólnej mogiły jej mieszkańców i w okolicy roiło się mnóstwo zdziczałych psów. Powoli zaczynało brakować zapasów a zwierzyny w lesie też niestety było niewiele. Dotąd podróżni mieli szczęście mijając już sporo podobnych miejsc, czasem chowając się w lesie na widok niebezpieczeństwa, umknęli przed wszystkimi zagrożeniami jakie na nich czyhały. Jednak nawet najwięksi optymiści zaczęli powątpiewać w to, czy to szczęście może trwać wiecznie. Grupa usłyszała coś co przy sporej dozie domysłów mogło brzmieć jak ciche pohukiwanie sowy. Najpierw jedno, po chwili drugie. Wszyscy przystanęli wyczekując aż z lasu po przeciwnej stronie drogi wyłoniła się postać. - Przed nami czysto. Czujecie to? Chyba zaraz zacznie padać. Lepiej się będzie schować. - Przejdźmy jeszcze trochę, póki mamy siły – odpowiedział spokojny głos – mamy jeszcze około godziny dziennego światła, a odpoczywając nie znajdziemy nic do jedzenia. – przerwał na chwilę – Naprawdę musimy pomyśleć o lepszym sygnale. Nawet durny Gor się zorientuje, że to w najlepszym wypadku jakiś zmutowany kogut tak pieje, nie żadna sowa. Bez słowa komentarza grupa składająca się już z czterech mężczyzn ruszyła dalej. Nie minęło wiele czasu, a coś przed nimi zachrzęściło w ściółce. Wszyscy zatrzymali się bez słowa pilnie nasłuchując i uważnie się rozglądając. Kilkanaście metrów przed nimi coś podłużnego podniosło się z trawy wydając przy tym dziwnie bulgoczący dźwięk.
|
sunnyendrju - 2017-04-25 11:21:31 |
Bruno czujnie się rozejrzał po okolicy, zwracając szczególną uwagę na miejsce z którego dochodzi niepojący dźwięk. Błyskawicznie chwycił za swoją rusznicę i ją załadował.
- Ostrożnie... To może być pułapka.
Następnie nie czekając na kompanów ruszył w stronę źródła dźwieku.
Mechanika: Test spostrzegawczość Szybkie wyciągnięcie + Błyskawiczne przeładowanie Test skradanie (umiejętność niewyszkolona)
|
Lord_Wonski - 2017-04-25 11:36:04 |
Otto ostrożnie zaczął się cofać, ściągnął łuk, po cichu wyciągnął strzałę i rozglądał się za czymś, co mogłoby stanowić ochronę. Nie znajdując niż lepszego, schował się częściowo za drzewem, lekko napiął łuk i przyglądał się jak Bruno dzielnie rusza sprawdzić na sobie, czy to nie pułapka...
Ukrywanie się (niewyszkolony) Spostrzegawczość
|
Szary - 2017-04-25 11:40:45 |
Dieter powoli cofając się o krok syknął cicho przez zęby:
- Uważaj widzę mackę przy drodze. To z pewnością mutant!
Następnie rozejrzał się po twarzach pozostałych kompanów. Czekając na ich reakcje.
|
Harold Z. - 2017-04-25 11:51:51 |
Storren poprawił plecak, by nie przeszkadzał mu w podróży, następnie wziął do rąk swój dwuręczny kilof. Widząc, że Bruno ładuje rusznicę, powiedział głośnym szeptem w jego kierunku:
- Uważaj Bruno, tam chyba jest jakiś człowiek... Ale to może być zasadzka. Pójdę z Tobą, przyda Ci się deczko krasnoludzkiej krzepy w pierwszej linii.
Równając krok z żołdakiem dodał do pozostałych towarzyszy: - Będziecie mieć baczenie na teren dookoła, kamraci?
|
Borwol - 2017-04-25 12:02:03 |
Z bliska widać już wyraźnie, że koło traktu, przysypany pyłem i opadającymi liśćmi leży młody człowiek. Jego ubrania przesiąknięte są krwią, która ścieka mu również z ust. Z klatki piersiowej wyzierają dwie wielkie dziury. Jest oczywiste, że doszło tu do zażartej walki - miecz mężczyzny leży obok niego połamany, a ziemię w okolicy znaczą liczne odciski nóg. Umierający spojrzał na nowo przybyłych i delikatnie poruszył ustami starając się coś powiedzieć...
|
sunnyendrju - 2017-04-25 12:11:54 |
Bruno dalej uważając na okolicę, podchodzi do rannego. Ocenia stan zadanych mu ran i czas jaki mu jeszcze pozostał.
- Storren zawołaj pozostałych i uważaj na okolicę. - rzucił Bruno do towarzyszącego mu krasnoluda.
Bruno klęka przy umierającym, kładzie swoją rusznicę w poprzek na kolanach i stara się usłyszeć co ma on do przekazania.
Mechanika: Czujność? - jest coś takiego w wh? Test leczenia na ocenienie stanu ran. Test leczenia na ocenienie narzędzia/broni, którym je zadano.
|
Szary - 2017-04-25 12:16:49 |
Dieter nieco pewniejszy podbiega w stronę umierającego. Klękając obok Bruno stara się szybko ocenić, czy można coś jeszcze dla umierającego zrobić. Przypatruje się uważnie ciału i najbliższej okolicy. Wzdychając pyta Bruno:
- Nie zauważyłeś nic z tym związanego podczas ostatniego zwiadu?
Mechanika: Test spostrzegawczość
|
Harold Z. - 2017-04-25 12:20:00 |
Storren skinął ręką na towarzyszy w tyle, by podeszli bliżej.
Jakim cudem nikt nie zauważył go wcześniej, podczas zwiadu? Wiedziałem, najwyraźniej ktoś mi podpija "Natarcie Sigmara"! Huncwoty!
Po czym skrył się w najbliższych zaroślach w miarę możliwości starając się obserwować trakt i głębię lasu, przy której znaleziono umierającego.
Mechanika: Spostrzegawczość na ruch na trakcie i w lesie
|
Lord_Wonski - 2017-04-25 12:29:40 |
Strüdel, widząc machającego ręką w jego kierunku krasnoluda, opuścił łuk i podszedł do zbiegowiska, na tyle, żeby wyraźnie zauważyć umierającego, ale nie na tyle, żeby być w zasięgu jakby coś się miało stać (ok. 3 metry). Przyglądał się bacznie ubraniu młodzieńca, jednak jego uwagę przykuł połamany miecz.
- Trzeba zmienić zwiadowcę, to pewne. cicho dodał.
wycena na miecz i ubranie wiedza imperum (jeśli to jakiś żołnierski ubiór, jeśli nic szczególnego to don't bother)
|
Borwol - 2017-04-25 12:43:39 |
- nazywam się Gustav Vonreuter - młody mężczyzna zaniósł się bulgoczącym od krwi kaszlem - wracałem... -przerwał aby wziąć głębszy oddech- do domu, kiedy zaatakowali mnie rogaci... - wywrócił oczami do góry ukazując same białka i zacisnął mocno szczęki. Bruno nie musiał być specjalistą, żeby wiedzieć, że chłopak umiera. Nie mógł nic zrobić i trudno mu było ukryć to w swoim wyrazie twarzy. Młodzieniec uniósł lekko kąciki ust w bladym uśmiechu. - Wiem że umieram. przetrwałem wojnę, żeby zginąć koło własnego domu. - znów kaszel - Pogodziłem się z tym. Ale moja rodzina... Proszę, okazaliście współczucie umierającemu nieznajomemu, teraz uczyńcie dla mnie jeszcze jedną rzecz. Około dzień drogi na wschód stąd przez las stoi Dwór Vonreuterów, mój rodzinny dom. Weźcie tę pieczęć rodu.. - wyciągnął przed siebie drżąca zaciśniętą dłoń - To będzie dla nich dowód, że mówiliście prawdę... Pójdźcie tam i powiedzcie jaki los spotkał ich syna. Powiedzcie im o tym o tym, by mogli nade mną zapłakać...
|
Szary - 2017-04-25 13:04:17 |
Dieter z wyczuwalnym bólem w głosie odpowiedział bez zastanowienia:
- Pierścień trafi to Twojej rodziny, o to możesz być spokojny.
Młodzieniec podniósł się i poprawił toboły. Dodając w stronę Bruno:
- Weź go proszę i nie zwlekajmy z dalszą drogą. Niedługo się ściemni.
|
Borwol - 2017-04-25 13:11:37 |
- Dziękuję Wam dobrzy ludzie - wyszeptał Gustav. - jest zbyt niebezpiecznie po drodze, żebym wam ciążył. Zostało mi ledwie parę chwil życia. Jednak jeśli chcecie mi się jeszcze przysłużyć - pochowajcie mnie tu. Niech wam Sigmar błogosławi.
|
Harold Z. - 2017-04-25 13:13:44 |
Krasnolud lekko uspokojony brakiem niebezpieczeństw wysunął się z kryjówki. Następnie podszedł do już nieżyjącego ciała. Widząc jak Dieter przekazuje pierścień Bruno skomentował:
- Dla niego koszmar już się skończył. Oby trafił do lepszego miejsca. Możemy zrobić dla niego jeszcze jedną rzecz.
Storren zdjął plecak i wyjął łopatę. Zanim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć, odparł:
Robię to z trzech powodów: 1. Bo tak trzeba. 2. Widziałem dużo plugastwa w swoim życiu. Za dużo. Więc lepiej, żeby ten tutaj spoczął w ziemi, zanim wyskoczy coś z niego i nas zadusi świeżo uformowanymi mackami. 3. I tak zmarnowaliśmy tu za dużo czasu. Słońce zaraz zajdzie, nie dojdziemy daleko. Moim zdaniem równie dobrze możemy obozować w tym miejscu.
Nie tracąc więcej oddechu, krasnolud zaczął kopać grób.
|
sunnyendrju - 2017-04-25 13:18:47 |
Bruno kiwnął głową starając się dodać umierającemu otuchy. Poczekał aż ten wyzionie ducha i spojrzał krytycznie na dwóch ze swoich towarzyszy. - Macki mówicie? To czemu nie smoki od razu? - splunął na ziemię - Bezsensu, totalnie bezsensu... - wymamrotał pod nosem.
Chwycił pieczęć w dłoń, przyjrzał się jej dokładnie i podał ją Strüdlowi. - Mości rzemieślniku, rzuciłbyś może na ten fant okiem? Po chwili zastanowienia dodał zwracając się do wszystkich - Ta sytuacja wygląda bardzo podejrzanie. Nie tylko nie zauważyłem tego truposza, ale nawet nie słyszałem walki, a takowa na pewno musiała się tu odbyć. - zmarszczył czoło - Na dodatek bestie chaosu w tej okolicy?! Co myślicie o tym wszystkim panowie? Wyprawa do tego dworu powinna mnie cieszyć, jednak mam wrażenie, że pakujemy się w duże kłopoty...
Mechanika: Test Spostrzegawczości -> pierścień Test Wiedzy (imperium) -> pierścień Test Wiedzy (imperium) -> okolica słynie z chaośników?
|
Lord_Wonski - 2017-04-25 13:34:52 |
Otto bierze pierścień od Bruno i przygląda się mu bacznie, czy rzeczywiście jest prawdziwy. Stara się sobie przypomnieć też, czy słyszał coś o rodzie Vonreuter.
- Mości Storren, możecie wziąć ten połamany miecz? Raczej nie da się go już naprawić, ale metal to metal, może przy najbliższej okazji przetopimy go na coś pożytecznego, jak groty do strzał, albo amunicję dla naszego "spostrzegawczego" zwiadowcy.
rzemiosło (jubilerstwo) wiedza (imperium)
|
Szary - 2017-04-25 13:56:45 |
Dieter słysząc słowa Bruno lekko się uśmiechnął i spoglądając w niebo odparł:
- Tak, smok brzmiałby niewątpliwie lepiej. Pomnę dodać to następnym razem, żeby nie zabrakło Ci wrażeń
Odwrócił się następnie w stronę krasnoluda i z poważniejszym wyrazem twarzy kontynuował:
- Pierścieniem trzeba się zająć, nie godzi się nie wysłuchać ostatnich słów zmarłego, ale zgadzam się z Bruno; sytuacja jest podejrzana. Nie wątpię w jego umiejętności, dlatego prawdopodobnym jest, że dzieje się tu coś czego nie rozumiemy. Ciała też nie możemy tu po prostu zostawić. Jeżeli nie damy rady go zanieść, to pomogę w pochówku jak umiem. Niemniej obozowanie w tej okolicy wydaje mi się bardzo złym pomysłem patrząc na to co się tu stało z tym młodzieńcem.
Widząc, że kompani nie zbierają się do marszu, zdejmuje torbę i szybko rozgląda się po okolicy. Wraca do zmarłego i z szacunkiem szuka czegoś co mogło zostać pominięte poprzednio.
Mechanika: Spostrzegawczość nasłuchiwanie lasu, przeszukanie zwłok
|
sunnyendrju - 2017-04-25 14:32:10 |
Podczas, gdy Storen zajęty jest kopaniem grobu, a Otto podziwianiem błyskotki, Bruno powraca do badania ciała. W tym czasie Dieter rozpoczyna gruntowne przetrzepywanie kieszeni denata, co spotyka się z rzuconym długim, poirytowanym spojrzeniem żołdaka.
- Panie Dieter, kiedy tylko skończy Pan okradać te zwłoki - rzucił kręcąc głową z dezaprobatą - to miałbym dla Pana bardzo ciekawą zagwozdkę. Nie sądzisz jakoby nasz leżący kolega był nadspodziewanie wymrożony jak na jeszcze przed chwilą dychającego, może ledwo, ale jednak dychającego mężczyznę?
|
Szary - 2017-04-25 15:23:08 |
Dieter urzeczony cynizmem Bruno odparł kontynuując oględziny:
- Szanowny Panie Żołnierzy, - zaczął spokojnie - zakładam, że i w Pańskim słowniku "kradzież" wiąże się z "przywłaszczeniem dóbr". Ja nie planuje niczego denatowi zabierać. Szukam jedynie potencjalnych wskazówek, które mogą rzucą trochę światła na tą sytuację. Niemniej doceniam cynizm.
Młodzieniec odwrócił głowę w stronę żołnierza i dodał zaciekawionym lecz nadal dość smutnym tonem:
- Nikt inny się to tego nie kwapił, a ja sam robię to z możliwie dużym szacunkiem - Dieter dotyka koniuszkami palców dłoni zmarłego. Nie ukrywam, że nie znam się na zwłokach, ale spostrzeżenie wydaje się trafne. Może uda nam się coś, więcej wywnioskować z tej sytuacji. Ktoś ma jakiś pomysł? Otto czy byłbyś tak dobry i po skończeniu pokazał mi ten pierścień?
|
Borwol - 2017-04-25 19:52:19 |
Pierścień z wygrawerowanym wężem owiniętym wokół topora wędrował z ręki do ręki. Wyraz twarzy kolejnych osób, w których dłonie trafiał, sugerował jasno, że nikt z obecnych nie widział wcześniej podobnego symbolu. Kiedy mimo przeszkadzających w pracy korzeni, udało się wykopać dostatecznie głęboki grób, Bruno ze Storrenem delikatnie unieśli ciało i ułozyli je w dole, składając ręce Gustava na klatce piersiowej. Reszta grupy szykowała w tym czasie małą przestrzeń w lesie przy drodze, aby móc spędzić tę noc na suchej ziemi w cieple ogniska przysłonietego koronami drzew. Powoli zaczynało się ściemniać, kiedy wszyscy stanęli nad ułozonym w dole młodym Vonreuterem. Niby widzieli wiele gorszych rzeczy, ale śmierć młodzieńca zawsze jest ponurym wydarzeniem. Nastała niezręczna cisza.
|
Szary - 2017-04-25 21:14:39 |
Dieter, ze zmieszanym wyrazem twarzy spogląda na złożonego w grobie mężczyznę. Po chwili zamyślenia mówi:
- Brak wśród nas kapłana i rodziny, więc na nas spoczywa obowiązek pożegnania zmarłego. Nikt z nas go nie znał, nie wiemy jakim był człowiekiem, jak żył, ani o czym marzył; wiemy jednak, że wracał do rodziny, do życia, które musiał porzucić przez wojne, a jej skutki dopadły go tuż przed upragnionym celem. Wojna odebrała kolejne życie dużo za wcześnie. Módlmy się, żeby takich nieszczęść było jak najmniej, a Gustav Vonreuter zaznał zasłużonego spokoju.
Dieter składa ręce i zaczyna modlić się do Morra za zmarłego. Po modlitwie dodaje patrząc po kompanach:
- Trzeba upewnić się, że Gustav będzie spoczywał w pokoju i obrócić go twarzą do ziemi. Czy ktoś mógłby mi w tym pomóc?
|
sunnyendrju - 2017-04-25 22:49:40 |
Bruno na słowa Dietera pokiwał głową. - Pomogę ci - rzekł raźno - później jednak proponuje zabrać się za przygotowywanie obozowiska. Okolica wydaje się bardzo niebezpieczna, a bardzo chętnie bym się w końcu wyspał. Po chwili zastanowienia dodał: - Proponuje, abym ja z mości krasnoludem pozbierali trochę opału na noc, a tymczasem wy panowie zajmijcie się proszę sprawdzeniem najbliższej okolicy. Może warto by było zastanowić się również nad dodatkowym zabezpieczeniem miejsca pochówku? - tu Bruno rozejrzał się za jakimiś większymi głazami i kłodami, którymi można by stworzyć coś na kształt kurhanu.
Mechanika: Widzenie w ciemności + spostrzegawczość na wyszukanie głazów/kłód
|
Harold Z. - 2017-04-26 06:38:38 |
W porządku, Bruno. - odparł Storren. Daj mi tylko chwilkę. Po czym podniósł z ziemi połamany miecz i przyjrzał mu się uważnie. Kiedy dokonał oględzin, odłożył miecz na ziemię. Nie przyda się, pomimo rad.
Kamraci, nie mamy za wiele czasu. Pora zakładać obóz. Nie trwożcie się jednak, zostało mi jeszcze deczko Orkowego Czerepu Dolnej Fermentacji na dziś.
Mechanika: - krasnoludzki fach na wiek, pochodzenie i sposób zniszczenia broni - sztuka przetrwania, może uda się upolować coś mięsnego na kolację. Albo chociaż jakieś jadalne korzonki znaleźć. .
|
sunnyendrju - 2017-04-26 09:29:46 |
Bruno poświęca swój czas na obłożenie świeżego grobu zebranymi w okolicy kamieniami. Po zakończeniu przeprawy z pochówkiem wraz ze Storrenem udają się na poszukiwania dużej ilości opału, mającego w założeniu starczyć na całą noc (z małym zapasem na sytuacje awaryjne).
- Pieprzony barszcz - syknął pod nosem Bruno idąc ze Storrenem po opał - Nienawidze takiej pogody. Jak ma padać to niech chociaz pada na poważnie a nie tak bździ. - Mości krasnoludzie - tu zwrócił się do towarzysza - Cała ta sytuacja z umrzykiem bardzo mnie zaniepokoiła, będziemy musieli miec się w nocy na baczności. Jakiejkolwiek osłony tutaj nie ma, więc proponuje żebyśmy się rozłożyli jak najdalej od krawędzi lasu, może na środku drogi. Mam wrażenie, że cały ten las tylko czeka żeby nas dopaść. Przypilnujemy teraz żeby nas jakies licho nie dopadło przed powrotem do pozostałych.
Mechanika: Bruno zachowuje czujność, całe wyposażenie ma ze sobą, rusznica wciąż nabita. Zbieramy drewno i rozstawiamy obóz zgodnie z opisem, o ile reszta się nie sprzeciwia. Wystawiamy warty 1-osobowe w trakcie nocy.
|
Harold Z. - 2017-04-26 09:45:44 |
Starając się nie tracić z zasięgu wzroku towarzysza, Storren nieco się oddalił. Chciał wypatrzeć jakiegoś gryzonia albo chociaż korzonki, na których mógłby dokonać konsumpcji. Niestety, pech. I tak mamy sporo szczęścia, że ten las przetrwał - mruknął pod nosem. Drogi Bruno - odparł, kiedy zbliżył się do żołnierza z pokaźną stertą chrustu przed sobą (za to niestety bez czegoś do zjedzenia). - Masz rację, co do lokalizacji obozowiska. Ale powiedz mi jeszcze... Jest coś, co Cię zaniepokoiło? Wiesz, ten nieszczęśnik przy drodze... Bez zapasów, bez wierzchowca, bez towarzyszy... I jeszcze te ślady walki... Jakie jest Twoje zdanie?
Kiedy wrócili, reszta zajęta była przygotowaniem obozowiska. Krasnolud położył stertę chrustu na ziemi, przygotował własne posłanie i rzekł: No co tam kamraci? Ominęło nas coś? - zagaił wesoło. Jestem gotów objąć pierwszą wartę. Zmieniamy się co dwie godziny. A może macie ochotę... - tu znacząco poklepał dwie beczułki - Na jakieś opowieści wieczorową porą?
|
sunnyendrju - 2017-04-26 10:05:23 |
- Wierzchowcem i zapasami bym się raczej nie przejmował - po czym po chwili zastanowienia dodał - mogły zostać rozgrabione. Bardziej zaskoczony jestem tym, że nic podczas zwiadu nie zasugerowało mi jakoby w pobliży wydarzyła się walka - żadnych krzyków, żadnego hałasu. Jedyne co moge dodać to że ten znaleziony przez nas żołnierz był nadnaturalnie zimny... - tu Bruno znowu się zamyślił. - Obawiam się, że musimy wytrzymać i zobaczyć co przyniesie nam noc.
Po powrocie do obozu słyszące wypowiedziane przez towarzysza słowa dodał - Odrobina trunku na rozgrzanie nie zaszkodzi - nie przesadzajmy jednak, bo skończymy jak ten nieszczęśnik. Ja przejmę ostatnią wartę, wszelkie nieszczęścia i nocne koszmary stają się wtedy najbliższe rzeczywistości. - po tych słowach zabrał się za przygotowywanie obozu.
W ramach przygotowania obozowiska Bruno rozpala duże ognisko, oświetlające obszar aż do ściany drzew, które drużyna ma podtrzymywać przez całą noc. Przygotowując swój przytulny kącik, sprawdza czy proch w rusznicy nie zamókł, po czym owija ją wraz z pozostałą amunicją szczelnie w płaszcz i kładzie pod ręką tuż przy swoim posłaniu.
|
Szary - 2017-04-26 10:18:52 |
Po zakończeniu pochówku Dieter przytaknął na propozycję żołnierza, odłożył plecak z tobołami pod drzewem na skraju drogi, poprawił ekwipunek pod swim zielonym płaszczem i wyruszył sprawdzić najbliższą okolicę, dodając na odchodne:
- Niebawem wrócę Panowie.
Botmode(on; except if "coś niestandardowego się dzieje"): Standard, czujnie rozglądam się po okolicy, nasłuchuje, oceniam, czy coś się nie wyróżnia. Po powrocie (o ile nie zjedzą mnie wiewiórki chaosu) pomogę, jeżeli coś jeszcze będzie do zrobienia i zasugeruje wzięcie drugiej warty.
|
Lord_Wonski - 2017-04-26 11:21:26 |
Otto imperialnym zwyczajem wrzucił dwa srebne szylingi do grobu młodego mężczyzny. - Na bezpieczną podróż, gdziekolwiek się wybierasz.
Krzątając się przy obozowisku, zobaczył wracających z drewnem towarzyszy podróży. Pomógł przy rozpalaniu ogniska.
- Panowie, niestety mam słabą głowę także staram się unikać trunków wszelakich -odpowiedział na propozycję krasnoluda.
- Mogę jako pierwszy pilnować obozowiska. Poczekajmy na powrót Dietera i ustalmy warty. Lepiej jak najwcześniej uciec z tego złowieszczego miejsca, miejmy nadzieję że napotkamy jakąś niezniszczoną wioskę, lub dotrzemy do miasta. Trzeba uzupełnić zapasy, przy okazji zajrzałbym do gildii, moje narzędzia wymagają wymiany.
Po tych słowach wyciągnął ze swej sakwy podróżnej swoje narzędzia i zaczął majstrować przy sprzączce od buta.
|
Borwol - 2017-04-26 12:19:25 |
Obchody okolicy nie wykazały obecności ani jedzenia, ani nieprzyjaciół, ani kolejnych trupów, zatem w świetle ostatnich wydarzeń można było to uznać za całkiem miłą odmianę. W końcu wszyscy dali się na spoczynek zostawiając na noc po jednym wartowniku co około dwie godziny. Ostatecznie to Dieter udał się na pierwszą zmianę. Mniej więcej w środku nocy, kiedy obozu pilnował krasnolud, w odległości kilkunastu metrów od podróżnych z głębi lasu dało się usłyszeć dość wyraźny szelest poszycia leśnego. Storren zamarł. Po chwili dźwięk rozległ się znów, tym razem trochę głośniej, jakby tym razem pochodził z kilku bliskich sobie miejsc. Wartownik zrobił delikatny krok w stronę śpiącego Bruna, kiedy noc rozdarł mrożący krew w żyłach ryk, a szamotanina w głębi lasu stała się jeszcze głośniejsza. Żołnierz natychmiast wyskoczył z posłania sięgając instynktownie po broń, Dieter przewrócił się na drugi bok smacznie chrapiąc, a Otto podskoczył w miejscu z wrzaskiem ZWIERZOLUDZIE!!!
|
Lord_Wonski - 2017-04-26 12:37:19 |
- Zwierzoludzie! krzyknął Otto, podrywając się błyskawicznie z posłania i chwytając swoją podróżną sakwę, łuk i strzały.
Widząc, że Dieter dalej smacznie śpi, zapodał mu porządnego kuksańca w żyć, celem obudzenia nieszczęśnika. Szybko rozejrzał się po okolicy, oceniając możliwe drogi ucieczki.
- Nie ma co owijać w bawełnę Panowie, czas uciekać. To z pewnością zwierzoludzie, a one polują w stadzie, najlepszą opcją jest ucieczka i nadzieja że ogień i odległość wystarczy, by ich zniechęcić - powiedział starając się wyszukać dobre polano na potencjalną pochodnię, używając jednej z walających się po obozowisku szmat. - Mam nadzieję że to nie są ci, którym sprzedałem "srebne" bransolety. Miały luźne zapięcie, ale informowałem o tym... mruczał pod nosem.
|
Harold Z. - 2017-04-26 12:51:58 |
Storren spojrzał na Otto, po czym jego twarz wykrzywił szyderczy uśmiech. Zwierzoludzie powiadasz? Wyborne! Chodź, pokażę Ci Twoich zwierzoludzi! Haha!. Po czym chwycił toporek i ruszył w głąb lasu. Na odchodne powiedział jeszcze do Bruna: Bruno, przyjacielu! Chwyć no swoją rusznicę! Kto wie, czy nie szykuje się późna kolacja!
|
sunnyendrju - 2017-04-26 13:14:04 |
Bruno w mgnieniu oka po usłysznie hałasów i krzyków towarzyszy wyswobodził się z opatulającego go koca, chwycił rusznice i przygotował się do strzału. Niemal natychmiast uspokoił oddech i wycelował w kierunku, z którego spodziewał się ataku. - Cyka blyat! - wymknęło mu się hochlandzkie przekleństwo - Jacy zwierzoludzie?! Przecież to odgłosy typowe dla zwierzyny, mutanci już dawno siedzieliby nam na karkach - tu kpiącym spojrzeniem spojrzał na Dietera, który właśnie wybudzony ze snu krzepkim kopniakiem rzemieślnika, masował sobie tyłek - No niektórych to nawet by już sobie wcinali... Słysząc słowa krasnoluda Bruno chwycił mocniej rusznice, chwycił kilka sztuk amunicji oraz jeden patron prochu, kiwnał głową i udał się za krasnoludem.
Mechanika: Zabieram ze sobą 10 kulek i jeden patron pozwalający na oddanie 10 strzałów.
|
Szary - 2017-04-26 13:16:55 |
- Arghhh!! - warknął nadal zaspany Dieter - czy tu już nie ma żadnych świętości - wymamrotał zmieszany. Podnosząc się z ziemi chwycił leżącą obok broń i zamglonym wzrokiem spojrzał na swoją torbę. Kiedy wreszcie dotarły do niego rozchodzący się ryk twarz mu zamarłą, a dłoń zacisnęła się na trzymanej broni. Szybko spojrzał po kompanach. Krasnolud ewidentnie chciał walczyć, a rzemieślnik aż dziwne, że jeszcze nie uciekał.
- Lutnia, garnek... trochę dużo na bieganie. - mruknął pod nosem i szybko chwycił wolną ręką za jedną z leżących obok gałęzi i przyłożył ją do ognia. Po czym odwrócił głowę w stronę hałasu. - Panowie, po ciemku nie ma co iść, a i ogień może wypłoszy bydle, jeżeli to tylko wilki.
Mechanika: obserwacja, nasłuchiwanie, ocena ile tego i co to. ewentualne rzucenie płonącej gałęzi w tamtą stronę jeżeli obiekcji nie będzie.
|
Borwol - 2017-04-26 13:49:44 |
Kiedy krasnolud zaczął zbliżać się poza zasięg światł ogniska, szelest wzmógł się i z lasu wyskoczył wielki Jeleń w totalnym amoku wierzgając kopytami i rycząc przeraźliwie. Zwierzę szybko zorientowało się, że drogę zastawia mu ognisko, więc odbilo w biegu w lewo w stronę oszołomionego jeszcze Otta. - strzelaj na brodę Grunginiego! Jedzenie nam ucieka!
|
Lord_Wonski - 2017-04-26 13:59:44 |
- strzelaj na brodę Grunginiego! Jedzenie nam ucieka!
Nie zastanawiając się wiele Otto wbił pochodnię w ziemię, chwycił strzałę, napiął łuk i oddał strzał w stronę jelenia. Pochodnia i ognisko dawały mu wystarczającą ilość światła, żeby widzieć jelenia, jednak była noc, dźwięki z lasu nie pomagały się skupić.
- Raz się żyje. No to siup! - mruknął pod nosem i zwolnił cięciwę. Strzała pomknęła w kierunku jelenia.
Test na umiejętności strzeleckie
|
sunnyendrju - 2017-04-26 14:14:00 |
Bruno widząc wyskakujące zwierze natychmiast podniósł rusznicę, skupił wsrok na uciekającym zwierzęciu i powoli wypuszczając powietrze oddał precyzyjny strzał.
Mechanika: Wycelowanie +20US (1 akcja) Strzał (1 akcja) Obrażenia +4 rusznica +1 precyzyjny strzał Widzenie w ciemności - brak kar za słabe oświetlenie
|
Szary - 2017-04-26 14:17:37 |
Dieter widząc sytuację w całej swojej okazałości, okrutnie wybuchł śmiechem. Wrzucił gałąź do ogniska, upuścił broń i zaczął klaskać.
- Doskonałe! - otarł kącik oka - Otto, Bruno brońcie naszego honoru!
|
Borwol - 2017-04-26 14:57:20 |
Strzała wystrzelona przez Otto minęła pędzącego jelenia i zniknęła w koronie drzew nad głową roześmianego muzyka. Kiedy bestia prawie dobiegła do kupca ten cofnął się instynktownie i stracił równowagę potykając się o korzeń. Bruno wyczekał moment w którym zwierzę minęło leżącego, żeby nie znalazł sie na lini i wystrzelił podrywając z gałęzi drzew oszołomione ptactwo. Kula rozerwała tylną nogę jelenia obryzgując Otto ciepłą krwią. Zwierze padło ryjąc swoim obfitym porożem glebę.
|
sunnyendrju - 2017-04-26 15:32:59 |
Bruno z duma spojrzał na efekt swojego strzału. - W pełnym ruchu, niesprzyjających warunkach atmosferycznych i do tego z biegającym motłochem - rzekł z satysfakcją w głosie - naprawdę nienajgorzej. - Mości krasnoludzie z jednego udźca raczej wiele już się zrobić nie da, ale reszta zdaje się jest jeszcze w dosyć dobrym stanie. Potrzebujesz pomocy w rozparcelowaniu tego byczka?
Bruno wolnym krokiem wraca do ogniska w międzyczasie przeładowując rusznicę.
|
Szary - 2017-04-26 15:49:46 |
Śmiech Dietera zamienił się w chwilowe osłupienie. Ze zdziwionym wyrazem twarzy zaczął:
- Pan krasnolud cały? Co tam widziałeś? To zachowanie nie było normalne, jakie zwierze wybiega w pełnym galopie z chaszczy w stronę ogniska zamiast w przeciwną. Nie wspominając o tych rykach i o tym, że w pewnym momencie hałas dochodzić z "kilku" bliskich sobie miejsc. Czy przypadkiem jakieś białe muszki go nie napadły? Bogowie, jaka bestia, dobrze, że nikt nie skończył pod jej kopytami.
Muzyk odwrócił się w stronę kupca i podał mu rękę.
- Mam nadzieje, że nic Pan sobie przy tym upadku nie zrobiłeś - zaczął z uśmiechem - Panowie macie, czym oporządzić zwierzynę? Ja niestety nawet noża nie mam, aby pomóc.
Uśmiechając się do wszystkich Dieter usiadł przy ognisku, dorzucił kilka gałęzi i zaczął grać wesołą nutę na cześć Bruna Pogromcy Jeleni.
|
Lord_Wonski - 2017-04-26 16:25:26 |
- Nic nie zrobiłeś, nic nie zrobiłeś, taki raban na cały las zrobił tą pukawką, że całe świństwo z okolicznych lasów się tutaj zleci! - prawie wrzeszczał Otto rozcierając swoje obite, kościste plecy. Chwycił pochodnię w jedną rękę, w drugą łuk i podszedł ostrożnie do jelenia.
Oglądając go z bezpiecznej odległości, bo zwierze jeszcze wierzgało i ryło porożem ziemię. - Szkoda że nie wiem za dużo o zwierzętach, jednak ten jeleń wygląda podejrzanie.
Słysząc brzdęki lutni za sobą zaczął gorączkowo masować swoje skronie, specjalnie pokazując poirytowanie innym.
- Ja wiem że przy tym cyrku dźwięki lutni, w środku nocy na pewno nie zrobią już różnicy, ale może na chwilę byśmy się uciszyli i posłuchali czy to był jedyny jeleń w okolicy, czy coś innego, nie wiem, na przykład nie polowało na niego. O ile wiem jelenie to nie nietoperze, nie latają w nocy po lesie. - rzekł dość poirytowany rzemieślnik.
Rozejrzał się po obozowisku, zobaczył jak obozowy strzelec wyborowy z dumnie wypiętą piersią idzie w stronę upolowanej zwierzyny i z ironią dodał - Tego, że ten jeleń nie jest jedyny w tej okolicy jestem pewien.
Zrezygnowany poszedł usiąść koło barda i rzucił: - Niech ktoś dobije to biedne zwierzę.
|
Harold Z. - 2017-04-26 20:13:42 |
Storren spojrzał po zebranych i cicho westchnął. Bruno, pomóż mi proszę obrócić tego jelenia. Gdy zwierzę było już w odpowiedniej pozycji, wyjął z cholewy buta nóż do oprawiania zwierzyny i zabrał się do dzieła.
Test na Sztukę Przetrwania
Musicie wiedzieć... - zaczął, nie przerywając pracy. - Że odgłosy, które słyszeliście, to jelenie rykowisko, czyli gody. Ten byk najwidoczniej bronił swojego terytorium. Ewentualnie przegrał walkę z silniejszym samcem i wycofywał się, gdy wpadł na nas. Dla niewprawnych uszu dźwięki z rykowiska mogą brzmieć jak głos niedźwiedzia, a nawet... - zmienił nieco ton głosu. - Ryki zwierzoludzi. Wprawne ucho wychwyci jednak pewną nienaturalność u tych ostatnich. Natomiast NA PEWNO nie da się tego pomylić z wyciem WILKÓW - mruknął znacząco.
Czy bylibyście tak uprzejmi i przygotowali coś na kształt rożna nad ogniskiem? Skorzystajmy z okazji, przez to całe zamieszanie i tak nikt z nas nie śpi. Możemy też spróbować uwędzić część mięsa i zabrać je ze sobą. Pasuje?
|
sunnyendrju - 2017-04-26 20:25:18 |
Bruno pomógł obrócić Storrenowi jelenia. - Wielka bestia - mruknał pod nosem - nasze zapasy miewały się lepiej, pomysł z wędzeniem uważam za bardzo dobry. Bruno przytargał kilka większych kamieni i poustawiał je wokół ognia. - Rożna może nie mamy ale kamienie potrafią się bardzo dobrze nagrzać i spokojnie możemy upiec sobie naprędce trochę mięsa. - przyjrzał się imponującemu porożu upolowanego zwierza - Czy takie poroże nie jest przypadkiem dosyć cenne? - zapytał kompanów.
|
Harold Z. - 2017-04-26 20:34:07 |
Poroże może mieć pewną wartość. Tylko komuś musiałoby chcieć się je zanieść do najbliższej osady. - krasnolud uśmiechnął się. Kamienie to bardzo dobry pomysł. Uwaga tylko na śrut, mistrz kuchni Bruno nie żałował! - ostatnie zdanie zaakcentował salwą tubalnego śmiechu.
No! Już prawie gotowe! A do mięsa co najlepiej pasuje? Piwo! Czas na piwo! Czas na piwo!
|
sunnyendrju - 2017-04-26 21:10:53 |
- Najlepszym dodatkiem do tego dania byłaby szczypta przypraw - rozmarzył się Bruno - chociaż piwa tez nie odmówie. Bruno złapał najbliższy kawałek przypieczonej dziczyzny i odgryzł pokaźny kęs soczystego mięsiwa. Chwycił też za beczułkę z piwem podaną mu przez krasnoluda i pociągnął z niej duży haust. - Mmmmm... Dobre. - mlasknął Bruno. - proponuje niedługo położyć się s powrotem spać, jeszcze kawał nocy przed nami, a dobrze by było spędzić ją na wypoczynku.
Po posiłku i napitku Bruno wrócił do poprzednio przyjętej pozycji horyzontalnej z nabitą rusznicą u boku. Rankiem zebrał swój ekwipunek, amunicję i patrony do rusznicy, zwinął i wytrzepał posłanie.
|
Szary - 2017-04-26 21:35:42 |
Dieter oparty o swój plech leżąc na kocu grał subtelną melodię nadającą tła krzątaniu się kompanów. Patrząc z zaciekawieniem na poirytowanie Otto, a następnie odparł:
- Strzału już nie cofniemy, hałas się zrobił... teraz zostaje nam tylko być dobrej myśl, bo jeżeli licho tym przyciągniemy, to nery na to nic nie poradzą. Drogi Otto usiądź proszę i zrelaksuj się, doceń nocne niebo, odgłosy ogniska i lasu.
Kontynuując grę zaczął wpatrywać się w gwiazdy, chociaż zaraz słowa krasnoluda przyciągnęły jego uwagę i wzbudziły uśmiech na twarzy.
- Wilki, nie wilki, detale; po ostatnich mackach i "smokach" musiałem spuścić z tonu, żeby nie wzbudzać niepotrzebnej paniki. - zaczął żartobliwie - Zresztą... - spojrzał prosto na krasnoluda - nigdy nie wiadomo kiedy na swojej drodze spotkasz "wilki CHAOSU". Na te słowa uderzył kilka razy w struny aby dodać im znaczenia i wiwatu.
Następnie trochę się podniósł i kontynuując już bez wiwatów - Sugerowane rykowisko ma sens. Jednak jeżeli to prawda, to taka bliskość drogi sugerowałaby, że musi być raczej nieużywana. Może to i dobrze.
Dieter spojrzał na zwierzynę i skomentował:
- Niestety nie mam nic tnącego - skinął na swoje toboły - więc ani z jeleniem, ani z rusztem nie pomogę, ale kamienie brzmią dobrze. Alternatywnie mam kociołek jeżeli wam piwa, bądź wody nie szkoda i trochę skórzanych pasów jakby ktoś chciał być ambitny.
Po wyczekaniu swojego kawałka, przerwał granie, zjadł i wygodnie rozłożył się na posłaniu.
|
Lord_Wonski - 2017-04-26 22:29:51 |
- Panie Dieter, chyba masz Pan rację, chociaż co się zestresowaliśmy to nasze. - rzekł i usiadł spokojnie przy ognisku.
- Poroże może mieć pewną wartość. Tylko komuś musiałoby chcieć się je zanieść do najbliższej osady. - rzekł krasnolud.
Otto zerwał się na równe nogi. - Zaraz zaraz, Panowie, po co zaraz do osady, mamy tutaj, że tak powiem, rogaczego eksperta, hehe. - powiedział rzemieślnik, oblizując wargi z podniecenia. Już miał w ręku sztylet i majstrował przy porożu. - Widzicie, Panowie, jakże ważna informacja, że rykowisko w pobliżu... - wyrzucał z siebie Otto walcząc z porożem. ... poroże wtedy jest najlepsze, zanim stwardnieje... jest jeszcze plastyczne, przed zrzuceniem.. opfff - rzemieślnikowi wreszcie udało się oderwać nieuszkodzone poroże. - Ale Panie Otto, co można z takiego poroża zrobić? - powiedział Otto niskim głosem, próbując podrobić głos Bruno. - A widzi Pan, wiele, naprawdę wiele. Grzebienie dla modnych arystokratek, zabawki dla ich dzieci, wisiorki, ozdoby, kolczyki, ozdobne kałamarze, flakony na perfumy, zdobienia pojemników na proch... - na chwilę zatrzymał się. - Panie Bruno, przyozdobić Panu trochę pański pojemniczek albo kolbę strzelby, na pamiątkę nocnego polowania? - zapytał Otto kończąc walkę z drugim porożem i ciągnąc je za siebie na swoje miejsce przy ognisku.
|
Harold Z. - 2017-04-27 06:50:30 |
To mój najnowszy wynalazek - rzekł z dumą Storren patrząc na błogą minę Bruna. - "Natarcie Sigmara", jedyne, niepowtarzalne pszeniczne piwo górnej fermentacji, z dodatkiem pszenicy z Hochlandu! Następne co chcę zrobić, to jakie dobre, ciemne, gęste piwo, godne krasnoludzkiej głowy. - Storren zamyślił się. Kiedy odczuł błogą sytość, przestał jeść, przygotował resztę mięsa jelenia do uwędzenia, a resztki ścierwa zebrał i wyrzucił kilkadziesiąt metrów od obozu. Na sam koniec zebrał wszystkie swoje rzeczy i spakował je tak, żeby rankiem nie musieć tracić czasu na szukanie ich po cały obozie. Gdy wszystko było gotowe, wśliznął się do swojego posłania i zasnął. Śnił mu się daleki dom na południu. Dom, którego nie widział od naprawdę długiego czasu.
|
Borwol - 2017-04-27 09:25:55 |
Cała drużyna z wyjątkiem Dietera, którego warta miała się zacząć, poszła spać. Muzyk przygrywał cichutko na swojej lutni żeby nie zasnąć, jednocześnie usypiając tym towarzyszy. Rankiem Bruno, który jako ostatni pilnował obozu, zbudził resztę grupy i cała czwórka zaczęła pakować swoje posłania do plecaków, krasnolud wygasił ognisko, a Otto pożyczonymi od Dietera pasami przymocował sobie poroże zabitej w nocy bestii do plecaka, tak że z daleka wyglądało jakby miał skrzydła. Drużyna zgodnie ze złożoną zeszłego wieczora obietnicą wyruszyła na wschód w stronę posiadłości młodego Vonreutera. Już po godzinie marszu przez las ekipa natknęła się na wąską, krętą ścieżkę, która doprowadziła ich do samego dworu. Kiedy bohaterowie dotarli w końcu do posiadłości rodziny Vonreuter, zapadł zmierzch. W pobliżu domostwa las ustąpił miejsca polanie, na której stał Dwór Vonreuter. Majątek Vonreuter był niegdyś samotnym, wielkim domem, wybudowanym w starym imperialnym stylu z ciemnego kamienia i z wysokimi łukowatymi oknami. Ale wygląda na to, że w ciągu dekad dobudowywano do niego kolejne skrzydła i przybudówki, tak że obecnie dworzyszcze stanowiło trudną do ogarnięcia mieszaninę stylów architektonicznych i plątaninę pomieszczeń otaczających pozostałości pierwotnego domostwa. Większość dworzyszcza pogrążona była aktualnie w mroku. Tylko w oknach starego domu paliły się światła. Dwie pochodnie oświetlały też wejście, z którego w stronę nowo przybyłych ruszyła starzejąca się, blada kobieta o wychudłej, pobrużdżonej twarzy. - Proszę. - zaprosiła do środka- Dawno nie mieliśmy tu gości. Czy przynosicie może wieści o moim synu?
|
sunnyendrju - 2017-04-27 11:19:57 |
- Witaj dobra kobieto - ukłonił się Bruno - Mamy zaiste wieści o twoim synu. Czy możemy porozmawiać o tym w środku, jesteśmy bardzo zmęczeni podróżą i trudami, które nas spotkały. - tu Bruno wskazał ręką na Otto, który dalej miał na sobie zaschniętą krew upolowanego jelenia.
|
Borwol - 2017-04-27 11:42:12 |
- wchodźcie panowie, wchodźcie - kobieta wskazuje ręką otwarte drzwi i rusza w ich stronę prowadząc drużynę. - mam nadzieję, że u mojego słodkiego synka wszystko w porządku? jesteście jego przyjaciółmi? W momencie kiedy ostatni przybysz mija próg, do niewielkiego holu, z głębi domu wszedł starszy mężczyzna wyglądający na wyjątkowo zdrowego jak na swój wiek. Ma długie siwiejące włosy i szerokie ramiona. Rysy jego poważnej z wyglądu twarzy łagodnieją delikatnie, kiedy obejmuje kobietę - Kim są ci mężczyźni Sanne? Dobrze słyszałem, że przynoszą wieści o naszym Gustavie? Czy coś mu się stało panowie? Czemu go z wami nie ma? - Kobieta rzuciła błagalne spojrzenie przybyłym jakby dopiero wpadła na pomysł, że jej dziecku mogła stać się krzywda. Mężczyzna potarł kciukiem nasadę nosa i kontynuował - Wybaczcie moje maniery panowie. Nazywam się Ondurin Vonreuter, a to moja żona Sanne. Zanim zaoferuję wam strawę, powiedzcie proszę co z naszym dzieckiem?
|
sunnyendrju - 2017-04-27 12:29:12 |
- Witaj - tu Bruno skłonił się ponownie - mamy wieści o waszym synie, jednak obawiam się, że są to smutne informacje. - zrobił pauzę - znaleźliśmy waszego syna przy trakcie jeden dzień drogi na zachód z tego miejsca. Został napadnięty przez bandę zwierzoludzi i śmiertlenie raniony. W swoich ostatnich chwilach ciepło wspominał chwilę spędzone z wami i prosił nas usilnie, żebyśmy przekazali wam sygnet, który zawsze przy sobie nosił. - tu skinął głową na Dietera - Dieterze przekaż proszę ten sygnet we właściwe ręcę. Pochowaliśmy waszego syna przy drodze, budując na jego grobie symboliczny kurhan z kamieni, aby jego zwłok nie zbeszcześciły dzikie zwierzęta i inne licha. Jest mi niezmiernie przykro, że przekazuje wam jedynie tak przykre informacje. Bruno w czasie wypowiadania tych słów uważnie przyglądał się reakcji rodziców.
Mechanika: Test spostrzegawczości
|
Szary - 2017-04-27 13:49:32 |
Gdy drużyna zbliżała się do domostwa Dieter momentalnie przystanął i z widocznym zaciekawieniem przyjrzał się posiadłości. Gdy zebrał się do dalszego marszu drużyna była już kilka korków przednim, przez co musiał do nich podbiec. Na widok kobiety zatrzymał się i ukłonił ledwo widoczny zza kompanów.
Dieter na zaproszenie podążył za kompanami niechętnie, wiedząc, że najbliższe chwile będą dość ciężkie dla wszystkich. Wchodząc jako ostatni młodzieniec odpowiednio zdjął kaptur i ukłonił się - tym razem stosownie na wprost kobiety- i przekazał swoje szacunki Pani domu, czyniąc analogicznie na widok mężczyzny. W ciszy wysłuchał rozmowy i na słowa Bruna ruszył w stronę pary. Następnie wykonał niski ukłon wymawiając najcieplej i najskromniej jak umiał:
- Oto pierścień wielmożna Pani, najszczersze kondolencje od nas wszystkich.
Czynności w tle: obejrzenie domostwa z zewnątrz i wewnątrz; ze względu na formę w jakiej Bruno zaczął rozmowę, wstrzymuje się z przedstawieniem, żeby dać rodzinie chwilę i okazać szacunek wypowiadając jak najmniej słów. Mechanika: Próba okazania szacunku i współczucia parze
|
Borwol - 2017-04-27 15:36:31 |
Sanne wyciągnęła drżące ręce, chwyciła sygnet po czym bez słowa padła na kolana zatapiając twarz w rękach. Twarz Ondurina zastyga w nieprzyjemnym grymasie. Po chwili mężczyzna znów ociera kciukiem nasadę nosa: - Wstań kochanie. - mówi spokojnym, ciepłym tonem, podnosząc z kolan kobietę, która natychmiast wtula się w niego zanosząc szlochem. Ondurin głaszcze Sanne i dodaje - Ostrzegałem, że tak będzie. Tak jest kiedy nie słucha się starszych i mądrzejszych rodziców, a zamiast tego szuka przygód na wojnie. Szkoda młodego głupca, był idealistą. Bierze milczącą żonę pod rękę i wskazuje korytarz - Za wasz trud panowie i przekazanie dla nas wieści, nawet jeśli tak ponurych, należy wam się gościna. Chodźcie proszę za mną, akurat nakrywaliśmy do wieczerzy. Damy wam potem komnatę na noc, a jutro was stosownie wynagrodzę. Ród Vonreuter potrafi okazywać wdzięczność Ondurin prowadzi gości do starego domu w centrum posiadłości. Wnętrze jeszcze bardziej przypomina dawne imperium, co podkreślają eleganckie panele z ciemnego drewna, kamienne podłogi wygładzone wiekiem, a także aura starości i minionego bogactwa. Dom robi wrażenie bardzo dużego i przestronnego. Z jednych z wielu drzwi wyłonił się nagle potężny mężczyzna w nadżartym przez mole uniformie lokaja, ogorzałą twarzą, poszarpanym lewym uchem i całą masą blizn widocznych na każdej nieosłoniętej części ciała - Lotharze! - krzyknął Ondurin - przyprowadź dzieci do jadalni i nakryj cztery dodatkowe miejsca u stołu. Sługa szybko pobiegł na górę po wielkich podwójnych schodach, a stary Vonreuter zaprowadził towarzyszy do pomieszczenia z wielkim , podłużnym , nakrytym dla sześciu osób stołem. - Rozgośćcie się proszę panowie. Lothar pomóż naszym gościom przygotować się do posiłku. Lothar pojawił się wychodząc z zupełnie innych drzwi niosąc w jednej ręce cztery nakrycia, a w drugiej miskę z parującą wodą i ręcznik przewieszony przez ramię - Panice juf idą panie - zwrócił się sługa - profę państwa profę się obmyć, chętnię tef wefmę waf ekwipunek i zabiofę do wafego pokoju
|
Szary - 2017-04-27 17:29:18 |
Zmartwiony wyraz twarzy Dietera trochę się rozjaśnił, na widok ciepłej wody i ręczników. Korzystając z uprzejmości lokaja, przekazał mu torbę i lutnię, lewą ręką odpiął płaszcz, który następnie elegancko złożył i odpiął pas z bronią kładąc ją na płaszczu. Następnie wziął ręcznik i przygotował się od wieczerzy.
Czynności w tle/zachowanie. Dieter jest cichy i spokojny, zachowuje się skromnie, czuje się trochę jakby był na stypie u obcych ludzi, więc powściągliwość i uprzejmość kładzie na pierwszym miejscu. Patrzy po innych.
Mechanika: Ogłada w kwestii zachowania, wiedza(imperium) odnośnie tego co w jadalni/domu (może coś zwróci uwagę) i będzie temat do rozmowy, jeżeli sytuacja będzie tego wymagała. Zapewne nadchodzące testy "etykiety" przy szlachcie.
|
sunnyendrju - 2017-04-27 20:31:32 |
Bruno uśmiechnął się przyjaźnie do lokaja. - Dziękuje ci dobry człowieku za twoją pomoc. Pozwolisz jednak, że potowarzyszę ci do przeznaczonej dla nas komnaty. - otworzył plecak i pokazał złożony mundur - Chciałbym się przebrać w strój bardziej odpowiedni do wieczerzy, a nieuprzejmością byłoby przebierać się na środku korytarza. - uśmiech Bruna stał się jeszcze szerszy. - Dodatkowo pomogę ci nieść nasze toboły, po całym dniu służenia swojemu panu, z pewnością jesteś już dość wyczerpany.
Bruno zwracając się do towarzyszy dodał - Panowie przebiorę się, obmyje i lada chwila będę wracał do sali. Nieobawiajcie się, nie zostawie was samych z tak dużym wyzwaniem jak spożywanie wieczerzy w cywilizowanych warunkach.
Bruno zarzucił na ramię swój plecak z przytroczoną do niego tarczą i rusznicą, poprawił dyndający u pasa miecz i kiwnął głową do Lothara - Prowadź dobry człowieku.
|
Borwol - 2017-04-28 08:56:03 |
Ondurin zerknął na Bruna i spokojnie powiedział - Proszę nie przejmować się swoim odzieniem. Obawiam się też, że spowolniłby pan tylko Lothara, a jedzenie będzie stygło. No i moje córki z pewnością będą niezadowolone, że taki dzielny wojownik każe im na siebie czekać. Czyżby się pan czegoś obawiał? W tym domu chroni pana święte prawo gościnności. Przyrzekam, że nawet gdybym mógł jako starzec, którym niestety się stałem, zrobić Wam krzywdę, prędzej poświęciłbym siebie. - i dodał jakby pod nosem - noblesse oblige.
|
sunnyendrju - 2017-04-28 09:21:57 |
Bruno dalej przyjaźnie uśmiechnięty odpowiedział Ondurionowi - Ależ proszę nie czuć się urażony, moje słowa były spowodowane jedynie chęcią nie sprawienia przykrości niestosownym strojem. Jeżeli jednak mój niestosowny strój nie będzie zadrą w pańskim oku, to będę więcej niż zadowolony spełnić pańskie życzenie. - Bruno zwrócił się do Lothara - Oto mój plecak, płaszcz i broń. - powiedział kładąc rzeczy na podłodze, zdejmując przybrudzony płaszcz i odpinając od pasa topór, po czym podszedł bliżej do Lothara i uścisnął mu dłoń - Wielce ci dziękuję za twoją pomoc.
Bruno zachował przypięty do pasa sztylet.
Mechanika: Test spostrzegawczości - czy ręce Lothara mają niższą temperaturę niż powinny mieć? Czy wyglądają jakoś inaczej - blizny, wrzody, cokolwiek? Test ukrywania(umiejętność niewyszkolona) na sztylet
|
Szary - 2017-04-28 09:27:21 |
Dieter na słowa Ondurin przymknął momentalnie oczy, dała chwilę aby Bruno się wyjaśnił, po czym poprawił kamizelkę i rzekł:
- Panie proszę wybacz, to nie kwestia obaw, a uczynności i żołnierskiej skromności ze strony mojego przyjaciela. Nikt z nas nie śmiałby odmówić gospodarzowi jego prawa do ugoszczenia swoich gości, stąd w żadnym wypadku nie będziemy kazać na siebie czekać.
Dieter kończąc nisko się ukłonił.
Mechanika: Ogłada/perswazja jeżeli będzie wymagane
|
Harold Z. - 2017-04-28 12:11:30 |
Krasnolud nie nawykły do przebywania w towarzystwie szlachetnie urodzonych złożył ekwipunek. Zdjął plecak i pelerynę. Następnie oddał dwuręczny kilof i topór. Na sam koniec wyjął nóż do oprawiania zwierzyny. Nie sięgnął jednak do drugiej cholewy, gdzie ukryty był sztylet. Dziękujemy... za gościnę, szlachetny Panie - odpowiedział krótko, nieco speszony.
|
Lord_Wonski - 2017-04-28 13:54:11 |
Otto postanowił nie iść pod prąd wydarzeń i czekał spokojnie na rozwój wydarzeń, pozostając z tyłu i odzywając się jak najmniej. Rozglądał się od momentu wejścia na wszystkie strony, nie trzeba było dużo żeby stwierdzić, że dom robił na nim wrażenie. Czuł się lekko nie na swoim miejscu. Odzywać się też nie było za bardzo po co, bo wiedział, że tutaj z pewnością nic nie sprzeda, nawet gdyby chciał. Gdyby kupił urny na organy w poprzednim mieście od znajomego kupca, to jeszcze mógłby coś zrobić, ale teraz było już po ptakach.
Otto wyrwał się ze swoich rozmyślań w momencie, kiedy służący zabierał od niego bagaże. Uważnie przyjrzał się słudze, wszystkim bliznom i rozejrzał się jeszcze raz po pokoju. Przy nadarzającej się okazji, kiedy Bruno robił gównoburzę o swój strój, jak zwykle, odciągnął Dietera na bok i szepnął - Nie wydaje się Tobie, że ten budynek jest stary, za stary wręcz? Coś tu jest... nie tak." Niestety nie miał okazji usłyszeć zdania towarzysza, który zmuszony był użyć swojej ogłady i uroku do naprawienia szkód w reputacji wyrządzonych przez drużynowego trepa. - Eh, amatorzy sprzedaży - szepnął pod nosem Otto i usiadł przy stole.
|
Borwol - 2017-04-28 21:56:13 |
Uścisk dłoni lokaja musiał być tak silny, jak wielki był ten facet, bo Bruno aż się skrzywił, zanim Lothar puścił jego rękę. Kiedy Wszyscy przybysze oddali swój ekwipunek , obmyli ręce i dłonie, podeszli do stołu aby zająć miejsca przy stole, z góry zeszła pozostała część rodziny i ustawiła się przy Ondurinie wyczekująco. Sanne milczała, gdy ten przedstawiał swoje potomstwo. - To mój syn Sothelin - mówi wskazując na wysokiego młodzieńca o ciemnych włosach, który przywitał gości lekkim skinieniem głowy. - Sothelin to starszy brat Gustava. Następnie przedstawia drobną blondynkę w wieku około szesnastu lat, która wyglądałaby pięknie, gdyby nie była taka blada i wymizerowana. Obok niej stoi starsza dziewczyna, której urodę podkreślają lśniące, ciemne włosy i pełne usta. Trzyma za dłoń trzecią dziewczynkę, w wieku najwyżej pięciu lub sześciu lat. - To Anya - mówi Ondurin, wskazując na bladą dziewczynę. - A to Wilhelmina, moja najstarsza córka. Jej dziecko to moja wnuczka, Elena. - Dziewczęta dygają. Starzec odwrócił się w stronę swojej rodziny, aby przekazać ponure wieści. Sanne zanosi się por raz kolejny histerycznym szlochem, Sothelin zamknął jedynie oczy i lekko pochylił głowę, jakby chciał schować swój wyraz twarzy, Anya i Wilhelmina zaczęły płakać, a mała Elena ułożyła usta w podkówkę, zmarszczyła brwi i zapatrzyła się wyczekująco w swoją matkę. Ondurin dał rodzinie chwilę na przełknięcie informacji o tragedii po czym zaprosił wszystkich do stołu do uroczystej wieczerzy na cześć zmarłego. Posiłek jest prosty, ale pożywny i obfity, składa się głównie z kiełbasy, gotowanych ziemniaków i kapusty oraz czerwonego wina. Zanim ktokolwiek sięgnął po jedzenie (Bruno próbował, ale Dieter uderzył go pod stołem ratując go przed kolejną wpadką) Ondurin wzniósł do góry kielich - Za Gustava, za mojego syna - wszyscy bez słowa sięgnęli do swoich kielichów i łyknęli (Bruno bardziej wyżłopał) wina, które okazało się całkiem zacne (Krasnolud nie był tego zdania. Dla niego miało za mało chmielu i za ciemny kolor - jednak prawie nie dał tego po sobie poznać) - Panowie - odezwał się senior rodu - życzę wam smacznego. Jedzcie na zdrowie. - sam zaczął jeść po czym dodał - ja przedstawiłem wam już całą swoją rodzinę. teraz chciałbym was poznać. Kim są Ci uczynni ludzie, którzy w ostatnich chwilach życia mego syna, zechcieli mu pomóc? Skąd pochodzicie, czym się zajmowaliście? Co was tu sprowadza? - Właśnie, na pewno macie wile przygód do opowiedzenia. Co się dzieje na zewnątrz? Nie za dużo wiemy z tego co się dzieje poza domem. - rzuciła Anya ściągając na siebie wzrok siostry. - A może któryś z Panów Cię stąd zabierze i się sama wszystkiego dowiesz dziewucho. Mało się nauczyłaś z przykładu innych? - A żebyś.. - chciała się odgryźć blondynka, ale powstrzymał ją surowy wzrok ojca. Wilhelmina płynnie zmieniła obiekt zainteresowania i spojrzała na ubranie Otta - czy to krew? Zabiłeś jakąś bestię? Musisz nam o tym opowiedzieć.
|
sunnyendrju - 2017-04-28 23:01:17 |
Bruno po stalowym uścisku dłoni lokaja, starał się ukryć swój grymas i przywrócić na twarzy przyjazny uśmiech, jednak nie wyszło mu to najlepiej. - Masz krzepę panie Lothar - rzekł kiwając głową Bruno.
Po przedstawieniu członków rodziny, Bruno wraz ze wszystkimi zasiadł do wieczerzy. Dzięki pomocy Dietera udało się nie popełnić kilku nieszczęśliwych wpadek, spowodowanych głównie głodem i pragnieniem.
- Jeszcze raz dziękujemy za gościnę szlachetny panie - rzekł Bruno wstając na chwilę od stołu i kłaniając się - Nazywam się Bruno von Hochland i pochodzę z położonego na wschód Hochlandu. Zajmuje się, a właściwie zajmowałem się żołnierskim rzemiosłem pełniąc służbę przez kilka lat w imperialnej armii w Middenheim. Dziękuję ci również ze szczerego serca za pokazanie nam tak przepięknych i rzadko spotykanych na tym świecie skarbów jakimi są twoje córy. - tu Bruno uprzejmie ukłonił się jeszcze raz w stronę żeńskiej części potomstwa szlachcica. - Widzę również, że i pański syn jest godnym następcą rodu.
Bruno następnie starając się zachowywać jak przystało zgodnie ze szlachecką etykietą zaczął kosztować podanych potraw i trunków. Ciepłe i przepyszne jedzenie sprawiło, że zrelaksował się i wcześniejsze uczucie niepokoju zniknęło niemal tak szybko jak się pojawiło.
Przerywając na chwilę jedzenie po usłyszeniu pytania zadanego przez Wilhelminę, Bruno roześmiał się i odpowiedział: - Otto zabił jakąś bestię?! Oj ależ tak, niemalże księżyc ustrzelił! Ślady krwi na stroju mojego kompana to efekt omal dosyć niefortunnego polowania. Rozgniewany przez jego paniczne krzyki jeleń pędził wprost na niego jednak od stratowania ocalił go mój szybki refleks i celne oko.
|
Borwol - 2017-04-29 05:47:37 |
- rozumiem że lata służby robią swoje, ale kiedy ostatnio wyruszyłem poza nasz dwór, kobiety nie były jakąś szczególną rzadkością.. - uśmiechnął się pod nosem Ondurn - proszę też częstować sie jedzeniem. Pożeranie wzrokiem moich córek nie nasyci pana na długo. Wilhelmina zbyła ojca machnięciem ręki i westchnęła teatralnie. - uratował pan przyjaciela? Musi pan być odważny. Proszę więcej o tym opowiedzieć. No a służba w armii? Robi wrażenie. Zabił pan dużo naszych wrogów? - gdzie pan stracił oko? - wtrąciła Anya patrząc na Otta i natychmiast skarcona wzrokiem przez ojca ciszej dodała - też pan służył w naszej armii?
|
sunnyendrju - 2017-04-29 08:36:49 |
Myli się Pan, Panie Ondurinie - Bruno promiennie się uśmiechnął - tak piękne kobiety są zdecydowaną rzadkością, a wiem o czym mówię, gdyż miałem okazję podróżować po naszym kontynencie wzdłuż i wszerz. - Bruno dolał sobie czerwonego wina z nieopodal stojącej karafki - Co do odwagi... Sytuacja, w której wtedy się znaleźliśmy wymagała szybkich działań i nie było czasu na zastanowienie. Tropiliśmy tego dnia stado zmutowanych jeleni, które zagrażały pobliskiej wiosce... - Bruno zaczął opowiadać mocno podkoloryzowaną historię z jeleniem.
Mechanika: Test plotkowania na historię z jeleniem
|
Szary - 2017-04-29 09:37:11 |
Dieter odpowiedział na ukłony, ale widocznie posmutniał na twarzy po przedstawieniu pozostałych członków rodziny. Gdy Ondurn podzielił się losem młodego Gustava, Dieter odwrócił głowę, aby chociaż w ten sposób dać rodzinie namiastkę prywatności i dać im zachować twarzy przed obcym. Przy stole odnalazł się bez większego trudu. Wskazał miejsca bliżej gospodarzy starszym od niego kompanom, a sam zasiadł dalej przy stole. Pomimo tego, że trapiące myśli nadal widoczne były na jego twarz, chłopak upilnował Bruno i toast odbył się bez problemów. Poczekał na wszystkich z jedzeniem i zabrał się kulturalnie za posiłek. W pewnym momencie coś wybiło go z myśli, wyprostował się - jak przy stole należy - i uprzejmie uśmiechnął po domownikach.
Muzyk uważnie wysłuchał słów Brono w milczeniu. Na wzmiankę o krwi i jeleniu, spojrzał na małą Elenę, lekko się do niej uśmiechnął i skinął głową. Wyczuwając małą pauzę w rozmowie ze strony chyba speszonych wzmianką o "jeleniach mutantach" kompanów, Dieter zabrał głos.
- Wielmożny Panie - zaczął chyląc czoła - nazywam się Dieter Frey. Jestem skromnym muzykiem z Salzenmund stolicy Wielkiej Baronii Nordlandu i domu Księcia-elktora Theodrica Gaussera Wielki Baron Nordlandu - tu zrobił pauzę wskazując, że tytułów jest więcej, ale nie czas by je tu wymieniać - Od przeszło dwóch lat podróżuje po świecie ucząc się fachu i zasłuchując opowieści. Przez ostatni rok wędrowałem w trupie cyrkowej, ale zawierucha wojenna sprawiła, że zostałem oddzielony od kompanów i tak trafiłem na siedzących obok mnie śmiałków. Ja, i zapewne każdy z nas, wędrujemy starając się ułożyć sobie życie na nowo. - kończąc młodzieniec lekko się ukłonił i spojrzał z serdecznością po domownikach.
|
Borwol - 2017-04-29 11:22:05 |
Ondurin wysłuchał grzecznie Dietera po czym jakby nie mogąc się oprzeć pokusie, znów zwrócił się do Bruna, który uśmiechał się delikatnie pod nosem najwyraźniej zadowolony z siebie. -Moim córkom nie pozostaje zatem nic innego jak podziękować za komplement od tak obytego w świecie i dzielnego gościa Wilhelmina zbyła tekst ojca unosząc lekko prawą dłoń jakby odpychała Ondurina. Anya w milczeniu się zarumieniła. Gospodarz kontynuował. -Co do polowania na jelenie chaosu to brawa za odwagę. Rozumiem, że to wielkie świeżo usunięte poroże, które przynieśliście to trofeum z tej wyprawy? Bruno w milczeniu z dumą wyrytą na twarzy jak w kamieniu przytaknął swojemu rozmówcy. -wiesz synu, żyjemy w lesie i mamy jakieś pojęcie na temat jego mieszkańców. Nie wiem, czy wiedziałeś, ale rogi jelenia to zwierciadło jego samopoczucia. Wystarczy jakaś drobna choroba, uszkodzenie ciała, choćby podczas walk, a rogi rosną wypaczone, zdegenerowane. Te, które przynieśliście, należały do wyjątkowo zdrowego okazu - zero mutacji - daję słowo. Wynika z tego, że prawdopodobnie wpadliście na oszalałego z huci jelenia w trakcie rykowiska, a nie jelenia chaosu. Bardzo mi przykro, ale byłbym hipokrytą, gdybym nie przyznał się, że w swoim czasie też chwytałem się różnych trików i historyjek żeby zaimponować młodym damom Jeśli przed chwilą wyraz twarzy Bruna przypominał skałę, teraz spadła z niej sporej wielkości lawina.
Wilhelmina w ogóle zignorowała toczącą się rozmowę i zaczepiła Dietera tylko grajek? Nie wydaje mi się. Świetnie radzisz sobie przy stole, umiesz się zachować, wyróżniasz się ze swojego towarzystwa - kręciła delikatnie palcem włosy tuż za uchem - o czymś nie mówisz. Chcę wiedzieć o Tobie wszystko
|
Szary - 2017-04-29 14:31:17 |
Dieter po nieudanej próbie zmiany tematu zrozumiał, że ten statek już zatonął i skierował swoją uwagę na Wilhelminę, która najwidoczniej osiągnęła tym swój cel. Muzyk odczekał chwilę na wypadek, gdyby Ondurin chciał coś na to wtrąć, lecz ten ewidentnie zajęty był Brunem. Dieter zatem zaczął uprzejmym i pewnym głosem:
- Pani, jesteś aż nazbyt łaskawa - młodzieniec położył dłoń na piersi pochylając się w stronę Wilhelminy - Raduje się na tak ciepłe słowa i przyjecie przy stole, ciesząc się przy tym, że moje obycie nie ucierpiało nazbyt ostatnimi czasy - Dieter zrobił krótką pauzę unosząc głowę i obracając ją lekko w karku, aby poprawić włosy po ukłonie - Tak, w tej chwili jestem "tylko grajkiem", ale grajkiem z własnego wyboru. Lubię to życie, ale co los łaskawy ma dal mnie zaplanowane dalej czas pokażę. Rozumiem jednak skąd to wrażenie. Moja rodzina od lat była w otoczeniu szlachty. Mój świętej pamięci dziadek był majordomusem Alfrich Gausser poprzedniego Księcia-elktora Wielkiej Baronii Nordlandu, zaś mój ojciec pełni funkcję rzecznika i posłańca na dworze jego córki. Ja sam miałem i przez pewien krótki okres byłem paziem - stąd też obycie. Dobrze wspominam te czasy - kontynuował ciepło - dużo wspaniałej muzyki, pięknych sal i strojów. Samo zamiłowanie do piękna, sztuki i szczególnie muzyki odziedziczyłem zapewne po matce - dzielimy artystyczną duszę. Dlatego postanowiłem wyruszyć w świat, aby zostać bardem i może kiedyś, jeżeli los pozwoli powrócić z pięknymi balladami zebranymi w drodze - wyraz twarzy młodzieńca zrobił się cieplejszy od wspomnień o domu - Mam nadzieje, że nie znudziłem Jaśnie Pani oraz chociaż częściowo zaspokoiłem ciekawość. Jeżeli mógłbym czymś jeszcze służyć, to jestem do usług - Dieter przyjaźnie spojrzał w stronę Wilhelminy i następnie pozostałych pań.
Dodatkowo, dla kultury stara się zważać na rozmowy prowadzone przy stole, stąd też zasłyszane zapytanie o opaskę Otta wydało mu się bardzo ciekawym pytaniem.
|
sunnyendrju - 2017-04-29 17:54:23 |
Bruno wyszczerzył zęby i rzekł - Zaiste masz rację panie, celowo ubarwiłem historię o polowaniu, aby zaciekawić słuchaczy opowieścią, ale jakże mogłem się spodziewać, aby być w stanie oszukać tak doświadczonego wojownika. - skinął głową z uznaniem. - Ale jestem niezmiernie zadowolony mogąc być goszczony przez gospodarza o tak niesamowitej spostrzegawczości i mądrości.
Bruno następnie wsłuchał się w toczące się przy stole rozmowy i spojrzał zaciekawiony na Anye oraz Elene. - Czyżby panienka Elena źle się czuła? Nic nie mówi i widać również, że apetyt jej niedopisuje. - zadał pytanie Wilhelminie.
|
Harold Z. - 2017-04-30 09:19:46 |
Dobry Panie - chrząknął krasnolud. - Nazywam się Storren Norskwind i pochodzę z wysokich gór południa. Zajmuję się górnictwem. Dlaczego znalazłem się na szlaku? Musi Pan wiedzieć, Szlachetny Panie, że w górach wojna trwa dużo dłużej. Mianowicie, zielonoskórzy wszelkiej maści również chcieliby władać skarbami skał. Paskudne bestie, proszę mi wierzyć na słowo. Wyruszyłem po pomoc dla swojej ojczyzny. Zawirowania wojenne poniosły mnie aż do Middenheim. Potraktowałem to jak zrządzenie losu, ponieważ pod miastem znajduje się olbrzymia sieć tuneli. A kto mógłby ich bronić lepiej niż krasnoludzki górnik, który spędził w takich tunelach prawie całe życie? Middenheim przetrwało. Teraz chciałbym udać się na południe i wypełnić obietnicę daną pobratymcom. - krasnolud zamyślił się na chwilę. Z innej BECZKI! Zajmuję się też piwowarstwem. Bardzo chętnię podzielę się ze szlachetnym Panem swoją wiedzą.
Po nasyceniu głodu (ciepły posiłek i ciepło domowego ogniska najbardziej docenia się po wielu dniach spędzonych na szlaku, w brudzie, deszczu i pyle) zwrócił się do gospodarzy: Łaskawy Panie, Łaskawa Pani. Pragnę Wam z całego serca podziękować za gościnę. Ciepło domowego ogniska i gościna to towar niezwykle cenny w tych szalonych czasach. Ja i moi towarzysze wiele widzieliśmy w trakcie swoich podróży. Czy jest coś, co moglibyśmy zrobić w ramach wdzięczności za wikt i opierunek? Nie trapi Was nic, w czym moglibyśmy pomóc?
|
Lord_Wonski - 2017-04-30 13:31:02 |
Obiad zaczął się od toastu za Gustava, biednego młodzieńca któremu nie dane było wrócić do domu. Nie on pierwszy i nie ostatni. Otto starał się unikać wpadki, co uznał za dość łatwe, patrząc na Bruno i Ditera. Czekał aż Bruno zrobi coś niestosownego, po czym po cichu naprawiał swoje drobne błędy w etykiecie. Niezauważalnie przełożył puchar do prawej ręki, wykorzystując zamieszanie i pomyłki Bruno. Starał się robić to samo co Dieter, gdyż spośród ich czterech wydawał się najbardziej zaznajomiony z etykietą. Od krasnoluda nikt nie oczekiwał zachowania etykiety, a Bruno.. no cóż, widać że większość czasu spędził w chlewie, zwanych przez niektórych obozem wojskowym.
Plan Otto na wieczór był prosty: zebrać jak najwięcej informacji i nie zostać wyniesionym na kopach z wieczerzy.
- A żebyś.. - chciała się odgryźć blondynka, ale powstrzymał ją surowy wzrok ojca. Wilhelmina płynnie zmieniła obiekt zainteresowania i spojrzała na ubranie Otta - czy to krew? Zabiłeś jakąś bestię? Musisz nam o tym opowiedzieć.
Otto powoli przeżuł, nawiązał kontakt wzrokowy z dziewczyną, skinął głową i zaczął: - To z poprzedniej nocy, ale... przerwał mu kwik zarzynanej świni. : - Otto zabił jakąś bestię?! Oj ależ tak, niemalże księżyc ustrzelił! Ślady krwi na stroju mojego kompana to efekt omal dosyć niefortunnego polowania. Rozgniewany przez jego paniczne krzyki jeleń pędził wprost na niego jednak od stratowania ocalił go mój szybki refleks i celne oko.
Rozmowa oddaliła się od Otto, co przyjął z lekką ulgą. Wyciągnął szmatkę ze swojej sakiewki jubilerskiej i starał się zetrzeć krew z prawego rękawa, którą musiał pominąć przy czyszczeniu przy ogniskowym świetle. Spokojnie zajął się swoim posiłkiem patrząc jak Bruno jest przeciągany przez starszego rodu, za co był mu bardzo wdzięczny. Kiedy Bruno był rozbierany na części pierwsze, niczym świńska tusza w rzeźni, rozejrzał się po towarzystwie. Dieter był najbardziej obyty, toteż na niego spadła rola niańki żołdaka, co trochę zmartwiło Otto, gdyż to zostawiało go otwartego na pytania reszty rodziny. O ile widział, że ze starszym rodu sobie nie poradzi i wolał unikać pytań z jego strony, to widział już potencjalną ucieczkę, swoistą bezpieczną przystań. Jako twórca wyrobów jubilerskich był bardziej przyzwyczajony do kobiecej klienteli i też w takim towarzystwie czuł się zdecydowanie bardziej na miejscu.
- gdzie pan stracił oko? - wtrąciła Anya patrząc na Otta i natychmiast skarcona wzrokiem przez ojca ciszej dodała - też pan służył w naszej armii?
Tym razem Otto był przygotowany do odpowiedzi: - Muszę Pannę zmartwić, jednak historia ta jest z pewnością mniej barwna niż mojego towarzysza. Było to już dość dawno temu, kiedy odbywałem praktyki u miejscowego mistrza rzemieślniczego, podczas kucia odprysk gorącej stali nieszczęśliwie wpadł mi do oko. Od tamtej pory wiele czasu już minęło i na szczęście nie jestem już tak niezdarny jak za młodych lat. Uśmiechnął się, po czym udał lekkie zaskoczenie. - Ależ gdzie się podziały moje maniery, chyba mój towarzysz ma zły wpływ na mą etykietę. Nazywam się Otto von Strüdel, jednak proszę nie myśleć że noszę jakiś tytuł szlachecki, choć moi przodkowie go mieli. Niestety żyli w dość szalonych czasach i straciliśmy wszystko gdzieś w czasach mojego pradziadka. Od tamtej pory paramy się jubilerstwem, i choć nie dorównuję mojemu ojcu do pięt, to jednak uważam, iż moje wytwory nie są bezwartościowe.
Otto sięgnął do sakiewki przy pasku z narzędziami, który zawsze nosił, i wyciągnął trzy naszyjniki z liściastymi motywami. - Panno Anya, może zechciałaby zerknąć na moje ostatnie dzieło, model według wzorców z samej stolicy naszego Imperium. Ten z liśćmi brzozy wydaje mi się najbardziej pasować do Pani. Proszę przyjąć to jako podziękowanie za gościnę, wiem, że to niewiele, lecz naprawdę nie wiem jak odwdzięczyć się za gościnę. Pozostałe dwa zostawił po prawej stronie swojego kielicha, z nadzieją że przykują uwagę najmłodszej z sióstr, mając nadzieję że to odwróci uwagę Eleny od pytań Bruno. Nawet na wpadki jest pewien limit.
- Rozumiem że w okolicy jest jakieś miasto, czy często Panna Anya je odwiedza? Coś ciekawego na temat okolicy może Pani powiedzieć??
Testy: plotkowanie - (wyszkolony +10, noot noot)
|
Borwol - 2017-04-30 15:04:33 |
Wilhelmina niechętnie odwróciła się w stronę trepa -niech się pan nie przejmuje - to po prostu niejadek - po czym odwróciła się z powrotem do Dietera - Oh, musisz coś nam zagrać! Nie daj się prosić!
Tymczasem Sanne w odpowiedzi na pytanie otworzyła już usta, żeby odpowiedzieć, ale nie zdążyła zanim nie wtrącił się jej mąż - To my jesteśmy wdzięczni za to, że poświęciliście się dla nas żeby przynieść wieści od naszego syna. Nie ma żadnego długu, poza tym, który my mamy do spłacenia. Poza tym nic nas nie trapi. Tu głęboko mamy spokój zarówno od naszych przyjaciół jak i wrogów - uśmiechnął się lekko - jeśli zaś chodzi o piwo, to dziękuje bardzo - preferuję jednak dobre wino. - przerwał na chwilę - Zainteresowało mnie jednak to z której kolonii pochodzisz? Kiedyś robiłem interesy z krasnoludami z tamtych stron.
Po drugiej stronie stołu Anya zarumieniła się przyjmując prezent od Otta - jest piękny. Dziękuję bardzo uśmiechnęła się w stronę rzemieślnika.
Lord_Wonski napisał:- Rozumiem że w okolicy jest jakieś miasto, czy często Panna Anya je odwiedza? Coś ciekawego na temat okolicy może Pani powiedzieć??
- Właściwie... - próbowała odpowiedzieć Anya, kiedy czujny jak kot Ondurin przerwał jej twardym głosem - rzadko opuszczamy nasz dwór - tu jest bezpiecznie. Niestety Gustav był krnąbrny, nie posłuchał i teraz skończył jak skończyłCiszę, która na chwilę tylko zapadła nad stołem wykorzystała mała Elenka, która jak sroka podbiegła, do miejsca, gdzie Otto położył naszyjniki i powiedziała delikatnym miłym głosikiem: mogę zobaczyć?
|
sunnyendrju - 2017-04-30 15:44:40 |
Bruno słysząc chłodną odpowiedź Wilhelminy pokiwał głową - Hmmm... Tak, czasem to się to zdarza. - nałożył sobie kolejną porcję jedzenia - Panie Ondurin, mowił pan o tym, że slużył pan w armii... Mógłbym wiedzieć w jakim oddziale? Widząc aktywność dziecka z ciekawością przyglądał się jej poczynaniom.
Mechanika: Test spostrzegawczośći - nienaturalne ruchy? ADHD? Blizny i siniaki?
|
Borwol - 2017-04-30 16:01:21 |
musiał się pan przesłyszeć. Nigdy nie slużyłem w wojsku. Za to uczęszczałem na uniwersytet w Aldorfie, ale moja kariera nie należała raczej do udanych - większość życia spędziłem tu - tak jest bezpieczniej i dla mnie i dla rodziny
|
Szary - 2017-04-30 16:54:01 |
Dieter śledził ogólny przebieg rozmów przy stole. Pomimo początkowych zgrzytów sytuacja wydawała się opanowana, każdy z kompanów przedstawił się oraz znalazł bezpieczną niszę tematyczną. Czy to przez szczęście, czy też spryt jubiler i górnik mogli teraz wykazać się wiedzą ze swojego fachu. Bruno natomiast po udanej zmianie tematu i przerwaniu mało wygodnego dla niego wątku zabrał się za dalszą rozmowę z Ondurinem. Próba nie była specjalnie udana, ale nie było tam nic w czym Dieter mógłby pomóc. Zerknął on krótko na żołnierza po czym skierował wzrok na milczącego Sothelina, którego uznał za jego kolejny "cel". Momentalnie wrócił wzrokiem do Wilhelminy. Uważał, że kompani radzą sobie sami dostatecznie dobrze, więc on sam postanowił skupić więcej uwagi na niej.
Na słowa Wilhelminy, Dieter uśmiechnął się ciepło w jej stronę kiwając lekko głową. - Pani, Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, więc proszeniem mnie - akcent na mnie; krótka pauza - proszę się nie kłopotać. Uczynię to z radością, jeżeli gospodarz pozwoli. - tu Dieter kłania się do Ondurina - Potrzebuje jedynie mojej lutni, która została zabrana z naszymi bagażami.
|
sunnyendrju - 2017-04-30 16:55:42 |
To w takim razie musiałem się przesłyszeć. - przytaknął Bruno - Co studiował pan w Altdorfie? Synowie nie chcieli iść pana śladami? Jest to znacznie bezpieczniejsze i lepsze życie niż żołnierska tułaczka.
|
Lord_Wonski - 2017-04-30 17:32:08 |
- Właściwie... - próbowała odpowiedzieć Anya, kiedy czujny jak kot Ondurin przerwał jej twardym głosem - rzadko opuszczamy nasz dwór - tu jest bezpiecznie. Niestety Gustav był krnąbrny, nie posłuchał i teraz skończył jak skończył Rzemieślnik zdał sobie sprawę, że informacji więcej raczej nie dostanie, ojciec rodu pilnuje skrzętnie wszelkich informacji.
Rozmyślania rzemieślnika przerwała mała Elenka, która jak sroka podbiegła, do miejsca, gdzie Otto położył naszyjniki i powiedziała delikatnym miłym głosikiem: mogę zobaczyć?. Otto odwrócił się do niej z uśmiechem: - Ależ oczywiście, powiedz, który się Tobie podoba? A może Panienka bardziej woli coś innego... zobaczmy... może taka bransoletka, hmm? - wyciągnął bransoletkę z ozdobami z barwionego szkła, które udawały szlachetne kamienie. Zanim nowicjusz zebierze się za prawdziwy rubin czy szafir, wielu z nich ćwiczy na szkle. Otto zauważył że paciorki przyciągają dzieci, więc zrobił z nich bransoletki, które nie tylko przyciągały młode panienki do jego stoiska, ale też matki... Matki z ciężkimi sakiewkami, które on dzielnie pomagał im odciążyć.
Czekając, aż Elenka napatrzy się na błyskotki i wybierze coś dla siebie, czekając na moment, gdy ojciec będzie w miarę zajęty, spytał się starszej siostry, Anyi: - widzę, że coś Panienkę trapi. Pewnie te smutne okoliczności, w jakich się spotykamy, ale proszę o nich na chwilę zapomnieć gdyż mam dla Panienki bardzo ciekawe opowieści, jako wędrowny rzemieślnik byłem tu i tam, o czym Panienka chciałaby usłyszeć? O upadku Wulfenbergu? O dzielnej walce zakonu Sigmara? czy może o dzielnych Łowcach Czarownic? Wie Panienka, nawet jednego widziałem kiedyś - powiedział lekko ściszając głos z uśmiechem.
plotkowanie - a nóż się uda
|
Harold Z. - 2017-04-30 19:28:22 |
Krasnoludowi pojaśniały oczy.To ciekawe, co Pan mówi. Pochodzę z Karak Norn, na południu. Miło mi słyszeć, że nawet tutaj ceni się nasze wyroby. Czy mogę prosić o więcej szczegółów?
|
Borwol - 2017-04-30 20:14:18 |
Ondurin nie przerywając innych rozmów skinął na sługę i ten po kilku chwilach stał już prze Dieterze podając mu letnię. Senior rodu kontynuował rozmowę z Brunem - Muszę przyznać że to jedna z tych rodzinnych spraw, o których nie za bardzo chcemy opowiadać. Nauka w Altdorfie to był błąd. Dzieci uczę w domu, przynajmniej nie będą traciły czasu na głupoty.. co do Twojego pytania krasnoludzie, twoi pobratymcy zaopatrywali w różne minerały które badaniem - od zawsze interesowały mnie różne właściwości skał na których żyjemy.
W tym czasie Anya błagania Otto - wszystko chcę wiedzieć; ze szczegółami. Było niebezpiecznie?
- piękna bransoletka, wyglądam w niej jak hrabina - wtrąciła Elenka tańcząc przy tym przy stole z ubraną branzoletką
|
sunnyendrju - 2017-04-30 20:21:39 |
Bruno widząc, że wyciskanie jakichkolwiek informacji z tej rodziny przypomina wyciskanie wody z krasnoludzkich kamieni nerkowych, zajął się czynnością, która go najbardziej zainteresowała, czyli napychaniem kichy.
- Panie Sothelin, siedzi pan milczący przy stole... Z pewnością jest to związane ze stratą, która pana dotkliwie dotknęła. - Bruno pokiwał głową - Mógłby pan coś o sobie opowiedzieć? Z pewnością rozmowa przyniesie panu pewną ulgę.
Bruno powoli zaczął odczuwać zmęczenie wielodniową podróżą. Winiacz zaczął przyjemnie rozlewać się po jego ciele i sytość powodowała już lekką senność.
|
Borwol - 2017-04-30 20:50:34 |
-proszę wybaczyć, ale nie sądzę - odburknął Sothelin nie zmieniając wyrazu twarzy, anie nawet nie zaszczycając rozmówcy spojrzeniem.
|
sunnyendrju - 2017-04-30 21:00:20 |
- Syn swego ojca... - mruknął Bruno pod nosem i wrócił do popijania małymi łuczkami wina - Panie Ondurin dania i trunki były wyśmienite. - pochwalił gospodarza - Można wiedzieć kto w pańskim domu zajmuje się gotowaniem? Należy mu się zdecydowana pochwała
Po usłyszeniu odpowiedzi gospodarza Bruno z utęsknieniem będzie czekał na moment w którym przyłoży głowę do poduszki.
|
Lord_Wonski - 2017-04-30 21:41:10 |
W tym czasie Anya błagała Otto - Wszystko chcę wiedzieć! Ze szczegółami. Było niebezpiecznie?
- Och, Panienko, jeszcze jak! To powinno się Panience spodobać, opowieść o dzielnych Łowcach Czarownic i obronie Wulfenburgu, niestety tragicznej w skutkach. Otto zaczął opowiadać o tym, jak wyglądał Wulfenburg, używając barwnych epitetów, jednak starał się za bardzo nie ubarwiać, to co miał do opowiedzenia wystarczyło, żeby zainteresować młodą dziewczynę, która była spragniona opowieści niczym koń wody po całodziennej podróży.
- Piękna bransoletka, wyglądam w niej jak hrabina - wtrąciła Elenka tańcząc przy tym przy stole z ubraną bransoletką. - Cieszę się, że się podoba podarek. Te słowa są dla mnie zaszczytem, hrabino - z tymi słowami odwrócił się w stronę Eleny i skłonił się lekko z uśmiechem, po czym wrócił do opowieści o elfach, łowach na odmiennych i wrażliwych na magię. - Słyszała już Panienka coś o magii? - zagaił rzemieślnik snując swoje opowieści dość szybko, gdyż wiedział że stary zaraz może "nadlecieć" i odkryć, że nie rozmawiają o ziemniakach, co wydawało się jedynym bezpiecznym tematem przy stole.
Dalej snując swoją rozmowę szybko rzucił okiem na to co działo się przy stole. Zobaczył implozję Bruno przy próbie zagadania panicza, choć nie słyszał dokładnie co się dzieje. Krasnolud o dziwo radził sobie dobrze z Głową Rodu, co przez moment zaskoczyło Otto. Dieter robił to co robił najlepiej według rzemieślnika, bajerował pannę.
Otto szybko wrócił wzrokiem do swojej słuchaczki i dalej snuł opowieść, słysząc pierwsze brzdęknięcia strun lutni Dietera...
plotkowanie - jeśli to jest aktualne, może lepiej niż ogłada ;p
|
Szary - 2017-04-30 22:07:27 |
Dieter korzystając z chwili dokończył posiłek, odłożył sztućce układając je elegancko i wytarł kąciki ust chusteczką pomimo tego, że miał je czyste. Słuchając jak Bruno z celnością strzelca wyborowego trafia w niewygodne tematy, uśmiechnął się z niedowierzania. Gdy żołnierz wyłożył się również na Sothelinie, Dieter uznał to za moment do interwencji.
- Wielmożny Pan raczy wybaczyć. Mój kompan starał się jedynie okazać zrozumienie - tu zerknął na Bruno - w żołnierskim tego słowa znaczeniu. Jest on dobrym człowiekiem i nie miał intencji urazić. W imieniu moim i kompanów raz jeszcze chciałbym przeprosić i wyrazić najszczersze kondolencje. No to młodzieniec pochylił się w wyrazie szacunku. W jego głosie dało się usłyszeć odrobinę smutku.
Widząc, że Lothar niesie lutnie Dieter przeprosił wszystkich i po przyzwoleniu wstał od stołu. Śledząc reakcję panienek na biżuterię Otta dodał kurtuazyjnie - Nie jedna hrabina mogłaby co najwyżej pozazdrościć Panience urody - Dieter ukłonił się z uśmiechem w stronę panny.
Rozejrzał się następnie po sali w poszukiwaniu miejsca. Wziął lutnie dziękując Lotharowi, po czym odwrócił się do Wilhelminy:
- Pani, specjalnie na tą okazję zagram "Cisze po burzy", to ulubiona melodia mojej matki. Łączy ona w sobie smutek po tym co morze zabrało oraz kojący spokój i nadzieje, którą niesie jej koniec. - tu chwilowo przerwał - Mam szczerą nadzieję przyniesie ona choć trochę ukojenia, tak jak mi przynosiła przez lata.
Dieter korzystając z tego, że stoi wykonuje pełen ukłon przed Wilhelminą. Następnie idzie na wybrane przez siebie miejsce. Bierze ze sobą krzesło i ustawił je taka, aby widzieć dobrze osoby przy stole, a w szczególności starszą z córek. Rozsiadł się, upewnił się, że żelazny chwyt Lothara nie rozstroił mi instrumentu i zaczął grać melodię bliską sercu jego i jego matki. Utwór gra z zamkniętymi oczami oddając się jego emocją.
Melodia jest delikatna i nie przeszkodzi w rozmowach. Po jej zakończeniu Dieter otworzy oczy i zmieni utwór, dobierając coś co nada domowego ciepła kolacji i będzie dobrze nadawało się na tło dla rozmówców przy stole. Resztę wieczoru spędzi słuchając bacznie rozmów oraz zerkając czasem w stronę Wilhelminy. Alternatywnie jeżeli ktoś po utworze zechce wejść z nim interakcje, to podejmie rozmowę.
|
Borwol - 2017-05-01 07:51:34 |
Lord_Wonski napisał: - Słyszała już Panienka coś o magii? - zagaił rzemieślnik
Anya spojrzała mu głęboko w oczy, które natychmiast zaszły łzami - przepraszam - wyszeptała, uciekła do stołu i zniknęła w jednym z korytarzy. - Moja córka jest odrobinę niestabilna emocjonalnie, proszę się nią nie przejmować - wychrypiał Ondurin, po czym zwrócił się do Bruna - Tylko Lothar nam usługuje, jest naprawdę niezastąpiony
W tym czasie Dieter skończył grać i był głośno oklaskiwany przez Wilhelmine - Tatusiu, mogę go zatrzymać? - zapytała słodko. -Nie żartuj kochanie. - powiedział senior odrobinę niezręcznie kończąc temat.
Kolacja nie trwała już długo. Ondurin wstał i polecił Lotharowi zaprowadzić gości do pokojów gościnnych. Lothar, uprzejmy ale niezbyt gadatliwy prowadzi drużynę przez główny korytarz,a potem zagłębia się w prawdziwy labirynt domostwa. Osobliwie zaprojektowane korytarze bez okien załamują się pod dziwnymi kątami i wszyscy mają przeczucie, że bardzo łatwo się tu zgubić. Ostatecznie grupa staje przed drzwiami do dwóch połączonych pokoi z czterema świeżo zaścielonymi łożami - Pseplasam, ale to jedyne doftepne pokoje bef filgoci. Fasz ekfipunek jeft f dfugim pokoju - wyseplenił sługa. Grupa weszła do środka, żeby zobaczyć, że pokoje również nie maja okien i w tym momencie usłyszała też szczęk zamykanego zamka od drzwi. Storren natychmiast dopadł do drzwi - Pseplasam, to dla fasego bespieceństfa. - nie zważając na protesty sługa zaczął się oddalać. Gdy po chwili cichną kroki Lothara, nad dworem zapada cisza. W tym momencie Bruno zauważył jeszcze jedną ciekawą rzecz. Owszem - w pokojach był ich ekwipunek - niestety bez broni.
|
sunnyendrju - 2017-05-01 09:13:19 |
Kompani usłyszeli tylko gromkie hochlandzkie "Cyka blyat!!!" rozchodzące się po pokoju - słowa niemal scaliły się z dźwiękiem zamykanego zamka w drzwiach.
- Wiedziałem, wiedziałem... - mamrotał Bruno uważnie rozglądając się po pokoju w poszukiwaniu swojej ukochanej rusznicy - To teraz mogą nas nawet rozszarpać,. a my nie mamy nawet czym się bronić.
Bruno obszedł cały pokój uważnie oglądając znajdujące się w nim meble w poszukiwaniu jakichś wskazówek. Następnie podszedł do drzwi i zaczął sprawdzać mechanizm zamka w drzwiach. Obstukał ramę i materiał wrót.
Bruno wstrzymuje też wszelkie głośne działania ze swojej strony dopóki nie ucichną rozbrzmiewające na korytarzu kroki Lothara.
Mechanika: Test spostrzegawczości - Bruno rozgląda się po pokoju Test przeszukiwania (umiejętność niewyszkolona) - szukanie wskazówek w pokoju Test spostrzegawczości - ocena drzwi: zamek i zawiasy, solidność konstrukcji
|
Szary - 2017-05-01 09:18:12 |
Dieter widząc obrót sytuacji rozejrzał się po po pokoju i skrzywił. Gdy część kompanów okazywała swoje niezadowolenie pod drzwiami i usiadł na skraju najbliższego łóżka zaczął grać smutną melodię.
- Panowie, chyba ktoś podpadł przy stole bardziej niż się spodziewałem. Wiem, że bije od nas ubóstwem, ale żeby tak nas zamknąć. - Dieter rozejrzał się po ścianach, podłodze i suficie - Nie denerwujcie się nadmiernie. W domostwie jest tylko trzech dorosłych mężczyzn, przy nas czterech, więc zostawienie nas pod bronią niezakluczonych, mogli uznać za zagrożenie dla swojego majątku i mieszkających tu Pań. - Spojrzał następnie na kompanów - Dodatkowo, jeżeli domownicy mieliby względem nas złe intencje czy nie dziwne byłoby, że w ogóle Lothar fatygował się nieść tu nasze rzeczy? Nie wspominając, że już w czasie kolacji najwygodniej było nam nałożyć stosownie "doprawione" jedzenie i poczekać na efekty. Zatem ze spokojem Panowie - Dieter starał się uspokoić kompanów.
Następnie wziął swój plecak by upewnić się, że wszystko w nim jest.
Mechanika: Zauważanie, co jest na ścianach suficie podłodze, jakie są tu meble.
|
Lord_Wonski - 2017-05-01 10:37:35 |
...Zatem ze spokojem Panowie - Dieter starał się uspokoić kompanów. Otto rzucił się do swoich rzeczy i zaczął je rozrzucać. W powietrzu latały szmaty, koc, patelnia, brudne kalesony. Wyrzucił wszystko aż zobaczył dno sakwy. - Nie ma... nie ma...Zabrali ją...- zrobił się czerwony na twarzy, zaczął dyszeć i pot pojawił się na jego twarzy. - Taaak, ze spokojem, pozabierali nie tylko naszą broń z tego co widzę, albo przynajmniej mi zabrali nie tylko broń. - zaczął chodzić gorączkowo po pokoju. - Dobra Panowie, to już przestało być śmieszne, czas pomyśleć jak zaaranżować spotkanie rodzinki z ich ukochanym synkiem, bo widzę że bardzo chcą się z nim zobaczyć - zasyczał przez zęby, widać że starał się ściszać głos.
Rozejrzał się po pokoju, zaczął jeździć ręką po ścianie, pukać w nią i sprawdzać jaki jest odgłos z nadzieją, że może coś usłyszy co pomoże mu ustalić w którym miejscu domu się znajdują, czy to jedno z nowszych skrzydeł czy starsza część. Przeszedł szybkim krokiem do drugiego pokoju, po czym wrócił do kompanów.
- Dobra, to mamy dwie opcje, z tego co widzę. Albo próbujemy się wydostać stąd w nocy, i zrobimy im krwawą łaźnię, albo grzecznie siedzimy na rzyciach i liczymy na to, że Panna Wilhelmina baaaardzo chce się spotkać z Panem Dieterem. Nagle stanął i spojrzał się na barda. - Panie Bardzie, czy może jest Pan jednym z tych zdolniejszych artystów? Umie pan grać na zamkach? Ma Pan tak zwinne palce, szkoda by zmarnować takiego talentu w tych celach.
Mechanika: Spostrzegawczość (co jest w pokoju, z czego są zrobione łóżka, może nie tylko drewno, ale jakiś metal) Inteligencja (czy Otto jest w stanie wpaść na pomysł jak się stąd wydostać, albo na coś mądrego ;p)
|
sunnyendrju - 2017-05-01 11:22:34 |
- ZE SPOKOJEM!? - niemal wykrzyczał w twarz Dieterowi - CZY TY WIESZ CZYM JEST DLA MNIE TA BROŃ?
Bruno wziął kilka głębszych oddechów i starał się uspokoić - Przepraszam Dieter, trochę się uniosłem. Ta broń jest jednak bezcenna, przynajmniej dopóty nie wypełni ona swojego zadania.
Tu zwrócił się do całej drużyny - Panowie wiem, że prawdopodobnie będziecie chcieli w jak największym pośpiechu zwiać z tego dworku. Ale wiedzcie, że dopóki nie znajdę swojego ekwipunku i nie odpłacę tym, którzy odważyli mi się go odebrać, to tego domu nie opuszczę choćby musiał przegryźć się przez te kamienie i każdą deskę rozbijać w drzazgi. Jeżeli będziecie chcieli szybciej uciec to wiedzcie, że nie winię was i nie oskarżam o brak odwagi - każdy musi być kowalem swojego losu.
Najpierw jednak potrzebowałbym pomocy z tymi drzwiami krasnoludzie, bo na tą chwilę nie zauważyłem żadnej innej drogi ewakuacyjnej.
Mechanika: Borro poproszę odpowiedzi na mech. z poprzedniego posta
|
Szary - 2017-05-01 12:39:51 |
Dieter przerwał grę i spokojnie wysłuchał Bruno.
- Hmmm to chyba pierwszy raz jak żołnierz na mnie krzyczy - Dieter uśmiechnął się pod nosem, odłożył lutnie na bok i założył nogę na nogę - Nic się nie stało, rozumiem, że kwestia musi być dla Ciebie niezmiernie istotna. - młodzieniec następnie rozejrzał się po kompanach. - Wygląda na to, że jesteśmy w jednym z przyległych dobudówek, ściany są solidne i nie wiedzę w nich żadnych otworów. Lutnia, chyba nie będzie potrzebna do zagłuszania naszych rozmów. Brak sakiewki Otta zmartwił mnie mocno, bo o ile trzymanie nas pod kluczem nie szokuje mnie w domu szlacheckim, to już kradzież jest nie na miejscu. Nie rozumiem intencji domowników. Zastanówcie się Panowie, jeżeli dom ten skrywałby jakąś makabryczną tajemnice, to czy syn w ostatnich słowach prosiłby nas o zaniesienie pierścienia rodowego i nawet by nas nie przestrzegł? Kuriozum, chyba, że założymy jakiś magiczny fortel i celowe ściągnięcia nas tutaj, jednak pomysł ten też wydaje się mało prawdopodobny. Po pierwsze używanie drogich pierścieni jako elementu intrygi wydaje się mało rozsądnym pomysłem, gdyż nie jedna osoba rozważyłaby zatrzymanie go szczególnie tak trudnych czasach, więc niesie to za sobą niepotrzebne ryzyko. Po drugie, zachowanie rodziny nie wskazywało na to, że nie troszczyli się o "brata". -Dieter zrobił pauzę patrząc po kompanach - Dalej Panowie rozważcie zachowanie rodziny przy stole. Nie pasuje ono do osób mających wrogie intencje. Młodsze Panny wydawały się zbyt niewinne na branie udziału w jakiejś makabrycznej grze. Wilhelmina również okazała na swój sposób troskę względem młodszej siostry. Syn wydawał się mocno przybity. Wieczerza była godna i w ogólności byłoby to stanowczo za dużo wysiłku, gdyby rodzinie po prostu chodziło o wyrządzenie nam jakiejś krzywdy. Jak już wspomniałem, gdyby to było ich intencją na pewno mielibyśmy coś w jedzeniu i w tej chwili już byśmy nie rozmawiali. Brakuje naszej broni, Otto nie ma sakiewki. Czy było tam coś co mogło zainteresować kogoś? Pan domu wydaje się badać kamienie, więc może Lothar bez zastanowienia zrobił coś oprócz polecenia swojego Pana - nie snujmy jeszcze pochopnych wniosków. Spójrzcie na pokój, na nasze toboły. Ponownie trochę za dużo wysiłku. Nasze rzeczy były przeszukane, ale następnie elegancko złożone z powrotem, nikt takich rzeczy nie robi dla przyszłych więźniów, nikt też nie raczy ich wspólną kolacja, że znowu to wspomnę. Dalej w obu pokojach są łóżka, w tym garderoba i szafki nocne; w drugim niewielki stół i dwa krzesła. Sporo jak na cele. Zwłaszcza, że nadal jestem w posiadaniu pasów skóry metalowego kociołka i sztućców. Dość materiałów, żeby z pomocą naszego rzemieślnika przygotować prowizoryczne narzędzia i broń. Pytanie czy naprawdę tego potrzebujemy?
Następnie zwrócił się do Otta:
- Niestety wyposażony w widelec zmuszony byłbym do czystej improwizacji, więc nie wiem czy nocy by mi wystarczyło. W kwestii Panna Wilhelmina, jest to możliwe, chociaż zakładam, że gdybym skłamał o moim szlacheckim pochodzeniu, dostałbym oddzielny pokój i wtedy szanse na nocne odwiedziny byłyby większe, wiecie Panowie, też tu jesteście - spojrzał po kompanach - Niemniej nadal jest na to szansa Pan Wilhelmina wydała się zaintrygowana moją osobą i nie powiem jej widok uradowałby mnie szczególnie w tych okolicznościach. Jeżeli dzieje się tu coś złego, to nie wykluczyłbym również jakiejś pomocy ze strony Sothelina.
Dieter na koniec spoważniał.
- Co wy o tym sądzicie Panowie? Ja ciągle staram się tą sytuację ułożyć sobie w głowie. Dodam tylko, żebyście w swoich dalszych działaniach baczyli na to, że kolegium w Altdorfie nie jest znane z inżynierów budownictwa a z Magów.
Dieter złapał za lutnię i wrócił do grania melodii, kojarzącej się z kanarkiem trzymanym w klatce.
|
sunnyendrju - 2017-05-01 12:59:27 |
Zgadzam się, kolegium w Altdorfie znane jest z magów, jednak niezapominajmy, że znajduje się tam również wiele gmachów świątyń wszelkiej maści oraz słynna Imperialna Akademia Inżynierii - w swoim czasie w Middenheimie spotkałem taką jedną słodką studentkę... - rozmarzył się Bruno - Ale to historia na inny czas. Kwestię edukacji i ewentualnych zagrożeń ze strony gospodarza przełożyłbym na później. Jeżeli nasz bard twierdzi, że nie ma narzędzi do otworzenia zamka to w ruch muszą pójść muskuły! Mości krasnoludzie, pomóź proszę słabiutkiemu człowiekowi, zlikwidujmy te drzwi. - poprosił Storren'a.
Mechanika: Test wiedza(imperium) - potwierdzenie wiedzy o altdorfie Test Krzepy - wyważenie drzwi z pomocą krasnoluda
|
Lord_Wonski - 2017-05-01 13:28:57 |
Dodam tylko, żebyście w swoich dalszych działaniach baczyli na to, że kolegium w Altdorfie nie jest znane z inżynierów budownictwa a z Magów. Na te słowa barda rzemieślnik pobladł na twarzy i od razu stał się spokojny.
- To ja może sprostuję, sakiewkę mam przy sobie, zabrana z mojego ekwipunku natomiast została pewna pamiątka po ojcu, księga, obleczona niebieską skórą... - widać było że rzemieślnik walczy z myślami.
- To prawda, nie wygląda na to, że chcą się nas pozbyć, inaczej wpuściliby teraz Lothara z toporem i byłoby pozamiatane, bo nie ukrywajmy Panowie, ale to bydle przewyższa siłą nas czterech razem wziętych i jeszcze trochę. Otto zaczął chodzić po pokoju tam i z powrotem, pocierając co chwila nerwowo wąsy.
- Cholerna magia, jeśli ten stary jest rzeczywiście jakimś magiem, to pewnie uwikłany jest w jakieś świństwa, a my będziemy w tym siedzieć czy tego chcemy czy nie.
Otto przemierzył trasę między Dieterem a Bruno namawiającym krasnoluda do posłużenia za taran.
- Co to da jak się wydostaniemy? Ten przeklęty dwór to labirynt, nie wiemy co możemy napotkać, to zbyt ryzykowne.
Rzemieślnik okręcił się na pięcie i zmierzał w kierunku Dietera.
- Nie ma co myśleć o ucieczce na ślepo, ale nie ma też co czekać bezczynnie Panowie. Rzućcie wszystko na stół i spróbujmy zrobić coś prowizorycznego, jeśli nawet broń się nie przyda to przynajmniej chociaż poczujemy się trochę bezpieczniej.
Po tych słowach usiadł przy stole na jednym z krzeseł i intensywnie myśląc przyglądał się czy dojdzie do skutku wywarzanie drzwi Storrenem.
|
Szary - 2017-05-01 13:56:57 |
Dieter widząc nadal niepohamowany ferwor żołnierza odparł
- Czy naprawdę wyważenie teraz drzwi w czymś nam pomoże? Niewątpliwie narobimy tym hałasu, możliwe, że pobudzić domowników i z pewnością spalimy kilka ewentualnych możliwości. Będziemy bezbronni, a nawet nie wiemy gdzie szukać naszego ekwipunku. Otto dobrze mówi. To miejsce to labirynt, a domownicy raczej nie chcą nas zabić. Nie byłoby sensu, żeby nas karmili i gwarantowali nocleg, skoro już są w posiadaniu rusznicy i mogliby nas najprościej w świecie rozstrzelać. Sugerowałbym, odczekać choć trochę w nadziei, że ktoś do nas zapuka. Ty przez ten czas trochę się uspokoisz, ja spróbuje zdać się na zwinność palców i otworzyć zamek; Otto może pomyśleć o o broni, choć dalej nie uważam, żebyśmy byli w niebezpieczeństwie. Alternatywnie może obejrzeć drzwi i ocenić, czy damy radę je zdemontować.
Następnie odparł do rzemieślnika: - Ja mam metalowy kociołek, pasy skóry, drewniany kufel i sztućce. Nie wiem czy na coś się to zda. -przyznał muzyk- Co do księgi Otto - zaczął - czy jest jakiś powód, dla którego mogliby chcieć ją zabrać? Może wyjaśnienie rzuci to trochę światła na sytuację.
Dieter poprawił się i na łóżku i dodał: - Co sądzicie o takim zabawnym pomyśle. Może zostaliśmy tu zamknięci, bo dwór jest nawiedzony i jest to dla naszego dobra? - muzyk lekko się uśmiechnął na ten pomysł.
|
Lord_Wonski - 2017-05-01 15:33:04 |
- Hmm, pasy mogą się przydać, może da się je użyć do związania kogoś, albo pociąć i zrobić prowizoryczny bicz, czort go wie, zobaczymy co się da z tego zrobić - to mówiąc rzemieślnik zaczął pracować przy pasach.
- Dobrze, że chociaż świeczki są, inaczej byłoby ciemno jak cholera w tym pokoju bez okien, na co też musimy się przygotować. Panie Bruno, można sztylet na chwilę? Albo niech Pan przetnie te pasy chociaż - rzemieślnik nie podnosił głowy, był skupiony na swoim fachu.
- Co do księgi, to niestety muszę Pana zmartwić, ale sam niewiele wiem. Napisana jest w wielu językach i choć znam ją już na pamięć, to żadne z tych znaków nie przypominają nic, co my znamy. Mapy czy szkice w niej się znajdujące też są raczej obcych krain, niż naszych imperialnych. Księga ta jest tajemnicą przekazaną przez ojca którą staram się rozszyfrować i z tego powodu jest dla mnie bardzo cenna. Z tego co wiem, to unikat i raczej jest niemożliwe, żeby przedstawiała jakąś wartość, a co dopiero żeby ktoś wiedział o jej istnieniu. Jak na razie to poza moim ojcem i mną do tej pory nikt o niej nie wiedział... No może jeszcze trzecia osoba, ale ona się nie liczy w tych kalkulacjach. Zresztą, księga ta jest dla wszystkich poza mną zwykłym bibelotem, bezużyteczną podkładką pod kufel najwyżej. Myślę że została zabrana na wszelki wypadek.
- Panie górnik, Pan zaznajomiony z ciemnymi norami taka jak ta. Może Pan coś nowego zauważy, może ktoś już tu był, są jakieś ślady poprzednich rezydentów,hmm? - rzucił w stronę krasnoluda nie przerywając pracy.
Testy: rzemiosło - broń improwizowana (bitch) nieszkolony rzemiosło - skórzane prowizoryczne kajdanki (mrrau) nieszkolony
|
sunnyendrju - 2017-05-01 18:36:33 |
Bruno widząc bladość na obliczu handlarza powiedział z przekąsem - Boisz się magów i ich magii? Bez obaw dopóki będą stali na mojej drodze , a ty będziesz w mojej drużynie nie masz się czego obawiać. - dodał pewnie Bruno. Po usłyszeniu wzmianki o księdze rzekł - Widzę panowie, że niepotrzebnie ukrywamy przed sobą pewne fakty. Myślę, że korzystnie było by wymienić informacje po tych mało przyjemnych wydarzeniach.
- Co do pomocy i ewentualnego ekwipunku pomogającego w ucieczce to obawiam się, że jedyne czym mogę pomóc to sztylet - tu Bruno pokazał sztylet przy pasie i przekazał go Otto - Panie Otto nie ma takich labiryntów, których człowiek nie może pokonać, tym bardziej, że w tym labiryncie znajdują się jego mieszkańcy, którzy z pewnością z pewną dozą perswazji, pomogą nam w ciężkiej sytuacji w której się znaleźliśmy. - Bruno złowieszczo się uśmiechnął.
- Obawiam się, że domownicy raczej nie będą zaskoczeni tym, że zdobycz wydostała się z pułapki patrząc na solidność zamka. - odpowiedział Dieterowi - Jeżeli nasze przypuszczenia się potwierdzą i nasz przeciwnik jest czarodziejem, to obawiam się, że każda chwila spędzona w tym pomieszczeniu działa na naszą niekorzyść. Jedyne co się liczy to odzyskanie broni. W duchy nie wierzę, natomiast w ludzkie okrucieństwo - jak najbardziej.
Mechanika: Czekam na test wyważania drzwi o ile nikt nie jest przeciwny
|
Harold Z. - 2017-05-01 19:19:40 |
Storren pobladł, po czym rzucił się do swojego plecaka. Zaczął szybko przetrząsać rzeczy. Nie, nie, nie... Oby tu był, bez tego moja kolonia jest stracona - mówił, gorączkowo patrząc na kolejne rzeczy wyjmowane z plecaka.
|
Szary - 2017-05-01 19:34:00 |
Dieter zaszokowany bezmyślnym uporem żołnierza postanowił jeszcze raz wyklarować mu sytuację, tym razem mocno gestykulując, licząc, że tak łatwiej zrozumie.
- Szanowny żołnierzu mam silne wrażenie, że nie słuchasz niczego co się do Ciebie mówi, a w głowie masz już jakąś wizję dalszych wydarzeń, która jest niemożliwa do zrealizowania. Pozwól, że wyjaśnię raz jeszcze, jeżeli jest to dom strachów, który opisujesz, a oni poprzednio nie byli uzbrojeni po zęby, to teraz oni są pod naszą bronią i nie masz czego szukać. Nie wiem zatem co w Twojej głowie robi podobno-mag, ale chyba nic czego nie załatwiłaby rusznica, bądź ewentualnie trucizna w jedzeniu. Nie wiem ile razy mam się powtarzać. To nie jest sztuka, a my nie jesteśmy aktorami, nasz gospodarz nie jest komicznie zły i zamiast pozbyć się nas przy pierwszej okazji zamyka nas w łatwym do ucieczki więzieniu, błogo nieświadomym prozaiczności jaką jest ucieczka i ostatecznie pozwalając nam tym na mieszanie w jego niecnych planach. Naprawdę wierzysz, że Ondurin jest aż tak głupi? Pomyśl, jeżeli naprawdę knuje teraz jakieś zaklęcie, bo broni palnej i trucizn się brzydzi, to w jakim celu nas zamknął i zabrał broń, przecież tylko preteksty żebyśmy ruszyli w dwór oburzeni, a przecież ma mu zależeć żebyśmy tu siedzieli, bo przypomnę czas działa na naszą niekorzyść - słyszysz, to nie ma sensu. - tu przerwał i przestał gestykulować - Doceniam Twoją odwagę, ale odwaga płynąca z głupoty nie znaczy nic. Nie zatrzyma ani pocisku, ani tym bardziej wściekłego maga. Zrozum, że jeżeli teraz wybiegniesz z nożem jak wariat, w środku nocy w dwór szlachecki, bez planu, bez znajomości budynku, to nie spotka Cię nic lepszego jak śrut w głowie. - Dieter następnie wstał z łóżka - Żołnierzu, rozumiem, że przyzwyczajony byłeś do wykonywania rozkazów, ale błagam pomyśl teraz Ty przez chwilę.
Następnie spojrzał na przeszukującego do dawna toboły krasnoluda.
- A Tobie czego brakuje krasnoludzie?
|
Harold Z. - 2017-05-01 19:50:03 |
Panowie, sprawa jest poważna. - rzekł Storren, siadając zrezygnowany obok plecaka. - Posłuchajcie chwilę, to może trochę zająć, więc radzę dobrze podeprzeć się się ściany. Wspomniałem Wam, że pochodzę z Karak Norn, na południu. To prawda, ale ostatni kawałek życia spędziłem w niewielkiej kolonii na granicy z Middenlandem. Założyliśmy ją, żeby wydobywać żelazo potrzebne do wytwarzania broni do walki z goblinami i orkami w naszej ojczyźnie. Wszystko układało się dobrze, sytuacja na froncie się ustabilizowała, ale pewnego dnia... W kolonii zaczęli znikać górnicy. Krążyły plotki, że przed zniknięciem dziwnie się zachowywali, unikali towarzyszy i mówili do siebie. Poszukiwacze wysłane ich śladem znajdowały łupki dziwnego minerału. I tylko tyle, zero śladu zaginionych. I właśnie fragment tego minerału miałem ze sobą. Chciałem zanieść go z powrotem do Karak Norn, żeby ktoś pomógł mi zbadać jego właściwości, bo mam dziwne przeczucie, że jest on powiązany z zaginięciami moich pobratymców.
Milczał przez chwilę spoglądając na towarzyszy, po czym rzekł: -Rozumiecie? Jeśli moje przypuszczenia są słuszne i ten minerał rzeczywiście w jakiś sposób potrafi wpływać na umysł... To nie powinien trafić w niepowołane ręce. A najwyraźniej wpadł. Z broni został mi tylko sztylet w cholewie buta. Pytanie - co robimy?
|
Szary - 2017-05-01 20:19:22 |
Muzyk zaciekawiony wysłuchał krasnoluda i odparł.
- Niekoniecznie to musi być, aż tak duży problem. Jeżeli prawdą jest, że ten minerał mąci w głowie, czego przykładem byli górnicy, to jego efekty muszą być silnie związane z ilością. Pomyśl, w części tuneli mogło być tego pełno i stąd Ci którzy w nich pracowali, i jeszcze niefortunnie zainteresowali się ciekawym znaleziskiem, popadli w obłęd. Ty masz ten minerał od dawna i wydajesz się w pełni zdrowy na umyśle, więc raczej nie samo trafienie bryłki w niepowołane ręce byłoby problemem, a wiedza gdzie znaleźć więcej. Zakładając oczywiście, związek minerału z zachowaniem górników.
Dieter rozejrzał się z niesmakiem.
- Na chwilę obecną wygląda, że mamy tu kleptomana. Czy coś więcej, chyba ostanie nam sprawdzić. Jeżeli zamek jest aż tak mizerny jak mówi Bruno, to może idzie go rozpracować szybko i po cichu - Dieter wziął jedną ze świec oraz drewniany nóż i widelec. Położył ją przy progu drzwi i spojrzał przez dziurkę od klucza. Następnie przyłożył ucho do drzwi i chwilę nasłuchiwał. Następnie rozsiadł się i zaczął sprawdzać zamek.
Mechanika: zauważanie i nasłuchiwanie. Próba obejścia zamka absolutnie niewyszkolona. Może sama karta kredytowa wystarczy ;) Nie pali się, wiec może da się część frontową zdemontować i powalczyć z bebechami. Zawiasy może są widoczne i na bolce? Alternatywnie dalej zostaje koc na klamkę i młotek(kociołek) by ją ułamać, to oczywiście zależy jaki to rodzaj zamka.Może nożem i widelcem da się cofnąć rygiel. Ogólnie w pierwszej kolejności idą podejścia nieinwazyjne. Co jakiś czas postać nasłuchuje. Zapomniałem mam jeszcze SPINKI we włosach; to też może pójść w ruch jeżeli rygiel jest mały, by go wciągnąć z drugiej strony, bądź może z zamkiem pomoże.
|
sunnyendrju - 2017-05-01 21:21:42 |
Bruno wysłuchał słów muzyka i odpowiedział - Panie Dieter... Jak rozumiem jest pan osobą niezmiernie walczącą o zachowanie etykiety, a przy okazji niezrównanym optymistą. Mogę być prostakiem, któremu najchętniej przeznaczylibyście do śniadania i spania pobliski chlewik, ale jednak jestem żołnierzem, więc może przedstawię ci taktyczną stronę położenia. - stanowczo powiedział Bruno.
Znajdujemy się w małym zamkniętym pomieszczeniu, totalnie bez broni bo to co trzymasz pan w rękach to bronią bym nie nazwał. - opisał Bruno patrząc na drewniany widelec i nóż w rękach muzyka. - Przyjmując optymistyczny wariant, które tak uwielbiasz, mamy zterroryzowaną rodzinę, zarządzaną przez despotycznego ojca przy wsparcie jego tępego, ale mocarnego lokaja. Nawet jeżeli szlachcic w Altdorfie studiował krasomówstwo, to dalej jego lokaj jest nas w stanie rozszarpać w tym pomieszczeniu na najdrobniejsze kawałeczki. Co patrząc na jego blizny już wielokrotnie następowało. Jeżeli chcecie czekać tu do rana na śmierć - wasz wybór, ja mam jednak plan wyjść z tego domu cały i w jak najlepszym zdrowiu.
- Jeżeli chodzi o wersję z kleptomanem - dziwnym trafem sakiewki i reszta rzeczy jest nienaruszona, strasznie wybiórczo zostaliśmy przetrzepani. Dodatkowo wzięte ewidentnie zostały najdrobniejsze rzeczy: mój miecz, tarcza i rusznica, krasnoludzki kilof - tu Bruno wyszczerzył zęby - z pewnością był to mithrilowy kilof, niezwykle cenny, prawda panie Storren? Jako że przecież żaden złodziej kilofa by raczej ze sobą nie wziął jako łup...
Czy po usłyszeniu tego wszystkie chciałbyś coś jeszcze dodać? - zapytał na koniec Bruno. - Dodam tylko jako że widzę, że będziesz próbował otworzyć drzwi alternatywnymi metodami - jeżeli nimi się nie uda, to pozostanie nam rozwiązanie siłowe - moim zdaniem mające duże szansa powodzenia, jednak ciche na pewno nie będzie.
|
Lord_Wonski - 2017-05-01 21:32:17 |
Kiedy reszta drużyny debatowała jak gospodynie na targu, czy drzwi lepiej rozwalić krasnoludem czy butem, Otto zabrał się roboty. Z dwóch pasów udało mu się zrobić prowizoryczne kajdany, które, o dziwo, były w stanie rzeczywiście kogoś zniewolić. - No no, a jak Lejdi Domina mówiła, że kiedyś taka umiejętność może mi się przydać, myślałem że żartuje - mówił rzemieślnik jak zwykle bardzo zadowolony ze swojej pracy, po czym zabrał się za bicz, co wydawało mu się jedyną bronią, którą można z tego chłamu zrobić.
Niestety, nauka Lejdi Dominy na niewiele się przydały, bicz okazał się zbyt ambitnym przedsięwzięciem jak na te materiały. Rzemieślnik wziął resztki pasów ze stołu, wrzucił je do sakwy prawowitego właściciela i rzekł: - No cóż, jak to mówią, z gó*na bata nie ukręcisz, widocznie mieli na myśli też pasy skórzane.
Rozejrzał się po kompanach, żywo dyskutujących przy drzwiach i rzekł: - Ehh, Panowie coraz więcej amatorów się pcha do zabawy, mam nadzieję że przejdzie ten dekret imperialny i otwieranie zamków będzie można czynić tylko z glejtem. Zostawmy naszego mistrza barda w jego dominium i porozmawiajmy o tym, co zamierzamy zrobić po tym, jak już drzwi będą otwarte. Bo chyba plan rzucić się do przodu z jednym sztyletem w czterech nie jest za dobry, co?
Otto przeszedł się do stołu i usiadł na krześle, klepiąc siedzenie stojącego obok krzesła. - Siadajcie, Panie górnik, wykopiesz Pan tam dla nas trochę piwa z tych swoich beczułek? Może porozmawiamy chwilę bo każdy tak skrywa swoje tajemnice, a wygląda na to,czy chcąc czy nie chcąc jesteśmy zmuszeni ze sobą trochę poprzebywać. Przy okazji możemy pomyśleć o planie, co zrobimy jak drzwi staną otworem. I co zrobimy z jajami tego, kto nas zamknął i okradł, bo o ile wiem, to w takich przypadkach etykieta na to pozwala. - po tych słowach kulturalnie rzemieślnik położył nogi na stole i zaczął się bujać na krześle.
|
Szary - 2017-05-01 21:37:59 |
- Panie Bruno, krótko, bo języka strzępić nie będę. Jakby Pan domu chciał, to już każdy z nas miał kulę w głowie, więc raczej nie to jest jego celem. Kleptomania to choroba która zmuszą do samego aktu kradzieży nie zważając na zysk, który z tego płynie. Niemniej, był to tylko żart z samego faktu kradzieży, nie ma więc sensu wchodzić w jego szczegóły.
Dieter zabrał się za gmeranie w drzwiach. Sprawdził rygiel, obejrzał blachę przy zamku oraz sprawdzić co z zawiasami. Co jakiś czas upewniał się, że ktoś nie idzie nasłuchując przez drzwi. W pewnym momencie momencie rzucił do kompanów:
- Na chwilę ciszej proszę – nasłuchiwał – dobrze już – następnie wrócił do pracy przy drzwiach. Co jakiś czas wymawiał na głos wyniki swojej pracy „rygiel prosty”; „blacha od zamka nie do odgięcia”; „zawiasami nic nie da się zrobić”.
W pewnym momencie przyłożył znowu ucho do drzwi i nasłuchiwał dłuższą chwilę w bezruchu. Momentalnie doskoczył od drzwi odruchowo odchylając głowę do tyłu.
Poprawił się trochę zdziwiony i odwrócił do kompanów.
- Niestety zamek i zawiasy są nieco lesze niż w typowym pokoju służki, czy taniej miejskiej celi, więc kulturalne wyjście można wykluczyć. Maj jednak na pocieszenie dla Panów zagadkę. Co to „szybko biega i lekko dyszy; wydaje dziwne nieludzkie dźwięki ,pojedyncze, urywane, trochę jak wycie, trochę rzężenie”. Hmmm… Biorąc pod uwagę nasze ostatnie poczynania w lesie ja myślę, że to pies - Dieter powiedział żartobliwie - a wy? Tak, dla jasności – jakby koś nie załapał - coś biega po korytarzu.
Dieter spojrzał po kompanach. - Drzwi może dałoby się wyważyć trochę ciszej kładąc na karku zwinięty koc, ale niezależnie od naszego szczęścia, zwierz już na pewno zbudzi domowników. Sytuacja jest kuriozalna, a przeciwności losu tylko się mnożą. Jakiś pomysł?
Mużyk ponownie przystawia ucho do drzwi skrobię noże o podłogę, aby zobaczyć, czy zaciągnie tym uwagę zwierzęcia.
Mechanika: Nasłuchiwanie
|
sunnyendrju - 2017-05-01 21:56:51 |
Po skończonych próbach otworzenia zamku przez barda, Bruno podszedł do drzwi i chwilę się z nimi szamotał. Jednak drzwi zostały dobrze osadzone w ościeżnicy i nie chciały się poddać. Zaklął pod nosem i wzruszył ramionami - Pies już bardziej nas pogrążyć nie może, jesteśmy w mojej opinii w sytuacji tak złej, że skrobiemy już delikatnie dno beczki. - Bruno odszedł od drzwi, przysunął sobie krzesło i po chwili dodał - chcemy dyskutować to dyskutujmy - po czym zaczął się bawić w lekkie skrobanie sztyletem krawędzi stołu dla zabicia czasu.
|
Szary - 2017-05-01 22:39:11 |
Dieter zerknął na Bruna i uśmiechnął się.
- Dobrze, teraz chociaż nie wyglądasz jak wariat. W tej postaci zdasz się z pewnością na dużo więcej. Ja widzę trzy opcję; pierwsza to po prostu czekać i modlić się, druga zastać i zastawić pułapkę - pojedynce plusy, ale trudne wykonanie; bądź wyjście z planem działania. Trzecia opcja wymaga wykazania się solidną brawurą i pomysłowością, ale zakładam, że większość z nas w obecnej sytuacji ku temu się skłania. Potrzebujemy zatem plany, formacji podzielenia się rolami oraz oceny celów i zagrożeń. - Dieter rozejrzał się po sali - Przeciwnik może mieć przewagę liczebną, zna teren i jest zapewne dobrze uzbrojony. Na naszą korzyść zadziała inicjatywa i to, że są oni zapewne rozproszeni po domu. Rozumiem, że naszym celem priorytetowym są wsze skarby i broń, następnie neutralizacja potencjalnych zagrożeń nad drodze do wyjścia - potencjalnie ojciec, syn, sługa i zwierzaki. Niestety bardzo szybko stracimy element zaskoczenia, więc sama nasza liczba będzie musiała wystarczyć jeżeli napotkamy wrogów na swojej drodze -alternatywnie będziemy zmuszeni do taktycznego odwrotu. Z dużym prawdopodobieństwem założyć można, że naszym pierwszym krokiem po wyważeniu drzwi będzie zajęcie się "psem". Mamy dwa noże; żołnierza i krzepkiego krasnoluda. Ja dobrze widzę w ciemności, mam bardzo dobry słych i pomimo mizernego wyglądu jakoś umiem się być - reszta jakieś ukryte talenty? Zakładam, że nikt z nas nie wyprzedzi psa i nie skoczy do niego pierwszy w ciasnym korytarzy, więc myślę o zrobieniu improwizowanej maty z koców i posłań łóżek; można to też od razu przyłożyć do drzwi żeby zminimalizować hałas, tyle że ktoś będzie musiał trzymać klamkę żeby drzwi nie poleciały jak kłoda. Następnie ruszylibyśmy wyczekując psa przyjęli jego pierwszy atak na materac; może najlepiej, żeby krasnolud go trzymał, a w tym czasie Bruno odpowiedziałby nożem. To powinno załatwić sprawę, jeżeli nie dojdzie do żadnych komplikacji. Dalej niestety robi się problem nie wiemy gdzie iść, a domownicy mogą wyskoczyć zza każdych drzwi ciężko uzbrojeni. Zatem zostaje nam, abo trzymać się razem w zbitej formacji, ze źródłem światła - głośniej, wolniej i bezpieczniej w otwartym zwarciu; wymaga dogadania formacji i roki każdego w niej, albo podzielić się licząc, że w ten sposób szybciej znajdziemy czego szukamy i zneutralizujemy nieprzygotowanych domowników - bardzo niebezpiecznie, wybitnie brawurowe, dość głupie, ale może w szaleństwie jest metoda. Czy jakieś pomysły? Sugestie? Alternatywy też są bardzo mile widziane, gdyż moje sugestie do bezpiecznych nie należą.
Dieter spojrzał po kompanach, a następnie wrócił do nasłuchiwania i skrobania nożem.
|
sunnyendrju - 2017-05-01 22:49:58 |
Bruno odparł - Zgadzam się, plan jest zdecydowanie potrzebny, ale obawiam się że z tak niewielką ilością informacji będziemy musieli mocno improwizować. Mi zasadniczo również źródło światła nie jest specjalnie potrzebne, zdaje się że tylko nasz handlarz musi takie ze sobą nieść. Tak jak mówisz zaskoczenie, jeżeli w ogóle będziemy w stanie je uzyskać, będzie działało tylko przez chwilę. Taktyczny odwrót może być najgorszą możliwością - w tym gąszczu korytarzy pogubimy się i porozdzielamy, z łatwością podopadają nas w pojedynkę. - Bruno zrobił pauzę na zastanowienie - Może udało by się też zdobyć sojusznika wśród domowników, o ile większość z nich nie wygląda na godnych zaufania to ta młoda córa, Anya, może być gotowa nam pomóc.
|
Lord_Wonski - 2017-05-01 23:04:53 |
- Panie Bruno, niestety w przeciwieństwie do was najwidoczniej jestem stworzeniem które widzi w dzień, a nie lata po nocy jak nietoperze, z tego też powodu światło jest największym problemem dla mnie. Bić się nie umiem, a moje umiejętności strzeleckie na nic się zdadzą bez łuku, także jestem nadzwyczaj bezużyteczny tutaj. Czego Pan Storren tyle szuka tego piwa w tych swoich szmatach, aż zasycha mi w gardle... Co do zwierzęcia, to może nie jest rozsądnym iść na walkę z nim, a raczej zwabić je i zamknąć je w szafie, lub w tym pokoju. Nie ma co walczyć niepotrzebnie ze zwierzęciem, jeśli to zwykły pies. Może też odgłosy psa uspokoją resztę domowników i nie wzbudzą takiego zainteresowania, jak nagła cisza. Jestem też przeciwny rozdzielaniu się, mimo że może i byłoby szybciej, ale nie sądzę że byłoby bezpieczniej, przeciwnik ma przewagę, bo zna teren.
- Co do ukrytych talentów, to raczej nic takiego nadzwyczajnego nie posiadam niestety, nic przydatnego w tej sytuacji, nad czym bardzo ubolewam. Zamiast spędzać czas na czytaniu i pisaniu, rozsądniej było uczyć się fechtunku, eh, no trudno się mówi.
|
Szary - 2017-05-02 00:06:31 |
Dieter odrzekł na słowa Bruno:
- Miło mi to słyszeć, w tej sytuacji ciemność może nam nawet pomóc. Musimy tylko zważać na jeden problem, część korytarzy i pomieszczeń nie ma okien, stąd brak w nich jakiegokolwiek światła i nie widać nic. Tak dokładnie jest w korytarzu za drzwiami. Z drugiej strony domownicy zapewne będą nasz szukać z lampami, więc korzystając z naszej przewagi może uda się kogoś podejść zza rogu - Dieter westchnął - co to za świat, żeby gości tak traktować. Pomyśleć, że śmiał nam obiecać bezpieczeństwo pod swoim dachem. Ciekawa definicja bezpieczeństwa; chociaż - tu muzyk przerwał - może coś w tym jest. Może mówiąc to miła na myśli uwięzienie nas. Jeżeli tak, to albo zwariował, albo coś wie, czym łaskawie nie chciał się podzielić. Możemy założyć, że wszyscy z domowników jest przykutych do tego miejsca z przymuszonej bądź własnej woli, więc coś musi być na rzeczy. Czemu jednak Gustav słowem nie przestrzegł? - Dieter powiedział jakby do siebie - Już na samym początku jak zobaczyłem matkę w progu pytającą o syna uznałem to za dziwne; chłopak powiedział, że wraca z wojny, więc skąd kobieta ta mogła wiedzieć, że jest drodze powrotnej. Jakby go było stać na korespondencje to nie wracałby sam bez konia. Wątpię też, żeby matka przesiadywała całe dnie przy oknie od ponad roku. Za nic nie gra to razem. Cała rodzina okazała ubolewanie, a ciężko mi uwierzyć, żeby dzieci to udawały. Z drugiej strony Wilhelmina zachowywała się dość dziwnie jak na osobę, która przed chwilą usłyszała o śmierci brata. Niemniej takie osoby już widziałem, więc może to nie znaczy nic. Hmmm... czemu Ondurin chce nas tu wszystkich trzymać?
Dieter darował sobie rozmyślanie na ten temat i wrócił do rozmowy z Bruno:
- Szanse, że wpadniemy na którąś z córek są podobne do tego, że wpadniemy na broń - czyste szczęście, więc możemy mieć na to najwyżej nadzieje. Prawda odwrót bez planu jest gorszy niż szarsza, pewnie bardzo łatwo okrążyliby by nas i wezmą w ogień krzyżowy. Potrzebujemy dywersji. Może ogień? Zakładam, ze w trosce o domostwo stracą czujności i pozwoli to nam na przejęcie inicjatywy bądź ewentualną ucieczkę. Alternatywnie - tu Dieter uśmiechnął się złowrogo - możemy pójść na całość i wyjść z ogniskiem, to na pewno wszystkich zbije z tropu i zaangażuje w gaszenie pożaru - plusy zapewne najlepsza dywersja, największe zaskoczenie, czas jaki domownikom zajmie uporanie się z ogniem; minusy jeszcze niebezpieczniejsze, jeszcze bardziej brawurowe i jeszcze bardziej bezmyślne, dodatkowy niebezpieczny czynnik i jeżeli domownikom się nie uda poradzić z ogniem, to będziemy walczyć z czasem szukając naszych skarbów, że już nie wspomnę o narażaniu córek.
Następnie skomentował pomysł Otta
- Panie Otto koncepcja zacna. Kwestia dopracowania szczegółów i zapasu szczęścia. Nie wiem, czy opcja jest lepsza, garderoba raczej nie zatrzyma ujadającego psa na długo, a zamknięcie go w pokoju będzie wymagało niezłego zgrania i niewybijania drzwi z zawiasów. Dodatkowo niestety nie brzmi to jak "typowy" pies. Tak go tylko powściągliwie nazwałem po naszych ostatnich przygodach w lesie. Miejcie na uwadze, że jeżeli to pies, to raczej nie jest zdrowy.
|
sunnyendrju - 2017-05-02 07:11:59 |
Bruno w odpowiedzi na słowa handlarza przyjaźnie się uśmiechnął. Wysłuchał planu zaprezentowanego przez barda i dodał - Zgadza się w zupełnej ciemności i tak nic nie zobaczymy, ale rozniecenie ognia bez powodu wydaje mi się na tą chwilę najgorszym planem. Rzekłbym, że jest to "spalenie za sobą mostów" - tu Bruno się roześmiał - Nie obawiaj się też Otto, nie oczekujemy, że jesteś mistrzem fechtunku, sprawdzamy tylko nasze możliwości.
|
Szary - 2017-05-02 09:18:28 |
Dieter siedząc przy drzwiach odparł
- Nie to, żebym był zwolennikiem tego rozwiązania, ale to nie bez powodu, a dla dywersji - dzięki temu przybiegną tu jak pszczoły do ognia. Zaskoczenie przeciwnika i odciągnięcie jego uwagi znacznie ułatwiłoby nam robotę. Nie wiem o jakim paleniu jakich mostów mówisz, ale jeżeli chodzi Ci o potencjalnie niewrogą części domowników, to nie możemy budować planu z nadzieją na ich pomoc, bo to liczenie na czyste szczęście. - Dieter spojrzał spokojnie na Bruna - Widzę, że uspokojony zaczął Pan przebierać w środkach, miło słyszeć. Alternatywnie, może głośna pułapka? Nie ma chyba co liczyć, że nie wpadniemy na żadnego z domowników, więc może należy zadbać, aby odbyło się to na naszych warunkach? Wyważyć drzwi pozbyć się pas, jeden z nas zostaje związany na wabik. Huk ściągnie uwagę domowników. Zapewne, albo przyleciałby tu pierwszy Lothar, albo po czasie cała męska część domu. Związany ściągnąłby ich uwagę, a reszta przez ten czas wzięła ich z zaskoczenia.
Młodzieniec spojrzał po towarzyszach, sam nie był specjalnie zadowolony z tego planu, ale wolał, żeby było z czego wybierać.
- Wiem, nie jest to idealnie rozwiązanie, bo gwarantuje domownikom więcej czasu na przygotowanie i pozostawia tylko szansę na wzięcie ich pojedynczo. Niemniej szanse - tu akcent - , że napatoczymy się ślepo błądząc, na któregoś z nich nieuzbrojonego są też niewielkie, a warunki tego spotkania nieprzewidywalne. - Dieter westchnął - Ogólnie wszystkie koncepcję mają małe szanse powodzenia; nie wiem nawet, czy większego prawdopodobieństwa nie dałbym przyjściu tu Wilhelminy - muzyk chwilowo się zamyślił - ktoś ma jakiś pomysł na dywersję?
|
Harold Z. - 2017-05-02 10:30:54 |
Storren przysłuchiwał się narastającemu gwarowi dyskusji. Sam nie dołączył do niej, ponieważ zastanawiał się nad rozwiązaniem. Po chwili wstał. Dobra panowie, moja ocena tego jest taka. O ile mogę zrozumieć, że właściciel nie chciałby uzbrojonej hołoty w swojej posiadłości, to przetrzepanie nam bagaży i kradzież uważam za afront. Proponuję wyjść stąd, znaleźć nasze rzeczy, wszystkie, i wynosić się stąd czym prędzej. Wolę już jelenie w lesie. Ale jednocześnie proponuję unikać konfrontacji na tyle, na ile to możliwe. Czyli w skrócie - znajdujemy swoje rzeczy i dajemy dyla, cichaczem. Pasuje? - mówiąc to, wyciągnął swój sztylet z cholewy i zważył go w dłoni. Nie jest to mój kilof, ale chwilowo będzie musiał mi wystarczyć.
|
Borwol - 2017-05-02 11:16:50 |
Kiedy drużyna ustaliła w końcu co zamierza, Storren razem z Brunem zabrali się za wyważanie drzwi. Były całkiem solidne, więc chwilę im to zajęło, aż w końcu ustąpiły lekko się uchylając. - Droga wolna - powiedział Storren, kiedy nagle przez lekko uchylone drzwi, do pokoju wdarło się migotliwe światło wraz z przenikliwym chłodem, który natychmiast oszronił posadzkę w promieniu około metra od drzwi. po chwili całe pomieszczenie, w którym znajdowali się bohaterowie wypełniło się słabym, błękitnym lśnieniem. Blask stężał, przybierając formę człowieka - to sylwetka Gustava Vonreutera, tego samego młodzieńca, którego grupa pochowała na skraju drogi. Jego widmową postać pokrywają proste linie blizn, jakby został w kilku miejscach rozcięty przez badacza anatomii. Linie nacięć załamują się pod kątem prostym na jego srebrzystej skórze. Usta widma otwierały się i zamykały bezgłośnie aż w końcu jakby z oddali dało się słyszeć jego cichy głos - Mój ojciec ma wobec was nikczemne zamiary nieznajomi... Musicie uciekać z tego miejsca, ale ojciec ma pod swoją władzą mroczne istoty w lesie. Jeśli chcecie odejść, będziecie musieli się z nim prawdopodobnie zmierzyć... Dzięki waszej bezinteresownej pomocy odzyskałem trochę kontroli nad sobą, ale nie wiem na jak długo. Znajdźcie mnie i uwolnijcie. Pomścijcie mnie i tych, których Ondurin zwabił tu przed wami. Ratujcie się... Tak mi przykro... Ojciec wykorzystał mnie, wykorzystał moją duszę i z wami zrobi to samo... - zjawa powoli zaczęła znikać
|
Lord_Wonski - 2017-05-02 11:29:42 |
Otto widział już wiele rzeczy, ale nie miał jeszcze okazji oglądać ducha. Trochę zaintrygowany chciał zadać pytanie, zanim zjawa zniknie, ale nie do końca wiedział o co zapytać, gdyż pytań było za wiele. W końcu zdecydował się zapytać o to, jak bezpiecznie przejść przez kortytarze.
- Gustavie, nie zamierzamy tu ani zginąć, ani zostawić Cię i innych na pastwę tego zwyrodnialca, powiedz nam tylko jak bezpiecznie przebyć te korytarze jeśli możesz.
Testy: chyba na siłę woli wszyscy?
|
Szary - 2017-05-02 11:39:10 |
Dieter nie wydał się zaskoczony faktem, że stoi przed nim duch, zamiast tego na jego twarzy malowała się wściekłość i niepokój. Przez zaciśnięte zęby powiedział.
- Czas nas zatem nagli. Duchu, jeżeli wiesz gdzie jest nasza broń, bądź gdzie zmierzać, mów teraz. Jeżeli nie, to zostaw nas z tym obowiązkiem i nie nękaj nas dłużej.
Młodzieniec skinął na kompanów w stronę korytarza sygnalizując, że trzeba się śpieszyć.
|
sunnyendrju - 2017-05-02 11:46:39 |
Bruno jest tak zaskoczony pojawieniem się zjawy, że jedyne co jest w stanie zrobić to nerwowo odskoczyć pod ścianę i wytrzeszczyć oczy ze zdumienia.
|
Borwol - 2017-05-02 11:46:51 |
- Nie wchodźcie głębi... - duch zniknął.
|
sunnyendrju - 2017-05-02 11:54:54 |
Bruno otrząsnął sie chwilę po niknięciu zjawy, chwycił mocniej nóż i wychylił głowę przez drzwi.
Mechanika: Test spostrzegawczości: Czy widać żywe/nieżywe istoty? Jak wygląda korytarz? Jakieś źródła światła?
|
Lord_Wonski - 2017-05-02 11:59:53 |
Otto stwierdził, że sytuacja jest zbyt niebezpieczna i nie można sobie pozwolić na żadną niedogodność, która mogłaby sprowadzić na nich porażkę. Ściągnął opaskę z oka i schował ją do sakiewki, mrugnął parę razy żeby przyzwyczaić oczy do bladego światła i wrócił na chwilę do pokoju. Wyrwał nogi od krzesła, jedną owinął szmatami i zrobił prowizoryczną pochodnię, jednak jeszcze jej nie zapalał. Machnął parę razy prowizoryczną pałką, z niesmakiem schował ją za pas.
- Dobra Panowie, sprawa jest prosta. Nie wchodzić głębiej, czyli nie powinniśmy schodzić żadnymi schodami. Przechodzimy korytarzami, szukamy pomieszczeń i staramy się znaleźć naszą broń.
Rozglądał się wokół po korytarzu, gdzie można pójść, polizał palec i starał się wyczuć, czy z którejś strony korytarza wieje.
- Proponuje szyk: panowie ze sztyletami na początku i na końcu, słabeusze w środku i idziemy, chyba że ktoś ma lepszy plan.
Spojrzał na kompanów, czekając cierpliwie.
Testy: Spostrzegawczość - korytarz, drzwi wszystko wokół co widać, i czy wicher wieje, potencjalne wyjście
|
Borwol - 2017-05-02 11:59:53 |
Korytarz był pusty, cichy i ciemny. Jedynym źródłem światła była lampa w pokoju, z którego grupa wyszła i który zdawała się być na środku korytarza ciągnącego się w dwie strony bez widocznych końców.
|
sunnyendrju - 2017-05-02 12:03:24 |
- Otto, zapal pochodnię i idziemy, ja na przedzie, Storren niech przemyka z tyłu. - rzekł Bruno i wyszedł ostrożnie na korytarz.
Bruno ruszył przodem w stronę jadalni starając się poruszać jak najciszej i najostrożniej. Zaraz zanim uformował się szyk - Otto wraz z Dieterem szli ramię w ramię a karawanę zamykał krasnolud Storren.
Mechanik: Test skradania(niewyszkolone) Test spostrzegawczości i inta na przypomnienie drogi.
Jak wygląda korytarz z którego wychodzimy? Mogę zrobić jakąś mapkę jak mi będziesz podawać odległości.
|
Szary - 2017-05-02 12:47:03 |
Dieter nie tracąc czasu ruszył w formacji i cicho dodał wychodząc:
- Duch mówił chyba, aby nie iść głębiej. Liczmy, że coś wiedział i cofnijmy się do jadalni stamtąd jest kilka możliwości co dalej i chociaż trochę znamy teren. Krasnolud byłby chyba lepszy na przodzie, bo niski, ale to też zadziała. Jeżeli szczęście dopisze to może uda się na drodze jakieś drzwi sprawdzić. Szybko i ostrożnie Panowie - czas nagli.
Muzyk ruszył z kocem i sztućcami.
Mechanika: niech będzie skradanie, i baczne teraz to już "skanowanie" terenu; Patrz Andre Test na przypomnienie sobie drogi powrotnej i zapamiętanie obecnej.
|
Borwol - 2017-05-02 12:50:42 |
Drużyna ruszyła przed siebie kalecząc unoszącą się nad dworem ciszę. Korytarze po których się poruszała były prawie identyczne, jednak sprawiały wrażenie zmieniających pozycję kiedy się nie patrzyło - to może złudzenie, jednak wątpliwości szybko zrodziły się w głowie piechurów.
|
Szary - 2017-05-02 13:03:48 |
Dieter widząc wątpliwości na twarzy kompanów dodał dla otuch po cichu:
- Pamiętacie jak Lothar prowadził nas na spoczynek? Korytarz załamywał się pod dziwnymi kątami. Podobnie jak teraz. Wszyscy się skupmy i idziemy dalej.
Muzyk słysząc własny hałas, postanowił przejść w coś bliższego do ostrożnego marszu - stawiał kroki możliwie lekko.
|
Lord_Wonski - 2017-05-02 13:13:31 |
- Pssst, Panowie, mam wrażenie że źle skręciliśmy, i mam dość mocne wrażenie, że powinniśmy wybrać tamtą trasę. Mam złe przeczucie co do tej trasy i chętnie bym ją zmienił. Ktoś jest za? - szeptem zapytał rzemieśnik.
Test: Przekonywanie?? - nieszkolony chyba nie działa na BG ;p
|
Szary - 2017-05-02 13:16:45 |
Dieter rozważa słowa Otta.
Mechanika: test inta
|
sunnyendrju - 2017-05-02 13:18:17 |
- Przeczucia to trochę mało Otto - odrzekł Bruno - Ja tez nie mam zupełnej pewności czy idziemy w dobrym kierunku, ale myślę, że nie należy już teraz zmieniać trasy gdyż wtedy już całkowicie się pogubimy.
Bruno przystaje na chwilę, aby porozmawiać z towarzyszami. Jeżeli nie ma sprzeciwów to ruszają dalej w drogę.
|
Szary - 2017-05-02 13:24:43 |
Dieter po krótkim namyśle dodał:
- Pewności raczej nikt mieć nie będzie, ale wydaje mi się, że Bruno ma rację. Co na to krasnolud? Chodzenie po ciemnych i ciasnych tunelach to dla Ciebie nic nowego, więc może Ty lepiej orientujesz się w tym labiryncie?
|
Lord_Wonski - 2017-05-02 13:36:09 |
- Może źle się wyraziłem, nie tyle przekonanie, czy wątpliwości. Chciałbym powiedzieć, że jestem pewny, iż źle skręciliśmy. Zdaję sobie sprawę że nie jest to opinia poparta solidnymi dowodami, jednak jestem przekonany, że jeśli pójdziemy dalej to wystawiamy się na porażkę. Powiem tak, niech wypowie się specjalista, górnik. Jeśli i on będzie przeciw zmianie, to grzecznie pójdziemy dalej i nie będę miał sprzeciwu, bo przecież nie jestem wróżbitą i nie mam stuprocentowej pewności, także w pana ręce, Panie Storren.
|
sunnyendrju - 2017-05-02 14:42:19 |
- Skoro mości krasnolud zgadza się z naszym inżynierem to w takim wypadku cofniemy się do miejsca przez was wskazanego i pójdziemy zalecaną drogą. - rzekł Bruno. - jestem tylko żołnierzem i rzeczywiście przyznaję, że mogłem się pomylić.
Bruno prowadzi drużynę z powrotem do momentu kiedy otrzymuje informację od Storrena/Otta.
Mechanika: Test skradania(niewyszkolone) Test spostrzegawczości Bruno stara się zachować maksymalną ostrożność
|
Szary - 2017-05-02 14:52:37 |
Dieter przytakuje i stara się zapamiętać drogę tak, żeby jeżeli potrzeba zajdzie móc się cofnąć. Młodzieniec kontynuuje ostrożny marsz, stawia kroku możliwie lekko, rozgląda się i nasłuchuje.
Mechanika: test inta na pamięć nasłuchiwanie i zauważanie
|
Harold Z. - 2017-05-02 17:15:04 |
Zgadzam się z Ottem, ta droga będzie lepsza. Może będzie lepiej, jeśli ja poprowadzę?
Mechanika: Nawigacja, wyczucie kierunku. Chyba powinienem dać radę ;-)
|
Borwol - 2017-05-02 20:10:42 |
Kiedy drużyna zawróciła i mijała ponownie jedne z wielu drzwi, które były zamknięte, coś lekko o nie uderzyło od wewnątrz. Drzwi były zakratowane i to co wcześniej wydawało się pustą celą okazało się mieć lokatora przykutego nogami do jednej ze ścian. - ktoś tu naprawdę jest? Ktoś tu jest? - wychrypiał zmęczony głos. - pomocy błagam uwolnijcie mnie dobrzy ludzie.
|
sunnyendrju - 2017-05-02 20:20:03 |
Zaskoczony Bruno odwrócił się gwałtownie w stronę celi - Kim jesteś? Co tu robisz? - zapytał Bruno.
Bruno dokładnie obejrzał drzwi do celi i ocenił czy jest w stanie je wyważyć.
Mechanika: Test spostrzegawczości/inta na ocenienie możliwości wyrwania/wyłamania drzwi.
|
Lord_Wonski - 2017-05-02 20:21:54 |
Otto szybko dodał: - Czy też jesteś więźniem tej psychopatki? Tej starej wiedźmy?
|
Szary - 2017-05-02 20:28:04 |
Dieter zdziwiony na ten widok dodał do kompanów.
- Tego nie pamiętam w drodze z jadalni, mam nadzieje, że nie zboczyliśmy bardzo z trasu.
Dieter ogląda drzwi, patrzy w jakim stanie jest mężczyzna. Rzucił do niego szybko.
- Chcemy rozwiązać ten dramat, szukamy broni, czy masz jakieś cenne uwagi, które mogą nam pomóc? - kończąc dodał - nie mamy wiele czasu.
Mechanika: Ocena drzwi oraz stanu mężczyzny
|
Harold Z. - 2017-05-02 20:41:50 |
Zanim go uwolnicie, dajcie mi rzucić okiem. - powiedział Storren. Następnie podszedł i zaczął oglądać sposób w jaki więzień jest przykuty do ściany.
Spostrzegawczość na pułapki albo mechanizm uruchamiający do kajdan, czy co to tam jest.
|
Borwol - 2017-05-02 20:54:25 |
-Nazywam się Jonah i jestem prostym kupcem. Często handlowałem z ludźmi z tego dworu, aż któregoś dnia ich goryl zabrał mnie i mojego wspólnika i zamknął w twj celi. Wspólnika zabrał właściciel domu i potem już go nie widziałem. A ta wiedźma czasem tu przychodzi się ze mnie naigrywać. Straszni ludzie tu mieszkają, błagam was wypuśćcie mnie. Cela w której się znajdował była zamknięta takaim samym zamkiem jak w pokoju, z ktorwgo wyszła drużyna. Niestety w celi znajdowała się jeszcze krata zamknięta na kłódkę stanowiąca kejną zaporę dla ewentualnego uciekiniera. Z kolei metalowe kajdany były ze sobą i do metalowego koła na ścianie przypięte grubym skórzanym rzemieniem.
|
sunnyendrju - 2017-05-02 21:05:06 |
To niesamowite, my też jesteśmy kupcami! Skąd pochodzisz? Czym handlujesz? - odparł udając zdumienie Bruno. - Niestety odebrali nam wszystkie narzędzia i broń. Dopiero jak je znajdziemy będziemy w stanie wyrwać cię z tych okowów. Co się stało z twoim towarzyszem?
Bruno uwanie obserwuje wyraz twarzy więźnia.
Mechanika: test plotkowania/inta
|
Szary - 2017-05-02 21:14:19 |
Widząc, że Bruno nie wierzy już nikomu w nic szybko dodał.
- Nie przeciągajmy tego. -następnie zwrócił się do więźnia - Panie Jonahu, właściciel domu oszalał - powiedział możliwie spokojnie - i nikt teraz nie może go opuścić. Jest Pan za parą drzwi i przykuty do ściany, wydostanie Pana o ile w ogóle możliwe zajmie mnóstwo czasu i narobimy przy tym hałasu. Tu na razie jest Pan bezpieczny. Jeżeli nie ma Pan żadnych informacji, które mogą nam pomóc, to proszę się za nas modlić i jeżeli, któryś z domowników tu przyjdzie to grać na zwłokę
Dieter lekko pospieszając spojrzał po kompanach.
Mechanika: Przekonywanie?
|
Borwol - 2017-05-02 21:15:13 |
Pochodzę z Middenheim, ale jestem obwoźnym kupcem, czyli handluję wszędzie tym co akurat jest potrzebne. Akurat tu zawsze mile widziane było prawie wszystko z okolicznych wiosek - jedzenie, naczynia, trochę towarów luksusowych. Mieszkańcy rzadko opuszczają mury tego dworu o ile mi wiadomo. A co do wspólnika, mówiłem, że go nie widziałem, ale przez kraty co jakis czas coś tu zagląda. Mówię coś bo nie wygląda do końca jak człowiek, choć jak się przyjrzę, włosy ma identyczne jak miał mój wspólnik. Zwracając się do Dietera - błagam nie zostawiajcie mnie, wiem jak stąd uciec, znam tajne przejście z krypt na zewnątrz! Sami go nie znajdziecie
|
sunnyendrju - 2017-05-02 21:36:51 |
- O jak wspaniale! Musisz wiedzieć, że przez kilka lat służyłem w Middenheim jako żołnierz garnizonu. Jak dobrze spotkać swojego! - kłamał jak z nut Bruno z nieszczerym szerokim usmiechem. - Szkoda tylko, że łżesz jak z nut kanalio! - Bruno porzucił udawane przyjazne nastawienie - Jaka jest najlepsza karczma w Middenheimie kmiocie? Najlepszy zamtuz? Nic nie wiesz i nigdy w życiu nie byłeś w Middenheimie! Nie jesteś penie nawet kupcem!
Zapytam teraz ostatni raz, kim jesteś? - złowroga zapytał Bruno.
|
Szary - 2017-05-02 21:45:07 |
- Tracimy czas - Dieter w głosie wyraźnie okazał, że nie chce pomóc mężczyźnie i powoli traci cierpliwość - jak jegomość jest bezużyteczny, to go zostawiamy, mamy poważniejsze problemy teraz na głowie - Dieter spojrzał kamiennym wzorkiem na więźnia - My nigdzie nie uciekamy, a jeżeli chcesz nam przeszkodzić, to ten dom spłonie zaczynając od tej celi.
Mechanika: Przekonywanie(zastraszanie)
|
Borwol - 2017-05-02 22:07:29 |
- Spłonie? - mężczyzna aż rzucił się na kraty - wy sucze syny jesteście w domu pełnym psychopatów i więźnia, którego spotykacie, traktujecie jako bandytę? Wy też jesteście wypaczeni. Pewnie już wam zamieszał w głowach, czy może ta wiedźma wlazła już któremuś do łóżka? A może wam wszystkim, co? ta zabawa się skończy dla Was źle, jeśli stąd nie uciekniecie durnie, a tylko ja wam mogę pomóc i bardzo chętnie spalę tę budę na odchodnym. Co do mojego domu, to najlepszym lokalem jest Nadzieja Bufflerów w Nordgarden, chyba że jesteś obrzydliwie bogaty, to zapraszam do Żniwiarskiej Gęsi. Jeśli szukasz panienek, polecam Czerwony księżyc we Freiburgu. Zadowolony? Teraz mi wierzysz?
|
Lord_Wonski - 2017-05-02 22:11:18 |
- Dobra, przesuńcie się kmioty bo mnie zatkało jak widzę że rozmawiacie z nim w ten sposób. - rzekł rzemieślnik i podszedł do kupca - Ja na pewno po Pana wrócę, Panie Jonah, ma Pan moje słowo. Proszę wybaczyć moim towarzyszom, są troszkę nieokrzesani i dalej w szoku po takim przyjęciu gospodarza. Proszę tylko powiedzieć, czy gdzieś tutaj przechodził lokaj, Lothar, z jakimiś rzeczami? W którą stronę? Gdzie możemy znaleźć klucze do celi i kajdan? Proszę się nie martwić, postaramy Pana uwolnić najszybciej jak to możliwe - tutaj rzemieślnik pokazał jakieś znaki ręką w stronę kupca. - I na wszystkich bogów, proszę ściszyć głos, bo zaraz nas wybiją jak świnie w rzeźni.
Testy: język gildii przekonywanie
|
Szary - 2017-05-02 22:19:32 |
Dieter niespecjalnie zafrasowany odparł:
- Początkowo mówiłem grzecznie, ale jest Pan głuchy jak pień i niespecjalnie mądrzejszy. Więc prosto; gospodarz czarodziej; las pełen jego potworów; wyjść zginąć; brak broni; Ty nic nie pomóc; uwolnienie Ciebie dużo czasu; czasu mało; Ty tu zaczekać na nas my spróbować załatwić sprawę i wrócić z pomocą. Kończmy, bo czas nagli.
|
Borwol - 2017-05-02 22:20:33 |
O nie! Twoi przyjaciele już pokazali jakimi jesteście ludźmi! Nic wam nie powiem dopóki mnie nie uwolnicie Otto wzrokiem ocenił kłódkę przy kracie - prawdopodobnie dość łatwo było ją uszkodzić - była cała zardzewiała.
na słowa Dietera Jonah wrzasnął - ty nieludzki skurwysynu! Ty śmieciu w dupę chędożony! Ty szmato! Uwolnij mnie, bo wypruję ci flaki! - z jego ust tryskała piana, kiedy wrzeszczał a oczy robiły wrażenie błędnych.
|
sunnyendrju - 2017-05-02 22:23:37 |
Słysząc słowa Dietera na twarzy Bruna rozlał się szeroki uśmiech - Zaczynam ciebie naprawdę lubić Dieter. - po czym dodał do więźnia - tak jak już mój towarzysz powiedział, czy ci się to podoba czy nie, najpierw musimy znaleźć nasz ekwipunek, później możemy wrócić do naszej rozmowy o zaufaniu.
|
Borwol - 2017-05-02 22:25:38 |
W stronę Bruna poleciała zbliżona do poprzedniej wiele mówiąca wiązanka wyzwisk i przekleństw.
|
sunnyendrju - 2017-05-02 22:30:23 |
- Panowie na nas czas - Bruno zwrócił się do towarzyszy i ruszył dalej kontynuując wcześniej obraną trasę z krasnoludem.
Po odejściu kawałek od celi Bruno na chwile przystaje i zaczyna nasłuchiwać czy krzyki więźnia nie zwróciły niepotrzebnej uwagi.
Mechanika: Test nasłuchiwania(umiejętność niewyszkolona)
|
Borwol - 2017-05-02 22:37:03 |
Ciszę przerywało człapanie czegoś pochodzące z kierunku pierwotnego pokoju drużyny prawie zagłuszane przez wrzaski Jonaha.
|
sunnyendrju - 2017-05-02 23:16:57 |
Bruno słysząc coraz głośniejsze kroki przyczaił się, tak aby był jak najmniej widoczny i przez kilka sekund rozgrzewał mięśnie przed walką wręcz.
Kiedy tylko przeciwnik znajdzie się w zasięgu jego broni, Bruno natychmiast rzuci się w wir walki.
Mechanika: Test ukrywania się (umiejętność niewyszkolona) Wycelowanie +10 WW
|
Lord_Wonski - 2017-05-02 23:20:51 |
- Panowie z nożami, zapraszam do tańca, a Pana Barda zapraszam do pomocy przy oswobodzeniu więźnia, bo te krzyki zagłuszają nadchodzącą maszkarę, a tak to może coś z tym poradzimy, jazda! - rzekł dziarsko rzemieślnik podkręcając rękawy i pokazując swoje smukłe muskuły, prawie nieistniejące, i zabrał się za kratę.
|
Szary - 2017-05-02 23:30:23 |
Dieter szybko przemyślał sytuacje, rzucił okiem w obie strony i rzekł:
- Panowie powodzenie na flance, mutanci to pewnie wasz chleb powszedni. Bijcie mocno, bijcie szybko, bijcie żeby zabić. My bierzemy się za gagatka.
Kolejno rzucił do więźnia.
- Panie opamiętaj się i uspokój; idziemy po Ciebie a Ty mów co do nas idzie i skąd wiesz o przejściu!- następnie odparł rzemieślnikowi - ależ z przyjemnością i na trzy z całych sił!
W czasie wyważanie marudzi cicho nosem, coby podbudować złość i dodać sobie animuszu z kratami: - Bądź tu miły... powiedz, że w celi jest bezpieczny... powiedz, że zajmiemy się magiem i wrócimy... nie! Wie lepiej... uwolnić jaśniepana; nic że potwory w lesie! nic że skarby ukradzione! ... Tłumacz i nic... tłuc w kraty, bo niczego tak się magowie nie lękają jak wygłodzonych kupców... wyklaruj, że nie planujemy ucieczki i że ma nam nie wchodzić w drogę.. co robi? Dokładnie to! Krzyczy obelgi wniebogłosy... a jak ściąga tym uwagę, to dalej krzyczy, ale z przerażenia... - po tej inkantacji jest faktycznie zły, że nikt w tych stronach nie słucha tego co on mówi.
Mechanika: przekonywanie?dowodzenie? Cokolwiek uspokoi typa i poprawi nam morale Krzepa przy wyważaniu może bonus z adrenaliny?
|
Borwol - 2017-05-04 10:30:17 |
Pierwsze drzwi do celi Jonaha, który wyraźnie się uspokoił i z wyczekiwaniem gapił się na wyzwolicieli, powoli zaczęły ustępować, kiedy kawałek dalej z cienia zaczęła się wyłaniać biegnąca postać. Zgodnie z przewidywaniami okazała się psem, jednak to co odróżniało ją od innych psów to to, że nie będąc kundlem, prawdopodobnie należała do kilku zupełnie innych ras naraz. W biegu trudno było dostrzec szczegóły, jednak pies widocznie złożony był z kilku różnych, niepasujących do siebie części, a z jego boku odpadło sporo sierści, prawdopodobnie razem ze skórą. Nie przeszkadzało mu to w tym aby rzucić się z zębami na Bruna. Żołnierz był przygotowany, jednak bestia była szybsza i uniknęła wszystkich jego ciosów. Jednak wykorzystując jej dezorientację krasnolud zdołał ciąć sztyletem prosto w bok rozrywając go przy tym mocno. Pies próbował się odgryźć, jednak jego szczęka zatrzasnęła się kilka centymetrów przed twarzą Storrena nie czyniąc mu krzywdy.
|
Szary - 2017-05-04 10:54:22 |
Dieter odetchnął z ulgą widząc, że Jonah uspokoił się. Dalej niestety, nie usłyszał od niego nic pożytecznego, ale w tej sytuacji cisza była równie dobra. Młodzieniec widząc bestię skrzywił się z wstrętem i pospiesznie kontynuował forsowanie drzwi. Starał się przy tym zachować czujność i zważać na zwierze oraz drugą stronę korytarza.
Miechanika: test krzepy wyważanie drzwi Nasłuchiwanie/zauważanie
|
Lord_Wonski - 2017-05-04 11:03:29 |
- Dobrze idzie! I jeszcze raz zanim bestia dobierze się nam do rzyci! - rzemieślnik zaparł się i pomagał bardowi w wyzwoleniu więźnia.
Testy: spostrzegawczość pomoc w teście krzepy
|
sunnyendrju - 2017-05-04 11:27:01 |
Bruno niezrażony swoim pierwszym atakiem zaatakował bestię ponownie. Ciął potwora, wyprowadzając dwa sztychy.
Mechanika: 2x atak sztyletem (test WW) Obrażenia k10 (-3+3S)
W przypadku celnego ataku mobka test uników W przypadku nieudanego testu wykorzustuje PS na przerzut.
|
Borwol - 2017-05-04 11:34:11 |
... i oba jego cięcia chybiły celu. Na szczęście nie był sam i Storren ciął psa po łapie aż ten zaskomlał. Pies nie chciał być dłuzny jednak krasnolud przyblokował go celnym kopnięciem.
Tymczasem drzwi prowadzące do celi ustąpiły i więźnia od wolności dzieliła już tylko krata ze skorodowaną kłódką.
|
Lord_Wonski - 2017-05-04 11:39:24 |
Otto wyciągnął nogę od krzesła i starał się podważyć kłódkę dźwignią, licząc na to że korozja zrobiła już za niego większość roboty.
|
sunnyendrju - 2017-05-04 11:46:05 |
Widząc celne ciosy krasnoluda Bruno postanowił tym razem uderzyć precyzyjniej. Wyczekał na moment kiedy pies będzie próbował zaatakować Storrena i uderzył jednym precyzyjnym cięciem.
Mechanika: Wycelowanie +10 WW 1x atak sztyletem (test WW) Obrażenia k10 (-3+3S)
W przypadku celnego ataku mobka test uników W przypadku nieudanego testu wykorzustuje PS na przerzut.
|
Szary - 2017-05-04 11:50:34 |
Dieter widząc plan rzemieślnika pokiwał głową.
- Dźwignia o kraty może załatwić sprawę, ale pozwól, że Ci pomogę, pochodnie weźmiemy na bok i do dzieła . Dieter szybko zwalnia ręce i pomaga z kłodą, jeżeli jest łatwopalna i ogień pomoże w tych okolicznościach to rozważa jej podpalenie.
- Ty zaś Panie szykuj się do drogi - zaczął do Jonaha - Powiedz też wreszcie coś więcej. Którzy z domowników są uwiązani w ten makabryczny proceder oraz skąd wiesz o przejściu!
Mechanika: Krzepa kłoda, Int ocena stanu kłody - domyślam się, że pewnie jest mokra od wilgoci.
|
Borwol - 2017-05-04 12:06:56 |
Pod mierzonym ciosem Bruna szwy psa ustąpiły i ten rozpadł się na mniej więcej dwie równe części wierzgając jeszcze łapami w powietrzu w ostatnich spazmach.
Tymczasem Otto i Dieter dopięli swego i kłódka puściła. Nie widzieli, że w trakcie ich pracy więzień zsunął swoje kajdany, które najwyraźniej już wcześniej były poluzowane. Natychmiast śmiejąc się w głos, Jonah pchnął kratę i zaskakując niczego nie podejrzewających wybawców, przewrócił rzemieślnika i odpychając jego kompana, wyskoczył z celi, chwycił leżącą na ziemi pochodnię, krzyknął - Dziękuję panom bardzo, nazywam się Jonah Vonreuter, co mam nadzieje rozwieje wasze wątpliwości, a teraz żegnam was uprzejmie - puścił się biegiem w stronę przeciwną do Bruna i jego krasnoludzkiego towarzysza znikając powoli razem z jedynym źródłem światła w zasięgu wzroku.
|
sunnyendrju - 2017-05-04 12:15:43 |
Bruno rozpłatał psa celnym ciosem i stojąc nad rozparcelowanym cielskiem, usłyszał zamieszanie za swoimi plecami. Szybko się odwrócił spodziewając się kolejnego zagrożenia, ale zobaczył tylko dwóch przewracających się kompanów i uciekającego z pochodnią więźnia.
- Zginiesz ścierwo! - wrzasnął Bruno i popędził natychmiast za byłym więźniem z mordem w oczach.
Mechanika:
Bieg za Jonahem (szybkość 5), jęzeli go dopadnę natychmiast test krzepy/ww na przewrócenie.
|
Szary - 2017-05-04 12:18:23 |
Dieter nie czekając na Otta i bez większego namysłu wybiegł za mężczyzną. - To Vonreuter i ucieka z naszą pochodnią! rzucił do kompanów.
Mechanika: Pościg, jeżeli dobiegnę to chwyt/pchnięcie w zależności od sytuacji; mile widziane dobiegnięcie do części domu z oknami.
|
Lord_Wonski - 2017-05-04 12:45:43 |
- Suczysyyyn! - wyparskał Otto i puścił się biegiem za VonRouterem.
|
Borwol - 2017-05-05 07:50:50 |
Bruno błyskawicznie wyprzedził swoich kompanów biegnąc za śmiejącym się w głos zbiegiem, który jednak równie szybki nie dawał się dogonić, więc razem mijali plączące się korytarze aż w końcu nie dobiegli do części posiadłości wyglądającej na bardziej mieszkalną. Tu korytarze miały okna wychodzące prawdopodobnie na tył dworu, gdzie Bruno dostrzegł kilka podniszczonych grobowców. Sam korytarz miał drewnianą podłogę, ściany zdobione były starymi gobelinami, a całość oświetlały rozstawione co parę metrów lampy. Jonah pędem minął drzwi wychodzące na zewnątrz, dorwał się do lampy wiszącej dwa metry od wejścia i chichocząc obłąkańczo roztrzaskał ją o podłogę,a rozlany olej natychmiast zajął się ogniem. Jonah obrócił się wokół siebie z radości i skierował do kolejnej lampy, jednak Bruno był już w odległości skoku od niego.
Tymczasem Otto z Dieterem biegli pędem za gasnącym światłem pochodni polegając równie mocno na swoim słuchu, żeby ustalić w które korytarze Bruno mógł skręcać, kiedy nagle zrobiło się dużo jaśniej. Obaj mężczyźni odwrócili się, żeby zobaczyć Lothara z pochodnią za nimi wychodzącego z jednego z korytarzy. - mófiłem febyście nie fychofili! Co fyście nafobili? - wielkolud ryknął w ich kierunku, kiedy ruszył szybko w ich stronę. Trudno było odczytać wyraz jego twarzy ze względu na całą siatkę blizn ją pokrywającą. W świetle pochodni bohaterowie zauważyli, że na ścianach kamiennych korytarzy znajdują się zgaszone pochodnie w uchwytach.
Storrena nie widział nikt z jego towarzyszy.
|
sunnyendrju - 2017-05-05 09:17:05 |
Bruno widząc oszalałego Jonaha zrozumiał, że jedynym sensownym wyjściem z sytuacji jest tylko trwałe unieszkodliwienie delikwenta. Kiedy tylko lekko zasapany dobiegł do niego, po tym jak rozbił lampę wywołując mały pożar, zaatakował Jonaha dwoma pchnięciami sztyletem.
Mechanika:
Szarża(+ 10WW) 1x atak sztyletem (test WW + bonus z szarży) Obrażenia k10 (-3+3S)
|
Borwol - 2017-05-05 09:40:51 |
Bruno przejechał sztyletem po plecach zdzierając jedynie ze swojej niedoszłej ofiary trochę materiału z i tak postrzępionego ubrania. Atak został całkowicie zignorowany i Jonah z obłąkaną radością na ustach dobiegł do kolejnej lampy i chwycił ja w ręce, aby roztrzaskać. Tymczasem ogień za Brunem stawał się coraz większy obejmując już powoli gobelin na ścianie i dobierając się do ciężkich zasłon po drugiej stronie korytarza. Bruno wiedział, ze za chwilę zostanie odcięty od wyjścia i pozostałych towarzyszy.
|
Szary - 2017-05-05 10:00:30 |
Dieter nie mógł być chyba szczęśliwszy na widok któregokolwiek z domowników. Pocięta twarz Lothara zaraz dodała mu skrzydeł i chęci do działania.
- Naprawdę bardzo chciałem, ale kompani źle znoszą kradzież - zażalenia później, teraz trzeba łapać niejakiego Jonah, chce spalić dom, więc sugeruje się pospieszyć! Szybko nie może być daleko! - rzucił do przyjaznego Olbrzyma, aby przenieść trochę uwagi z nich na uciekiniera.
Chwycił za jedną z pochodni po czym ruszył dalej.
Mechanika. Przekonywanie: Zmiana priorytetu Lothara z nas na Jonaha. Spostrzegawczość: zauważanie, czy nie ma za Lotharem pociesznego krasnoluda Spostrzegawczość: zauważanie (widzenie w ciemności) korytarz Spostrzegawczość: nasłuchiwanie (+20 czuły słuch) Gdzie ten Bruno? Lothar traktowany jest jako zagrożenie - nie chce nikomu zrobić niepotrzebnie krzywdy, ale zakłada, że KAŻDA postać NPC może być kontrolowana przez magię/siły chaosu. Manewrowanie na zakrętach, aby nie tracić pędu. Zapamiętuje trasę, którą pokonuje, test int
|
sunnyendrju - 2017-05-05 10:05:17 |
Bruno widząc szalejącą pożogę krzyknał: - Pożar! Wszyscy do gaszenia! I natychmiast rzucił się oszalały na Jonaha żeby go powstrzymać i unieruchomić.
Mechanika: Szaleńczy atak(+20WW) i chwyt (test WW), (o ile te dwa można łączyć, jezeli nie to wycelowanie + chwyt)
W przypadku niepowodzenia, punkt szczęścia na przerzut.
|
Lord_Wonski - 2017-05-05 10:09:51 |
Otto niewiele myśląc chwycił pochodnię ze ściany i puścił się biegiem za bardem. Starał się trzymać lewej strony korytarza, żeby zostawić jak najwięcej miejsca między sobą a Diterem, na wypadek nagłych manewrów.
Testy: zakładam że wyciągnięcie pochodni ze ściany w biegu nie jest jakimś trudnym testem, oczywiście zwalniam biere pochodnię i chodu, ale jak coś to test na zręczność.
|
Borwol - 2017-05-05 11:00:00 |
Bruno puścił trzymany w dłoni sztylet, żeby móc chwycić porządnie Jonaha. Złapał go i mimo, że przeciwnik starał się usilnie wyrwać, udało mu się go utrzymać aż do przybycia towarzyszy. Zaraz za nimi pędził Lothar wykrzykując ze strachem imię Jonaha. Na widok ognia, który zaczął odcinać szamoczących się od pogoni, Lothar zerwał gobelin ze ściany i zaczął gasić ogień. Póki co nad ogniem dało się przejśc, jednak zaczynał zabierać coraz większą powierzchnię.
|
sunnyendrju - 2017-05-05 11:10:16 |
- Otto dawaj no tu z rzemieniami, unieruchomimy koleżkę - Bruno zawołał do towarzysza, dalej trzymając złapaną ofiarę - To teraz się zabawimy, takiś chętny do rozpalania ognia? Zaraz będziesz inaczej śpiewać ptaszku. - powiedział do Jonaha wyszczerzając zęby. Rzucił jeszcze do Dietera - Dieter pomóż gasić Lotharowi, póki szaleje ogień jesteśmy sojusznikami.
Mechanika: Utrzymanie chwytu
|
Lord_Wonski - 2017-05-05 11:11:21 |
Otto widząc szamoczącego się Lothara z ogniem wiedział jedno, woli być po przeciwnej stronie niż wielkolud. Szybko przeskoczył nad ogniem, dobiegł do Bruno i podał mu swoje prowizoryczne kajdanki ze skóry.
- Może nie są tak wytrzymałe jak ze stali, ale powinny nam dać czas na poradzenie sobie z tym bajzlem który się tutaj rozpętał. Pomogę Tobie go związać i gaśmy ten pożar.
- Trzeba też pomyśleć jak sobie poradzimy z tym osiłkiem - szepnął do Bruno.
|
Szary - 2017-05-05 11:18:44 |
Dieter widząc ogień ruszył do pomocy z gobelinami - nie spodziewał się, że poprzednie słowa okażą się tak prawdziwe - pomógł ze ściąganiem gobelinów i ich gaszeniem.
- Lothar, może za okno z nimi? Wodę gdzieś tu macie?
Następnie rzucił do Otta i Bruna:
- Weźcie tego gagatka i wracajcie - ogień się rozprzestrzenia!
Mechanika. Spostrzegawczość: zauważanie rozejrzenie się po elementach sytuacji - okna, mebel osoby. Spostrzegawczość: nasłuchiwanie (+20 czuły słuch) nadchodzące źródła dźwięku, może krasnolud? Lothar traktowany jest jako zagrożenie - nie chce nikomu zrobić niepotrzebnie krzywdy, ale zakłada, że KAŻDA postać NPC może być kontrolowana przez magię/siły chaosu. Pomaga mu bo chce dobrze, ale dla własnego bezpieczeństwa nie spuszcza gardy.
|
Borwol - 2017-05-05 11:30:22 |
Otto spętał dłonie Jonaha który tylko patrzył tępo w ogień cały czas próbując wyrwać się Brunowi, a ślina ciekła mu kącikiem ust. Tymczasem Lothar z Dieterem doprowadzili do sytuacji w której ogień przestał się rozprzestrzeniać, jednak nadal trzeba było go gasić. Na szczęście w pobliżu nie było żadnych mebli, jedynie drewniana posadzka i nieszczęsne gobeliny oraz zasłony na oknach. Drzwi do wyjścia na zewnątrz znajdujące się przy Dieterze były uchylone. Dym w pomieszczeniu zaczynał być gryzący.
|
Lord_Wonski - 2017-05-05 11:46:54 |
- Pssst, Panie żołdak, wnosimy suczysyna na dwór i tam go załatwiamy, czy zwiewamy wgłąb korytarza? Zaraz jak ten osiłek przestanie gasić pożar, zabierze się za nas, masz Pan jakiś pomysł? - szeptał Otto do Bruno.
|
Szary - 2017-05-05 11:59:42 |
Dieter odetchnął z ulgą widząc, że wraz z Lotharem zaczynają opanowywać ogień. Dym w korytarzy zaczynał stawać się coraz większym problem. Szczęśliwie przy młodzieńcu znajdowały się lekko uchylone drzwi.
- Dobra robota Panie Lotharze, sytuacja chyba opanowania, ale ten dym zaraz nas to powali, może by tak szerzej te drzwi uchylić? - przytupując gobelin wyciągnął do nich rękę czkając na reakcje lokaja - Pan Jonah związany, więc może jeden z was uchyli okno - rzucił do kompanów.
Mechanika: Spostrzegawczość: nasłuchiwanie (+20 czuły słuch) nadchodzące źródła dźwięku, może krasnolud? + co słuchać za drzwiami Czujność względem Lothara i kompanów, bo spodziewa się zaraz jakiś cyrków.
|
sunnyendrju - 2017-05-05 12:09:58 |
Po związaniu Jonaha, Bruno wstał, otrzepał się i podniósł swój sztylet. Spojrzał na lokaja i obejrzał go od stóp do głów w poszukiwaniu broni. Przeskoczył nad przygasającym ogniem i otworzył drzwi aby wywietrzyć dym.
Kiedy ogień był prawie całkowicie przygaszony powiedział: - No panie Lothar, teraz znajdujemy się w dosyć szczególnej sytuacji. Masz przed sobą związanego podpalacza, który za wszelką cenę będzie pewnie próbował się uwolnić i naszą grupkę, która bez walki nie da się zagonić do lochów. Mam nadzieję, że nie chcesz zasłużyć na słuszny gniew twojego pana za to co się tu wydarzyło i wybierzesz ponowne uwięzienie tej kanalii - zagroził Lotharowi patrząc na niego zimnym wzrokiem.
Mechanika: Test spostrzegawczości na broń u Lothara Test zastraszania na Lotharze
|
Borwol - 2017-05-05 12:19:17 |
Ostatecznie ogień udało się ugasić mimo protestów i krzyków podpalacza. Kiedy Lothar w końcu zasapany podniósł głowę, wyciągnął swoją drewnianą pałkę, chwycił Jonaha i powiedział do drużyny - Fy fekajcie. Tu jeft niebefpiefnie. Fapfofafe fas do pokojóf, ale najpief on - i Lothar zniknął z szamoczącym się więźniem w głębi korytarza, przeciwnie do pierwotnej lokalizacji więźnia.
|
sunnyendrju - 2017-05-05 12:30:23 |
Bruno poczekał aż Lothar zniknie za drzwiami i powiedział do towarzyszy - Panowie najpierw zgubiliśmy naszą broń, teraz Storrena, boję się myśleć co będzie następne. Jeżeli jeszcze pamiętacie to duszek, który nas nawiedził wspominał o tym, żebyśmy znaleźli jego ciało i je uwolnili. Tak się składa, że przy okazji tego zamieszania zauważyłem kilka krypt przy budynku - jak myślicie próbujemy szcześcia?
|
Szary - 2017-05-05 12:39:29 |
Dieter minął kompanów i zakręcił za lokajem.
- Lothar stój! - powiedział władczym tonem po czym momentalnie się poprawił - Musimy poważnie porozmawiać i sprawa nie może czekać. Dość mydlenia oczu. Nasza broń została zabrana, a moi kompanom stracili również swoje kosztowności, zostaliśmy zamknięci w labiryncie bez okien, pilnowani przez psa-mutanta i nawiedzani przez duchy! Domagam się natychmiastowego wyjaśnienia! Dzieje się tu coś złego i wszyscy możemy być w niebezpieczeństwie!
Mechanika: Spostrzegawczość: nasłuchiwanie (+20 czuły słuch) nadchodzące źródła dźwięku, może krasnolud? Spostrzegawczość: gdzie idzie Lothar Przekonywanie: namówienie Lothara do pomocy. Lothar traktowany jest jako potencjalne zagrożenie
|
Lord_Wonski - 2017-05-05 12:39:33 |
- Czort z duchem, jestem za tym, by najpierw znaleźć broń, nasze pokradzione przedmioty i poderżnąć gardła komu się da tutaj, bo mam dosyć całego tego pieprzonego rodu. Łatwiej będzie chyba nam znaleźć coś w tym przeklętym domostwie z zewnątrz, przez okna. Ja proponuje wyjść, możemy zrobić sobie przerwę na dewastację nagrobków, nie oceniam pańskiego hobby, panie Bruno, i pozaglądać w okna, może gdzieś leżą nasze rzeczy. Jak nie, to może znajdziemy kogoś do zasztyletowania. Ja na pewno nie będę odprowadzany do pokojów!- po tych słowach rzemieślnik wyprostował się i podszedł do drzwi.
- A, prawie bym zapomniał, gdzie jest ten krasnoludzki taboret? Kolejna rzecz którą zgubiliśmy. To co na zewnątrz czy z powrotem do labiryntu?
|
Borwol - 2017-05-05 15:41:14 |
Lothar przystanął, trzepnął Jonaha, który cały czas się szamotał przez łeb, tak że ten znieruchomiał. Odwrócił się w stronę Dietera oddalonego od niego o kilka kroków - fasa fina. Fablałem fylko niebefpiefne fefy jak kafał pan. Dla fafego fefpiefeńsfa. Mafie fekać na mnie, infej jak fas fnajde, fłapię fas na fiłę - odwrócił się, aby pójść dalej.
|
Szary - 2017-05-05 16:18:21 |
Dieter Pokiwał głową.
- Panie Lothar myślę, że chcesz pan dobrze, ale dość widzieliśmy i nie tak wygląda szlachecka gościna! Oczekujesz zaufanie, ale sam względem nas go nie masz i ukrywasz co tu się dzieje, a my gotowi jesteśmy pomóc, jeżeli coś trapi tą rodzinę. Nie róbmy z siebie niepotrzebnie wrogów - mam szczerze na uwadze wasze dobro. Proszę niech Pan to chociaż przemyśli.
Jeżeli lokaj nie będzie zainteresowany dalszą rozmową to go nie zatrzymuje.
Mechanika: Spostrzegawczość: nasłuchiwanie (+20 czuły słuch) nadchodzące źródła dźwięku Spostrzegawczość: Bacznie przypatruje się Lotharowi. Przekonywanie: namówienie Lothara do pomocy. Zachowanie czujności, jako że Dieter nie jest pewien reakcji lokaja.
|
Lord_Wonski - 2017-05-05 16:26:59 |
- Tak, tak, fafofny fanie, fendziem fekać - zaseplenił Otto i jak tylko Lothar zaczął udawać się w swoją stronę rzucił się przez drzwi na zewnątrz.
|
Borwol - 2017-05-05 16:42:06 |
Oftatnie oftfefenie! - Ryknął sługa- mam fofkafy. Fego fłafnie bał fię pan. Niht nie fciał fam fobnić fyfdy
|
sunnyendrju - 2017-05-05 16:51:00 |
- Tak, tak, przecież czekamy Lotharze - powiedział znudzony Bruno. Poczekał aż lokaj zniknie za drzwiami i natychmiast wyszedł na zewnątrz. Po wyjściu rozejrzał się dokładnie po okolicy obejścia.
Mechanika: Test spostrzegawczości na obejście dworku
|
Szary - 2017-05-05 17:38:15 |
- Ostrzeżenie przyjęte - powiedział zawiedzionym głosem i lekko się ukłonił mierząc lokaja wzrokiem - rozumiem lojalność, sam jedynie okazuje troskę, gdyż podstawy, aby wierzyć, że coś ma tej nocy złe intencje. Niemniej wasz wybór Panie naciskać więcej nie będę.
Dieter patrzy na dalsze poczynania lokaja zakładając, że teraz oddali się wraz z Jonahem.
Mechanika: Czujność Spostrzegawczość:zauważanie, obserwacja Lothara Spostrzegawczość: nasłuchiwanie (+20 czuły słuch) nadchodzące źródła dźwięku Przekonywanie: zasianie wątpliwości, danie lokajowi czegoś do przemyślenia.
|
Borwol - 2017-05-07 15:55:05 |
Na zewnątrz jest zimno i ponuro. Jedyne oświetlenie zapewnia skrawek księżyca. Wicher okrutnie szarpie wierzchołkami drzew, a Dwór Vonreuter majaczy nad trójką przybyszów czarniejszy od nocnego nieba. Nagle mężczyźni dostrzegli coś w głębi lasu. Miedzy drzewami błyszczały dwa czerwone punkty, potem kolejna para i jeszcze jedna, aż wreszcie cały las stał się ich pełen. Ze strachem bohaterowie zdali sobie sprawę, że są to ślepia setek stworów lśniące złowrogo w ciemności. Bestie wyraźnie wodziły za nimi wzrokiem, nie opuszczając jednak cienia lasu i tym samym zostawiając sporo przestrzeni wokół dworu zupełnie pustej dając możliwość przejścia dookoła dworu nie wchodząc w gęstwiny. Stary ogród był zupełnie zarośnięty i zaniedbany, wszelkie krzewy niegdyś zapewne ozdobne były teraz zupełnie zdziczałe. W bladym świetle księżyca dało się zobaczyć to co przez okno widział Bruno - grupę niewielkich budynków z jasnego marmuru, przypominających miniaturowe świątynie spowite ponurym cieniem Dworu. Wysmagane wiatrem fryzy i frontony odbijały księżycowy blask ujawniając porośnięte mchem kolumny i posągi.
|
sunnyendrju - 2017-05-07 18:41:50 |
Bruno po zauważeniu jarzących się na krawędzi lasu punkcików wzdrygnął się - Przeklęty dwór - mruknął pod nosem i skierował swe kroki do pobliskich krypt. Rozglądając się uważnie, obejrzał każdą z nich szukając informacji o Gustavie lub uszkodzeń i znaków mogących świadczyc o tym, że ostatnio była ona otwierana.
Mechanika:
Spostrzegawczość na każdej krypcie - poszukiwanie znaków, napisów, pęknięć.
|
Borwol - 2017-05-08 07:56:31 |
Pięć grobowców różnej wielkości stoi w zwartej grupie. Są całe zarośnięte zielskiem a ich marmurowe ściany pokryte są siatką pęknięć. Pierwszy grobowiec jest największy i najbardziej okazały - zdobią go dwa posągi imperialnych rycerzy trzymających chorągwie. Minione lata zmazały rysy ich twarzy, ale inskrypcja nad drzwiami ze zmatowiałego brązu pozostała czytelna:
Helga Feirsinger 2407-2443 Ukochanej Matce i Żonie Drzwi do tego grobowca są ciężkie ale skorodowane.
Druga krypta ma prostą konstrukcję i jest niemal pozbawiona ozdób. Wygląda na najnowszy z grobowców i chociaż minęło już wiele lat od jego wybudowania, nadal dobrze znosi próbę czasu. Inskrypcja nad drzwian=mi jest wciąż wyraźna:
Sven Feirsinger 2394-2468 Nareszcie koniec żałości Drzwi tego grobowca są zamknięte na zamek
Trzeci grobowiec jest niewielki i delikatny, ucierpiał z upływem lat. Marmur rozpadł się zarośnięty chwastami i rozkruszony przez wszechobecną pleśń. Niegdyś ten grobowiec był ozdobiony zawiłymi rytami, ale teraz chyli się ku ostatecznemu upadkowi. Inskrypcja jest zatarta i nieczytelna. Drzwi od krypty są obluzowane i wiszą na zawiasach.
Czwarty grobowiec jest najbardziej zniszczony - drzwi i część dachu zostały rozbite. To ruina - nie sposów stwierdzić jak kiedyś mógł wyglądać. Wdzierający się do środka księżyc oświetla roztrzaskane resztki trumny leżące wśród okruchów kamienia, splątanych zarośli i rozsypanych kości.
Ostatni i jedyny grobowiec przypominający z wyglądu blok marmuru jest pozbawiony jakichkolwiek kolumn i frontonu. Nad drzwiami nie ma żadnego napisu. Wydaje się ciut lepiej zadbany od pozostałych grobowców, choć nadal jest zarośnięty i brudny. Drzwi grobowca są znacznie nowsze niż sam grobowiec.
|
Lord_Wonski - 2017-05-08 09:27:31 |
- Panowie widzą te oczy, czerwone ślepia wilków, czy to kolejne czary? - rzemieślnik wydawał się zdenerwowany i zmęczony. Widać było, że pościg zmęczył Otto, ale wiedział też, że to nie koniec i nie mogą sobie pozwolić na zbytnie rozluźnienie.
- Obojętnie czy to prawdziwe wilki, czy zjawy, nie powinniśmy chyba tutaj długo zostawać. Widzę, że Pan Bruno przejawia zainteresowanie kryptami. Mimo iż nie jestem medykiem, to sugerowałbym nie spędzać dużo czasu na powietrzu tej nocy - mówiąc to skinął głową na las. - To co, włamujemy się do grobowców? Obiegamy dwór i wpadamy przez okno z nadzieją znalezienia naszych broni? Co panowie proponują?
|
sunnyendrju - 2017-05-08 09:43:38 |
Po dokładnym obejrzeniu grobowców Bruno podszedł do czwartego z nich. Zauważył rozbite wieko trumny i walające się w środku kości - Panowie zdaje się, że ten grobowiec kryje resztki więcej niż jednej osoby - powiedział z zaciętym wyrazem twarzy - Czy to nowe resztki jakichś nieszczęśników lub stworzeń z lasu - nie wiem.
Słysząc słowa wypowiedziane przez Otta odpowiedział - Otto zdaje się, że te stwory czymkolwiek są, nie podchodza pod dom, więc tutaj jestesmy raczej bezpieczni. Jednak droga powrotna przez las raczej bezpieczna nie jest. - westchnął - Czy zawsze trzeba walczyć z sypiącymi się pod nogi kłodami? Czy kiedyś spotka mnie coś co nie będzie jednym wielkim kłamstwem? - tu Bruno przetarł oczy - Wracając do pytania o nasze nastepne działania, chodźcie pany pomożecie mi z tymi drzwiami.
Nastepnie Bruno podszedł do ostatniej i jedynej krypty i stara się siłą wyrwać drzwi.
Mechanika:
Test krzepy na usunięcie drzwi z marmurowej krypty (tych najnowszych)
|
Lord_Wonski - 2017-05-08 10:11:42 |
- Nie podchodzą, to prawda, tyle dobrego. Ale to oznacza, że mamy całą noc przed sobą zanim będziemy mogli uciec, do tego trzeba znaleźć nasze rzeczy... Ehh, nie ma już gościnności na świecie i dobrego wychowania - z tymi słowami Otto pomagał wyważyć drzwi od krypty żołdakowi.
|
Harold Z. - 2017-05-08 11:38:35 |
Towarzysze Storrena byli tak zaaferowani odkrytymi właśnie kryptami, że nie zauważyli zbliżającego się do nich krasnoluda. Górnik potrząsnął głośno trzymanym w dłoni żelastwem. Dobry wieczór, kto zamawiał zestaw podróżniczy powiększony? Haha! Ale macie miny! Proszę bardzo, Wasza broń i rzeczy, nie dziękujcie. Po chwili dodał, już bez wesołości w głosie: Gdy się rozdzieliliśmy, szedłem wcześniej zamierzonym przez nas korytarzem. Znalazłem nasz ekwipunek w pokoju Lothara. Nie miałem klucza, ale drzwi najwyraźniej nie wyprodukowała gildia Gerdun, więc łatwo ustąpiły. Jeśli to Was zaciekawi, to nasz zbiegły niedoszły również tam przebywa, w przytulnej komnacie za kratą. Niestety, nie znalazłem kamienia ani księgi. Co oznacza, że prawdopodobnie będziemy musieli o nie osobiście wypytać gospodarza.
|
Lord_Wonski - 2017-05-08 12:32:19 |
- Panie Storren, proszę nie robić takich podkradajek bo mnie prawie żeś Pan krew zmroził! - odpowiedział blady jak ściana rzemieślnik.
- A to łachudra z Lothara, z tymi rzeczami. Ale ale, to znaczy że gdzieś się wałęsa i to tylko kwestia czasu aż tutaj zaraz przybiegnie. Bardzo nam miło, że raczył Pan krasnolud dołączyć do nas, ale nie ma czasu na czułości, co robimy Panowie? Dalej rujnujemy krypty czy przygotowujemy się do walki z lokajem? Ja chyba widzę swój łuk, to czuję się trochę pewniejszy od razu!
|
sunnyendrju - 2017-05-08 12:36:40 |
Bruno tylko rozesmiał się radośnie - Storren jak cię mogę - podbiegł do krasnoluda i go wyściskał, poczym chwycił swoją ukochaną rusznicę i ją ucałował - Mości krasnoludzie jestem twoim dłużnikiem, jezeli tylko przeżyjemy tą przygodę, to proś o co tylko chcesz. - Bruno zrobił pauzę i nacieszył jeszcze chwilę oczy odzyskanym ekwipunkiem - Dobra pany rozwalmy te wrota!
Mechanika: Założenie ekwipunku Powrót do testu krzepy na wyważenie drzwi
|
Harold Z. - 2017-05-08 12:58:21 |
Momencik, pozwólcie mi na to zerknąć, znam się co nieco na kamieniarstwie. Poza tym nie wiadomo, czy jak tego nie wyważymy to nie przywita nas rozbujany pień drzewa albo grad kamieni z sufitu. Chwilkę...
Storren zniknął na moment z pola widzenia drużyny.
Sprawa wygląda tak. Wiek grobowców oceniam na od 50 do 70 lat. Drzwi w ostatniej i jedynej krypcie mają najwyżej kilka lat. Zaczynamy od tej czwartej sądząc po postawie waszmości?
Mechanika: kamieniarstwo, krasnoludzki fach. Ile lat mają te grobowce? Jaki styl zdobień? Ludzkie, elfickie, krasnoludzkie? Są jakoś zabezpieczone przed włamaniem?
|
sunnyendrju - 2017-05-08 13:18:06 |
Bruno pokiwał głową - Wchodzimy do najświeższej, tam najprowodopodobniej będzie ciało Gustava, o ile ojciec go nie przechowuje gdzieś nad szafka nocną w słoiku.
Mechanika: Plox test krzepy na wyważenie drzwi z krypty (tych najnowszych), juz 3 raz się donich zabieram. :D
|
Lord_Wonski - 2017-05-08 13:45:53 |
- Dobra, wszystko fajnie panowie ale czas pójść w tan! - powiedział Otto waląc pięścią we wrota.
Test krzepy (pomoc Bruno)
|
Szary - 2017-05-08 16:58:11 |
Dieter po zakończonej rozmowie z lokajem bacznie mierzył go jak ten znikał za rogiem. Niezadowolony, że nie udało mu się nic więcej z niego wycisnąć postanowił sprawdzić czym teraz zajęci są jego towarzysze. Nie był specjalnie zdziwiony tym, że tych na korytarzu nie było, a drzwi stały otworem. Momentalnie usłyszał ich głosy dobiegające z dworu, więc uznał, że są cali. Zastanawiało go co się stało z krasnoludem, więc nie oddalając się daleko rozejrzał się po korytarzu wyglądając zza zakrętów i nasłuchując - niestety po krasnoludzie nie bało ani śladu. Zamyślony wrócił pod drzwi. Oparł się o ścianę i zaczął zastanawiać. Po chwili z zadumy wyrwał go głos krasnoluda dobiegający z dworu.
Dobry wieczór, kto zamawiał zestaw podróżniczy powiększony? Haha!
Lekko zdziwiony tym, że musiał się z nim minąć ruszył do drzwi. Wyszedł na podwórze i w milczeniu rozejrzał się po okolicy. Widok stworów w lesie nie natchnął go optymizmem, ale kompani kręcący się przy kryptach też nie byli tym co chciałby zobaczyć.
Bruno pokiwał głową - Wchodzimy do najświeższej, tam najprawdopodobniej będzie ciało Gustava, o ile ojciec go nie przechowuje gdzieś nad szafka nocną w słoiku.
Na te słowa Dieter zebrał się spod drzwi i ruszył w stronę kompanów.
- Panowie -rzucił zza ich pleców - nie dość drzwi wyważyliśmy na jedną noc? Rozumiem, że wicher, ale da się was usłyszeć, więc może mniej takich dyskusji i hałasowania w środku nocy? Jeżeli mamy mieć tu coś do załatwienia, to zapewne z gospodarzem, a nie w krypcie - spojrzał po kompanach - Broń mamy - dziękuje mości krasnoludzie - więc po cóż szukać zwłok? Bo "duch" tak powiedział, on sam plótł od rzeczy i w jego słowa wierzę tyle co w zapewnienia domowników - czyli umiarkowanie. Pomyślcie, duch opowiadał o tylu nieszczęśnikach, których Ondurin zabił tu przed nami, ale jak dotąd nic nie wskazuje na to, że chciałby nam zrobić krzywdę. Czy gdyby miał względem nas niegodziwe zamiary to na takie okazje nie miałby dla gości pokoju z solidniejszymi drzwiami? Lothar nie pilnował go pod bronią? Spotkaliśmy go, ani nie był specjalnie uzbrojony, ani agresywny. Nie lepiej załatwić sprawę jak mężczyźni - bez mydlenia oczy pójść prosto do Ondurina - zamiast grzebać po grobach, bo "duch" tak powiedział? Jak dla mnie coś lub ktoś gra na naszych domysłach i biegając ślepo po dworze niczego się nie dowiemy.
Dieter schylił się po broń i ukłonił dziękując krasnoludowi. Przypiął ją do pasa i raz jeszcze rozejrzał po okolicy.
Mechanika: Czujność Spostrzegawczość:zauważanie, obserwacja okolicy i kompanów (widzenie w ciemności) Spostrzegawczość: nasłuchiwanie (+20 czuły słuch) nadchodzące źródła dźwięku
|
Borwol - 2017-05-09 06:47:19 |
Dieter mógłby równie dobrze mówić do jednej ze stojących w pobliżu krypt. Drzwiczki okazały się dość mocne jednak w końcu puściły otwierając się ze zgrzytem pordzewiałych zawiasów. Powietrze wewnątrz jest cuchnące i zastałe, a grób wyraźnie został zaniedbany. Podłoga wewnątrz jest pokryta szczurzymi odchodami, kurzem i pyłem. Pośrodku pomieszczenia w świetle księżyca widać marmurowy podest, na którym spoczywa trumna z ciemnego drewna. Zdobi ją jedynie herb rodziny Vonreuterów.
|
sunnyendrju - 2017-05-09 09:56:44 |
- No pany, wyciągnijcie pochodnie i latarnie, sprawdzimy co mości właściciel trzyma w tych kryptach - rzekł Bruno wchodząc na podest w otwartej krypcie i oglądając spoczywającą w niej trumnę.
Bruno chwycił mocno wieko trumny i je odchylił, ciekaw co znajdzie w środku.
Mechanika: Test spostrzegawaczości na trumienkę, czy poza herbem vonreuterów zauważam coś szczególnego?
|
Borwol - 2017-05-09 11:58:56 |
Po otworzeniu trumny widać gnijący szkielet odziany podobnie jak duch, który nawiedził podróżników. Co dziwne, szczątki oplecione są ciężkim łańcuchem, który nadal błyszczy jasno mimo rozkładu ciała. Łańcuch jest prawdopodobnie srebrny.
|
Lord_Wonski - 2017-05-09 13:36:30 |
Oczy Otto zaświeciły się niczym pochodnie, kiedy rzucił się do zdejmowania łańcucha i upychania go do sakwy podróżnej.
- Wisiory, pierścionki ze srebra, co prawda stop srebra, ale jak to opchnę na mieście to kupimy za to konie, a może starczy na coś jeszcze...
Testy: deklaracja zdjęcia łańcucha - jeśli mnie nikt nie powstrzyma, a raczej nie powstrzyma bo deklaruję pierwszy inicjatywę ;p
|
sunnyendrju - 2017-05-09 14:11:06 |
Bruno z ciekawością patrzy na poczynania Otta, w którym chciwość zdecydowanie wygrała z rozwagą - Powodzenia - mruknął pod nosem.
|
Borwol - 2017-05-09 15:40:41 |
Łańcuch dość łatwo daje się ściągnąć i kiedy w końcu ląduje w sakwie Otta, nagle u stóp trumny pojawia się duch Gustava. Głos jakby z oddali mówi - Dziękuję wam przyjaciele. Zdejmując pęta z mojego ciała osłabiliście ciążące na mnie zaklęcie mojego ojca, choćby na krótko. Żałuję, że zostałem wykorzystany by zwabić was do domu ojca, podobnie jak zwabiłem wszystkie te nieszczęsne dusze, dla których już nic ne mogę uczynić. Pozostało mi niewiele czasu na tym świecie, więc postaram się mówić możliwie zwięźle. Mój ojciec Ondurin Vonreuter, pragnie użyć was do swoich... eksperymentów. Mnie wykorzystał i tego nie przeżyłem. Wy także nie przeżyjecie. Uwięził moją duszę w stworzonym przez siebie ciele i zmusił mnie, bym wychodził i wabił podróżnych do tego domu. Magia ojca sprawia, że moje wspomnienia blakną, ale wiem że nigdy nie przedrzecie się przez las, dopóki ojciec włada stworami, jakie go zapełniają. Będziecie musieli zmierzyć się z moim ojcem i zniszczyć go. Lękam się jednak, że nie dokonacie tego własnymi siłami. Ja już nie mogę wam pomóc, ale może uczyni to jedno z mojego rodzeństwa - cokolwiek jednak zrobicie, nie ufajcie Jonahowi. Tyle jeszcze pamiętam - to chorobliwy podpalacz. Na waszych oczach duch powoli zaczyna znikać.
|
Szary - 2017-05-09 15:54:48 |
Dieter zniesmaczony postawą kompanów nie chciał nawet stać obok - Świętokradztwo, niech Morr się nad wami zlituje... - rzucił - nękać zmarłych, nie dowiedzieć się nic nowego i tracić czas. Następnie odwrócił głowę i poszedł w bok, aby obejść dwór.
Mechanika: Czujność Spostrzegawczość: zauważanie(widzenie w ciemności) rozgląda się po okolicy i samym budynki - potencjalne światło w oknach i inne ślady aktywności domowników - kojarzy, że córki miały "zejść na kolację" więc zakłada, że ich pokoje muszą być na piętrze. int zapamiętanie układu budynku od zewnątrz. Spostrzegawczość: nasłuchiwania (czuły słuch +20) nadchodzących źródeł dźwięku.
|
sunnyendrju - 2017-05-09 16:52:14 |
Bruno słysząc słowa ducha na temat Jonaha westchnął tylko i powiedział - No co ty nie powiesz... - przysłonił oczy ręką w zażenowaniu i po tym jak duch zniknął, zwrócił się do Dietera - Dieter jeszcze przed chwilą twierdziłeś, ze zasadzamy się na bogu winnego szlachcica i jego rodzinę, a teraz po opowieści Gustava twierdzisz, że niczego nowego się nie dowiedzieliśmy? Jeżeli też uważasz, że uwolnienie zmarłego spod uroku czy też innego czarnoksięskiego zaklęcia uważasz za nękanie to niech mnie hordy chaośników dopadną. - Bruno pokrecił głową - Dobrze panowie, sprawdźmy pozostałe krypty może dowiemy się czegoś jeszcze. - tu Bruno podszedł do następnej zamkniętej krypty, w której miał być pochowany Sven Feirsinger - Feirsinger... Dziwny zwyczaj chować zmarłych z innej rodziny przy swojej siedzibie.
Mechanika: Bruno podchodzi do krypty Svena Feirsingera Czy to jedyna pozostała krypta zamknięta na zamek?
Test spostrzegawczości na krypcie czy zauważam jakieś dodatkowe info poza napisami i plesnią
|
Szary - 2017-05-09 17:40:42 |
Dieter idąc odparł
- Pierwsze, duch nie powiedział nic nowego - dodał jedynie szczegółów temu o czym mówił przy pierwszym spotkaniu. Drugie, wyraziłem się jasno - w słowa "ducha" wierzę tyle co w Ondurina, czyli względem jednych i drugich mam wątpliwości. Trzecie, nie jesteś ani kapłanem, ani magiem, więc nie masz bladego pojęcia co zrobiłeś - możesz być jedynie dobrej myśli i życzę Ci żebyś miał rację.
Następnie muzyk zniknął za zakrętem i zostawił żołnierza zajmującego się kolejną kryptą.
|
Lord_Wonski - 2017-05-09 23:16:15 |
Otto po tym, jak duch rozpłynął się w powietrzu, położył dwa srebrne szylingi na resztkach ciała. - Obyś spokojnie przeszedł do świata zmarłych.
Rzemieślnik przerzucił torbę przez ramię, teraz obciążoną solidnym srebrnym łańcuchem, rzucił okiem po krypcie i rzekł: - Morr sror! Jakby bogowie nie mieli nas w rzyci, to do takiej profanacji by nie doszło. Bo uprawianie czarnoksięstwa na ludziach nie jest takim świętokradztwem jak zabranie łańcucha. Niech mnie licho pochłonie jeśli ten duch nie powiedział prawdy! Jasne jest, kto jest naszym przeciwnikiem i nie ma co się zastanawiać nad tym! Panie Bruno, nie wiem czy okażę się pomocny ale niech mnie skhul świśnie jeśli nie spróbuję! - powiedział rzemieślnik stając obok Bruno i oglądając kryptę.
- Panie Storren, zostajesz Pan z nami czy jednak idzie Pan pomóc naszemu nieskoremu do prac grupowych towarzyszowi? Może lepiej żeby ktoś z nas był przy nim, jakby miał wpaść w tarapaty? Trochę szkoda chłopiny.
testy: Spostrzegawczość Wycena (na nową kryptę, w krypcie Gustava, czy nie ma czegoś co można zapakować do sakwy : achievment -hiena cmentarna poproszę)
|
Harold Z. - 2017-05-10 06:27:49 |
Ja już mam za sobą samotne włóczenie się po korytarzach rezydencji. Nie polecam. Po tym, co do tej pory widziałem, myślę, że Morra bardziej obraża więzienie dusz i składanie ulepów z kawałków ciał. Przeszukajmy te krypty, może dowiemy się jeszcze czegoś. Mam latarnię sztormową, powinna wystarczyć do rozjaśnienia ciemności.
Mechanika: Biorę do rąk jednoręczny kilof i latarnię (dwuręczny odkładam do eq). Kiedy wejdziemy do kolejnej krypty, badam, patrzę i nasłuchuję. Mówi mi coś to nazwisko, herb? Może jakieś kontakty z krasnoludami? Jakieś ukryte mechanizmy w krypcie, zabezpieczenia? (Spostrzegawczość, wiedza, górnictwo, kamieniarstwo, krasnoludzki fach.)
|
Borwol - 2017-05-10 09:47:26 |
Jedyne co dało się zauważyć, że drzwi są naprawdę solidne mimo wieku i zamknięte na zwykły zamek.
|
Lord_Wonski - 2017-05-10 11:34:24 |
- No to co, Panowie, do dzieła. Z chęcią pomogę. - rzekł rzemieślnik czekając na reakcję towarzyszy.
|
sunnyendrju - 2017-05-10 12:20:48 |
Bruno zabrał się do wyłamywania drzwi - No to na raz i dwa i TRZY!
Mechanika: Test krzepy na wyważenie drzwi
|
Borwol - 2017-05-10 12:59:01 |
Drzwi pękły niespodziewanie jak zapałka. Ten grobowiec jest równie prosty wewnątrz jak na zewnątrz. W środku, w tylnej ścianie znajduje się tylko pojedyncza kamienna półka, na której leży solidna trumna z poczerniałego drewna. Na półce obok trumny można dostrzec ledwie widoczną, srebrzystą sylwetkę siedzącego człowieka - to starszy brodaty mężczyzna z przepaska na oku. Ubrany jest w rozpadające się pozostałości skórzanej zbroi i nosi przy boku miecz. Widmowa postać spogląda na was. - Plugastwa! - spluwa - A zatem nasłał jeszcze więcej ze swoich potworów by nas dręczyć? To, ze jestem martwy, nie znaczy że nie mogę zadać wam bólu. Wam i temu staruchowi! Chwyta za rękojeść miecza
|
Lord_Wonski - 2017-05-10 13:36:54 |
Prr, duchu, prrr! My też jesteśmy tylko ofiarami tego, ptfu - spluwa Otto - przebrzydłego maga, uwięził nas i zamierzał nas przerobić na swoje plugawe sługi ale my nie zamierzamy się poddać, o nie - wyrzucił z siebie szybko rzemieślnik. - Powiedz nam jak Ciebie wyzwolić z czarów maga a my Tobie pomożemy. - Rzekł Otto pilnując żeby między nim a zjawą stał krasnolud lub Bruno.
Testy: przekonywanie - nieszkolony w przypadku jatki od razu udaje się do tyłu i wyciąga łuk.
|
sunnyendrju - 2017-05-10 15:52:28 |
- Kim jesteś duchu? - zapytał Bruno starając się zamaskować śmiech na widok Otta chowającego się za nim i krasiem - Nie jesteśmy związani z obecnym właścicielem tego domostwa. Potworami tez nie jesteśmy, ale to chyba widzisz na pierwszy rzut oka.
Mechanika: Jeżeli potrzeba test przekonywania(niewyszkolony) - może się uda, chociaż z moją ogładą...
|
Borwol - 2017-05-10 16:08:34 |
Duch schował broń przyglądając się uważnie przybyszom. -Kim zatem jesteście i co tu robicie? Z resztą, jeśli naprawdę nie jesteście w zmowie z tym plugawcem, proszę, błagam was! Zabierzcie z tej potępionej ziemi szczątki mojej ukochanej żony i córeczki. Chcę żeby mogły zaznać w końcu spokoju- zdaje się że duch drży- ja nawet po śmierci nie zamierzam uciekać, ale one nie zasługują na taki los. Błagam pochowajcie je godnie z dala stąd.
|
sunnyendrju - 2017-05-10 16:30:10 |
- Jesteśmy podróżnikami zwabionymi tutaj przez tą plugawą kreaturę nazywającą siebie szlachcicem - odpowiedział Bruno duchowi - Kim ty jesteś? Czy możesz nam pomóc lub chociaż podpowiedzieć czy są jakieś inne drogi ucieczki z tego miejsca? Las jest pełen jakichś przeklętych stworów.
|
Borwol - 2017-05-10 16:43:18 |
Nazywam się Sven Feirsinger i jestem, to znaczy byłem panem tego domu. Sam go wybudowałem z pieniędzy zdobytych z przyjacielem na wyprawach. Osiedliłem się tu z moją żoną Helgą. Tu urodzila sie nam córeczka- njestety zmarła dwa lata później. Helga tego nie wytrzymała i wkrótce też umarła. Zostałem sam smutny z takiego obrotu spraw, choć miałem raczej dobre życie. Mało kto znajduje dziś prawdziwą miłość. Eh. Po jakimś czasie co oczywiste ja tez zmarłem, ale niestety ktoś zbrukał to miejsce przyzywając tym moją udręczoną duszę z powrotem. Nie mogę zdzierżyc myśli, że tak splugawiono dzieło mojego życia. Nie mogę zanadto oddalać sie od krypty, ale czasem widzę stąd tego przeklętego starucha, tę harpię i kmiota. Co ja bym dał żeby dać im nauczkę! -duch się trochę uspokoił- błagam zabierzcie stąd szczątki mojej rodziny. To przeklęte miejsce. Nie zaznają spokoju... Moja biedna mała córeczka - srebrzyste łzy spływają mu po policzkach i rozpływają się w powietrzu tuż nad ziemią
|
Harold Z. - 2017-05-11 08:45:31 |
Twoja prośba zostanie spełniona - odparł Storren. - Musimy jednak najpierw załatwić sprawę z aktualnymi mieszkańcami. Czy jest tutaj coś, może coś z Twoich wypraw, co przydałoby się w walce z nienaturalnie ożywionymi plugastwami? Każda pomoc jest na wagę złota.
|
Borwol - 2017-05-11 09:28:28 |
- Przykro mi ale chyba nie mogę wam więcej pomóc. Wiem, że w Grobowcu mojego brata Karla przetrzymywane było coś o dużym znaczeniu dla planów obecnego pana dworu, ale poczułem zmianę chwilę przed waszym przyjściem - zdaje się że sobie z tym poradziliście.
|
sunnyendrju - 2017-05-11 17:16:22 |
- Dobrze Svenie pomożemy ci. Rozumiem, że mały grobowiec należy do twojej córki? - Po otrzymaniu odpowiedzi od ducha Bruno zwrócił się do dwóch towarzyszy - Zapakujemy szczątki w worki lub peleryny, pomóżcie mi to zrobić. - Po tych słowach Bruno wyszedł z krypty i przystąpił do wykonywania zaplanowanych czynności.
|
Borwol - 2017-05-12 07:35:03 |
Duch przytaknął Brunowi, który udał się do drzwi, lecz zatrzymał go na progu szybko lecący w jego stronę obiekt. Tylko jakiś instynktowny refleks ocalił go przed miażdżącym ciosem pałki Lothara. Olbrzym zamachnął się drugi raz ale Bruno już wiedział skąd nadleci cios, więc sprawnie go zablokował. Olbrzym stanął przed progiem gotowy do walki rycząc wściekle: - Oftfegałem fas! Mielifcie fekać! I Jefce fnifcylifcie kfyptę panifa!
|
sunnyendrju - 2017-05-12 12:35:54 |
Bruno zawdzięczając niesamowity refleks swojemy żołnierskiemu wyszkoleniu po unknięciu ciosów Lothara, wykrzyknął tylko do towarzyszy hochlandzkie zawołanie bitewne - Flamenco Kutacze! - chwycił mocniej w dłonie topór i błyskawicznie chwycił tarczę po czym ruszył do ataku wyprowadzając dwa szybkie ciosy.
Otto widząc atak na Bruna instyktownie cofnął się w strachu, ale szybko opanowując emocje wyciągnąl łuk i wycelował strzałe.
Mechanika: Uzycie Błyskawicznego Wyciągnięcia na tarczy (akcja natychmiastowa) 1x Test WW na atak wręcz Obrażenia k10+3
W przypadku ataku ze strony Lothara zastosowanie uniku.
Dla Wonsa: Przygotowanie broni do strzału. Wycelowanie +10US Otto jeszcze nie atakuje
|
Borwol - 2017-05-12 15:33:41 |
Ataki Bruna chybiły celu, krasnolud odłożył latarnię i przygotował swój dwuręczny kilof stając niedaleko drzwi, nie będąc na linii strzału Otta, który celował w walczących. Lothar po uniknięciu ciosów przeciwnika zamierzył się pałką i trafił Bruna prosto w głowę. Żołnierz zatoczył się i upadł głucho a ziemię wypuszczając wszystko z rąk. Otto natychmiast uwolnił strzałę, która trafiła do celu, jednak nie wywarła na nim żadnego wrażenia mimo iż sterczała z piersi. Storren puścił się szarżą na wroga lecz jedynie go drasnął. Lothar ryknął wściekle lecz jego kolejny atak minął krasnoluda.
|
Lord_Wonski - 2017-05-12 15:59:13 |
Widząc, jaki brak wrażenia wywarła mała strzałeczka z jego łuku, oraz śmiertelność potężnej pałki Lothara Otto postanowił zmienić taktykę. Rzucił łuk obok siebie, chwycił latarnię zostawioną przez krasnoluda, zbił rękojeścią sztyletu szkło zabezpieczające olej, sztyletem obciął kawałek nogawki, który wsadził do latarni, poczekał chwilę aż zacznie się tlić i rzucił w kierunku Lotara, po czym przypominając sobie o krasnoludzie krzyknął: - Storren uważaj!
Testy: wycelowanie improwizowana broń - płonąca oliwa
|
Borwol - 2017-05-12 16:49:54 |
W czasie gdy Otto szykował bombę ogniową na Lothara, między walczącymi w zwarciu nastąpiła wymiana ciosów, która jednak nie wykazała przewagi po żadnej ze stron. Obaj ścierający się nie mogli trafić siebie nawzajem. Krzyk Otta zwrócił uwagę obu mężczyzn. Krasnolud zdążył odskoczyć, a sługa stanął jak wryty przygotowany na kolejne niebezpieczeństwo. Niestety lampa rozbiła się o ścianę krypty tuż przy drzwiach jedynie ochlapując cel małymi kroplami, które Lothar natychmiast na sobie zagasił. Tylko cud ochronił nieprzytomnego Bruna przed staniem się ofiarą podpalacza. Wystarczyłoby, że pocisk zniosłoby lekko w druga stronę i to on by płonął zamiast oleju sączącego się po ścianie.
|
Lord_Wonski - 2017-05-12 20:04:57 |
Otto robi się czerwony na twarzy. - Nawet leżącego nie trafiłem, by to szlag! - Podniósł łuk, wycelował w głowę Lothara pełen nadziei i strzelił.
Testy: celowanko w baniak lotara - jest duży, może trafię
|
Borwol - 2017-05-13 07:36:26 |
Strzała trafiła w ścianę krypty obok Lothara.
|
Harold Z. - 2017-05-14 08:09:50 |
Storren natarł jeszcze raz potężnie wywijąc dwuręcznym kilofem. Zdychaj, plugawy kurwiu! - wrzasnął.
|
Borwol - 2017-05-14 08:24:57 |
Kilof zatopił się w ciele mężczyzny, który zawył z bólu jednak zdołał wyrwać z siebie broń dalej trzymaną przez napastnika i odwinąć się pałką. Chciał ogłuszyć przeciwnika jednak cios ledwie musnął czaskę Storrena.
|
Harold Z. - 2017-05-14 09:22:56 |
Storren zamrugał oczami, gdy pałka otarła mu się o głowę. Wykorzystując przewagę wynikającą ze zranienia przeciwnika natarł jeszcze raz. Zdziwiony, bratku? Masz przed sobą krasnoluda, nie jakąś mameję. Pokaż, na co Cię stać!
Mechanika: Test WW, dwuręczny kilof jest Druzgoczący.
|
Borwol - 2017-05-14 09:43:01 |
Kilof poszarpał nogę Lothara otwierając ranę przez którą ten zaczął tracić sporo krwi. Sługa próbował się jeszcze zamachnąć ale cios chybił celu.
|
Harold Z. - 2017-05-14 10:05:01 |
Kończmy tę farsę. Rzucił krasnolud, po czym wymierzył (miał nadzieję) ostatni cios. Test WW, to chyba już koniec walki.
|
Borwol - 2017-05-14 11:54:34 |
Cios niestety nie był kończącym. Walczący wymieniali się ciosami nie mogąc ominąć nawzajem gardy przeciwnika aż w końcu krasnolud przejął i nicjatywę i wbił kilof głęboko w bark przeciwnika, który zatoczył się i upadł w kałużę własnej krwi. Lothar dychał ciężko łapiąc oddech. Powoli się wykrwawiał dając przeciwnikowi szansę na dobicie lub próbę pomocy.
|
Lord_Wonski - 2017-05-14 13:36:00 |
Otto zrezygnowany po ustrzeleniu muru z odległości pięciu stóp, położył łuk na podłodze i zrezygnowany przyglądał się walce krasnoluda. Krasnolud raz za razem trafiał kilofem w Lothara, aż wreszcie sprawił, że pozszywany kolos był na kolanach, krwawiąc mocno z ran. Rzemieślnik zobaczył jak Storren obraca się z nienawistnym spojrzeniem na niego, to na resztki swojej latarni.
- Spokojnie Panie Storren, oddam panu za latarnię, albo jeszcze lepiej, odkupię Panu przy najbliższej okazji. Otto podszedł do Bruno, odciągnął go od palącej się ściany krypty, po czym zaczął go lekko klepać po nieogolonej gębie - Pobudka Panie Niepokonany!
testy: wycena - latarnia targowanie się - Storren (Latarnia za parę złotych monet zamiast za życie ;p) test- resuscytacja bitchslapem na Bruno
|
Borwol - 2017-05-14 18:07:39 |
Bruno otworzył oczy stwierdzając, że poza bólem głowy nic mu nie dolega.
|
sunnyendrju - 2017-05-14 18:29:19 |
Kilka uderzeń Otta przywróciło mu przytomność. Bruno usiadł i natychmiast złapał się za głowę - Do dwóch tysięcy beczek zjełczałego tranu... Co się stało... - powiedział Bruno masując sobie skronie. Powoli rozejrzał się po krypcie i widząc stojącą w ogniu ścianę, leżącego Lothara i porozrzucane strzały skomentował - Co do... Co tu się wydarzyło?! - wstał, otrzepał się i podszedł do Lothara - No panie Lothar, zdaje się, żeś się pan doigrał. Jesteś już bardziej skłonny do opowiedzenia nam czym zajmuje się właściciel tego przybytku? - tu skinął w stronę domu.
|
Borwol - 2017-05-14 18:33:12 |
Lothar harczy tylko nie będąc w stanie nic powiedzieć
|
Lord_Wonski - 2017-05-14 18:48:30 |
- Panie Bruno, wiem że Pan dopiero się obudził po drzemce, ale to raczej nie jest czas na przesłuchiwanie Lothara, szczególnie że jest zajęty podróżą w zaświaty, którą zafundował mu tu stojący krasnolud. Dekoracja wnętrza na ostatnią podróż to już moja robota - rzemieślnik wskazał płonącą ścianę i strzały. - Teraz raczej pozostaje nam wybór, czy lokajowi pomagamy w przeprawie czy jednak zawracamy go i próbujemy odratować, co Pan sądzi? Czas nas goni, a z tego co wiem to tylko Pan zna się tutaj na leczeniu.
|
sunnyendrju - 2017-05-14 19:00:20 |
Bruno widząc sytuację, w której znalazł się lokaj i wysłuchaniu tłumaczenia ze strony Otta dodał - Panowie, ten człowiek kierowany lojalnością próbował nas pojmać, zaatakował nas i chciał nas przekazać swojemu panu, który z pewnością chce nas wykorzystać w jakichś eksperymentach magicznych. W mojej opinie to głupi poczciwiec i nie zasłużył na śmierć z naszych rąk. Postaram się ustabilizować jego stan i tylko w jego rekach pozostanie decyzji co zrobić ze swoim życiem. Rany, które otrzymał, sprawią że w najbliższym czasie już z pewnością nie będzie nam przeszkadzał.
Mechanika: Test leczenia na stabilizację stanu Lothara
|
Borwol - 2017-05-14 20:04:54 |
Minęło trochę czasu, jednak korzystając ze szmat zrobionych z i tak podniszczonych ubrań sługi i używając pałki Lothara do usztywnienia jego rannej nogi, Brunowi udało się zatamować krwawienie i zabezpieczyć rany. Zakrwawionego nad ledwo dyszącym i nieprzytomnym olbrzymem zastała go mała Elenka, która podbiegła do krypt. Na widok zastanej sceny dziewczynka zadarła nosek Dziadkowi się to mie spodoba powiedziała, po czym dodała - Obiecałam panu Dieterowi, że po was przyjdę. Mamy mało czasu. Wiem jak stąd uciec. Chodźcie za mną to wam pokażę
|
sunnyendrju - 2017-05-14 20:23:42 |
- Hmmm... - zaskoczony pojawieniem się dziewczynki Bruno przeszedł do defensywy - Oj Elenko, wystarczy, że nam się to nie podoba. Musisz jednak poczekać jeszcze chwilę, złożyliśmy wiążąca nas obietnicę i musimy się z niej wywiązać. - Bruno zabrał się za zebranie szczątków żony i córki Svena - Nie bałaś się tak w nocy wybiec na zewnątrz? Jak widzisz jest tu mnóstwo niebezpieczeństw. Co to za żyjątka twój dziadek trzyma w lesie? Gdzie jest Dieter? I powiedz gdzie masz nas zamiar zaprowadzić? I jaką drogę ucieczki znasz?
Bruno podniósł swój ekwipunek, sprawdził czy rusznica jest załadowana, przerzucił worek ze szczątkami przez plecy i spojrzał uważnie na Elenę.
Mechanika: Wykrycie kłamstwa na słowa Eleny (test inta? czy spostrzegawczość?) Bruno zbiera ekwipunek - tarcza przytroczona do plecaka, miecz w pochwie u pasa, rusznica w dłoniach. Bruno sprawdza czy rusznica jest załadowana, jeżeli nie to reload.
|
Lord_Wonski - 2017-05-14 20:33:59 |
- Elenka! Diter Ciebie przysłał powiadasz - rzemieślnik pocierał wąs okazując ciekawość. - My już skończyliśmy, także z chęcią dołączymy do barda, prowadź, szanowna damo - rzekł rzemieślnik po czym szybko podniósł swoją sakwę, sprawdził czy wszystko zostało wzięte i zbadał czy da się odzyskać jakieś strzały, które spudłowały. - Ja jestem gotów, a Panowie?
|
Harold Z. - 2017-05-15 06:49:53 |
Drogi Bruno, skoro tak ochoczo zbierasz rzeczy, może obszukałbyś naszego serdecznego przyjaciela? Na pewno ma ze sobą jakieś pęk kluczy, który ułatwi nam "rędę wu" z gospodarzem. - rzekł Storren ocierając pot z czoła. Już wszystko? Chodźmy zobaczyć, co z bardem. W tym miejscu nikt z nas nie powinien zbyt długo pozostawać sam, kto wie, co czai się w murach tego domostwa...
|
Borwol - 2017-05-15 06:50:21 |
- Znam drogę przez piwnice - pracownię dziadka. Nic miłego, ale prowadzą do wyjścia po drugiej stronie lasu, gdzie wilki dziadka już nie chodzą. - powiedziała Elenka
Otto zabrał się za zbieranie szczątek dziewczynki, Bruno zebrał kości kobiety. Z zapakowanymi pozostałościami po zmarłych wszyscy ruszyli w stronę frontu dworu, skąd nadchodził już Dieter prowadząc za sobą Anyę za rękę. Kręcąc głową nad roztargnieniem kompanów, Storren przeszukał kieszenie lokaja, po czym dołączył do reszty.
|
sunnyendrju - 2017-05-15 08:43:34 |
- Przez piwnice... Ostatnio nie lubię zamkniętych pomieszczeń. - pokręcił głową Bruno, ale zaraz się rozchmurzył widząc nadchodzącego Dietera.
- O widzę bardzie, że zadbałeś o nas. - zaśmiał się Bruno - Witaj Anyo. Też zamierzasz nam pomóc? Jakże wszyscy mieszkańcy tego domostwa rzucają nam się do pomocy - zakpił.
|
Borwol - 2017-05-15 08:58:17 |
Właściwie to ja chcę waszej pomocy- odburknęła nieśmiało dziewczyna - sama stąd nie ucieknę. Nie znam drogi na zewnątrz a ojca nie miałabym ani siły ani odwagi pokonać. Z resztą wątpię żebyście i wy dali radę. -ja was wyprowadzę ciociu- wtrąciła się Elenka - znam drogę na zewnątrz przez pracownię dziadka Anya zadrżała na samą myśl i odpowiedziała - to chyba łatwiejsza droga niż atakować Ondurina - jest za potężny
|
sunnyendrju - 2017-05-15 10:11:21 |
Po dotarciu do drzwi wejściowych, Bruno przystął i zwrócił się do towarzyszy - Nadszedł czas na podjęcie ważnej decyzji, czy kierujemy teraz nasze kroki do Ondurina czy też od razu do jego pracowni. Mi udało się odzyskać cały ekwipunek, jednak wiem, że zarówno Otto jak i Storren stracili kilka przedmiotów. Moim zdaniem przedmioty te są w posiadaniu Ondurina i żeby je odzyskać musimy grzecznie zapukać do jego drzwi. Jaka jest wasza opinia?
|
Harold Z. - 2017-05-15 10:21:03 |
Krasnolud spojrzał na żołnierza.Ja nie odejdę stąd bez tego kamienia. Jest ważny dla przyszłości mojego rodzinnego domu. Inaczej równie dobrze mogę postawić włosy na sztorc i pomalować je na pomarańczowo. Ta mała trzpiotka mówi, że przeprowadzi nas drogą przez pracownię. Jeśli gdzieś znajdują się kamień i książka Otto, to właśnie tam. Jeśli nie... Złożę wizytę w sypialni gospodarza. Choćby sam.
|
Borwol - 2017-05-15 10:24:14 |
A ja myślałam, że chcecie żyć skwitowała słowa Bruna wywracając oczami Elenka. Jeśli jest tajne wyjście, też sugerowałbym z niego skorzystać, o ile ojca nie ma w pracowni właśnie dodała Anya
|
Lord_Wonski - 2017-05-15 10:28:59 |
- Wiem, że niewiele pomogę, ale nie będziesz szukał kamlota sam, Panie Storren, ta książka jest tak samo ważna dla mnie jak dla Pana kamień, i bez niego też nie odejdę. Najpierw sprawdźmy pracownie, jeśli tam nie ma to będziemy musieli pomyśleć, może uda się maga wypłoszyć z sypialni i uniknąć starcia, kiedy będziemy przetrzepywać jego sypialnię.
|
sunnyendrju - 2017-05-15 10:40:08 |
- Dieter? Jaka jest twoja opinia? Panowie samych was nie zostawie, muszę zmazać tą ujmę na honorze jaka była wlaka z Lotharem. Jeżeli Dieter nie będzie miał nic przeciwko to proponuje tak jak Otto powiedział: Najpierw wyczyścimy i przeszukamy pracownie, a później jeżeli nie znajdziemy zagubionych rzeczy, to wkraczamy w komnaty mieszkalne.
|
Szary - 2017-05-15 12:51:55 |
Zbliżając się do kompanów Dieter i Anya wymienili kilka słów. Gdy już podeszli muzyk ukłonił się i zadowolony powiedział - Dobrze was znowu widzieć - następnie zwrócił się do Anyay - Pani wybaczy mą śmiałość, mam nadzieje, że nie wprowadziłem w zakłopotanie - puścił dziewczynę i patrząc jej w oczy dodał - Oczywiście jeżeli Panienka sobie życzy mogę służ dalej ramieniem.
- O widzę bardzie, że zadbałeś o nas.
Dieter odparł czekając na swoją kolej:
- Liczyłem na pomoc domowników i zmartwiony byłem losem dam w tym domu.
Następnie wysłuchał kompanów i zabrał głos po pytaniu Bruna:
- Pozwólcie panowie, że podzielę się skrótowo tym czego się dowiedziałem. Myślę, że rzuci to trochę światła na sytuację. Dom jest właściwie pusty. Psy nie biegają po części mieszkalnej, a tak jak zakładałem Lothar wrócił się na tył domu, więc od frontu być go nie mogło - jaki spotkał go los? Panie przybywały na piętrze, po którym trochę się rozejrzałem. Najpierw odbyłem czarującą rozmowę z Panną Wilhelminą, która była przejęta moim losem i zasugerowała mi pomoc. Próbowałem zdobyć odrobinę jej zaufania i uzyskać pomoc z jej ojcem, ale bezskutecznie. Nie chce ani uciekać, ani tego przerywać. Dowiedziałem się za to, że nasz gospodarz chce "dać nam wieczne życie". Niestety jego eksperymenty - z wyłączeniem jakiś ostatnich sukcesów - kończą się zazwyczaj nieumarłymi bez rozumu. Czy może Lothar to jeden z tych "udanych" eksperymentów? Dalej Pani Wilhelmina ostatecznie gotowa była nas wyprowadzić z domu przez ukryte przejście, ale miało mieć to swoją cenę - Dieter parzy tu na Anye - Chciała, abym pozbawił Panienkę życia. Sugerując, że jesteś Pani osobą niegodziwą. Elenka, gdy matka udała się do innego pokoju wstawiła się za swoją ciocią i zaproponowała, że nas stąd wyprowadzi. Nie chciała, żebym zrobił Ci krzywdę, ale powiedziała też, że nie powinienem Ci Pani ufać. Co ciekawe Ty Pani masz również swoje obawy względem Panienki Eleny. Mamy zatem poważny deficyt zaufania i chciałbym żebyśmy szybko to wyjaśnili. Ze swojej strony chciałbym zapytać o reakcję na słowa o śmierci Gustava. Znaleźliśmy jego ciało w jednej z krypt. On umarł tutaj i to jakiś czas temu. Jego duch sam powiedział, że ojciec użył go by wabić podróżników - nie jesteśmy tu pierwszymi w tej sytuacji. Skąd więc tak szczery smutek i rozpacz po Gustavie? Czy to była gra? Dieter tu przerwał i spojrzał po zgromadzonych
- Nie sugeruje nic, chciałbym tylko żebyśmy byli względem siebie szczerzy. Niezależnie od przebiegu rozmowy moje słowo jest niewzruszone! Nadal obiecuję damy chronić i zaopiekować się po tym jak to się skończy - tu patrzy na Anye - Dla mnie najważniejsze, aby Panna Anya trafiła do przejścia i mogła bezpiecznie opuścić to miejsce.
Mechanika: Obserwuje reakcje zgromadzonych przekonywanie - wzbudzenie zaufania
|
sunnyendrju - 2017-05-15 13:28:11 |
- Twoje słowa rzuciły trochę światła na całą sytuację Dieter, mamy więc do czynienia z nekromantą. - rzucił Bruno po usłyszeniu całej historii - Lothar niestety zaatakował nas i w akcie obrony musieliśmy go dosyć mocno unieszkodliwić. Postarałem się o to żeby przeżył, zatamowałem krwawienie i opatrzyłem rany, ale wcześniej niż kilka dni nie będzie raczej wstanie poruszać się o własnych siłach. - po czym Bruno zwrócił się do Eleny i Anyi - Panienki, mogę zapewnić was, że dopóki stoję na dwóch nogach, dopóty zadbam o to, żeby krzywda się wam nie stała. JEDNAK! Proszę uniżenie o to żebyście zbędnymi czynami nie utraciły tego przywileju i z osób chronionych nie stały się osobami, na które zacznę polować. A zaufajcie mi proszę, takich myśliwych i łowców jak w Hochlandzie nie znajdziecie nigdzie indziej. - tu Bruno pozwolił wdzięcznej widowni przetrawić jego słowa i zrobił pauzę - Dobrze, skoro wyjaśniliśmy już sobie wszystko to ruszajmy do pracowni, nie mamy czasu do stracenia.
|
Borwol - 2017-05-15 15:15:55 |
-Gustav zginął już jakiś czas temu. Nie udaję smutku po nim i po każdym kto sprowadzony przez niego tutaj zginął. Każde z nas boi się po prostu gniewu ojca, jeśliby mu się otwarcie sprzeciwić. Gustav się nie bał i nic dobrego mu z tego nie przyszło. Jeszcze posłużył za narzędzie ojca- powiedziała Anya -to wszystko bardzo szlachetne z pana strony panie z dużą strzelbą. Szczególnie ta część, w której grozi pan małej dziewczynce która próbuje pana uratować- powiedziała rezolutnie Elenka - mogę już was prowadzić, czy czekacie aż dziadek was znajdzie?
|
Lord_Wonski - 2017-05-15 16:20:13 |
Otto na słowo o nekromancji i magii wzdrygnął się mimowolnie. Widać było, że rzemieślnik źle przeżywa wzmianki o magii. - Dobrze drogie Panie i Panowie, nie ma co czekać na to aż ojciec wasz wróci, weźmy tylko coś co oświetli nam drogę, lub jeśli chcecie się poruszać w ciemności, weźmy coś co na przyszłość może spełniać tą funkcję i śpieszmy do pracowni. - po tych słowach Otto zaczął rozglądać się za czymś,co przypominało lampę lub pochodnię.
Testy: - rzemiosło (oświetlenie) - improwizowana pochodnia/lampa/źródło światła
|
sunnyendrju - 2017-05-15 16:33:14 |
- Ależ ja jeszcze nikomu nie grożę Eleno, ja tylko ostrzegam - odpowiedział Elenie Bruno promiennie się uśmiechając - Nic dobrego jeszcze nas w tym domu nie spotkało i wole mieć się na baczności. Prowadź Eleno.
|
Borwol - 2017-05-15 16:34:30 |
Otto chwycił jedną z lamp wiszących na korytarzu blisko wejścia może nie sztormowa, ale światło daje, po czym cała grupa ruszyła w stronę jadalni. Idąc za Eleną, obok dało się słyszeć krzyki przebudzonego Jonaha, krzyczącego z wściekłości - spalę ten dwór do fundamentów! Słyszysz mnie starcze? Spalę do cna! Wypuść mnie tchórzu!
|
Lord_Wonski - 2017-05-15 16:46:08 |
Otto starał się nie słyszeć krzyków, jednak starał się zapamiętać miejsce w którym się znaleźli, od tego momentu bacznie przyglądał się które korytarze przechodzą.
testy: int- zapamiętanie drogi do jonaha
|
sunnyendrju - 2017-05-15 16:48:34 |
Bruno słysząc krzyki niedoszłego podpalacza, starał się nie zwracać na nie najmniejszej uwagi.
|
Borwol - 2017-05-16 07:47:51 |
Dziewczynka prowadziła drużynę meandrami domu aż wszyscy stanęli przed prowadzącymi w dół schodami. Na samym dole tych wilgotnych i śliskich stopni widać było ciężkie metalowe drzwi. Powietrze było zimne i wilgotne. Prawdopodobnie bohaterowie zeszli dość głęboko pod ziemię. Kilka latarni przy drzwiach rzucało słabe migotliwe światło. Drzwi się otworzyły, kiedy podeszła do niech Elenka - nie ma wątpliwości, że wszyscy znaleźli się właśnie w pracowni szaleńca. Pod ścianami stoi kilka klatek, a każda z nich zawiera jakiś potworny koszmar, który śliniąc się, skacze na nogi na widok przybyłych. Jeden ze stworów to przerażające połączenie trzech psich ciał. Połatana sierść łuszczy się odkrywając czerwone mięśnie, a kilka par żółtych, płonących ślepi wpatruje się z szaleństwem. Inna istota była niegdyś człowiekiem, ale wszczepiono jej tyle tkanki mięśniowej, że teraz jest zwalistym, bezkształtnym potworem. Nawet rysy twarzy zostały zdeformowane przez grube, nabiegłe krwią sploty mięśni. Dwa wychudłe ciała wiją się na podłodze trzeciej klatki, gryząc jej pręty. W ich gnijących oczach nie tli się nawet najmniejsza iskra świadomości, a z ich ciała wystają jakieś nieorganiczne fragmenty - kilka prętów i jakieś dziwne kryształy. Odór rozkładu miesza się z duszącym smrodem preparatów alchemicznych. Cały ten widok i zapach wywarł mocne wrażenie na przybyłych. Storren bez ostrzeżenia zwymiotował, Otto zasłonił twarz z przerażenia, a Bruno stanął jak wryty nie mogąc wymówić słowa. Jedynie Dieter jakoś się trzymał kupy, choć zdecydowanie wolałby się znajdować teraz gdzie indziej. -strasznie, co? zapytała cicho Elenka właściwie nie oczekując chyba odpowiedzi. Pośrodku komnaty na podwyższeniu leży wielki blok marmuru, który niegdyś był biały, a teraz pokrywają go ciemne, czerwono -brązowe plamy po niezliczonych sekcjach i operacjach. Na nim w nieładzie leżą różne dziwne narzędzia i kryształy. Aby dostać się do jedynego wyjścia, trzeba przejść miedzy klatkami. Ten "korytarz" ma około 3,5 metra szerokości. Na końcu pokoju, z otworu w kamiennej podłodze wystaje duża, zardzewiała żelazna dźwignia, a po drugiej stronie względem wyjścia z pomieszczenia znajduje się zamknięty kredens. Ciemna i wilgotna kamienna cela, oświetlona przez zawieszone pod sufitem dziwaczne, dymiące kadzielnice, to obraz z piekła rodem. Elena przystanęła przed zakrwawionym blokiem marmuru - Jesteście bezpieczni. Drzwi do klatek otwierane są kluczami dziadka, może jeszcze Lothar je miał. Dźwignia na końcu pokoju otwiera przejście w drugim pomieszczeniu. Dalej musicie iść sami - ja wracam do mamy - powiedziała, po czym dodała cicho - powodzenia ciociu i udała się w drogę powrotną.
|
sunnyendrju - 2017-05-16 08:58:23 |
Bruno poczekał aż Elena opuści pomieszczenie i oznajmił - Panowie, Anya moja żołnierska intuicja i chęć przetrwania mówi mi zdecydowanie, że jest to pułapka. Nie dotykajmy na razie tej dźwigni i sprawdźmy pomieszczenie. - Bruno z bezpiecznej odległości przyjrzał się klatkom, zwracając szczególną uwagę na mechnizmy, którymi zostały zamknięte oraz ewentulane dodatkowe łańcuchy i sznury poprowadzone do klatek. - Anya trzymaj się z tyłu i weź mój sztylet na wszelki wypadek. - Bruno podał Anyi swój sztylet - Dieter i Anya ze mną po prawej stronie, Otto i Storren po lewej. Panowie broń w rękach, oczy dookoła głowy i patrzenie pod nogi. Obchodzimy całe pomieszczenie i spotykamy się przy kredensie.
Mechanika: Test spostrzegawczości na klatki Bruno idzie przed Dieterem z załadowana rusznicą w rękach Zachowanie czujności - Bruno idzie bardzo wolno i się uwaznie rozgląda
|
Borwol - 2017-05-16 09:26:12 |
Zamki w klatkach wyglądają dla zebranych całkiem przeciętnie, ale z drugiej strony - brak wśród nich specjalisty w tej dziedzinie. W samym pomieszczeniu dało się znaleźć dość dobrze wyglądające, ale brudne narzędzia chirurgiczne, a klatki wyściełane są kawałkami gnijącego mięsa, ekskrementami i szczątkami kości. W klatce psa można znaleźć jeszcze dość świeżą ludzką kobiecą rękę ze złotą bransoletą. Z kolei w klatce z wijącymi się potworami widać rozdarte ubrania, a wśród nich coś co wygląda na oprawę książki. Być może jest to cała książka, ale trudno to stwierdzić bez wyciągnięcia jej ze szmat. Kredens jest zamknięty, jednak zdaje się, że zamek dałoby radę podważyć nawet sztyletem.
|
Lord_Wonski - 2017-05-16 11:02:36 |
Otto, odkąd weszli do pracowni, był blady jak ściana. W całej swojej kupieckiej karierze nie miał okazji widzieć takiego przejawu dance macabre, i doceniał to teraz jeszcze bardziej. Choć widział wojnę, martwe ciała i lejącą się posokę, to sceneria przed jego oczami była nienaturalna i zła. Nie powinna istnieć, a mimo to stał w samym centrum tego odrażającego obrazu.
- Obchodzimy całe pomieszczenie i spotykamy się przy kredensie. - usłyszał słowa żołdaka jakby przez mgłę. Zaczął chwiejąc się poruszać w stronę którą wskazywał żołnierz i starał się doprowadzić do porządku.
- ... elektrum na pierścionki, złoto na kolczyki i łańcuszki, bransolety...- starał się uspokoić powtarzając cicho wiedzę, którą musiał każdy jubiler znać na pamięć, przynajmniej ci, którzy byli u tego samego mistrza co Otto.
Po dłuższej chwili Otto odzyskał równowagę psychiczną i zabrał się ze wstrętem do plądrowania pomieszczenia. Pierwszym łupem były narzędzia chirurgiczne. Z obrzydzeniem zapakował brudne narzędzia do sakwy, a patrząc na zdziwionego krasnoluda rzekł - Narzędzia może brudne, ale wyglądają na solidną robotę, nasz medicus będzie mógł się nimi posługiwać gdy zajdzie potrzeba. - po czym ruszył dalej.
Przy klatce zauważył bransoletę, niestety jeszcze z ręką. Przyjrzał się jej uważnie i starał sobie przypomnieć, czy nie widział jej już gdzieś. Może jedna z kobiet przy stole nosiła taką biżuterię? Zastanowił się czy da się wyciągnąć ją bez potrzeby zaczynania się z psem.
Gdy tak się zastanawiał, i rozglądał po okolicy, zauważył oprawę książki. Natychmiast przerwał to co robił i rzucił się by zobaczyć, czy to nie jest jego księga.
Testy: Jubilerstwo - bransoleta Spostrzegawczość - książka i bransoleta, czy da się wyciągnąć ją bez utraty ręki, swojej oczywiście
|
Borwol - 2017-05-16 11:09:36 |
Rękę przy odpowiedniej dozie szczęścia i refleksu, dałoby się może wyciągnąć, jednak książka pozostawała poza zasięgiem dłoni, zaplątana w szmaty.
|
Lord_Wonski - 2017-05-16 11:17:32 |
Patrząc na książkę, to z powrotem na rękę, Otto wpadł na makabryczny pomysł, ale jednak pomysł. Zaczął rozglądać się za kijem, miotłą, czymkolwiek długim, co mogło mu pozwolić na wykonanie planu. Najpierw jednak pozostało wykonać pierwszą część planu - zdobyć pomocną dłoń. Otto powoli, po cichu dotarł do klatki psa, i gdy miał przeczucie, że teraz jest odpowiednia chwila zręcznym ruchem chwycił rękę z bransoletą z zamiarem jej wyciągnięcia.
Testy: spostrzegawczość - szuka czegoś co mogłoby pomóc wyciągnąć książkę z klatki, np kij/ miotła test- zręczność na pomocną dłoń
|
Borwol - 2017-05-16 11:43:46 |
Pies natychmiast zainteresował się Ottem, który podszedł do klatki. Kupiec chciał być sprytny i odwrócić uwagę "zwierzęcia", jednak kiedy tylko położył rękę na kobiecej dłoni, na jego własnym przedramieniu zacisnęły się silne szczęki bestii. Otto zawył z bólu.
|
Lord_Wonski - 2017-05-16 12:01:18 |
Otto zawył z bólu, chwycił sztylet i celował w psi łeb z nadzieją że to pomoże mu oswobodzić rękę.
Testy: atak na psiaka -dagger
|
Borwol - 2017-05-16 12:17:54 |
Pies zaczął wciągać Otta do klatki, ten zablokował się na wysokości barku przylegając mocno do krat. Drugą ręką zaciśniętą na sztylecie próbował dźgnąć, jednak wygięte przez kraty ramię miało sporą trudność z koordynacją i włożeniem odpowiedniej siły w cios. Otto wytrzeszczył oczy na wpół z bólu, na wpół ze strachu, kiedy usłyszał trzask w szarpanej ręce.
|
Szary - 2017-05-16 12:24:12 |
Dieter spodziewał się, że pracowania będzie makabryczna i zdecydowanie się nie pomylił. Widok ten uderzył go mocno i wzbudził odrazę, ale wyraz jego twarzy sugerował, że bardzo szybko przekuł to w pogardę. Spojrzał z góry po wszystkim i poznając jaką kreaturą jest Ondurin. Spojrzał następnie po kompanach, którym ewidentnie widok ten uderzył do głowy. Zmrużył oczy po czym spojrzał jak zniosły to Panie.
-strasznie, co? zapytała cicho Elenka właściwie nie oczekując chyba odpowiedzi.
- Tak, strasznie. Dziadek musi być z siebie dumny. - odparł dziewczynce widocznie myśląc o czymś inny. Po czym zwrócił się do Anyay - Pani nie patrz, dość, że zahartowanych wojną podróżników widok ten złamał.
Elena przystanęła przed zakrwawionym blokiem marmuru - Jesteście bezpieczni. Drzwi do klatek otwierane są kluczami dziadka, może jeszcze Lothar je miał. Dźwignia na końcu pokoju otwiera przejście w drugim pomieszczeniu. Dalej musicie iść sami - ja wracam do mamy - powiedziała, po czym dodała cicho - powodzenia ciociu i udała się w drogę powrotną.
- Panienko, możesz pójść z nami, ja z ciocią się Tobą zaopiekujemy. To miejsce już dość Cię skrzywdziło. Zapewniam, że zewnętrzny świat to dużo lepsze miejsce. - Dieter podarł Elence i bacznie się jej przyjrzał. Jej stosunkowo dobre przyjęcie tego widoku zmartwiło muzyka.
Dieter kiwa głową i przygotowuje broń. Przygląda się, czy zamki połączone z jakimś zewnętrznym mechanizmem - przykładowo dźwignią. Rozgląda się po ścianach pomieszczenia za otworami, bądź innymi wyróżniającymi się elementami.
- Narzędzia może brudne, ale wyglądają na solidną robotę, nasz medicus będzie mógł się nimi posługiwać gdy zajdzie potrzeba. - po czym ruszył dalej.
- Nawet jeżeli wypalisz to w ogniu nie życzę sobie, żeby to choć na metr zbliżyło się do mojej skóry. - odparł muzyk.
Następnie widząc co robi rzemieślnik przy klatce Dieter rzucił do niego:
-Otto, opamiętaj się! Nie żałuj strzał i uwolnij tą istotę z od tego plugawego żywota. - momentalnie po tych słowach pies go ugryzł, widząc to stara się natychmiastowo przyjść mu z pomocą i z doskoku wymierza coś szpadą w szarpiącą się bestie.
Mechanika:
Czujność, dobycie broni spostrzegawczość:zauważanie klatki, zamek, ściany spostrzegawczość: nasłuchiwanie
Walka? Zapewne podejście jako akcja i atak jako druga. - na szarsze chyba nie ma odległości a i pewnie W stoi(leży) na drodze.
|
Borwol - 2017-05-16 12:36:11 |
Również Dieter wsadził rękę do klatki aby dźgnąć psa, który dalej ciągnął Otta, jednak muzyk miał złe podejście i niestety chybił
|
sunnyendrju - 2017-05-16 12:38:02 |
Widząc nieroztropne działania Otta i atak psa na jego kończynę Bruno podbiegł do klatki, wymierzył rusznicę i starając się za wszelką cenę nie trafić kupca, wypalił.
Mechanika: Wycelowanie (Precyzyjny strzał) +20US Strzelanie do celu w zwarciu bez szansy na trafienie czlonka party -20US(krytyczny fail dalej skutkuje trafieniem Wonsa) Test US na pieseła Obrażenia z rusznicy k10+4 (druzgocący)
|
Lord_Wonski - 2017-05-16 12:40:21 |
Otto wyjąc z bólu upuścił sztylet, chwycił łuk przypięty do pasa i wolną ręką rzucił w stronę Dietera. - Zastrzel kundla - zdołał wycharczeć kiedy resztę pokoju wypełnił zapach dymu i huk wystrzału.
|
Borwol - 2017-05-16 12:48:29 |
Strzał Bruna rozerwał bestii grzbiet pozostawiając wielką, dymiącą dziurę. Pies zwolnił ścisk, a Otto instynktownie wykorzystał moment, aby wyciągnąć pokiereszowaną rękę z klatki, wypuszczając przy tym przy samej kracie trzymaną kobiecą rękę. Jakimś cudem pies dalej stał na nogach i warczał w kierunku kupca.
|
Lord_Wonski - 2017-05-16 12:57:35 |
Z ust Otto poszła wiązka przekleństw we wszystkich znanych i nieznanych językach świata, i jeszcze trochę. Kupiec starał się ocenić stan swojej ręki mimo jej dość mocnego czerwonoburaczanego koloru. Oddalił się od klatki i usiadł w bezpiecznym miejscu na podłodze. Starał się jakoś zatamować krew, ale czuł się słaby i był dalej w szoku po całej akcji.
|
Szary - 2017-05-16 13:10:19 |
- Otto... ta łapczywość kiedyś cię zabije. Szukasz swojej księgi to wpierw trzeba było zajrzeć do kredensu. Spore szanse, że tam jest. Storren zajrzysz sprawdzić, czy i Pańskiego kamienia tam nie ma? Bruno zobacz, czy możesz coś dla poszkodowanego zrobić. Ja jeżeli nikt nie ma nic przeciwko dobije potwora - nie ma co trzymać go w tych męczarniach. Myślę, że należy uwolnić od żywota wszystkich nieszczęśników - zwłaszcza tego umięśnionego. Pamiętajcie tylko, że musimy się tu z tym wszystkim śpieszyć. Trzeba wydostać stąd Anye, więc nie traćmy czasu.
Dieter bierze rzucony łuk i zabiera się za dobicie pasa, liczy ile zostało strzał rzemieślnikowi.
Mechanika: Jeżeli zwierze kona i jest w zasięgu to może dobicie mieczem wystarczy, jak nie to przymierzenie z łuku i strzał. Zwierzak jest w klatce zapewne ciężko ranny a ja stoję blisko, więc uwolnienie go od tego świata powinno być formalnością.
|
sunnyendrju - 2017-05-16 13:11:37 |
Bruno zadowolony z oddanego strzału szybko przeładował rusznicę i skierował swoje kroki do zranionego kupca. - Pokaż no tą łapę, spróbuję coś zaradzić. - po czym Bruno zabrał się za udzielanie pomocy - Zawsze wsadaszka łapska gdzie nie trzeba czy tylko teraz tak ci zamgliło umysł? I tak przy okazji, bardzo ciekawy kolor oczu. - dodał wymownie patrząc na Otta.
Mechanika: test leczenia (lub kilka - decuzja Borra) na ręce Otta - ocena rozległości obrazeń, zatamowanie krwawienia, nastawienie i ustabilizowanie złamanej kończyny
|
Borwol - 2017-05-16 13:18:20 |
Dieter bez problemu dobija psa, który rzucał się na klatkę, by go dorwać. Bruno spędza jakies 10 minut, żeby połatać Otta - przez kilka dni nie powinieneś w ogóle nią ruszać, więc wybij sobie z głowy strzelanie z łuku na najbliższy tydzień i szybko naucz się walczyć lewą ręką.
Storren podszedł do marmurowego bloku i chwycił kamień zawinięty w szmatę - Ja swoje znalazłem
|
Lord_Wonski - 2017-05-16 13:23:56 |
- Dziękuję Panie Bruno, niestety chwilowe zamieszanie w głowie miałem przez to wszystko, co tutaj się stało. Wydawało mi się, że bransoletkę tą miała na ramieniu pani Wilhelmina podczas kolacji i chciałem bliżej się przyjrzeć jej, niestety jak widać głupota nie popłaca. Moja pora na sprawdzenie kredensu, czy może jest tam moja księga. - po tych słowach wstał i chwiejnym krokiem poszedł do kredensu.
|
Szary - 2017-05-16 13:43:39 |
Dieter nie tracąc czasu zabrał się za osiłka. Przyjął pozycję wycelował i oddał strzał po słowach.
- Niech Morr się nad wami zlituje i przyjmie pod swoja opiekę.
Na słowa krasnoluda odparł.
- Dobrze, znaczy, chociaż jedna dobra wiadomość. Kończmy z tym miejscem i bierzmy się za dźwignie. Panna Anya czeka.
Mechanika: Wycelowanie i strzał. Jestem blisko i zakładam, że jeszcze się nie wierci ani nic inteligentnego nie mówi, więc nic nie powinno powstrzymać przed strzałem w głowę. Chyba, że głowa mała a gagatek biega po klatce. Wtedy zostanie oddać strzały w korpus -zapewne kilka... jeżeli strzały się kończą to też chętnie o tym usłyszę, bo nie chce ich specjalnie marnować na humanitarne dobijanie i dmuchanie na zimno
|
sunnyendrju - 2017-05-16 13:55:35 |
- Panowie proszę dbajcie bardziej o swoje kończyny, znam trochę medycyny, ale cudotwórcą nie jestem. - zwrócił się Bruno do towarzyszy - Z tą dźwignią jeszcze się wstrzymajmy, tak jak wcześniej mówiłem to wszystko wygląda bardzo podejrzanie, przeszukajmy jeszcze dokładnie całe pomieszczenie. Otto znalazłeś swoją księgę?
Następnie Bruno obszedł jeszcze dokładnie pomieszczenie obmacowując ściany.
Mechanika: Test spostrzegawczości przy przeszukiwaniu pomieszczenia.
|
Borwol - 2017-05-16 15:08:36 |
Strzala wbiła się po pióro w potwora, jednak ten zdawał się nie zwracać na to uwagi. Kolejne z rzędu przeszukiwanie pomieszczenia nie przyniosło ze sobą żadnych dodatkowych odkryc.
|
Lord_Wonski - 2017-05-16 16:05:19 |
- Gdzie jest ta diabelska księga, nie mówcie mi że to ta co leży pośród tych wynaturzeń. Ja ręki tam drugiej nie wsadzę, ale nie wyjdę bez niej. Niech piekło pochłonie tego czarnoksiężnika! - Otto podszedł do klatki, i z bezpiecznej odległości spoglądał na książkę leżącą w szmatach pośród potworów.
- Jak do cholery mam ją wyciągnąć?
|
Szary - 2017-05-16 19:18:51 |
Gdy Bruno obmacywał ściany Dieter zajęty był osiłkiem. Muzyk zszokowany postawą mutanta pokiwał głową.- Co za bestia - Wymierzył jeszcze dwie strzały licząc, że tym uwolni nieszczęśnika - Ulryku dopomóż.
Następnie odwrócił się do poirytowanego Otta.
- Pies już nikogo nie ugryzie, sięgnij nożem albo mieczem te strzępki i oceń, czy to pozostałości Twojej księgi. Następnie weźmy się za tą dźwignie - szkoda czasu. Jeżeli Bruno ma tak złe przeczucia to będę stał przy wejściu i trzymał drzwi, a teraz proszę bierzmy się do dzieła.
Mechanika: Jak bestia wytrzyma 3 strzały to zdaje i otrzymuje atest Boromira i zaprzestaje ataków na jej życie Czujność; spostrzegawczość: nasłuchiwanie
|
Lord_Wonski - 2017-05-16 19:25:43 |
- Niestety, ale księga o której mówimy znajduje się w klatce z monstrami, do których strzelasz, drogi bardzie - westchnął Otto.
|
Borwol - 2017-05-16 19:35:57 |
A nie w klatce z tymi chudzielcami? - nieśmiało spytał Storren
|
Lord_Wonski - 2017-05-16 20:04:47 |
- Tak jest, dokładnie tam, a to nie tam strzelał Bard? To ta utrata krwi, muszę przysiąść na chwilę - otto powoli usiadł na podłodze, uważając na rękę.
|
Borwol - 2017-05-17 06:00:22 |
Strzały wymierzone w zwalistego potwora chybiły celu odbijając się od krat i wpadając do środka klatki.
|
Harold Z. - 2017-05-17 08:27:59 |
Storren otarł brodę starając się pozbyć odoru wymiocin. Mimo swoich doświadczeń plugastwa Chaosu dalej działały paskudnie na jego żołądek. Po wszystkim chyba osuszy do dna swoje beczułki. Za dużo wrażeń jak na jedną noc.Na przyszłość zalecam większą ostrożność. Ten oto minerał, który nosiłem ze sobą. - wskazał na pakunek. - Obecny jest również w ciele tych bestii. Czyli tak, jak się obawiałem - zawiera w sobie energię Chaosu. To oznacza, że jak tylko uporamy się z bieżącym problemem, ruszam do swojej kolonii na południe, bo grozi jej większe niebezpieczeństwo niż sądziłem. Przyglądając się całej sytuacji z klatką, rzekł: Może gdybyście tak nie pędzili, to moglibyśmy pokombinować inaczej. Mam parę metrów liny w plecaku, może udałoby się jeden jej koniec przywiązać do czegoś chwytnego i spróbować ją wyciągnąć? Możemy też zawsze spróbować rozwiązania siłowego. Na przykład rzucić w te stwory latarnią wypełnioną olejem. - ostatnie zdanie krasnolud wręcz burknął w kierunku Otto.
|
sunnyendrju - 2017-05-17 09:26:18 |
Bruno ignorując kłócących się i lamentujących towarzyszy podszedł do kłębiących się potworności wycelował swoją rusznicę i oddał strzał w kierunku wijącego się dziwactwa.
Mechanika: Precyzyjny strzał +20US (wycelowanie) Test US na wijącego się chuderlawego mutanta Obrażenia z rusznicy k10+4 (druzgocący)
|
Borwol - 2017-05-17 13:34:48 |
Jedna z wychudłych bestii oberwała strzałem, który rozerwał jej sporą część tułowia, jednak dalej poruszała się i kłapała zębami.
|
sunnyendrju - 2017-05-17 14:42:52 |
Bruno przeładował rusznicę i widząc żę stwór dalej jeszcze kurczowo trzyma się życia, odłożył na bok rusznicę, chwycił za topór i celując między pretami klatki, zaatakował.
Mechanika: Wycelowanie +10WW Test WW na wijącego się chuderlawego mutanta(rannego) Obrażenia z topora k10+3
|
Borwol - 2017-05-17 16:52:46 |
... i chybił.
|
Harold Z. - 2017-05-17 19:53:27 |
Dobrze więc, ja to zrobię mości Bruno. Przepraaaaszaaaam! - powiedział Storren, chwycił mniejszy, jednoręczny kilof i zamierzył się na stwora.
Test WW.
|
Borwol - 2017-05-17 20:36:15 |
Cios przybił ranioną bestię do posadzki unieszkodliwiając ją na miejscu. Druga z nich natychmiast chwyciła w paszczę wbity kilof jednak szybko zwolniła chwyt, kiedy okazało się że nie może wbić zębów.
|
Lord_Wonski - 2017-05-17 20:48:21 |
Otto siedział na podłodze z zamkniętymi oczami, starał się uspokoić i zebrać myśli. Widać było, że wszystko wokół sprawiało, że kupiec nie czuł się najlepiej, mówiąc łagodnie.
Dobrze więc, ja to zrobię mości Bruno. Przepraaaaszaaaam! - po czym słychać było wrzaski monstrum i suchy trzask metalu o kości.
Otto wstał, i chwiejnym krokiem podszedł do Bruno i Storrena.
- Panowie, zgadam się że trzeba tym biedakom pomóc, ale patrząc na nasze poczynania to nie jest to efektywne, raczej efektowne - powiedział wskazując na swoją rękę.
- Może można jakoś związać je, rzucić coś, wtedy będzie je łatwiej wykończyć? Nie ukrywam, chciałbym odzyskać swoją książkę, a mam niestety złe przeczucie że to ta leżąca w szmatach.
|
Szary - 2017-05-17 23:23:05 |
Dieter widząc niewzruszoną bestię popatrzył na łuk - szkoda strzał - następnie przyjrzał się poczynaniom kompanów.
- Panowie, te mutanty są dość uparte i nie chcą łatwo umierać. Obawiam się, że nieszczęśnicy będą musieli jeszcze trochę poczekać na spotkanie z Morrem. Rozumiem, że Otto martwi się o swoją księgę, ale nie ona jest teraz priorytetem - mag nadal żyje, a my wciąż jesteśmy w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Nie wiem co wy zamierzacie, ale dźwignia miała otworzyć przejście w drugim pomieszczeniu - idę je sprawdzić. Niech ktoś też pilnuje drzwi wejściowych i nasłuchuje.
Następnie udał się w stronę drugiego pomieszczenia i dodał do Otta.
- Jeżeli księga okazała się być ważna dla gospodarza, to z pewnością by jej nie trzymał w klatce z tymi mutantami. Przy odrobinie szczęścia będzie w następnej sali.
Muzyk na razie zatrzymuje łuk - chowa go i wyciąga miecz.
Mechanika: Czujność, spostrzegawczość: zauważanie i nasłuchiwanie - nie wiem, czy następne pomieszczenie jest za drzwiami, bądź czymś podobnym, ale standardowo nasłuchiwanie przed wejściem. Jeżeli cicho, sprawdzenie czy drzwi są otwarte i następnie ostrożne zajrzenie do środka. Nastawienie się na kolejną porcje nieprzyjemnych widoków.
|
Borwol - 2017-05-17 23:44:33 |
Dieter stanął w progu drugiego pomieszczenia. Wielki ośmioboczny pokój był istnym koszmarem. Tuziny zakonserwowanych części ciał - ramiona, nogi, głowy - wisiały na łańcuchach pod sufitem. Wszystkie okrywała upiorna sino - szara skóra, z której ściekały stróżki żółtawego płynu konserwującego. Na środku pokoju, na podwyższeniu stały obok siebie dwie platformy pokryte zakrzepłą krwią i poznaczone głębokimi nacięciami. Kajdany u wezgłowia i stóp platform wskazywały, że ofiary poddawane operacjom musiały być siłą przetrzymywane podczas sekcji. Miedzy platformami stała wielka, skomplikowana maszyneria. Jej liczne tłoki i koła zębate pokrywała posoka. Cała sala cuchnęła kwaśno odorem jakichś alchemicznych substancji. Smród oparów był niemal powalający.
|
Harold Z. - 2017-05-18 07:35:45 |
Storren spojrzał na swoje dzieło, po czym splunął. Dieter ma trochę racji. - rzekł. - Ale ta dźwignia to może być pułapka. Proponuję się przygotować, zanim ją ruszymy. Ja stanę w pierwszej linii, na wypadek, gdyby klatki się pootwierały. Bruno, proponuję, żebyś stanął w kierunku wyjścia z pokoju. Otto, ruszysz dźwignię, gdy będziemy gotowi?. Krasnolud wziął swoje rzeczy, chwycił dwuręczny kilof i ustawił się w pozycji obronnej. Lustrując pomieszczenie wypatrywał ruchu mechanizmów, które mogłyby się uruchomić po przesunięciu wajchy.
|
sunnyendrju - 2017-05-18 07:42:34 |
Bruno wysłuchał krasnoluda, kiwnął głową i ustawił się z rusznica gotową do strzału w opisanym przez niego miejscu,
|
Lord_Wonski - 2017-05-18 16:38:03 |
- Dobra Panowie, ale jak nie będzie tej księgi tam to ja wracam, żeby było jasne. - ze zrezygnowaniem podążył za kompanami.
|
Szary - 2017-05-18 16:45:50 |
Dieter tylko czekał, aż kompani zdecydują się działać. Wyciągnął łuk, przygotował strzałę i ustawił się przy drzwiach do drugiego pokoju tak, aby widzieć co się w nim dzieje i przygotować się na potencjalne zagrożenie nadbiegające z niego. Drzwi uchylił szeroko aby mieć dobry kąt widzenia i oparł się o ścianę zaglądając przez otwarte drzwi w pogotowiu do oddania strzału, jeżeli jakiś maszkaron ruszy z wnętrza w jego stronę, bądź też szybkiego odwrócenia się w tułowiu jeżeli coś złego zadzieje się w obecnej sali.
- Ja gotowy, Otto na Twój sygnał. Rozumiem, że łuk Cię się teraz nie przyda, ale może ktoś miałby dla Ciebie nóż? Nie chciałbym, żebyś został bez środków do obrony. O księdze pomyślimy jak sprawdzimy co z dźwignią, więc bez obaw.
Następnie zwrócił się do Any
- Trzymaj się z tyłu blisko Otta.
|
Lord_Wonski - 2017-05-18 19:41:01 |
- Mam sztylet, więc bez obawy - to mówiąc wyciągnął go zza pasa. - Myślę że jesteśmy gotowi, lepiej już nie będzie. Zobaczmy co nam los zgotował - powiedział Otto kończąc skinieniem głowy w kierunku Ditera, dając znak że jest gotów.
Kiedy widzi, że wszyscy są gotowi, podchodzi do dźwigni i pociąga ją.
|
Borwol - 2017-05-19 07:32:12 |
Drużyna usłyszała dźwięk otwierających się w pomieszczeniu klatek. Potwory w nich zamknięte natychmiast ruszyły w stronę przybyłych. Bruno choć przygotowany do strzału, poczuł że oblał go zimny pot. Nie był w stanie nic zrobić. Podobnie Storren i Otto, których całkowicie sparaliżował strach. Bestie zaczęły zbliżać się do krasnoluda rzężąc przy tym. Dieter odwrócił się w stronę zagrożenia i zobaczył jak solidne drzwi, którymi się tu dostali zamykają się ze szczękiem przekręcanego zamka.
|
Szary - 2017-05-19 14:07:34 |
Dieter szybko odwrócił się na dźwięk zagrożenia - widok pędzących bestii oraz zamykanych drzwi okazał się potężnym zastrzykiem adrenaliny, który pozwolił mu na szybką reakcję. Niestety jego kompani zamarli w strachu, więc ten nie tracąc czasu napiął cięciwę przygotowanego łuku i oddał strzał w pierwszego mutanta biegnącego na krasnoluda licząc, że to pozwoli im na przełamanie strachu.
- Panowie, ruszać się! - krzyknął po oddaniu strzału.
Mechanika: Wycelowanie (+10 US) oraz strzał z łuku (nie mam karty, ale US miałem ~34).
|
Borwol - 2017-05-19 17:09:17 |
Dieter chybił, jednak jego krzyk wybudził Storrena ze stanu w jakim się znajdował i teraz gotów był walczyć.
|
Harold Z. - 2017-05-19 17:38:59 |
Świst strzały otrzeźwił krasnoluda. Przez chwilę wydawało mu się, że wciąż jest w Middenheim, gdy spojrzał w oczy bestii... Storren splunął. Cholerne plugastwa. Chodźcie do wujka Storrena! - chwycił mocno kilof i runął niczym burza na najbliższego mutanta.
Mechanika: Dużo WW ;-)
|
Borwol - 2017-05-19 17:57:26 |
Cios trafił zwalistego zombie znacznie go uszkadzając. potwór spróbował odpowiedzieć, jednak chybił wszystkimi swoimi atakami. Wychudły zombie doszedł z kolei do Bruna wchodząc z nim w zwarcie, lecz mimo oszołomienia, żołnierz zachował pierwotny instynkt i również wyszedł z ataku bez szwanku, cofając się lekko w stronę Otta i Anyi. Obaj mężczyźni przezwyciężyli strach i odzyskali pełnię władzy nad sobą.
|
sunnyendrju - 2017-05-19 18:06:37 |
Bruno po uniknięciu ataków, bez wahania odrzucił rusznicę, błyskawicznie chwycił za topór, po czym przeszedł do natarcia. Niemal natychmiast wykonał dwa szybkie cięcia.
Mechanika: 2x atak toporem (test WW) Obrażenia k10+3 (+3S)
W przypadku celnego ataku mobka test uników.
|
Lord_Wonski - 2017-05-19 19:07:22 |
Otto zebrał się w sobie i przezwyciężył strach, chociaż nadal nogi się pod nim uginały, nie wiadomo czy to po odniesionych ranach, czy nadal strach pętał mu nogi.
- Pani Anyo, proszę do tyłu! - po czym gotowy do obrony stanął między wrzawą a panną.
Testy: pozycja obronna, nie atakuje, chyba że coś ewidentnie podchodzi w jego zasięg
|
Harold Z. - 2017-05-19 20:04:45 |
Storren, wykorzystując chwilową przewagę w walce, wyczekał na dogodny moment i ciął ostrym końcem kilofu z dołu do góry. Teraz, kiedy strach opadł, adrenalina buzowała w żyłach krasnoluda, niczym ciekły metal w piecu hutniczym.
WW, dużo WW :D
|
Szary - 2017-05-19 21:59:39 |
Dieter widząc, że walka przeszła do zwarcia pośpiesznie zmienił broń z zamiarem dołączenia do kompanów.
Mechanika: Zmiana broni. Niestety to chyba tyle, bo nie wystarczy mi akcji na podejście i atak, ale bez obaw! Już za chwilę was wesprę.
|
Borwol - 2017-05-19 22:10:45 |
Jeden z ataków Bruna trafił zadając spore obrażenia gnijącej bestii. Storren miał mniej szczęścia w trafieniu, jednak obu mężczyznom udało się uniknąć ciosów wroga.
|
sunnyendrju - 2017-05-19 22:29:48 |
Bruno widząc skuteczność swojego ciosu, ścisnął tylko mocniej stylisko topora w dłoni i wyprowadził kolejną serie ciosów.
Mechanika: 2x atak toporem (test WW) Obrażenia k10+3 (+3S)
W przypadku celnego ataku mobka test uników.
|
Borwol - 2017-05-19 23:06:41 |
Zombie nie zdążył zaatakować, zanim nie rozpłatał go potężny cios Bruna. Jednego przeciwnika mniej.
|
Szary - 2017-05-20 08:16:27 |
Dieter widząc przebieg walki podbiega do napastnika przy krasnoludzie i wyprowadza atak.
Mechanika: Jeżeli jest do tego miejsce to szarża, jeżeli nie, to akcja na podejście i akcja na atak. Atak szpadą (test WW) Obrażenia K10-2(+3S); broń precyzyjna, szybka
W przypadku celnego ataku napastnika test parowani; broń parująca +10 do testu, wyważona
|
Harold Z. - 2017-05-21 11:45:30 |
Krasnolud wciąż walczył próbując znaleźć lukę w obronie przeciwnika. Wyprowadzał cios za ciosem.
Rzut WW
|
Borwol - 2017-05-22 08:09:00 |
Ciosy zarówno Dietera jak i Storrena chybiły celu. Potwór miał więcej szczęścia i uderzył krasnoluda w głowę otwierając pazurami paskudna ranę. Krew zaczęła zalewać jedno z oczu rannego.
|
sunnyendrju - 2017-05-22 08:39:38 |
Bruno widząc kryzysową sytuację, w której znalazł się Storren natychmiast zaszarżował na wrogie stworzenie i wymierzył mordercze uderzenie toporem.
Mechanika: Szarża +10WW Atak toporem (test WW) Obrażenia k10+3
W przypadku celnego ataku mobka test uników.
|
Borwol - 2017-05-22 08:45:29 |
Atak trafił potwora jednak nie przebił się przez jego grubą ochronną warstwę czegoś, co z braku lepszego słowa, można by było nazwać skórą.
|
Harold Z. - 2017-05-22 09:41:52 |
Storren lekko oszołomiony po potężnym ciosie potwora przeszedł do defensywy. Odbijał ciosy starając się dać Dieterowi i Brunowi więcej możliwości do wykończenia bestii.
Manewr "Pełna obrona" w walce.
|
Szary - 2017-05-22 09:50:01 |
Dieter widząc, że potwór atakowany jest teraz w trzech zrobił kompanom więcej miejsca i wymierzył kolejny atak.
Mechanika: Wycelowania: Akcja +10 WW Atak szpadą: Akcja (test WW; test łatwy +20 WW - atak w trzech na jednego tabela 6-2) Obrażenia K10-2(+3S); broń precyzyjna, szybka
W przypadku celnego ataku napastnika test parowani; broń parująca +10 do testu, wyważona
|
Borwol - 2017-05-22 10:13:38 |
Ataki potwora, który chaotycznie zaczął atakować wszystkich dookoła, chybiały celu, Atak Dietera trafił, ale również nie przebił się przez ochronną warstwę zombie.
|
sunnyendrju - 2017-05-22 10:26:02 |
Bruno zakrzyknął w ferworze hochlandzkie zawołanie - Flamenco Kutacze! (ognia kamraci!) - po czym wyprowadził dwa miażdżace ciosy.
Mechanika: 2x atak toporem (test WW) Obrażenia k10+3
W przypadku celnego ataku mobka test uników.
|
Harold Z. - 2017-05-22 10:37:08 |
Krew z rany na głowie utrudniała widzenie, ale Storren cierpiał już większe niedogodności w trakcie walki. Nie zwalniając tempa dalej wściekle wymachiwał kilofem.
Ponownie "Pełna obrona"
|
Borwol - 2017-05-22 10:41:25 |
Jeden z ataków Bruna przerąbał się przez bark aż w okolice klatki piersiowej stwora, jednak ten nadal walczył.
|
Szary - 2017-05-22 15:15:17 |
Dieter nie widząc alternatyw kontynuuje walkę.
Mechanika: Wycelowania: Akcja +10 WW Atak szpadą: Akcja (test WW; test łatwy +20 WW - atak w trzech na jednego tabela 6-2) Obrażenia K10-2(+3S); broń precyzyjna, szybka
W przypadku celnego ataku napastnika test parowani; broń parująca +10 do testu, wyważona
|
Borwol - 2017-05-22 16:07:32 |
Tym razem Dieter trafił w głowę wbijając ostrze aż po gardę. Potwór opadł na zienię zsuwając się z klingi i zastygł w bezruchu.
|
sunnyendrju - 2017-05-22 16:58:53 |
Widząc, że Dieter poradził już sobie ze stworem, Bruno natychmiast podszedł do krasnoluda. - No panie Storren, usiądź sobie na schodku trzeba waćpana opatrzyć. - po czym przystąpił do działania.
Mechanika:
Test leczenia - opatrzenie ran
|
Harold Z. - 2017-05-22 18:44:13 |
Hurr, cholerstwo, dałem się zaskoczyć temu durr plugastwu. - prychał Storren siadając na stopniu. - Mości Bruno, mam nadzieję, że z powodu mojej rany nie będziemy musieli tu sterczeć do rana. To miejsce przyprawia mnie o dreszcze, wynośmy się stąd jak najszybciej. Czekając niecierpliwie aż żołdak skończy rzekł po chwili: Trzeba przyznać, świetna walka mości Panowie! Tego nam było trzeba! Dobrze mieć Was u boku. Haha!
|
Lord_Wonski - 2017-05-22 19:32:19 |
- Niech ktoś opatrzy krasnoluda, bo bredzi od rzeczy, chyba dostał za mocno w głowę - rzekł Otto podchodząc do towarzyszy. - Mam tutaj narzędzia tego, tfu, zwyrodnialca maga, może jest coś co się przyda do zaszycia ran - pokazuje Bruno narzędzia. - Proszę pamiętać, trzeba je jakoś wyczyścić, no i najlepiej przeciągnąć nad ogniem, tak słyszałem że robią medycy, ale się nie znam powiem szczerze- po czym zaczął rozglądać się za źródłami światła.
testy: spostrzeganie - pomieszczenie
|
sunnyendrju - 2017-05-22 22:29:27 |
- Odpowiadając na twoje pytanie Storren mogę śmiało powiedzieć, że również nie chciałbym zostawać tutaj ani minuty dłużej - powiedział Bruno opatrując krasnoluda - Jednak nie odzyskaliśmy chyba jeszcze książki naszego kupca. Jakieś pomysły gdzie może ona być panowie?
|
Borwol - 2017-05-23 07:52:51 |
Bruno był zadowolony ze swojej pracy i Storren również poczuł się znacznie lepiej po zatamowaniu krwawienia i sporządzeniu prowizorycznej opaski na skroni.
|
Szary - 2017-05-23 08:42:41 |
Po ostatnim ciosie bestia osunęła się na ziemie pod nogami Dietera. Ten w milczeniu spuścił głowę i przypatrzył się nieruchomemu ciału. Krew kapała mu z ostrza, wiec wykonał szybkie machnięcie, aby część z niej strząsnąć. Następnie spojrzał i Anye i zapytał:
- Panienka cała?
Widząc, że Bruno opatruje rannego krasnoluda i dyskutuje dalsze działanie odparł:
- Obawiam się, że o księgę będziemy zmuszenie zapytać samego gospodarza. Konfrontacja i tak wydaje się już nieunikniona. Zaraz sprawdzę, czy przypadkiem w zamieszaniu nie umknęło nam otwierające się przejście, ale w to chyba już nikt nie wierzy. Trzeba też sprawdzić, czy da się coś zrobić z wejściowymi drzwiami, może ponowne przesuniecie dźwigni zwolni zamek.
Następnie Dieter zajrzał do drugiego pokoju patrząc czy jakieś przejście w ścianie się nie otworzyło.
|
Harold Z. - 2017-05-23 09:14:26 |
Storren spojrzał na Dietera spod bandaży. A sprawdziliście już, co leżało w tej klatce? Pewnie nie jest to księga Otto, ale trzeba mieć pewność.
|
Borwol - 2017-05-23 09:55:29 |
-Tak, tak. Wszystko w porządku. Idźmy już stąd proszę - odpowiedziała dziewczyna. Dieter zajrzał do pokoju, jednak machineria zasłaniała mu drugą stronę pomieszczenia. To co było w zasięgu wzroku, nie uległo zmianie.
|
Lord_Wonski - 2017-05-23 11:07:41 |
... A sprawdziliście już, co leżało w tej klatce? Pewnie nie jest to księga Otto, ale trzeba mieć pewność. - powiedział Storren.
- Dobrze, to ja zajmę się obchodem pokoju, zajrzę do tych klatek i poszukam tej księgi, i może coś jeszcze będzie przydatne. - jak powiedział rzemieślnik, tak też zrobił
Testy: Przeszukiwanie Szuka księgi niczym pies myśliwski, niuch niuch
|
Szary - 2017-05-23 13:23:05 |
Dieter kiwnął głową - Oczywiście, nie zostaniemy tu więcej niż jest to konieczne.
Następnie powiedział do kompanów. - Ja zajrzę do drugiej komnaty, jeżeli ktoś chce dotrzymać mi towarzystwa, to zapraszam - Dieter powiedział rozglądając się po pomieszczeniu - Nic się tu nie zmieniło, ale może za tą maszynerią jest coś więcej. Muzyk spojrzał niepewnie na próg pomieszczenia, cofnął się wybrał jeden z większych niepodebranych przez rzemieślnika narzędzi i podłożył je w progu wchodząc do środka. Ze względu na duszący zapach unoszący się w pomieszczeniu zasłonił nos końcem rękawa.
Mechanika: Czujność i powolne obejście aparatury z bezpiecznej odległości. Nigdy nie wiadomo czy jakiś kolejny maszkaron się tam nie chowa. Spostrzegawczość: zauważanie i nasłuchiwanie.
|
sunnyendrju - 2017-05-23 16:45:45 |
Bruno kiwnął głową, podniósł z posadzki rusznicę i ruszył za Dieterem uważnie się rozglądając. - Jeżeli czego nas starcie z Ondurinem to musimy się do niego dobrze przygotować. Nie wiadomo też jak zareaguje na nasz ewentualny atak reszta domowników. - po czym dodał po cichu do Dietera - Nie wiadomo co też strzeli Anyi do głowy, jeżeli będzie również starała się nas pozbyć jak jej siostrzenica to obawiam się, że będę musiał ją odstrzelić.
Mechanika: Test spostrzegawczości - Bruno rozgląda się w poszukiwaniu jakichś dodatkowych mechanizmów mogących służyć do otwierania drzwi.
|
Lord_Wonski - 2017-05-23 17:44:54 |
Otto podszedł do Bruno i rzekł: - Zgadzam się w całej rozciągłości z Panem, mości Bruno. Ta stara księga co prawda nie jest moja, ale jest dziennikiem ludzi, którzy zostali przed nami złapani. To najemnicy, pewnie niemała grupka, a zostali doprowadzeni do takiegoż stanu, więc radzimy sobie całkiem dobrze z tego co widać - mrugnął w stronę Bruno. - Co do tekstu, to nic ciekawego, może przeczytam fragment: " Wszyscy jesteśmy wyczerpani… Dieter jest ranny i chory… wkrótce wrócimy na ziemie barona Heimllera… głupiec przy drodze… nieoczekiwana zapłata… wieczór, Światła się dopalają, nikt nie przychodzi gdy wołamy… Chłopaki myślą, że to pułapka." - Otto zamknął księgę.
- No, to dużo nie wnosi w naszą przygodę, aha! Dziennik spisał niejaki Artus, oby ziemia lekką mu była. Co zamierzamy? Zakładam że większość stworów jest zgładzona, lokaj unieszkodliwiony, pies czy co to było też już nam nie przeszkodzi, został nam tylko mag i możemy liczyć dzień za udany. Moim zdaniem nie powinniśmy mu pozwolić uciec, gdyż na pewno wróci do wabienia niewinnych ofiar, a ostatnie co bym chciał to przyczynić się do śmierci niewinnych osób, szczególnie po tym co zobaczyłem. Nie będę naciskać jeśli sądzicie Panowie inaczej, szczególnie że odnieśliśmy poważny uszczerbek na zdrowiu i sile bojowej, ale chciałbym, byśmy mieli to na uwadze.Co teraz radzicie, towarzyszu Bruno?
|
sunnyendrju - 2017-05-23 18:56:09 |
- Jedyna naszą ewentualną przewaga będzie zaskoczenie i nasza liczba - odpowiedziął Bruno - Dlatego proponuje najstarszą strategię na świecie: Na trzy, cztery wyskakujemy i nawalamy z karabinów ile fabryka dała. Są jakieś pytania?
|
Harold Z. - 2017-05-23 19:34:54 |
Ja mam jedno, nieco nieśmiałe. Jak stąd wyjdziemy? Tak, żeby się nie cofać? - rzekł krasnolud nieco zbity z tropu. Następnie zaczął się rozglądać po drugim pomieszczeniu, szukając ukrytych przejść.
Spostrzegawczość, próbuję znaleźć wyjście z tego jebodromu.
|
sunnyendrju - 2017-05-23 20:00:06 |
- Duchy twierdziły, że uszkodzenie naszego gospodarza unieszkodliwi stworzenia w lesie. To jest na tą chwilę jedyna informacja jaka mamy. - odpowiedział Bruno.
|
Borwol - 2017-05-23 20:49:04 |
Storren będą gdzieś w połowie pokoju, poczuł jak coś mokrego skapnęło na niego z góry. Który łachmyta na mnie splunął? zapytał po czym przystanął nasłuchując. Łańcuchy nad głowami przybyłych zaczęły pobrzękiwać wydobywając z siebie niemal muzyczny akord, jakby szarpnęło nimi nagłe poruszenie powietrza. Rozległo się plaśnięcie, gdy na ziemię spadła głowa ciągnąc za sobą długie, cienkie, czarne włosy. Oczy w głowie otworzyły się nagle i zaczęły szaleńczo obracać. Obok upadła ręka, potem druga, za nią noga, aż na oślizgłym stosie wylądował ponad tuzin części ciała. Stos uniósł się z przeraźliwym mlaskaniem i przeistoczył w niemal ludzką postać - zgarbiony, dyszący spazmatycznie koszmar złożony z porąbanych kawałków ciał. Jego liczne stopy tupały po podłodze, gdy potwór ruszył w stronę grupy, która instynktownie zaczęła się lekko wycofywać. Otta całkowicie zamurowało.
|
sunnyendrju - 2017-05-23 21:11:12 |
Bruno zaskoczony nagłym pojawieniem się bestii, instynktownie cofnął się o kilka kroków, po czym wymierzył rusznicę i oddał miażdżący strzał.
Mechanika: Wycelowanie (Precyzyjny strzał) +20US Test US na cygana Obrażenia z rusznicy k10+4 (druzgocący)
|
Borwol - 2017-05-23 21:19:44 |
Strzał pudłował robiąc jedynie wiele hałasu.
|
Szary - 2017-05-24 11:04:12 |
Dieter i Storren momentalnie spojrzeli po sobie. Kiwnęli głową i z przygotowaną bronią zaszarżowali.
Mechanika:
Storren: Szarża: akcja podwójna +10 WW Atak dwuręcznym kilofem: (test WW; test prosty +10 WW - atak w dwóch na jednego tabela 6-2) obrażenia K10(+3S?) broń druzgocząca,powolna.
Dieter: Szarża: akcja podwójna +10 WW Atak szpadą: (test WW; test prosty +10 WW - atak w dwóch na jednego tabela 6-2)bObrażenia K10-2(+3S); broń precyzyjna, szybka
W przypadku celnego ataku napastnika test parowani; broń parująca +10 do testu, wyważona brak kary do WW.
|
Borwol - 2017-05-24 12:09:35 |
Rozpoczęła się walka, w której chwilowo nikt nie był w stanie zyskać przewagi. Ani potwór ani bohaterowie nie byli w stanie trafić w cel.
|
sunnyendrju - 2017-05-24 13:25:35 |
Bruno widząc nacierających kompanów wydał z siebie okrzyk - Donna Mamma es mortadela! - odrzucił rusznicę, chwycił za topór i tarczę, po czym zaszarżował na przeciwnika wyprowadzając zabójczy cios.
Mechanika: Użycie Błyskawicznego Wyciągnięcia na tarczy i toporze (akcja natychmiastowa) Szarża +10WW Bonus do WW z walki typu gruppensex +10WW 1x atak toporem (test WW) Obrażenia k10+3 (+3S)
W przypadku celnego ataku mobka test parowania, tarcza jako eq parujący.
|
Borwol - 2017-05-24 15:04:28 |
Cios trafił, jednak nie wywarł na potworze najmniejszego wrażenia.
|
Szary - 2017-05-24 15:08:46 |
Post deklarujący akcję Dietera i Storren
Dieter i Storren kontynuują walkę w zwarciu.
Mechanika:
Storren: Szaleńczy atak: akcja podwójna +20 WW Atak dwuręcznym kilofem: (test WW; test łatwy +20 WW - atak w trzech na jednego tabela 6-2) obrażenia K10(+3S?) broń druzgocząca,powolna.
Dieter: Wycelowanie: akcja, +10 WW Atak szpadą: akcja (test WW; test łatwy +20 WW - atak w trzech na jednego tabela 6-2) Obrażenia K10-2(+3S); broń precyzyjna, szybka
W przypadku celnego ataku napastnika test parowani; broń parująca +10 do testu, wyważona brak kary do WW.
|
Borwol - 2017-05-24 15:40:30 |
krasnolud o włos chybił, jednak Dieter miał więcej szczęścia trafiając potwora i raniąc dość mocno, jednak ten ani myślał się zatrzymywać i zaatakował krasnoluda, raniąc go lekko w lewą rękę.
|
sunnyendrju - 2017-05-24 16:21:39 |
Bruno wyprowadził dwa szybkie cięcia toporem, osłaniając sie tarczą przed ewentualnymi ciosami przeciwnika.
Mechanika: Bonus do WW z walki typu gruppensex +10WW 2x atak toporem (test WW) Obrażenia k10+3 (+3S)
W przypadku celnego ataku mobka test parowania, tarcza jako eq parujący.
|
Szary - 2017-05-24 16:22:42 |
Post deklarujący akcję Dietera i Storren
Nic w przebiegu walki nie zmusza do drastycznych zmian taktyki, więc Dieter i Storren kontynuują potyczkę w zwarciu. Lekka rana w ramię nie powstrzymała krasnoluda, który dalej wyprowadza potężne ataki swoim kilofem. Dieter czeka na otarcie i wymierza kolejny cios gotowy do bloku, jeżeli zajdzie potrzeba.
Mechanika:
Storren: Szaleńczy atak: akcja podwójna +20 WW Atak dwuręcznym kilofem: (test WW; test łatwy +20 WW - atak w trzech na jednego tabela 6-2) obrażenia K10(+3S?) broń druzgocząca,powolna.
Dieter: Wycelowanie: akcja, +10 WW Atak szpadą: akcja (test WW; test łatwy +20 WW - atak w trzech na jednego tabela 6-2) Obrażenia K10-2(+3S); broń precyzyjna, szybka
W przypadku celnego ataku napastnika test parowani; broń parująca +10 do testu, wyważona brak kary do WW.
|
Borwol - 2017-05-24 19:33:30 |
Bruno trafił znów nie przebijając się przez ochronne warstwy przeciwnika, Dieter uzyskał ciut lepszy rezultat lekko go raniąc. Krasnolud zamachnął się potężnie kilofem wbijając go głęboko w bark bestii. Kiedy poczuł, że mocno chwycił, szarpnął gwałtownie rozrywając tors potwora, który opadł na ziemię i rozsypał się znów na stos bezwład ych części ciała.
|
sunnyendrju - 2017-05-24 19:40:06 |
- Niezły cios Storren - powiedział Bruno będąc pod dużym wrażeniem siły ciosu krasnoluda - Przypomnij mi proszę w przyszłości, żebym ciebie zbytnio nie denerwował. - dodał po chwili. - Co teraz drużyno? Ruszamy rozprawić się z gospodarzem?
|
Harold Z. - 2017-05-24 19:43:17 |
Storren splunął. Kolejne plugastwo, pfe. Dobra, czas na gospodarza. Chętnie przedstawię mu swój punkt widzenia na życie wieczne. - wypowiadając ostatnie zdanie machnął kilofem strząsając z niego krew. Chodźmy!
|
Szary - 2017-05-24 20:20:54 |
Dieter pokiwał głową na słowa kompanów - Nie mamy co zwlekać, bo nie wiadomo, czy zaraz kolejny maszkaron nasz nie powita. Trzeba stąd szybko wyjść. Możemy sprawdzić, czy ponowne użycie dźwigni zwolni zamek w drzwiach. Alternatywnie możemy użyć siły, wszak mamy naszą broń. Ja szybko zobaczę czy nic w drugiej sali się nie zmieniło, a wy zdecydujcie co z drzwiami - mi obojętnie. Następnie będziemy chyba zmuszeni pójść z Panienką Anyą stawić czoła jej ojcu - Panienka mówiła, że wie gdzie on jest. - tu Dieter skinął do niej głową. Następnie z wyciągniętą bronią ruszył do pokoju sprawdzając co jest za maszynerią. Przed wejście poprawił narzędzie, które ustawił w progu drzwi i ostrożnie przekroczył go. Następnie z odległości kilku metrów zajrzał co jest za maszynerią (jeżeli nic, to szybki powrót).
Mechanika: Czujność! nie wiadomo, czy zaraz znowu coś na głowę nam nie spadnie! Spostrzegawczość: nasłuchiwanie, zauważanie
|
Lord_Wonski - 2017-05-24 20:23:38 |
Otto otrząsnął się z szoku, zatrzymał trzęsące się kolana i pomacał się po udach i odetchnął z ulgą. - Suche.. - cicho szepnął, po czym się wyprostował i podszedł do towarzyszy, przyglądając się plugastwu. Skrzywił się. - Panowie, ja jestem zwykłym kupcem i nigdy nie spodziewałbym się zobaczyć takiego plugastwa, a myślałem że widziałem już wszystko. Brakuje tylko Łowców Czarownic tutaj tylko. - wzdrygnął się na samą myśl o nich.
- Chyba nie ma co czekać, bo znowu zacznie padać, chyba czas pożegnać się z gospodarzem i zakończyć naszą gościnę tutaj. - powiedział po czym spojrzał w górę, na sufit, jakby niebo miało im spaść na głowy.
- No cóż, ja mogę pomóc w przeszukaniu pomieszczeń, do tego się tylko nadaje najwidoczniej, także na wasze słowo, Panie Dieter, jestem gotów. Nie zwlekajmy. - po czym udał się za Diterem na przeszukanie pomieszczenia.
Testy: spostrzegawczość
sokoli wzrok - poziom podstawowy, 40% szans na przyswojenie sobie zaklęcia poziomu niższego od trzeciego spośród zaklęć rzucanych przez przeciwnika w czasie walki.
<while itemz =/ 0 If test Wycena => 2 sz , loot = 1 else loot = 0; itemz = x-1 end>
|
Borwol - 2017-05-25 07:10:22 |
Sprawdzenie dźwigni wykazało, że służyła ona jedynie do otwierania i zamykania klatek. Solidne drzwi, którymi bohaterowie weszli do sali były zamknięte na głucho i wyglądało na to, że ktoś zostawił w nich z drugiej strony przekręcony klucz. Dieter przeszukując nowe pomieszczenie odkrył małą wnękę, taką mniej więcej aby włożyć w nią rękę, która wyglądała, jakby kamień odpadł ze ściany.
|
sunnyendrju - 2017-05-25 11:48:06 |
Bruno bez wahania podszedł do otworu w ścianie i mruknął pod nosem - Raz chaośnikowi śmierć, co gorszego może jeszcze nas spotkać - po czym wsadził w dziurę rękę poszukując jakichś mechanizmów i dźwigni.
Mechanika: Przeszukiwanie?
|
Szary - 2017-05-25 11:54:24 |
Dieter wyraźnie zaciekawiony wnęką w ścianie, podszedł bliżej i zajrzał do środka z bezpiecznej odległości. Chwile później Bruno podszedł do otworu i bez większego namysłu włożył tam dłoń.
- Panie Bruno, mogliśmy chociaż sprawdzić co jest w środku. Nieszczęściem byłoby, zwłaszcza zważając na okoliczności, gdyby rozstał się Pan ze swoją ręką.
|
Lord_Wonski - 2017-05-25 14:38:37 |
Otto z zaciekawieniem patrzył jak Bruno bez namysłu wsadził swoją rękę, wielką jak bochen chleba, prosto w dziurę.
- Mógłbym powiedzieć, żeś Pan zachowujesz się lekkomyślnie, ale byłbym hipokrytą - wskazał na rękę obwiązaną szmatami.
|
sunnyendrju - 2017-05-25 18:05:52 |
Ha! - wykrzyknął Bruno przyciskając ukryty we wnęce przycisk - Sezamie otwórz się!
|
Borwol - 2017-05-26 07:45:41 |
Ściana na prawo zaczęła przesuwać się z głuchym łoskotem, odsłaniając długi, ciemny i oślizgły korytarz wiodący w dół. Z głębi dobiegał stłumiony dźwięk pędzącej wody.
|
sunnyendrju - 2017-05-26 07:53:15 |
Bruno trochę zawiedziony powiedział - No fajnie... Otworzyliśmy wejście techniczne do szamba... - pokręcił głową - To co drużyno ruszamy odzyskac książkę naszego dzielnego jednorekiego bandyty?
|
Harold Z. - 2017-05-26 08:04:23 |
Nie wygląda to na główne wyjście, ale nie mamy wyboru. Tylko ostrożnie, możemy trafić na jakąś pułapkę. Albo kolejnego, pfe, maszkarona. - odrzekł Storren. Chwycił mocniej swój kilof i ruszył naprzód.
Spostrzegawczość etc. Staram się wypatrzyć jakieś pułapki albo inne niezwykłe rzeczy.
|
sunnyendrju - 2017-05-26 08:36:47 |
- Stój Storren ten korytarz raczej nie będzie prowadzić do pokoju Ondurina, jest zbyt obskurny i na dodatek prowadzi zdecydowanie w dół. - Bruno złapał krasnoluda za ramię kiedy ten już wchodził w otwrta przejście. - Będziemy musieli zawrócić. Anyo znasz drogę do pokoju swojego ojca?
|
Borwol - 2017-05-26 09:22:34 |
Znam drogę, tylko szczerze nie wiem, czy uda nam się wrócić- te drzwi były chyba tak stworzone, żeby nic stąd nie uciekło
|
Lord_Wonski - 2017-05-26 10:50:32 |
Po chwili namysłu Otto odparł: - A gdyby tak... Z racji tego, iż mamy rannych,a o ile wiem to raczej okłady ze ścieków nie są najlepsze na krwawione rany. Po pierwsze, może niech ktoś zejdzie i zobaczy jak wygląda ten tunel na dole, wtedy zadecydujemy. Jeśli wygląda zbyt niebezpiecznie żeby przedostać się tam w grupie, możemy wysłać jednego lub dwóch z nas, może będą mogli otworzyć te drzwi z zewnątrz i wtedy pójdziemy do gospodarza? Nie jestem pewien czy to dobre rozwiązanie, ale może najpierw zajrzyjmy w dół. To chce iść na ochotnika? Aha, i nie radziłbym zapalać pochodni tam na dole, mój kuzyn pracował w ściekach, oby ziemia mu lekką była.
|
Szary - 2017-05-26 11:31:28 |
Dieter wysłuchał rozmowy i po namyśle podzielił się swoim zadaniem co do sytuacji:
-Zakładam, że od zewnątrz odwożenie drzwi może być podobnym problemem co z tej strony bez klucza. Nie ma też co zostawiać innych za sobą zwłaszcza, że nie wiemy, czy zaraz nie spadnie z sufitu kolejny potwór. Zostaje nam, albo szybko zabrać się za drzwi, albo zejść na dół. Schodzenie jeszcze głębiej oraz dźwięk pędzącej wody trochę mnie niepokoją, ale mieszka tu tylko kilka osób, więc raczej nie ma się co martwić o sam stan "ścieku" zwłaszcza, że woda tam nie stoi - może to być podziemna rzeka, więc w najlepszym wypadku znajdziemy wyjście z lasu - wątpię jednak, żebyśmy idąc tam wrócili na dworek. Co do drzwi, solidne są, zapewne też zrobione tak, aby zatrzymać bestie o dużej sile, ale niekoniecznie muszą być przygotowane na przestrzelenie zamka i ewentualnie kilka uderzeń kilofem dla dokończenia dzieła - jeżeli drzwi nie są z litego metalu, to z odrobiną wysiłku powinniśmy wyjść.
|
sunnyendrju - 2017-05-26 12:01:19 |
Bruno wysłuchał towarzyszy, podszedł do drzwi wejściowych i dokładnie je obejrzał pod kątem słabych punktów.
Mechanika: Test spostrzegawczości - ocena szans na wyważanie drzwi
|
Borwol - 2017-05-26 12:26:01 |
Drzwi stały dalej tak jak je zastał wcześniej - żelazne, ciężkie i solidne. Sama ich masa bardzo utrudniałaby ewentualne próby wyważenia.
|
Lord_Wonski - 2017-05-26 17:26:44 |
- Sprawdźmy po której stronie są zawiasy, może uda nam się je poluzować albo znaleźć jakiś sposób, żeby pokonać te cholerne drzwi.
|
Borwol - 2017-05-26 18:07:50 |
Jakie zawiasy? Spytała Anya.słyszycie to?- zza drzwi zaczęły dobiegać bardzo stłumione odgłosy przypominające tupot wielu stóp, drapanie i bliżej nieokreślone charczenie. Coś zaczęło dobijać się do drzwi z drugiej strony
|
Lord_Wonski - 2017-05-26 18:29:51 |
Otto z uśmiechem podszedł do grupy. - No to teraz mamy teoretycznie wybór: czekamy aż potwory się przebiją przez drzwi, załatwiacie je Panowie i idziemy do gospodarza, albo idziemy tunelem i liczymy na szczęście. Pytanie jest czy Panowie czują się na siłach, bo ja i kontuzjowany krasnolud mamy dość małe możliwości bojowe. To co robimy?
|
Borwol - 2017-05-26 18:47:45 |
Za drzwiami robiło się coraz głośniej.
|
sunnyendrju - 2017-05-26 21:18:42 |
Bruno słysząc odgłosy, dobiegające zza drzwi natychmiast cofnął się o kilka kroków i powiedział - Za marmurowy blok! Przygotujmy się na kolejną walkę! - Bruno szybko podbiegł po odrzuconą wcześniej rusznicę, przeładował ją i gotowy do strzału ustawił się za marmurowym blokiem po drugiej stronie od drzwi wejściowych do pomieszczenia.
Mechanika: Błyskawiczne przeładowanie Precyzyjny strzał +20US (wycelowanie)
|
Szary - 2017-05-27 19:01:46 |
Dieter poszedł razem z Bruno, ale zatrzymał się w progu i obserwował sytuację. Kiedy żołnierz sprawdzał drzwi, muzy kiwnął głową do krasnoluda, aby ten podszedł do niego.
- Sprawdźmy po której stronie są zawiasy, może uda nam się je poluzować albo znaleźć jakiś sposób, żeby pokonać te cholerne drzwi.
-Jakie zawiasy? Słyszycie to?
Dieter słysząc odgłosy szybko wtrącił się do rozmowy.
- Drzwi są takie żelazne, ciężkie i solidne - na nic im ich liczba, jeżeli nie mają "klucza", ale niech będzie - powiedział muzyk ironicznie (uwagą to 100% meata gameingu) - Bruno bierz Anye i wracajcie do tego pokoju, przy stole jest za szeroko - oblezą nas jak muchy - weźmiemy ich w drzwiach. Storren pomóż mi przewrócić kredens (z obrazka wynika, że ma ~1m szerokości więc powinien być idealny; dodatkowo same drzwi są dość wąskie), to ich wyhamuje w progu.
Mechanika: Akcja raczej w pośpiechu, chociaż o ile nie usłyszę klucza w zamku to szanse zombie na przedrapanie się przez żelazne drzwi traktuje jako małe. Następnie przygotowanie się w progu na dalszy rozwój wydarzeń.
|
Borwol - 2017-05-27 20:36:24 |
Jefce chfilę panie. Fmalkula fłamała kluf f famku- zza drzwi dało się słyszeć znajomy głos
|
Lord_Wonski - 2017-05-27 23:16:15 |
Otto po usłyszeniu znajomego głosu lokaja postanowił ustawić się w tylnej linii drużyny, by mieć dobry widok i drogę do tajnego zejścia do rzekomych ścieków.
- Panowie, jeśli to będzie dla was za dużo, to proszę się nie bać, taktyczny odwrót to nie grzech. Panie Dieter, ma Pan dalej mój łuk i strzały, radzę je przygotować. My z resztą staniemy z tyłu, jak coś trzeba zrobić to niech Panowie mówią, byle szybko. - po czym Otto sprawdził, czy sztylet łatwo wychodzi zza pasa i ustawił się z tyłu razem ze Storrenem i Anyą.
|
sunnyendrju - 2017-05-27 23:22:49 |
Bruno tylko sapnął pod nosem - Lothar... Jak to możliwe, że już jest na nogach... - pokręcił głową z niedowierzaniem, po czym po cichu dodał - Panowie będziemy mieli około 3 przeciwników: Lothar, stary Ondurin i najprawdopodobniej jego syn. Jak tylko przekroczą próg walimy z dystansu ze wszystkiego co mamy, o informacje będziemy martwić się później. Storren, Otto jeżeli dojdzie do zwarcia to jesteście naszym wsparciem. Dieter będziemy atakować zza tego marmurowego podestu, da to nam pewną osłonę przed ewentualnym kontratakiem, reszta niech przyczai się w drugim pomieszczeniu. - machnął ręką w stronę Dietera, odpinając od plecaka w pośpiechu i opierając o marmurowy blok topór i tarczę.
Mechanika: Topór i tarcza pod ręką Przeładowana rusznica w rękach Precyzyjny strzał +20US (wycelowanie) - Bruno celuje w stronę drzwi
|
Borwol - 2017-05-28 01:20:34 |
-Juf panie - odsuń się i puść naszych przyjaciół przodem Dało się słyszeć zgrzyt przekręcanego zamka, chwilę ciszy, a potem drzwi otworzyły się i zaczęło się przez nie wlewać co najmniej pół tuzina maszkar podobnych do tych, które zamieszkiwały ten loch. Bruno odruchowo wystrzelił pozbawiając jedną z bestii pół barku - padła bez ruchu na kamienie. Na widok bestii Otto bez słowa zaczął pędzić w stronę zejścia w dół. Niewiele myśląc, Anya zrobiła to samo - Uciekajcie, jeśli wam życie miłe!
|
sunnyendrju - 2017-05-28 14:27:21 |
Bruno widząc wlewająca się do pomieszczenia rzekę przeciwników, oddał strzał w pierwszego stwora natychmiast pozbawiając go życia. Zebrał szybko rozłożony ekwipunek i popędził za Ottem ku otworzonemu w ścianie wejściu. - Storren, Dieter, jest ich za dużo, bierzcie nogi za pas! - krzyknał w biegu.
|
Harold Z. - 2017-05-29 06:42:00 |
Nie mamy szans! Chodu! - wrzasnął krasnolud. W samą porę, ponieważ chwilę później krzyki towarzyszy zagłuszył huk rusznicy Bruna. Ponieważ było pewne, że stwory ruszą korytarzem za nimi, starał się biec z tyłu pochodu, by osłaniać kompanów.
|
sunnyendrju - 2017-05-29 10:37:21 |
Bruno po dobiegnięciu do otwartego przejścia natychmiast się odwrócił i osłaniał uciekających towarzyszy. - Wbiegać! Osłaniam was! - krzyknął do drużyny.
Mechanika: Błyskawiczne przeładowanie Precyzyjny strzał +20US (wycelowanie)
Bruno czeka na pierwszego przeciwnika w pogoni i oddaje strzał
|
Szary - 2017-05-29 11:53:13 |
Dieter niezadowolony z obrotu wydarzeń ucieka za kompanami.
|
Borwol - 2017-06-01 09:39:55 |
Storren ruszał się jak szybko mógł, jednak potwory już go doganiały . Bruno starał się go osłaniać, jednak strzał chybił a potwory i tak zdawały się nie zwracać uwagi na jakiekolwiek zagrożenie. Dieter dobiegł zaraz za próg korytarza, a Otto z Anyą już w nim zniknęli. Przy wejściu do pierwszego pomieszczenia stanął Ondurin dobrze osłonięty kolejna falą potworów. Powietrze wokół niego nabrało delikatnie fioletowego odcienia. Coś na granicy świadomości bohaterów zaczęło trzeszczeć, choć trudno było powiedzieć jaki zmysł odbierał ten przekaz.
|
sunnyendrju - 2017-06-01 11:54:10 |
Bruno widząc ciągle wlewające się hordy potworów postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Licząc na to że fortuna się w końcu uśmiechnie po wielu niepowodzenich tego dnia, błyskawicznie przeładował rusznicę, zgrał instrumenty celownicze mierząc do Ondurina i klnąc siarczyście oddał strzał.
Mechanika: Błyskawiczne przeładowanie Precyzyjny strzał +20US (wycelowanie) Test US na nerkomantę Obrażenia z rusznicy k10+4 (druzgocący)
Wykorzystanie wszystkich dostepnych PSów na test US/obrażenia/cokolwiek co może pomóc. Borro dopasuj to o ile wyciśniesz cokolwiek z tego.
|
Szary - 2017-06-04 10:03:39 |
- Tu jest za szeroko! Oblezą nas, już do środka! - Dieter oddał strzał w stronę pierwszego potwora doganiającego krasnoluda, po czym wszedł w głąb korytarza.
Mechanika: Test US, obrażenia K10+3 Ruch wgłąb korytarza
|
Harold Z. - 2017-06-05 06:52:10 |
Storren instynktownie uchylił się słysząc świst strzały, po czym pobiegł ile sił w kierunku wskazanym przez Dietera.
|
Borwol - 2017-06-05 11:51:40 |
Bruno trafił gdzieś w tłum nie czyniąc nikomu poważnej szkody, Dieter strzelił w potwora, który właśnie miał zamknąć paszczę na biegnącym co sił w płucach krasnoludzie, dając Storrenowi jeszcze chwilę czasu. Magia Ondurina zogniskowała się i Bruno poczuł jak ugina się pod nim noga, tylko cudem na nią nie upadł, jednak przerażony zdawał sobie sprawę z tego, że stracił nad nią władzę. Dieter wpadł do wąskiego korytarza, który okazał się być półką skalną prowadząca dość stromo w dół do jaskini przeciętej w dole znikającą z obu stron w skale rzeką. Z miejsca w którym stał dałoby radę wskoczyć prosto do rzeki z wysokości około 10 metrów. Na dole przy wodzie, przy końcu ścieżki stał Otto z Anyą. W środku panował straszny smród. Ciężko było cokolwiek widzieć, ale na wodzie coś się unosiło. Storren dobiegł na wysokość drzwi dalej z dyszącymi w kark bestiami. Bruno wrzeszcząc przerażony zniknął przykryty kłębiącymi się nad nim bestiami.
|
sunnyendrju - 2017-06-05 12:08:23 |
Bruno starając się wyrwać rekę z kłębowiska ciał, wsadził rękę w otwór z ukrytym przyciskiem i wcisnął go ponownie krzycząc do biegnących towarzyszy - Uciekajcie głupcy! - po czym spojrzał lekko oszalały wzrokiem na monstra go atakujące i rzucił się na nie w szleńczym ataku wywijając toporem. - Nie przejdziecie! Nie przejdziecie choćbym szczezł!
Mechanika: Wyrwanie łapska i zamknięcie za drużyną otworu. Topór w łapę z błyskawicznego wyciągnięcia. Siekanie potworów do marnego końca w trybie szaleńczego ataku (+20WW). Obrażenia k10+3, ale raczej dużo mi to nie da.
|
Borwol - 2017-06-05 12:16:21 |
drzwi powoli zaczęły zamykać się z powrotem. Bohaterowie nie widzieli jak Bruno powala jedną z bestii ciosem kolby, po czym zacisnęły się na nim szczęki kilku kolejnych potworów. Stracił przytomność.
|
Harold Z. - 2017-06-05 12:47:28 |
Nie dostaniecie mnie, plugawcy! - ryknął krasnolud. Przyśpieszając jeszcze bardziej odbił się od ziemi i skoczył w kierunku rzeki. Krasnoludem się nie rzucaaaaaaaaaaa! - z tym krzykiem postawił wszystko na jedną kartę. Albo uda mu się skoczyć, albo skończy tak, jak Bruno.
|
Szary - 2017-06-05 17:16:04 |
Dieter widząc jak dwójka stoi nieruchomo nad wodą krzyknął biegnąć w ich stronę - Na co czekacie?! Cofnąć się już nie mamy gdzie!. - licząc, że wrócą do zmysłów. Chwilę po tym usłyszał jak krasnolud wskoczył do wody, niestety Bruno z nim nie było. Zbliżając się do pary, muzyk spojrzał jeszcze raz na rzekę i po jaskini, gotowy do oddania skoku, jeżeli będzie musiał, choć wolałby wpierw upewnić się co z Ottem i Anyą.
|
Lord_Wonski - 2017-06-06 11:29:55 |
Ciemność, a pośród niej tylko czyiś oddech, nerwowy, szybki, płytki. - Kto tak dyszy? - pomyślał Otto, po czym zdał sobie sprawę, że to on tak sapie. Rzemieślnik rozglądał się zdezorientowany po miejscu, jakby do tej pory nie patrzył że biegł. Ba, nie wiedział nawet, że biegnie. Powoli wracały do niego strzępki świadomości, odzyskiwał kontrolę nad sobą i panował powoli nad instynktami przetrwania, które doprowadziły go do tego miejsca. Strach i chęć życia nie opuszczały Otta, a wręcz były wzbudzane na nowo przez to, co widział wokół. Krata zatrzymująca ludzkie szczątki, ściek perwersyjnego maga przyprawiał Otto o dreszcze.
- Na co czekacie?! Cofnąć się już nie mamy gdzie!. - Okrzyk Ditera wyrwał Otto z paraliżu i cała sytuacja kliknęła jak brakujący element układanki. Otto był znowu w pełni władz umysłowych.
- Uważajcie, to co widzicie w rzece to kości i inne resztki po eksperymentach tego przeklętego maga! - krzyknął w stronę Ditera.
- W jednym ujściu jest krata, nie mamy czasu i nie damy rady jej wyrwać, uciekajmy w drugie ujście! - krzyknął i rzucił jeszcze ostatni raz w stronę kraty, by upewnić się że nie przegapił wyjścia z tych przeklętych ścieków.
- Chodzmy, panienko - rzekł do Anyi i ruszył.
Testy: -sprawdzenie czy krata nie jest Borrołapką i nie ma klamki ;p - spostrzegawczość, wycena i wszystko na kratę, żeby potem nie było "oo, była łatwa do wyważenia, ale nie, piszcie nowe postacie"
|
Borwol - 2017-06-06 12:58:03 |
Storren wylądował w zimnej wodzie i prąd natychmiast zniósł go w drugą stronę prosto na kratę, na której zatrzymały się również części ciał różnych istot w różnym stanie rozkładu. Woda w tym miejscu sprawiała wrażenie mętnej i śmierdziała zgnilizną. Storren szybko wypluł wodę, która wleciała mu do ust i po kracie przeciągnął się na brzeg po drugiej stronie względem pozostałej trójki. Naprzeciw niego widać było korytarz i mocniej dało się poczuć ciąg powietrza z jego strony. Drzwi na górze już się zamknęły, jednak cztery bestie zdołały się przedrzeć i biegły teraz w dół w stronę Dietera i pozostałych. Ci chcieli sprawdzić wpływ strumienia, jednak woda wypływała ze skały dość silnym strumieniem i nie dało się przejść w żaden sposób nad nią.
|
Szary - 2017-06-06 13:13:41 |
Dieter na słowa Otta odparł - Już większe szanse mamy z kratą niż z przepłynięciem rzeki pod prąd! Nie ma czasu! Dieter widząc, że słowami nie doda otuchy kompanom, postanowił przykładem ich zmotywować. Nie tracąc prędkości wyskoczył do wody w stronę krasnoluda, który jakoś tą kąpiel przeżył i zaczął właśnie wychodzić na brzeg z drugiej strony.
|
Lord_Wonski - 2017-06-06 18:52:55 |
Otto wraz z Anyą podążyli w stronę Dietera.
|
Harold Z. - 2017-06-07 06:53:07 |
Przeciągnijcie się po kracie na ten brzeg! Tu jest korytarz! - krzyknął krasnolud. -Szybko, zanim dopadną nas te plugawe stwory!. Storren zważył w dłoniach kilof. Starał się obserwować sytuację. Jeśli kompani potrzebowaliby pomocy ze sforsowaniem rzeki, ruszyłby im na pomoc. Z drugiej strony obserwował pochód mutantów, żeby nie dać się zaskoczyć. Najwyraźniej w świecie po Burzy Chaosu nic już nie przychodzi łatwo. - splunął.
|
Borwol - 2017-06-07 07:55:02 |
Dieter, Anya i Otto wskoczyli do wody odpychając od siebie przyciśnięte do kraty szczątki i starając nie opić cuchnącą wodą. Dieter bez większych problemów dotarł na brzeg i pomógł pozostałym, którym szło gorzej, bo płynąca woda znacznie utrudniała im poruszanie się. Kiedy wszyscy dotarli na drugi brzeg, potwory zbliżały się już do rzeki.
|
Harold Z. - 2017-06-09 06:25:34 |
Uciekajmy stąd! Tym korytarzem! - krzyknął krasnolud, po czym puścił się w bieg.
|
Szary - 2017-06-09 21:04:33 |
Dieter mrużąc oczy starał się odzyskać ostrość wzroku po kąpieli - wspomnienia o niej z pewnością będą muzyka jeszcze dręczyć, ale to nie był czas na użalanie się nad sobą. Szybko doszedł do siebie i pomógł wyjść z wody kompanom. Następnie starał się ocenić sytuację, ale szybki zryw krasnoluda nie dał mu na to wiele czasu.
- Miejmy nadzieje, że nieumarli nie są pływakami, bo oddajemy dobre miejsce... -powiedział - Wy szybko za krasnoludem, ja was osłaniam. - Dieter skinął głową na dwójkę. Następnie spojrzał licząc, że potwory zaczną się topić i zaraz w pośpiechu pobiegł za resztą.
Właściwie naszła mnie myśl, jeżeli potwory nie szykują się do kąpieli, bo już są przy brzegu, to nie czekam aż się doczłapią i biegnę za resztą.
|
Lord_Wonski - 2017-06-10 12:51:45 |
Diter pomógł wyciągnąć Otto i Anyę z wody, za co rzemieślnik był bardzo wdzięczny. - Jestem bardzo wdzięczny za pomoc, Panie Dieter - rzekł Otto, po czym udał się za krzyczącym krasnoludem, nawet nie starając się oglądać za siebie.
|
Borwol - 2017-06-10 19:15:37 |
Trzy z biegnących potworów zostały przyciśnięte do kraty przez płynącą wodę i nie mogły się wydostać. Ostatni z nich przeciskając się między towarzyszami dotarł na drugi brzeg, jednak nikogo już tam nie znalazł. Niepewnie ruszył korytarzem w górę, skąd słyszał głos biegnących ludzi.
Po kilkunastu minutach biegnący ludzie i krasnolud dobiegli do ujścia korytarza ukrytego w gęstych zaroślach. Wyjście znajdowało się już za nawiedzonym lasem i wychodziło na połać ponurego wrzosowiska, którego monotonię przerywały jedynie wystające gdzieniegdzie pojedyncze skały różnej wielkości. Surowy wiatr wiał nad okolicą smagając ostatnie skupiska martwych drzew i zastałe bajora. słyszycie to? - zapytał Dieter, gdy drużyna zaczęła przemieszczać się w stronę odległego o kilkaset metrów kolejnego skupiska drzew. Nad uciekinierami coraz głośniejszy stawał się głęboki, rytmiczny dźwięk przypominający trzepot wielkich skrzydeł.
|
Harold Z. - 2017-06-13 06:43:50 |
Krasnolud z ulgą wciągnął nosem świeże powietrze. Nie wiedział, ile dokładnie spędzili czasu w ponurej rezydencji, ale wydawało mu się to wiecznością. Nagle jednak przystanął zaniepokojony. Pssst! Słyszycie to? - powiedział w kierunku towarzyszy. Po chwili uśmiech zniknął z jego twarzy. Cholera! Nie wiem, co się do nas zbliża, ale nie chcę się o tym przekonać będąc odsłoniętym na środku polany! Do drzew! - krzyknął, po czym pobiegł w kierunku skupiska drzew, które wyłoniło się przed nimi.
|
Szary - 2017-06-13 19:50:57 |
- Na wrzosowisku będziemy odsłonięci - bądźcie ostrożni przyjaciele nie wiemy, co jest źródłem tego hałasu. Starajcie się trzymać możliwie blisko skał i uważajcie, żeby nie wejść za głęboko w to bajoro - powiedział Dieter patrząc w niebo. Idźcie przodem, będę was osłaniał - muzyk wyciąga łuk i podąża za resztą bacznie rozglądając się po otoczeniu i nasłuchując.
Mechanika: Dieter stara się nie tracić czujności; nasłuchiwanie, zauważanie.
|
Lord_Wonski - 2017-06-14 08:19:08 |
Otto po wysłuchaniu rady Ditera skinął głową i rzekł: - Dobrze, w takim razie ja pójdę przodem, a panienka niech idzie zaraz za mną.
|
Borwol - 2017-06-14 17:41:15 |
Dźwięk wyraźnie zaczął się zbliżać. Można też było w końcu określić położenie jego źródła coś dużego leciało od strony Dworu Vonreuter. Krasnolud biegł przed siebie najszybciej jak mógł, nie wiedział jednak czy zdąży dotrzeć do drzew. Reszta zwolniła cały czas chowając się za naturalnymi osłonami słysząc coraz wyraźniej zbliżanie sie potencjalnego niebezpieczeństwa.
|
Szary - 2017-06-19 21:39:51 |
Dieter nadal trzyma się planu. Z przygotowanym łukiem przemyka między skałami osłaniając tyły biegnących kompanów. Rozgląda się po okolicy wybierając najlepszą jego zdaniem trasę. Ze szczególną uwagą stara się śledzić nadchodzące źródło dźwięku - nasłuchuje i co jakiś czas zerka w jego stronę.
|
Borwol - 2017-06-20 08:18:18 |
Potężna czarna sylwetka drapieżnego ptaka macha niezgrabnie skrzydłami nad waszymi głowami i zostawiając z przodu jedynie biegnącego krasnoluda ląduje na ziemi. Wszystkich owiał smród rozkładającego się mięsa - łatwo się domyśleć że to musi być kolejny eksperyment Ondurina - wielki nieumarły ścierwnik. Ptaszysko dostrzegło prawdopodobnie Anyę ukrywającą się za kamieniami i wrzasnęło przeraźliwie, jednak natychmiast ktoś ściągnął jego wodze koncentrując wzrok na biegnącym Storrenie. Na grzbiecie potwora siedział Sothelin Vonreuter, odziany w pełną płytową zbroję z czarnego żelaza. W jednej ręce trzymał kopię, a w drugiej tarczę. Jestem pierworodnym synem mego ojca! - starał się przekrzyczeć porywisty wiatr i łopotanie skrzydeł swojego wierzchowca - zatem na mnie spada obowiązek pomszczenia zniewagi, jaką nam wyrządziliście! Obraziliście moją rodzinę i złamaliście panujące w niej prawa! Wasze żywota nalezą do mojego ojca, a ja zabiorę je dla niego! Zacznę od ciebie karle, a potem znajdę resztę Sothelin zasunął przyłbicę i przy potężnym łopocie skrzydeł ptaszyska zaszarżował.
|
Harold Z. - 2017-06-20 10:16:08 |
Storren zerknął za siebie przerażony. Wiedząc, że nie ma szans w bezpośrednim starciu z takim przeciwnikiem, zaczął pędzić jeszcze szybciej w kierunku lasu. Być może uda mu się ściągnąć uwagę bestii i dosiadającego jej jeźdźca na tyle długo, aż jego towarzysze przyjdą mu z pomocą.
|
Borwol - 2017-06-20 12:08:13 |
Storren poczuł jak kopia Sothelina rozrywa mu prawą nogę przy udzie, jednak adrenalina pozwalała mu dalej pędzić. Ostry dziób ścierwnika kłapnął nad nim o włos mijając głowę. Bestia po chwili znów kołowała, aby przystąpić do ponownego ataku.
|
Lord_Wonski - 2017-06-21 15:56:48 |
Otto nie mógł patrzeć jak jego krasnoludzki towarzysz jest rozszarpywany przez wrogiego oprawcę. Całe jestestwo rzemieślnika zdawało się krzyczeć, nie zgadzać się z tym, co dokonuje się przed jego oczami. Rzemieślnik, nie mogąc dłużej wytrzymać tego drastycznego obrazu, zebrał się w sobie i... odwrócił wzrok.
Przerażony z głową spuszczoną w dół nasłuchiwał z ukrycia dalszy przebieg polnej bitwy.
Testy: spostrzegawczość - jaki to wrzask, po dwóch nutkach
|
Szary - 2017-06-21 21:05:50 |
- Zaraza, sami idioci - powiedział Dieter do siebie widząc jak krasnolud ucieka w popłochu trzymając kiecę w obu dłoniach coby biec szybciej - Jak tu ratować kmiota jak ten bez wahania zostawia kompanów i kobiety w tyle - cóż obyczaj zabrania, abym dał się przyćmić odwadze jakiegoś żołdaka z Hochlandu, a tym bardziej niedopuszczalne jest, abym stanął przed dziadkiem jako tchórz...
Kiedy krasnolud dziobany był po łydkach jak panienka z miasta, którą goni kogut, a kupiec postanowił zostać strusiem, Dieter był w trakcie niezbędnej modlitwy.
"Namaszczam się krwią Ulryka na znak, że nie będę bał się krwawić. Przysięgam swoją ofiarę w imieniu Ulryka na znak, że nie będę się bał cierpieć. Oddaje się Ulrykowi na znak, że nie będę bał się śmierci."
Następnie po skończeniu wybiegł zza skały oddał strzał w stronę napastnika i pobiegł w stronę najwyższej skały przed sobą.
Mechanika: Feels like I'm knockin' on heaven's door
|
Borwol - 2017-06-22 11:43:58 |
Kopia Sothelina znów sięgnęła krasnoluda trafiając prosto w korpus i rozrywając na plecach kolejną krwawiącą ranę. Storren zgubił na chwilę oddech jednak nadal wytrwale biegł przed siebie zdając sobie sprawę, że następne chwile mogą być jego ostatnimi. Strzała Dietera minęła ścierwnika kiedy ten wznosił się po udanej szarży i nie umknęło to uwagi jeźdźca, który jednak nie dostrzegł skąd nadleciała Znajdę was wszystkich! Poczekajcie tylko na swoją kolej! wykrzyknął przygotowując się do kolejnego ataku
|
Harold Z. - 2017-06-23 07:01:58 |
Uderzenie w plecy prawie całkowicie pozbawiło krasnoluda tchu. Płuca parzyły go, a nogi wydawały się jak z waty. Las wciąż nie był w jego zasięgu. Nie dam rady uciec. Trudno. Mam tylko nadzieję, że zaznam spokoju, mimo że nie wykonałem powierzonego mi zadania. - rzekł do siebie Storren. Następnie obrócił się, chwycił w dwie ręce kilof i z wyzywającym uśmiechem spojrzał śmierci prosto w oczy.
Mechanika: W tej rundzie pełna obrona. Jeśli opóźnieni w ruchu (i nie tylko) El Derpinhos ograniczą się ponownie do odwracania wzroku, to przechodzę do ataku z melodią "Goodbye horses" na ustach. Ewentualnie mogę też zaśpiewać "MG lama sabachtani" ("MG, czemuś mnie opuścił", w wolnym tłumaczeniu).
|
Borwol - 2017-06-23 23:20:05 |
Potwór zapikował w dół do ataku, jednak nie spodziewając się takiego manewru ze strony krasnoluda, przeleciał nad nim, zawahał się i twardo wylądował na ziemi. Sothelin przyjrzał się uważnie swojej niedoszłej ofierze, pokiwał głową z uznaniem i odrzucając kopię zeskoczył ze swojego wierzchowca. szukaj! rzucił w jego stronę gdy ten zaczął wzbijać się w powietrze. Potrafię uszanować to, że nie chcesz zginąć jak ofiara krasnoludzie. Pozwolę Ci uderzyć jako pierwszemu Sothelin wyciągnął miecz przygotowując się na przyjęcie na siebie ciosu.
|
Szary - 2017-06-24 18:44:09 |
Ostatni manewr Dieter nie przyniósł zamierzonego rezultatu. Widocznie jego zabrudzone ubranie w połączeniu z nocą stanowiły za dobry kamuflaż. Kiedy Sothelin szykował się do wyprowadzenia kolejnej szarży, muzyk uznał, że nie ma czasu do stracenia i natychmiast ruszył ile sił w nogach, aby skrócić dystans do Krasnoluda, który ewidentnie miewał się już lepiej.
Ku zdziwieniu Sothelina, krasnolud zebrał się w sobie, powstrzymał od ucieczki i postanawiając stanąć przeciwko plugawej abominacji chaosu nieudolnie ukrytej w skórze źle wychowanego wypłosza-ćwierć-szlachcica. Storren majestatycznie przyjął pozycję obronną, w której wydawał się być nie do poruszenia niczym skąpane słońcem góry południa. Blask odwagi musiał najwidoczniej otumanić niewydarzonego woja chaosu, gdyż ten powstrzymał swoją szarże i zmuszony był do twardego lądowania. Próbując zachować resztki twarzy wybełkotał coś bez ładu i składu w stronę krasnoluda, lecz nie wywarły one najmniejszego wrażenia na tak doświadczonym wojowniku, który z politowaniem poprawił swój gęsty kasztanowy wąs. Pyszny młodzieniec z mchem pod nosem w złości odwołał bestię, która pokracznie wzbiła się w powietrze, po czym momentalnie poszybowała w jej stronę strzała. - Szukaj?! - grobową ciszę przerwał melodyjny głos muzyka Dietera - Chaos już dawno zmącił ci w głowie i najwidoczniej przytępił również zmysły - tu nikt się nie chowa. Ten wypaczony lunatyk nie miał więcej żelastwa, żeby Cię w nie zakuć? Widzę, że pas przewodnika dostałeś, więc pewnie kanapki na drogę też masz. Oszczędź sobie wstydu i zmyj swoją śmiercią choć część hańby swojego ćwierć-szlacheckiego rodu. Werbalne baty jakie niewydarzony mruk otrzymał były tak siarczyste, że płaty skóry same zeszły mu z pleców.
Dieter wtenczas pobiegł za kolejną osłonę, żeby zbliżyć się w stronę krasnoluda.
|
Lord_Wonski - 2017-06-26 20:57:06 |
Serce słysząc słowa Dietera wychodzącego z ich ukrycia prawie zatrzymało się na parę dobrych sekund. Nie mogąc dłużej ukrywać, że ich kryjówka, w której się ukrywali do tej pory przed wywerną i młodym paniczem, nie nadaje się do dalszego ukrywania i muszą skryć się gdzie indziej. - Anyo, musimy się skryć gdzie indziej - słusznie zauważył Otto. - Nie ma co dłużej ukrywać, że nasza kryjówka, w której ukrywaliśmy się do tej pory przed wywerną i młodym, tfu, paniczem, nie nadaje się do dalszego ukrywania - dodał szybko szepcząc. - Na mój znak, przy najbliższej okazji, jak tylko wywerna zajmie się nimi, uciekajmy, ale nie wprost do lasu, tylko za najbliższą osłonę. W ten sposób nie będziemy ruchomymi celami dla twego plugawego brata.
Testy: użycie atutu kupieckiej lojalności dla akcji porzucenia kompanów - akcja darmowa wycena - na okazję do ucieczki
|
Borwol - 2017-06-27 09:03:32 |
A może postaram się mu przemówić do rozsądku? szepnęła Anya Może mnie posłucha?
Atakuj krasnoludzie! Ryknął Sothelin Na co czekasz? Drugiej szansy nie będzie! Wskazał mieczem w stronę chowającego się Dietera Twoje tanie obelgi mnie nie wzruszą grajku! Ty będziesz następny!
|
Harold Z. - 2017-06-28 06:59:17 |
Storren zmrużył lekko oczy. Nie czuł już strachu, jego miejsce zajęło rytmiczne pulsowanie krwi wypełnionej adrenaliną. Zapraszam więc do tańca, pokrzywniku. - odrzekł, dodając jeszcze krasnoludzkie przekleństwo, sugerujące, że matka Sothelina posiadała narządy rodne zdolne zaspokoić za jednym razem całą kompanię orków.
Pełna obrona w WW, w następnej turze prawdopodobnie przejdę do ataku, ale zobaczymy, jak się rozwinie sytuacja.
|
Borwol - 2017-06-28 08:11:59 |
Przed czym się bronisz ozdobo ogrodowa? Pierwszy cios należy do ciebie... Chcesz zrezygnować z tej łaski? Czekam
|
Lord_Wonski - 2017-06-28 10:37:45 |
A może postaram się mu przemówić do rozsądku? szepnęła Anya. Może mnie posłucha?
-Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że cokolwiek przemówi mu do rozumu w tej chwili. Niestety obawiam się, że tylko śmierć będzie w stanie wyrwać go z objęć obłędu, który spowodował jego ojciec. Nie wiem czy moi kompani będą w stanie go wyzwolić od szaleństwa zanim on pozbawi nas życia. Obawiam się też że nie będziemy w stanie panienki obronić. - szeptał Otto szybko do Anyi. - Może powinna panienka chociaż wziąć mój sztylet, na wypadek jakby brat próbował zrobić jej krzywdę? Mi się już raczej nie przyda, nawet nie mam go jak używać przez złamaną rękę.
testy: ogłada chyba? - przekonanie Anyi że zabicie brata to jedyna możliwość i nakłonienie jej do próby bratobójstwa desperacja - +200 do wszystkich testów
|
Harold Z. - 2017-07-06 07:01:24 |
Cóż to? Czyżby pierworodnemu Vonreuterów zabrakło animuszu by skończyć raz zaczęte sprawy? A może powód jest taki, że to zawsze Gustav był faworytem wśród męskich potomków rodu? - odrzekł złośliwie Storren. Czekał na reakcję przeciwnika. Sprowokowany będzie łatwiejszym celem.
|
Szary - 2017-07-17 00:59:10 |
(Zakładam, że skoro po deklaracji z ostatniego posta nic nie odgryzło mi nogi, to znaczy, że dobiegłem do jakieś skały bliżej krasnoluda)
Dieter dobiegając do kolejnej skały ocenił ile mu jeszcze brakuje do krasnoluda.
Tanie? Nie słyszałeś stwierdzenia, że prawda jest na wagę złota? Przejrzyj na oczy i zaniechaj tej farsy! Twój ojciec to szaleniec zaślepiony magią, a Ty jesteś nikim więcej jak jego pionkiem. Twój brat był po stokroć większym mężczyzną niż Ty, a Twoja siostra ma więcej godności i odwagi niż Ty kiedykolwiek będziesz. Wstydź się przed nią i wstydź się przed swoimi przodkami!
Po tych słowach Dieter rozgląda się i przygotowuje do kolejnego biegu (Zakładam, że do Krasia dzieli mnie jeszcze spory kawałek, ale inaczej nie zetnę dystansu; rezygnuje ze strzelania i wszystko idzie w nogi. Kolejne skały i oby nic mnie nie zjadło. Może słowa będą miały jakiś efekt na Sothelina i da to trochę czasu, albo chociaż zdejmie to trochę uwagi z krasia 0 HP)
|
Borwol - 2017-08-03 10:32:21 |
Sothelin zamachnął się na krasnoluda jednak ten był przygotowany i zbył cios swoją bronią. Młody mężczyzna ryknął Moja siostra?! czyżby któraś z nich zdradziła? O czym ten grajek mówi krasnoludzie? Taką hańbę można zmazać tylko krwią! Gdzie ona jest? Kropelki śliny Sothelina trafiły w twarz Storrena. Tymczasem Dieter dobiegł bezpiecznie do następnego schronienia zdając sobie sprawę, że do walczących został mu do pokonania jeszcze raz podobny dystans.
|
Harold Z. - 2017-08-10 06:41:18 |
Storren kątem oka dostrzegł ruch Dietera i wnet wyczuł jego zamiary. Musiał sprawić, żeby Sothelin nawet nie miał czasu nawet spojrzeć za siebie. Za dużo gadasz, za mało działasz! To jest Twój błąd, czarci synu! - krzyknął, po czym zamachnął się bronią na dziedzica tego plugawego majątku.
|
Szary - 2017-08-15 20:18:20 |
Dieter widząc, że został mu już tylko kawałek, a krasnolud zagrał już wszystkim czym mógł na zwłokę, postanowił wesprzeć go w nierównej walce. Rozejrzał się uważnie i uzbrojony głównie w nadzieję ruszył.
(zakładam, że brakuje mi dystansu pełnego biegu, więc nie zostanie mi akcji na atak, bądź nic innego. W tej sytuacji, skrócę możliwie bezpiecznie dystans, żeby następnie móc wlecieć. Jeżeli jest coś za czym idzie się zasłonić - żeby nie skończyć na otwartym polu - bliżej krasnoluda niż teraz jestem to tam się przemieszczam, jeżeli nie to zważając na rozwój wydarzeń drałuje w stronę zwarcia. Jeżeli Ulryk skrócił ten dystans o połowę to mogę wlecieć na szarzy z prawie zaskoczenia)
|
Lord_Wonski - 2017-08-17 13:07:50 |
Anya tyko skinęła głową i schowała sztylet przy pasie swojej sukni. Otto spoglądał raz na pole bitwy, jeśli zabawę bogatego szlachcica z krasnoludzką piniatą można nazwać bitwą, a raz na udo Anyi, które z rzadka wyglądało spod sukna podczas procedury przymocowywania pochwy sztyletu.
Za dużo gadasz, za mało działasz! To jest Twój błąd, czarci synu! - krzyknął, po czym zamachnął się bronią na dziedzica tego plugawego majątku.
- To nasza szansa, panienko, teraz albo nigdy - szepnął Otto, chwytając młodą pannę za rękę, pilnując by nie być w zasięgu wzroku dziedzica ruszył w stronę lasu.
Testy: LEEEEEEROOOOOOOYYYY Przygotowanie do użycia Anyi jako ludzkiej tarczy - 100% biegnę po zewnętrznej, czyli żeby między mną a młodym wywernistą była Anya
|
Borwol - 2017-09-12 11:56:53 |
Cios krasnoluda chybił celu. Dieter dobiegł do walczących z impetem tnąc Sothelina, tak że ten nawet nie zdążył zasłonić się tarczą. Niestety ostrze ześlizgnęło się po jego płytowej zbroi. Rycerz odskoczył aby nabrać odrobinę dystansu tnąc tylko powietrze przed sobą, kiedy kątem oka dostrzegł ruch swojej jasnowłosej siostry Ty zdradziecka suko! Ryknął młodzieniec opuszczając lekko gardę Tak się ojcu odwdzięczasz?! Czekaj aż cię złapię! Będziesz marzyła o śmierci wiedźmo!
|
Harold Z. - 2017-09-13 08:12:23 |
Ha! Młody jest dobry, ale bardzo łatwo się rozprasza. To działa na moją korzyść. - pomyślał Storren. Kiedy tylko przeciwnik opuścił gardę, spróbował doskoczyć do niego z flanki, licząc na to, że skupi swoją uwagę na Dieterze.
Mechanika: Chyba mamy teraz jakieś plusy do ataku, skoro walczymy w przewadze 2:1? ;)
|
Lord_Wonski - 2017-09-18 05:47:09 |
Otto słysząc to, tylko zdołał wysapać do dziewczyny - Widzisz? - ta spojrzała na niego znacząco. - To biegnij! Las! Biegnij! - wykrzyczał rzemieślnik i biegł jak jeszcze nigdy w życiu. Przyciskał poszarpaną rękę mocno do siebie i nie zważając na ból biegł jak tylko mógł najszybciej.
Testy: w tle można usłyszeć "running in the 90's" <wstaw inny odpowiedni do sytuacji mem>
|
Szary - 2017-09-19 00:36:54 |
Dieter widząc otwarcie bez zbędnej dyskusji wymierzył cios i wyprowadzić atak licząc, że przejdzie przez opuszczoną gardę.
(o ile któryś z ataków nie wykrwawi jegomościa)
Muzyk zakładał, że otworzenie tej puszki wymagać będzie nie lada szczęścia, więc postanowił zagrać również w inną nutę licząc, że zmiesza przeciwnika.
- Skąd ta złość, toż dwulicowość to wasza cecha rodzinna. Nie połączyłeś jeszcze faktów -- ONA nie wiedziała o przejściu. Powiedział muzyk starając się wymanewrować napastnika. Chociaż tym nie musisz się już przejmować, ona ucieknie, a Ty w nagrodzę skończysz pod ojca, ewentualnie naszym nożem.
Dieter liczy, że napływ nowych informacji oraz rozwój sytuacji wzbudzi wrażenie, że napastnik traci kontrolę nad sytuacją. Może to w połączeniu ze strachem przed ojcem uderzy w jakąś z jego słabości.
Mechanika: Wycelowanie: 1 AKCJA +10 WW Pierwsza ręka: Atak szpadą: 1 AKCJA (test WW; test prosty +10 WW - atak w dwóch na jednego tabela 6-2) Obrażenia K10-2(+3S); broń precyzyjna (+1 do obrażeń przy trafieniu krytycznym), szybka (-10 przy próbie parowania). Druga ręka: parowanie lewakiem: AKCJA NATYCHMIASTOWA, parujący (+10 WW przy teście parowania), wyważony (brak kary -20 za broń w słabszej dłoni)
Szczęście w pogotowiu.
PS Harry, trzeba było brać nogi za pas jak odskoczył i skupił się na siostrze, jesteś na dmuchnięcie, a kołek z samej zbroi ma +5 PZ. Bez soczystego kryta dużo mu nie zrobimy. Jedyny plus sytuacji był taki, że o ile szybkie nogi nie są cechą rodzinną, to powinieneś dobiec do granicy lasu -- daleko chyba nie miałeś. Ja już zaczynam rozważać nową klasę postaci.
W.: starocie, ale kontynuując wątek może małe "Deja Vu"?
Dla siebie i Harrego dedykuje coś tegorocznego - " Last Surprise". You never see it coming!!
|
Borwol - 2017-09-20 09:13:31 |
Krasnolud rzucił się do ataku, jednak osłabiony, potknął się chybiając całkowicie celu. Dieter pchnął wysoko przebijając się przez zbroję, jednak na twarzy Sothelina nie pojawił się nawet grymas bólu. W odwecie próbował oddać cios Dieterowi jednak ten ze sprawnością odbił atak lewakiem.
|
Lord_Wonski - 2017-09-20 14:48:49 |
Otto biegł. Mimo mroczków przed oczami, ciężkiego oddechu i bólu w złamanej ręce. Biegł. Biegł jak nigdy w życiu. Obok słyszał jak biegnie Anya, ale sam nie był już niczego pewien. Zbyt zajęty był tym, by nie zemdleć z wycieńczenia. Jego ekwipunek do najlżejszych nie należał, ale młody dziedzic działał na rzemieślnika wyjątkowo motywująco. Już widział las, a dalej będzie bezpieczny, Sothelin musiałby zejść ze swojego powietrznego rumaka, do tego miał zbroję, więc będą mogli złapać powietrze i już spokojnie uciekać lasem. Jeszcze kawałek, jeszcze trochę - motywował siebie Otto. Jeszcze jeden sznur, albo półtora i będzie w lesie..
Testy: adrenalina - pozytywny
|
Harold Z. - 2017-09-25 18:09:58 |
Krasnolud ledwo stał na nogach. Ostatnia próba ataku osłabiła jego koncentrację. Widząc, że w bezpośredniej walce nie ma szans, Storren postanowił zdać się na spryt. Przeciwnik był tak nabuzowany, że może dałby się nabrać. Starając się dzielnie kontrolować walkę, powoli się wycofywał.
Mechanika: Odwrót (akcja podwójna, o której nikt nie pamięta ;-) ) - pozwala na wycofanie się z walki wręcz bez okazyjnego ataku oraz przejście kilku metrów. Przechodzę w stronę lasu. Lipa, że w Warhammerze nie ma walki w parterze, także jak coś, to trzeba będzie improwizować.
|
Szary - 2017-09-26 18:55:36 |
Dieter widząc, że krasnolud zwątpił w swoje siły, postanowił wykorzystać sytuację jak się da. Patrząc na reakcję napastnika:
(i) jeżeli przeciwnik nie szarżuje za krasnoludem i daje mu tym uciec, Dieter zatrzymuje go przy sobie. Wymierza ponownie wysoko, licząc że napastnik przygotuje się do bloku tarczą, następnie licząc, że zaskoczy tym przeciwnika i zamiast wyprowadzić cos wlatuje w niego nisko, z zamiarem przewrócenia. Ulryku dopomóż!
(ii) jeżeli napastnik próbuje biec za krasnoludem, ewentualnie choć na chwile skupia na nim swoją uwagę, Dieter od razu wykorzystuje moment nieuwagi, i próbuję przewrócić przeciwnika wlatując w nogi.
Jeżeli stanie się cud i Dieter przewróci przeciwnika, to może ten łaskawie przyjmie jaką szpadę/lewak w szczelinę zbroi i zaszczyci wszystkich swoją śmiercią.
Mechanika:
Borysie jakoś sobie to zbuduj K 31, WW 34, Zr 37, to chyba wszystko co mogłoby być potrzebne, jeżeli nic z tego nie wyjdzie, a jakimś cudem jeszcze będę przez okoliczności w stanie parować, to paruję -- jak nie to biorę strzał z godnością. Szczęście w razie potrzeby.
|
Borwol - 2017-09-27 09:33:15 |
Sothelin nie mogąc opanować swojej zachłanności rzucił się do przodu starając się usiec krasnoluda. W momencie doskoku do karła, rzucił się na niego Dieter obejmując go w pasie i obalając go na ziemię, tym samym ratując krasnoludowi skórę. Sothelin zarył twarzą w glebę gubiąc uchwyt tarczy, która odleciała pół metra do przodu, w stronę Storrena.
Otto był już kilka metrów od lasu kiedy usłyszał znajomy świst powietrza. Uchylił się w idealnym momencie odpychając przy tym odruchowo Anyę. Pechowy ścierwnik wylądował niezgrabnie na ziemi uderzając z hukiem w jedno z pierwszych drzew linii lasu. Otrząsnął się, odwrócił łeb i zaskrzeczał przeraźliwie w stronę swoich niedoszłych ofiar.
|
Szary - 2017-09-27 14:34:56 |
Dieter włożył całą siłę w obalenie Sothelina. Teraz gdy ten leży na ziemi, muzyk dokłada wszelkich starań by przeciwnik się nie podniósł. Dieter szuka również słabego punktu w pancerzu przeciwnika, w który mógłby uderzyć. Z obecnej pozycji pachy leżącego powinny być dość odsłonięte. Tył głowy Sothelina powinien być także w zasięgu ataku. Jednak ze względu na swoją i Sothelina pozycję, krocze może być najłatwiejszym celem --ostrze wbite w pachwinę przeciwnika pozbawi go mobilności i zagwarantuje szybkie wykrwawienie.
Mechanika
Jeżeli Sothelin próbuje się wyzwolić (a nic innego mu nie zostało) to mamy sporny test Krzepy. Zakładam, że przez pozycję, pełen pancerz i Dietera na plecach/nogach jakiś plus z okoliczności będzie mi przysługiwał. Jeżeli Sothelin mimo to wygra, to Dietera z siebie zrzuci, ale dalej będzie musiał podnieść się z ziemi w następnej rundzie. Zakładam, że skoro zszedł z wierzchowca, to jest w pancerzu o wadzę 15-25 kg, więc o ile się nie zmęczył, to da sobie z tym radę
Jeżeli w tych okolicznościach jest to możliwe, to Dieter próbuje zadać obrażenia -- rozstrzyga to przeciwstawny test Krzepy. Jeżeli wygram, to trafiam, w przeciwnym wypadku nie dzieje się nic. Opis tej kwestii jest dość ograniczony i pozostawia wiele do interpretacji, ale jestem pewien, że jakoś to ocenisz.
Dodatkowo ataki bronią białą w siłujące się osoby mają premie +20 do WW, więc z małym wycelowaniem/szaleńczym atakiem nawet zdyszany i zmęczony życiem krasnolud powinien trafić.
|
Lord_Wonski - 2017-09-28 18:55:53 |
Otto podniósł pierwszy lepszy kamień z ziemi i postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Biegnąc w stronę lasu był w gotowości żeby rzucić kamieniem w łeb ścierwnika i przekraść się pod jego skrzydłem do lasu.
Testy: WS - chyba - na rzut kamieniem w łeb ścerwnika
|
Szary - 2017-09-29 17:13:41 |
Sothelin szarpał się wściekle próbując uwolnić z uścisku muzyka, lecz wszystkie jego próby skończyły się niepowodzeniem. Dieter metodycznie trzymał go w parterze, blokując próby obrotu oraz utrzymując się na jego plechach. Stojący nad nimi krasnolud przyjął dogodną pozycję i wyprowadził z impetem cios w głowę przeciwnika. Cios był silny -- lata w kopalni zrobiły swoje -- lecz ze względu na chaotyczne ruchy Sothelina ześlizgnął się on po solidnie wykonanym hełmie, przenosząc jedynie ułamek swojej pierwotnej siły na głowę przeciwnika. Wystarczyło to jednak, żeby chwilowo zamroczyć atakowanego i odebrać mu część animuszu. Dieter próbował wykorzystać tą okazje by dźgnąć Sothelina w pachwinę, lecz momentalny wściekły zryw przeciwnika spowodował, że zahaczył on ostrzem o element jego zbroi, przez co lewak wypadł mu z dłoni, upadając na wysokości biodra szlachcica.
Dieter docisnął silniejszą ręką Sothelina, drugą wyciągając po leżący obok lewa.
- Kończ waść zabawę - rzucił do krasnoluda - chłopak nie gryzie, więc go przyszpil i coup de grâce!
Kawałek dalej, Otto stał oko w oko ze ścierwnikiem. W przypływie dowagi kupiec chwycił kamień i zdając się na ślepy los cisnął nim prosto w głowę ptaszyska tak, że to z krzykiem zerwało się do lotu. Momentalnie Otto ruszył do biegu i po chwili przekroczył próg lasu. Serce jeszcze mu kołatało, ale pierwszy raz od dłuższego czasu poczuł się bezpieczniej. Biegnąca Anya była zaraz za nim.
|
Harold Z. - 2017-09-29 18:00:02 |
Nie tracąc ani chwili dłużej, Storren chwycił swój jednoręczny kilof i wskoczył na klatkę piersiową Sothelina. Wykorzystując uzyskany pęd, zaczął wściekle uderzać w hełm rycerza. Ho ho, to się nazywa koncert co niemiara! Zrobiłbyś karierę u księcia pana! - krzyknął wściekle krasnolud. Nie bardzo panował już nad tym co mówi. Miał już serdecznie dość tej nocy, tych wszystkich stworów, tej zatęchłej rudery. Chciał jak najszybciej opuścić to miejsce. A to wymagało utoczenia jeszcze trochę plugawej krwi.
|
Szary - 2017-09-30 09:38:38 |
Storren przyszpilił do ziemi szlachcica tak, że ten niewiele mógł się ruszać. Los Sothelin był już przesądzony, czego leżący wydawał się być świadomy. W desperackich próbach ratunku próbował on rzucić krasnoluda, lecz ten dokończył dzieła serią wściekłych ciosów w tył głowy. Po chwili krzyki Sothelina zagłuszył głuchy huk metalu o metal. Szlachcic znieruchomiał. Dieter przez ten czas chwycił lewak. Przeciwnik był ledwie żywy. Była to idealna okazja, żeby dobić oprawcę i choć w ten sposób pomścić Bruna wraz z innymi ofiarami Ondurina. Muzyk jednak się powstrzymał:
- Storren zaniechaj - rzucił do krasnoluda, który z pewną bezwładnością reakcji powstrzymał się przed dalszymi atakami łapiąc oddech - rozumiem, że na litość potwór ten nie zasłużył, ale może żywy się jeszcze na coś przyda... myślisz, że udałoby się nam go wymienić na Bruna? Pomysł szalony, ale robi mi się niedobrze na samą myśl o tym co ten plugawiec Ondurin zrobi z naszym kompanem.
Dieter w chwili spokoju rozejrzał się po otoczeniu, po ptaszysku nie było ani śladu. Anya biegła w ich stronę widocznie wycieńczona, a kawałek za nią Otto wyłaniał się z lasu. Jej wychudzona sylwetka i napuchnięte od łez oczy tylko ponownie rozgniewały muzyka. Zabrał on miecz Sothelina.
- Trzeba będzie przenieść delikwenta bliżej lasu i szybko zdecydować co robimy. Nie wiadomo kiedy zleci się tu więcej maszkaronów wraz z domownikami.
|
Harold Z. - 2017-09-30 12:53:58 |
Storren jakby oprzytomniał. Obszukał ledwo żywego Sothelina szukając ukrytej broni i innych przedmiotów. Hmmm... Bruno to człek zacny i kompan, nie możemy go tak zostawić. Z uwagi na nasz stan nie możemy go jednak odbić siłą. Pomóż mi przenieść tego gagatka do lasu, mam pewien pomysł. Może jeszcze uda nam się wyjść z tego cało. Śpieszmy się, nie wiadomo, gdzie ten przerośnięty kurczak się pałęta.
|
Szary - 2017-09-30 15:20:29 |
Dieter skinął głową i poczekał aż krasnolud skończy przeszukiwanie. Następnie wzięli Sothelina wygodnie łapiąc jeden za nogi, drugi w ramionach.
-Siłą przyjacielu nie dalibyśmy rady wypoczęci i lepiej wyposażeni. Sama liczba ożywieńców wystarczyłaby, żeby zatrzymać nas przed dotarciem do dworu. Możemy jedynie liczyć na to, że za wspólną zgodą doszłoby do wymiany, ale tu o odrobinę kontekstu trzeba podpytać Panienkę - ta już prawie do nich dobiegła.
Dwójka doniosła szlachcica i ostrożnie położyła go pod drzewem tak by być osłoniętym od strony polany. Anya szła za nimi w milczeniu wyraźnie przytłoczona wydarzeniami tej nocy.
- Dziwi mnie, że Ondurin odważył się wysłać swojego syna... zaczął muzyk stojąc nad nieprzytomnym Sothelinem. Wojownik nie jest z niego wybitny, a my zdążyliśmy pokazać, że lekceważenie nas źle się kończy. Muzyk zmrużył chwilowo oczy i spojrzał w stronę nadal milczącej Panienki. Mamy do czynienia z magiem, Storren bądź tam dobry i dla pewności sprawdź kto jest pod hełmem i w jakim jest on stanie.
Dieter następnie podszedł do Any. - Możesz odetchnąć moja Pani - powiedział starając się dodać jej otuchy - jesteśmy tu chwilowo bezpieczni, a jak tylko Otto do nas dołączy, pomyślimy o dalszej drodze. Jeżeli mogę coś dla Panienki teraz zrobić, to proszę mówić - muzyk lekko się ukłonił i sprawdzi czy zostało mu coś wody, którą mógłby się podzielić. Dieter stara się uspokoić dziewczynę oraz dotrzymać jej towarzystwa aż trochę ochłonie. Później będzie chciał zapytać o potencjalny los Bruna oraz jej zdanie co do wymiany.
|
Borwol - 2017-09-30 15:43:53 |
Pod hełmem z trudnością można było stwierdzić, że jej właściciel jest choćby człowiekiem. Twarz Sothelina była mocno zmasakrowana. Gdzieniegdzie pojawiła się już opuchlizna a krew delikatnie sączyła się z wielu drobnych ran. Mimo obrażeń rycerz oddychał ciężko. nie zabijajcie go proszę -wyszeptała Anya drżącymi wargami - uciekłam z Wami bo nie mogłam znieść okrucieństwa ojca. Błagam, nie okażcie się tacy jak on. Zostawmy Sothelina i uciekajmy stąd zanim ojciec zorganozuje pościg. Nie sądzę żeby pan Bruno jeszcze żył - zachlipiała smutno.
|
Lord_Wonski - 2017-10-02 14:34:41 |
Otto padł na ziemię i leżał. Łapał powietrze jak jeszcze mógł, prawie tracąc przytomność. Leżał tak i nie zważał już na nic, dotarł do lasu i był bezpieczny.
Gdy rzemieślnik obudził się, miał wrażenie, że minęły dni. Był mocno zdezorientowany, jednak wiedział że to niemożliwe. Niedaleko siebie usłyszał głosy, rozpoznał je od razu. Powoli ruszył się w ich stronę i zobaczył dantejską scenę z młodym dziedzicem w centrum.
- A co tu się odjaniepawla? Widzę że towarzystwo zastanawia się nad tym, jak postąpić z młodym dziedzicem? Obawiam się że czary ojca są za silne i to monstrum ma tylko skórę Twego brata, Anyo. Nie ukrywajmy, to już nie jest Twój brat. - rzekł Otto.
|
Borwol - 2017-10-02 16:29:03 |
- On żyje! Zobacz! - Krzyknęła Anya łapiąc dłoń Otta i przystawiając ją do ciepłej krtani lekko drgającej rytmicznie wraz z tętnem bijącego serca. - On po prostu jest zagubiony. Ojciec go otumanił. Błagam oszczędźcie go. Nie bądźcie tacy jak Ondurin. Dajcie mu szansę - może wasza łaska pomoże mu inaczej spojrzeć na wszystko. Proszę...
|
Harold Z. - 2017-10-02 18:25:25 |
Co do mnie, to w grę jedynie wchodzi barter. Moja propozycja jest taka - zabieramy delikwenta z nami i zostawiamy wiadomość: "Szanowny Lordzie Vonreuter herbu Zerwipludry. Mamy Twojego bękarta. Jeśli zależy Ci na kontynuacji linii swego wątpliwej jakości rodu, przyprowadź Bruna całego i zdrowego jutro o świcie 10 staj w górę drogi od miejsca, w którym zastawiłeś swoją pierwszą, duchową pułapkę. Dorzuć jeszcze ze dwa worki złota, żeby ukoić nasze skołatane Twoją działalnością rzeczy. Bez pozdrowień, byli goście." Coś w tym rodzaju, nie jestem dobrym pisarzem. - rzekł Storren. - Nie możemy tak zostawić towarzysza, ale nie widzę innego sposobu, a wrażenia tej nocy dają mi już o sobie znać - kończąc zdanie zaczął ostrożnie dotykać zranione miejsca.
|
Borwol - 2017-10-02 18:34:39 |
Anya pokiwała z dezaprobatą głową Właśnie dostaliśmy szansę, której wcześniej nie dostał nikt inny. Mamy szansę przeżyć, jeśli z niej skorzystamy i uciekniemy. Z moim ojcem nie ma żartów. Sami widzieliście do czego jest zdolny. To potężny człowiek i będzie przygotowany
|
Szary - 2017-10-02 21:06:50 |
- Magiem owszem jest potężnym - wtrącił Dieter - ale cała koncepcja wymiany opiera się na tym, że pomimo obłędu, rodzina nadal jest mu bliska. To wnioskowałem po tym, że miał jeszcze względem was jakieś skrupuły, trzymając was w dobrym zdrowiu tak długo jak nie przeciwstawialiście się jego woli. Jeżeli, co wynika z Twoich słów, cena życia Twojego brata jest dla niego na tyle niska, że gotów jest ryzykować je, aby móc nas dopaść, to zgodzę się, że wymiana nie ma sensu, ale tym samym ma Pani dajesz dowód, że brat Twój nie ma co liczyć na litość waszego ojca. W tym świetle łaska z naszej strony -- na którą bynajmniej nie zasłużył, a o którą Ty w jego imieniu prosisz -- nie będzie w żadnym stopniu przejawem naszego "bohaterstwa"... wręcz przeciwnie w ten sposób skażemy go na los gorszy niż śmierć. Ja osobiście pomimo pogardy, którą go darzę, nie życzę mu tak okrutnego losu. Chcesz Pani ryzykować spoczynek jego duszy, w imię kolejnych lat przeżytych w tym piekle?
Tu muzyk przerwał i rozejrzał się po polanie.
- Nawet jeśli, Sothelin wbrew logice wybłagałby przebaczenie, to co dalej? Zostanie ponownie wysłany naszym tropem? Dalej z woli ojca dopuszczać się będzie niegodziwości, na kto wie ilu nieszczęśnikach? To się nie godzi! Gdzie w tym honor, gdzie sprawiedliwość? Rozumiem jednak Panienki postawę, więzy krwi są silne, ale Panienka wydaje się prosić o coś bez przemyślenia tego konsekwencji. Niech Panienka pomyśli, czy nawet w obecnych warunkach byłaby zdolna nawrócić brata? Jeżeli nie, czy godowa jest mieć jego potencjalne ofiary na sumieniu? Czy gotowa jest zostawiając go tutaj i ryzykować, że zostanie on kolejnym eksperymentem waszego ojca? Myśląc o tym proszę mieć na uwadze słowa mojego dziadka: przesadna łaska nie jest przejawem dobroci, a braku odwagi do podejmowania trudnych decyzji. Dieter spojrzał na Anye bacznie - Ja co miałem do powiedzenia w tym temacie powiedziałem. Niech Panienka przemyśli swoją postawę i jeżeli nadal będzie obstawała przy swoim, to proszę, aby zebrała swoje myśli i mnie przekonała.
Dieter następnie skupił się na krasnoludzie,
- Storren zdejmując zbroję z panicza bądź tak dobry i staraj się go nie poturbować bardziej. Otto jak myślisz ile taki pancerz może być wart? Jeżeli dobrze rozumiem, to w okolicy powinno być jakieś miasto. Zapewne jeżeli wrócimy na szlak, którym wędrowaliśmy, to po nim trafimy do cywilizacji. Storren orientujesz się, w którą stronę powinniśmy się udać, aby na niego wrócić nie zbliżając przy tym do dworu?
|
Borwol - 2017-10-02 22:05:11 |
Nie godzi się dobijać rannego. Gdzie twój honor? panienka rzuciła z wyrzutem w stronę Dietera.Myślałam że jesteście inni. Jeśli dziś okażecie mu łaskę, w przyszłości być może on przeciwstawi się ojcu jak ja. Jedyne o co proszę to o szansę dla mojego brata.
|
Lord_Wonski - 2017-10-02 23:07:30 |
- Ja bym dobił. Widziałem już wiele, przy takich zmianach to już nie człowiek - rzekł rzemieślnik.
|
Borwol - 2017-10-02 23:45:19 |
Myślałam, że byliście biednymi zbłąkanymi podróżnikami, tymczasem jesteście zwykłymi bandytami! Krzyknęła Anya przez łzy, usiadła przy głowie nieprzytomnego brata i cicho płakała delikatnie gładząc jego mokre od krwi włosy.
|
Szary - 2017-10-03 18:40:46 |
Po grymasie, który przeszedł po twarzy muzyka, było jasne, że słowa Panienki go obraziły.
- Pani możesz mnie obrażać ile chcesz, ale Twoje "może" jest mniej prawdopodobne niż to, że Twój ojciec przyszyje Sothelinowi trzecią rękę, aby ten następnym raze spisał się lepiej. Jeżeli tego mu życzysz to sama nie jesteś lepsza. W żadnym wypadku nie zgodzę się, aby zostawić go na pastwę Ondurina -- brat Twój nie zasłużył na los Gustava. Biorę go na plecy i ruszamy w drogę, albo uwalniamy go z tego padołu - to moje ostatnie słowo w tej kwestii.
Dieter patrzy zniecierpliwiony na krasnoluda, czekając aż ten wreszcie zdejmie ze szlachcica zbroję.
|
Borwol - 2017-10-04 08:43:54 |
Storren ściągnął z młodzieńca jego płytową zbroję. Pod spodem miał jeszcze na sobie skórznię, a na palcu sygnet ze swoim rodowym herbem.
|
Lord_Wonski - 2017-10-04 20:41:53 |
Otto przyjrzał się ściągniętej płytówce. - Fiu fiu! Panie Dieter, patrzy pan na jakieś 350 złotych koron w formie żelastwa. Jako że pewien krasnolud poobijał właściciela, a przez to i zbroję, naprawa będzie trochę kosztować, także powiedziałbym że realnie jesteśmy w stanie sprzedać za 300 złotych koron tą kupę żelaza. Problemem jest noszenie. Transport będzie problematyczny. No i zależy ile mamy czasu, jeżeli będziemy mieli z tydzień to jestem w stanie może się skontaktować z pewną wdową, powinna mieszkać gdzieś w tej okolicy, spotkałem ją kiedy podrózowała do stolicy Imperium, razem z pewnymi bardzo miłymi Bretonami... - Otto kontynuował swoją opowieść kompletnie nie związaną z tematem.
|
Szary - 2017-10-08 02:10:02 |
Dieter pokiwał z aprobatą. - Panie Otto, takie informacje krzepią serce. Korony nam się bardzo przydadzą, a Twoje znajomości mogę mam w tym pomóc - muzyk przyjrzał się zbroi - Biorąc pod uwagę, że zabieramy również Sothelina, transport będzie mocno utrudniony, ale cóż taki los. Podzielimy się częścią tobołów między naszą czwórkę, Panienka weźmie też mój płaszcz żeby nie marzła. Ja z krasnoludem będziemy nieść Panienki brata.
- W takim razie ja przygotuje prowizoryczne nosze - powiedział krasnolud - dwie gałęzie, przełożymy je kocem i dla "stabilności" przywiążemy to nich delikwenta. Ty chłopcze zostaw po nas jakiś wierszyk co by dać znać mieszkańcom dworu, że chłopak jest w dobrych rękach, a my tęsknimy za naszym kompanem.
Muzyk pokiwał głową i zabrał się pospiesznie za wystruganie wiadomości na okolicznym pniu. Oświetlony jedynie przez gwiazdy, wyglądał on niemal eterycznie i wydawać się mogło, że każdy kolejny nawet delikatny podmuch wiatru unosi go kawałek po kawałku ku nocnemu niebu - rozpuszczone w zamieszaniu niemal siwe włosy młodzieńca migotały niczym srebro tańcząc na wietrze. Trzymany przez niego nóż jakby w odpowiedzi lśnił raz za razem, linijka za linijką.
Gościna Twa była niewątpliwie podła, lecz Shallya była dla nas szczodra. Z naszej strony, więc mogłoby to być do widzenia, lecz obawiam się, że zgubiliśmy przyjaciela, Wybacz, ale muszę zapytać w swojej śmiałości, czy Ty również nie zawieruszyłeś syna we własnej złości? Bez obaw, jestem pewien, że chłopak się znajdzie, może ktoś na trakcie syna waszego odnajdzie? Lothar i Bruno to zaradne chłopy, poślij ich drogą z tym co moje. W przeciwnym wypadku o los syna się boję.
Gotowe - powiedział Dieter - teraz tylko niech ktoś da coś Sothelina na dowód - krasnolud wręcza muzykowi sygnet rodu Vonreuter ściągnięty z palca Sothelina. - Na nas już najwyższa pora przyjaciel, Panie Storren prowadź w stronę traktu, musimy znaleźć tam jakieś dogodne miejsce.
Hmmm - zaczął Otto - wydaje mi się, że gdzieś wzdłuż traktu było niewielkie wzniesienie, pod którym droga nieco zakręcała. Nie wiem co prawda jak to daleko, ale z tego miejsca, moglibyśmy mieć dobry widok na trakt i okolice. Może przypomni mi się jak wrócimy na drogę. Przydałoby się też pomyśleć o jakimś odpoczynku, jak oddalimy się stąd dostatecznie.
Wszyscy pokiwali głową i ruszyli jak wcześniej ustalili. Dieter z Storren nieśli szlachcica przy czym krasnolud kierował marszem.
|
Borwol - 2017-10-11 13:17:17 |
Wymęczeni bohaterowie ukryli się w bezpiecznej odległości od miejsca w którym starli się z młodym paniczem. Nazajutrz Dieter poszedł samotnie sprawdzić czy Ondurin nie zostawił jakiejś odpowiedzi na jego wiadomość. W istocie. Pod wierszem poety dopisane było krzywymi literami: JUTRO O ZMIERZCHU, a obok kilka drzew było wysuszonych na wiór i aż poczerniałych prawdopodobnie w wyniku jakiejś magicznej eksplozji. Drużyna nie miała wyjścia i postawiła wszystko na jedną kartę. Wieczorem krasnolud prowadził skrępowanego Sothelina na polanę, a przed nimi szedł Dieter ukrywając się między drzewami. Kiedy obaj upewnili się, że na miejsce przybył tylko Lothar z tobołem na plecach i poszarpany ale wyglądający na żywego Bruno, Dieter wyszedł z cienia i skinął na Storrena, aby uczynił to samo. -Fitam - powiedział Lothar z czymś co mogło przypominać uśmiech ropuchy na twarzy. Podał Brunowi jego plecak i pchnął delikatnie w kierunku przybyłych. W tym samym czasie krasnolud odepchnął Sothelina i ten pokornie ruszył w kierunku Lothara. Kiedy Bruno zaczął się zbliżać, wyraźnie dało się zobaczyć w jak opłakanym stanie się znajdował. Jego ubrania właściwie już nie istniały ledwie trzymając się na ciele na pojedynczych pasach. Skóra pod spodem była poszarpana, jednak w wielu miejscach została porządnie opatrzona. Gdzieniegdzie bandaże przesiąknięte były krwią. Twarz podobnie jak reszta ciała nie uniknęła pazurów bestii. W wielu miejscach pasy skóry wraz z włosami z głowy czy brody były zerwane lub naderwane sprawiając że Bruno wyglądał jak szaleniec. Kiedy podszedł do Dietera ten sprawdził jego puls i odetchnął z ulgą. W tym samym czasie Sothelin przeszedł już za Lothara, który jednym ruchem ręki uzbrojonej w pałkę pozbawił go przytomności, po czym zwrócił się do Dietera...
Półtorej godziny później wszyscy byli już przy ognisku w swoim schronieniu. Dieter opowiedział Ottowi i Anyi o przebiegu zdarzenia. Lothar w geście wdzięczności za oszczędzenie mu wcześniej życia postanowił ostrzec towarzyszy, żeby unikali większych ludzkich skupisk, bo Ondurin miał w nich swoich agentów, a planował ruszyć w pościg jak tylko odzyska syna. Lothar obiecał przeciągnąć tę chwilę, ale dłużej niż dzień nie był w stanie tego zrobić. Bohaterowie musieli się jak najszybciej stąd oddalić. Ponadto w plecaku Bruna poza jego całym ekwipunkiem (nie licząc ubrań, które miał na sobie) znalazła się również książka Otta, którą ten jak tylko zobaczył, rzucił się w jej kierunku i odebrał żołnierzowi, zanim ten zorientował się co znalazł.
|
sunnyendrju - 2017-10-12 17:08:12 |
Bruno skinął głową Lotharowi odbierając od niego plecak ze swoim ekwipunkiem i chwiejnym krokiem ruszył w stronę dawnej drużyny. Kiedy tylko dotarł do towarzyszy został napadnięty przez Dietera, na co zareagował zdecydowanym i niecierpliwym odepchnięciem drużynowego grajka. - Nu fitajcie tofaszysze. - mruknął z przekąsem - Dieter szkoda żeś taki pomocny nie był jak mnie żywcem rozrywały te nekromanckie pomioty. - tu z dezaprobatą zwrócił wzrok na pozostałą część drużyny - Chociaż to i tak sporo ponad średnią. Swoją drogą widzę, że i tak mimo pospiesznej ewakuacja dostaliście srogie baty - uśmiechnął się kpiąco. - Panie rzemieślnik dawaj drugą rękę, cena w sam raz za ten twój pamiętniczek - dodał Bruno wyciągając z plecaka książkę Otta.
- Towarzyszka widzę dalej trzyma się tej hałastry, radziłbym na siebie mocno uważać, ci trzej dżentelmeni nie mają żadnych skropułów - poradził Anyi. - To jak drużyna, robimy sobie tutaj piknik czy może mamy jakieś plany co do dalszej trasy? Anyo co ty zamierzasz robić?
|
Borwol - 2017-10-12 17:21:07 |
Narazie chyba zostanę z wami. Nie mam gdzie się podziać. Powiedziała Anya
|
Szary - 2017-10-12 22:07:26 |
Dieter patrzył nieufnie na zbliżającego się Bruna. W stanie, w którym się znajdował ciężko było powiedzieć, czy są to chodzące zwłoki, czy ledwie żywy kompan. Gdy ten mozolnie się doczłapał muzyk sprawdził jego puls -- Bruno żył, ledwie. Wybełkotał on coś i odpychając muzyka.
- Ostrożnie Panie Bruno, bo Pan rękę zgubi - rzucił szyderczo, po czym zmienił ton na bardziej poważny - Otta z nami nie ma żołnierzu, to nie miejsce i nie czas na wasze majaczenie, wiec proszę udać się ze Storrenem. Muzyk następnie skierował swoją uwagę na Lothara, który ewidentnie miał coś do powiedzenia. Po wysłuchaniu sługi, Dieter pokiwał głową.
- Dziękuję za przestrogę. Pozdrów swojego Pana oraz Panienkę Wilhelminę w moim imieniu i szerokiej drogi. Muzyk poprawił swoje toboły, aby wstępnie ocenić, czy zawartość się zgadza, po czym ruszył w drogę powrotną.
Trasa zajęła im niecałe dwie godziny. Była już noc, więc widoczność była mała, a trójce udało się znaleźć czekających kompanów głównie dzięki palącemu się ognisku. Muzyk ukłonił się kolejno do Anyi i Otta, rozsiadł się wygodnie i zaczął przeglądać swoje toboły, w międzyczasie czego przytoczył im przebieg zajścia oraz przestrogę Lothara. Po skończeniu i wysłuchaniu tyrady Bruna odparł.
- Gada Pan niestworzone głupoty. My, "dżentelmeni nie mają żadnych skrupułów"? Pozwól, że przytoczę: uratowanie Panienki, oszczędzenie jej brata i ocalenie Twojej skóry -- nasze czyny bronią się same. Jeżeli dalej masz pretensję, że "ktoś Cię zostawił na pastwę nekromanty", to pozwól, że Ci przypomnę: gdy drzwi piwnicy zostały otworzone i wataha bestii wylała się nimi w naszą stronę, Ty pierwszy krzyknąłeś, aby się wycofać i pobiegłeś w stronę drzwi. Mężnie stanąłeś przy nich czekając aż wszyscy wbiegną i brawo Ci za to, ale to była Twoja decyzja, nikt "pozbawiony skrupułów" Cię do tego nie przymusił, więc zaniechaj tego wytrząsania się, bo ujmuje to tylko Twoim czynom. Mam nadzieję, że jesteś jeszcze w szoku i dlatego nie myślisz jasno. Moim pomysłem było spróbować Cię uratować, wszyscy się zgodzili i podjęliśmy to ryzyko mając jedynie Twoje dobro na uwadze, więc uszanuj to i nie rób scen. Usiądź i odpocznij trochę, jesteś w jeszcze gorszym stanie niż Otto i Storren.
Po chwili ciszy dodał.
Dziwne, że pytasz, to Ty wydawałeś się być na bardzo ważnej życiowej misji, ale skoro chcesz wiedzieć... nie miałem w planach nic co nie mogłoby zważając na okoliczności zaczekać. Jestem otwarty na propozycję, ale chciałbym zaznaczyć, że kwestia polującego na nas nekromanty nie została rozwiązana, a ja zobowiązałem się zaopiekować Panienką Anyą. Mam pomysł się za to zabrać, ale nie wiem, czy nie zostawić tego jako ostateczność. Zabrałoby to sporo czasu, trochę grosza i wymagało udania się do jakiegoś miasta, których mamy unikać. Z drugiej strony wiedzę, że w w miastach coś nam grozi, dałoby się wykorzystać na naszą korzyść. Niemniej zakładam, że wszystko sprowadza się do kwestii, czy chcemy rozwiązać problem maga, czy tylko uciec. Ja preferuje opcję pierwszą. Myślę jednak, że niezależnie od opinii na ten temat, wpierw powinniśmy oddalić się stąd i wypocząć. Nie znamy niestety okolicy, ale znalezienie jakiejś wioski byłoby dobrym początkiem.
|
Harold Z. - 2017-10-13 07:59:00 |
Storren ocknął się przy ognisku. Zdał sobie sprawę, że rany i napięcie z kilkunastu ostatnich godzin tak go wymęczyły, że po dokonaniu wymiany zapadł w pół sen, a następnie płytką drzemkę już w obozie. Miał szczęście, że się nie wykrwawił. Odzyskał kontakt ze światem zewnętrznym akurat w momencie, gdy Bruno i Dieter dyskutowali o tym, co należy począć dalej. Sięgnął ręką szukając swoich beczułek z piwem. Niestety, były już puste. Czy to on, czy to Lothar je wyżłopał? Nieważne. Z mojej strony mogę dać Wam jedną radę - walić to. Ondurin to tylko kolejny plugawiec wśród tej całej masy, która zalała północ Imperium. Żaden z nas nie jest świętym palantynem, nie uważam, żeby udało nam się odmienić cały świat. Jedyne, co możemy zrobić, to walczyć o swój dom i swoich bliskich. Dlatego ruszam na południe. Muszę ostrzec swoich przed tym parszywym minerałem. Jeśli jest używany przy rytuałach związanych z tworzeniem mutantów... I tak już za dużo czasu zmarnowałem. Możemy obozować w lesie, a do miast i wiosek wyprawiać się w jedną bądź dwie osoby po zakupy. Będę rad, jeśli zechcecie mi towarzyszyć. Jeśli nie, cóż... Byliście najlepszą drużyną jaką miałem od bardzo długiego czasu. Życzę Wam szczęścia.
|
sunnyendrju - 2017-10-13 11:31:56 |
Chłodne wieczorne powietrze sprawiło, że Bruno szybko doszedł do siebie. Przetarł dłonią oczy i dla poprawienia krążenia zrobił sobie szybką rogrzewkę, Grymas bólu wykrzywił mu twarz przy pierwszych kilku ruchach, kiedy wszystkie rany i zesztywniałe ścięgna zostały zmuszone do aktywności po długim okresie trwania w bezruchu. - Od razu lepiej - sapnął Bruno - Wybacz Dieterze, ale rzeczywiście byłem jeszcze trochę zamroczony. - po chwili zwrócił się do Storrena - Mości krasnoludzie zgadzamy się co do tego, że Ondurin jest plugawym pomiotem i że całego zła z tego padołu nie wyplenimy. Ale nie jest to tez powód żeby przymknąć oczy, odwrócić głowę i udawać, że wszystko jest w porządku. Jak widać po naszej nowej towarzyszce, nawet po tak przerażających przeżyciach może się zdarzyć że wzejdzie tak niewinny kwiatuszek - przy tych słowach Bruno puścił oko Anyi - Na tą chwilę wszyscy jesteśmy w tak beznadziejnym stanie, że Ondurin załatwiłby nas jednym dmuchnięciem. Proponuję dzisiaj zostać w tym miejscu, zregenerować siły, a może jutrzejszy dzień przyniesie jakąś radę. Po tych słowach Bruno na chwilę się zamyślił. - Anyu jako, że teraz oficjalnie już stałaś się nieodłączną częścią tej hałastry, to powiedz mi co potrafisz?
Testy: Zapytanie do Anyi o skille :)
|
Borwol - 2017-10-13 15:47:26 |
Co ja potrafię?- Anya spojrzała z zakłopotaniem na Bruna. - Właściwie większość rzeczy od dziecka robił za mnie Lothar. Walczyć nie umiem, ale za to mama uczyła mnie etykiety, jeśli to może jakkolwiek pomóc
|
Harold Z. - 2017-10-13 19:26:18 |
Bruno, przyjacielu. - zaczął Storren. - Walczyłem przez długi czas z chaosem. O ile normalnie chwyciłbym swój kilof i rozpłatał kolejny plugawy heretycki łeb, to tym razem muszę odpuścić. I tak za dużo czasu już mi przeszło przez palce. Jeśli nie wrócę teraz do domu, to niestety jest szansa, że będzie przypominał to przeklęte domostwo, w którym mieliśmy wątpliwą przyjemność spędzić ostatnie godziny. Wyruszam jutro rano, po spakowaniu obozu. - Krasnolud zamyślił i spojrzał w ogień dając do zrozumienia towarzyszom, że temat uważa za skończony.
|
sunnyendrju - 2017-10-13 20:22:40 |
- No dobrze Storren, aczkolwiek mocno wątpię, aby to był ostatni raz kiedy słyszymy o Ondurinie - krótko powiedział Bruno - Będę ci towarzyszył w drodze do krasnoludzkich twierdz.
|
Szary - 2017-10-13 22:08:57 |
Muzyk pokiwał głową z uśmiechem słysząc odpowiedź Bruna. Kiedy kompani dyskutowali plany krasnoluda, Dieter zbierał myśli siedząc przy ognisku.
-Storren przyjacielu, rozumiem twą troskę o rodzinne strony, ale nie wiem czy pomimo dobrych chęci, Twoje zamiary przyniosą oczekiwane skutki. Jeżeli boisz się, że Ondurin będzie chciał wykorzystać kamienie do swoich eksperymentów, to obawiam się, że z jego środkami dotrze on tam szybciej niż ktokolwiek z nas. Z drugiej strony jeżeli nekromanta nie ma tego w najbliższych planach, gdyż poświęci swoją uwagę i środki, aby na nas zapolować, to jaką masz pewność, że wracając do domu nie zaciągniesz jego sług swoim tropem? Myślę, że wpierw wysłanie listu z ostrzeżeniem może być lepszym rozwiązaniem. Rozumiem, że może to być kosztowne na naszą obecną kieszeń, ale i to ma swoje rozwiązanie -- dworu nie opuściliśmy z pustymi rękoma. Otto coś zgarnął, mamy też kosztowną zbroję. Uważam, że nie ma co jej zatrzymywać. Teoretycznie Bruno mógłby zacząć z niej korzystać, ale nie mamy zaplecza, które by realnie na to pozwoliło. Podróżowanie z pełną zbroją płytową, bez choćby konia i giermka do pomocy byłoby absurdalnym przedsięwzięciem -- a doświadczenie w temacie mam, gdyż szlachta Nordlandu jest bardzo bitna, spójrzcie przykładem jakich grajków ziemia ta wychowuje. Myślę, że w pierwszej kolejności powinniśmy wypocząć, następnie upłynnić kosztowności, wysłać list, pomyśleć o schronieniu dla Panienki i dopiero zabrać się za bardziej dalekosiężne plany.
Muzyk zamilkł na chwilę po czym dodał:
- Rozważnie również w tym temacie następujący problem. Jeżeli faktycznie Ondurin ma swoich agentów w większych ludzkich skupiskach, to wkraczając w takowe w piątkę, tworzymy dość łatwą do rozpoznania grupę. Mało tego ja i teraz również Bruno, bardzo wyróżniamy się z tłumu, więc nawet w pojedynkę ciężko będzie nasz przeoczyć. Zatem, jeżeli będziemy planować pobyt w jakimś mieście -- przykładowo w celu wysłania listu -- powinniśmy zrobić to ze stosownym przygotowaniem.
|
Lord_Wonski - 2017-10-13 22:09:37 |
Gdy tylko Otto zobaczył swoją księgę, poderwał się ze swojego miejsca i popędził w stronę Bruno. Wyrywając ją prawie z rąk nieszczęśnika zaczął ją na stojąco gorączkowo przeglądać, kładąc ją na swojej połamanej ręce i drugą przerzucając szybko strony. Gdy przekartkował całą księgę, odetchnął z ulgą i siadł przy ognisku. Przysłuchując się rozmowie towarzyszy zaczął zastanawiać się, co teraz byłoby najlepszym dla grupy, a w szczególności dla niego.
- Skoro nasz drogi nekromanta, niech mu ziemia ciężką będzie, ma tak długie macki że ma rozsianych agentów po okolicznych miastach i wioskach, to możemy wyciągnąć dwie ważne informacje dla nas. Po pierwsze, dobrze by było opuścić te tereny jak najszybciej, a zmiana kierunku i udanie się do krasnoludów wydaje się dobrym pomysłem, wpływ nekromanty z pewnością tak daleko nie sięga. Po drugie, jeśli, tfu, Ondurin, opłaca ludzi w okolicy, to raczej nie zamierza się stąd ruszać, co nam też pasuje, bo nie ukrywajmy, ale chyba każdy z nas ma ochotę odpłacić temu staremu worowi z nawiązką. - Otto rozłożył się wygodniej przy ognisku.
- Nasze dalsze działania wydają się dosyć proste: uciec przed pościgiem nekromanty, wyleczyć rany, zdobyć środki, dobrze się wyposażyć, może wynająć paru ludzi i przeprowadzić prawdziwą krucjatę na tego gnoja. Jak dla mnie udanie się z Panem Storrenem brzmi jak dobry plan. - po tych słowach rzemieślnik zabrał się za inwentaryzację swoich sakw, wpierw jednak wyciągnął przepaskę na oko, obejrzał ją dokładnie i powiesił ją na łańcuszku na szyi, żeby mieć ją w pogotowiu. Ogień co jakiś czas odbijał się w jego fioletowym oku.
Test:
Only for perverted Borro eyes (test ukryty) w pw.
|
Szary - 2017-10-15 11:57:47 |
- Czyli ustalone. Rozumiem Twoją potrzebę powrotu do domu i zadbania o bezpieczeństwo rodziny -- niech Shallya nad nimi czuwa, a wsza podróż będzie krótka i bezpieczna. Ja jednak z wami tam nie wyruszę. Po sprzedaniu kosztowności zmierzać będę do Altdorf. Zgadzam się z Ottem, że powstrzymanie maga nie jest czymś co jest w zasięgu naszej czwórki i tam zamierzam szukać pomocy. Znam w mieście kilka osób, a że bałagan ten nie jest wyłącznie naszym problemem, może uda się coś załatwić.
Dieter następnie zwrócił się do Anyi
- Panienka niech też się zastanowi, gdzie preferuje się udać. Ja ze swojej strony nie naciskam, ale myślę, że w stolicy będę mógł skontaktować się z ludźmi, którzy o Panienkę będą mogli zadbać. Jutro jak Panienka wypocznie, niech opowie o ojcu tyle ile wie, może się to okazać pomocne.
|
Borwol - 2017-10-15 15:24:15 |
Anya spojrzała na Dietera smutnym wzrokiem, ale nie odezwała się ani słowem i tylko usiadła pod drzewem, podciągnęła do siebie kolana i objęła je podtrzymując, po czym ułożyła na nich głowę. Na drugi dzień drużyna ruszyła na południe w kierunku, który Storren uznał za właściwy i który jak twierdził prowadził również do Altdorfu. Około południa podróżni natrafili na rzekę i korzystając z okazji uzupełnili zapasy wody wody i obmyli się ze wszystkich nieczystości, które przywlekli ze sobą z lochów Ondurina. Bruno oczyścił swoje rany, wyprał bandaże i ubrał swój mundur, który dotąd znajdował się w jego plecaku. Minęły dwa dni zanim drużyna trafiła na szlak. Zapadał zmrok kiedy ich oczom ukazał się spory, ogrodzony zajazd i tablica informująca, że znajdują się na drodze do Altdorfu, jakieś 30 kilometrów za Mittelweg. Zajazd wydawał się być pełen podróżnych, czuć było zapach ognisk, słychać było gwar dobiegający z dala ze środka i rżenie koni na zewnątrz. Właśnie jakiś dość bogaty powóz podjechał pod same drzwi głównego budynku, jednak w słabnącym świetle trudno było dostrzec jakiekolwiek oznaczenia. Drużyna naprawdę potrzebowała ciepłego posiłku i wygodnego noclegu jednak przestroga Lothara sprawiała że nikt nie był do końca pewny czy warto udać się do zajazdu czy raczej dalej ukrywać się w lesie i szybko go ominąć. Czasu na decyzję było niewiele. W imperium zazwyczaj zamykano bramy do zajazdów na noc. Szczególnie w tak niebezpiecznych czasach.
|
Szary - 2017-10-15 16:47:36 |
Muzykowi oczy zaświeciły się na widok zajazdu - ludzie, dobre jedzenie, muzyka, zgiełk dobrej zabawy... Niestety chwilę radości przerwały słowa przestrogi Lothara.
- Przyjaciele, czy dobrze rozumiem, że Mittelweg musieliśmy ominąć idąc ostatnie dwa dni lasem? Czy myślicie, że tu Ondurina wpływy już nie sięgają? Konsternacje muzyka przerwała zajeżdżający pod główny budynek zajazdu powóz.
- Powóz! - zaczął grajek wychodząc w jego stronę, aby lepiej widzieć, kto z będzie z niego wysiadał - czy ojciec Panienki nie jest w posiadaniu podobnego, ewentualnie, czy nie widziała Panienka kogoś odwiedzającego ojca w podobnym? Panowie myślę, że Otto mógłby zajrzeć do środka jako osoba najmniej rzucająca się w oczy i zapytać o nocleg, a my zaczekamy przed zajazdem i przyjrzymy się nieco miejscu. Co wy na to?
Mechanika: Spostrzegawczość: Cechy szczególne powozu, jakieś oznaczenia. Osoby wysiadające. Widzenie w ciemności, więc może łatwiej będzie dostrzec. Dodatkowo nasłuchiwanie, a nuż coś ciekawego się usłyszy, czuły słuch +20 do testów opartych na słuchu.
|
sunnyendrju - 2017-10-15 17:23:43 |
U Bruna oczy zajarzyły się niczym najjaśniejsze gwiazdy - Ciepłe, dobre jedzenie, gorzałka, sen pod dachem bez wody kapiącej prosto na twarz! Dieter za mną! Ten zajazd jest dziś nasz! - Z radością zarządził Bruno - Storren o ile nie zasmakowałeś wyjątkowo we wspaniałej i jakże pożywnej wodzie ze strumienia, a za posiłek dalej wystarczają ci sosnowe szyszki, to możesz spędzić noc poza tymi czterema ścianami. - Bruno od razu ruszył w stronę wejścia biegiem - Pierwsza kolejka na mnie!
|
Borwol - 2017-10-15 18:31:44 |
Bruno był już przy bramie, kiedy minęła go grupka ludzi nerwowo opuszczająca teren zajazdu. Kiwnęli tylko głowami dwóm strażnikom przy wyjeździe i czmychnęło w las mijając Otta i Storrena wciąż zastanawiających się czy wyjść. Powozu już nie było pod wejściem. Zajechał na zaplecze żeby słudzy mogli nakarmić konie.
|
sunnyendrju - 2017-10-15 18:52:54 |
Bruno zatrzymał się przed wejściem do zajazdu, otrzepał i poprawił swój mundur i ulubiony kapelusz, nasadził go na głowę i odprowadził wzrokiem grupkę ludzi zmierzającą w stronę lasu bacznie się im przyglądając, próbując też ustalić w jakim kierunku ów grupa zmierza. Bruno ubrany był dosyć charakterystycznie jak na zwykłego podróżnego - wysokie buty, mundur hochlandzkiego strzelca z szerokim pasem i ładownicą, przytroczony do niego wojskowy topór, kapelusz ze sporym piórkiem, a do tego zestawu spory plecak podróżny z przytroczona tarczą na plecach. Pełni obrazu dopełniała przerzucona przez ramię rusznica.
- Ciekawe czy będą z tego problemy - mruknął pod nosem, po czym ruszył i pewnym krokiem wszedł do karczmy. Po przekroczeniu progu, Bruno stanął i uważnie zmierzył wzrokiem wnętrze knajpy.
Testy: Test spostrzegawczości + widzenie w ciemności Dokładne przyjrzenie się grupce, powinni przechodzić obok mnie - znaki charakterystyczne, broń, rasa? Dodatkowe w jakim kierunku zmierzają, wchodzą do lasu. Test spostrzegawczości Dokładne oględziny wnętrza karczmy - podejrzane facjaty, pikne dzierlatki itd. itp.
|
Szary - 2017-10-15 19:32:22 |
Dieter nie pierwszy raz widział ludzi "wychodzących" w pośpiechu z karczm, czy zajazdu, więc nie zrobił to na nim większego wrażenia. Niemniej zmierzył wzrokiem grupkę. Odwracając się spojrzał również wymownie na towarzyszy jakby starając się dać im coś do zrozumienia. Następnie podchodząc do bramy ukłonił się do dwójki strażników i zapytał:
- Dobrzy ludzie, mam nadzieję, że noc spokojna. Czy jest jeszcze szansa, że w zajeździe znajdą się wole łóżka?
Bruno, trochę mu już uciekł nie zatrzymując się przy strażnikach, młodzieniec więc po chwili ukłonił się i ruszył daje w stronę zajazdu - chyba, że nawiązuje się jakaś rozmowa. Wtedy mogę zrobić mały edit
Przekraczając próg zajazdu, muzyk dogonił Bruna, który rozglądał się po sali. Dieter uczył podobnie kłaniając się osobą, z którymi mija wzrok, po czym jeżeli nic, ewentualnie nikt, go nie zatrzymuje udaje się w stronę gospodarza tego lokalu, bądź osoby odpowiedzialnej za przyjmowanie podróżnych.
Muzyk zasadniczo przyzwyczajony jest do ściągania swoim wyglądem uwagi. Ma bardzo gładkie i przyjemne lice, które w połączeniu z jego sylwetką pozwalają pomylić go z elfem, jeżeli oświetlenie jest słabsze, bądź odległość większa. Jest wysoki mierzyć pełne 6 stóp (losowane z księgi anglojęzycznej ~183cm) i jego budowa czyni go szczupłym nawet na elfie standardy. Oczy ma niebieskie i bardzo jasne popielate włosy, które niewątpliwie połyskują srebrzyście w świetle płomieni oświetlających sale. Włosy ma długie i poste, tył związany dla wygody, przód zasłania część twarzy i oko. Jako wierzchnią warstwę ubrania, nosi on dłuższy zielony płaszcz z kapturem dobrej jakości, spod którego widać jego buty. Na plecach nosi zapełniony plecach oraz lutnie.
Mechanika: Plotkowanie +10 Ogd strażnicy Spostrzegawczość, widzenie w ciemności, przyglądanie się grupce opuszczającej zajazd, nasłuchiwanie +20 czuły słuch, jeżeli rozmawiają. W karczmie spostrzegawczość, analogicznie do poprzednich testów zauważanie nasłuchiwanie rozglądając się po sali. Kto wie może jakiś znajomy cyrkowiec na sali!
|
Harold Z. - 2017-10-16 07:49:38 |
Storren odprowadził wzrokiem towarzyszy. Zapach jadła i napitku prawie wykręcił mu nozdrza. Jednakże tę noc postanowił spędzić na zewnątrz, w obrębie murów zajazdu. Wynagrodzi to sobie śniadaniem. Jeśli Lothar mówił prawdę, to przy takim zgiełku łatwiej o ostre zapalenie płuc (nóż pod żebro) niż o szyszkę w lesie. Cieszył się, że towarzysze wzięli jego stronę. Przynajmniej jeszcze przez jakiś czas nie będzie musiał wędrować samotnie.
|
Lord_Wonski - 2017-10-16 14:54:58 |
Otto przygotował się jak mógł, założył swoją przepaskę na oko i będąc gotowy, poprawiając swoją przetrąconą kończynę zaczął powolny pochód chorego w stronę muzyka.
|
Borwol - 2017-10-16 18:40:01 |

Zajazd ogrodzony był palisadą o kształcie prostokąta o bokach mniej więcej 40 metrów na 70. Droga przebiegała na wylot i z obu stron mogła być zablokowana bramą. Dookoła umocnień, z każdej strony stały ambony, które zapewne służyły do badania terenu jak i do obrony przed bandytami, czy dzikimi plemionami goblinów, których roiło się wręcz w okolicy. W związku z dużą ilością uchodźców, cały tren zasłany był rożnego rodzaju namiotami różnej wielkości i różnego stanu zużycia. Między nimi chodzili ludzie których zadanie pilnowania terenu można było bez trudu wyczytać na ich twarzach. Storren podobnie jak reszta jego towarzyszy, wszedł na teren zajazdu od strony głównego budynku. Ominął go jednak, aby dokładniej przyjrzeć się całemu terenowi. Trudno było nie zauważyć kilku nerwowo krzątających się stajennych, którzy zajęci byli okrywaniem bogato zdobionego imperialnego powozu, który znajdował się właśnie w sporej, piętrowej stajni stojącej za karczmą. Na jej parterze pracowało kilku służących, stał jeden załadowany wóz, przykryty właśnie płachtą powóz i sześć koni. Na piętrze, na którym prawdopodobnie znajdował się siennik, słuchać było zagłuszane rżeniem koni imperialne przyśpiewki. Obok stajni stał kolejny, pusty powóz, a na prawo od niego paliło się palenisko, przy którym pracował wytrwale rzemieślnik. Jeszcze dalej na prawo znajdował się podwójny, drewniany wychodek. Po chwili zwiedzania, do krasnoluda podszedł Otto i nachylił się żeby wyszeptać krasnoludowi do ucha - Przyjechała inkwizycja. Mamy tu na miejscu Łowcę czarownic. Lepiej się chyba nie wychylać
Kiedy Otto ze Storrenem rozmawiali, Dieter z Brunem już rozglądali się po lokalu i myśleli o alkoholu, którym zamierzali rozgrzać zmęczone ciało. Wnętrze karczmy rozświetlone było lampami zawieszonymi na każdej ze ścian i płomieniem rozpalonym na środku komnaty w sporej misie. Po lewej stronie od wejścia znajdowały się schody na górne piętro i dziewięc długich ław, przy których siedzieli goście. Część stała też przy czterech wysokich stołach ustawionych bliżej środka. Najbardziej z prawej strony znajdowały się dwa solidne stoły zarezerwowane prawdopodobnie dla bogatszych gości i drzwi prowadzące do oddzielonej ścianą wnęki. Aktualnie drzwi były otwarte i widać było przez nie tęgiego łysego mężczyznę w fartuchu, który tłumaczył coś siedzącym przy suto zastawionym stole. Na drugim końcu pomieszczenia patrząc od strony drzwi wejściowych, znajdowała się lada, za którą stał młody chłopak obsługujący gości. Całe pomieszczenie pełne było ludzi. Część z nich siedziała w grupach, kilku samotników sączyło alkohol rozmawiając tylko ze sobą. Wolna była tylko jedna ława - ta najbliżej wejścia, dwa wysokie stoły i jeden z tych bogatszych, ten bliżej baru. Przy drugim siedziała młoda para zajęta mniej jedzeniem i piciem, a więcej sobą nawzajem. Pomiędzy gośćmi krzątały się trzy młode dziewczęta, z czego jedna była ledwie podrostkiem, druga mogła mieć około 16 lat, a trzecia sprawiała wrażenie starej, 22 letniej panny. Wszystkie bez wyjątku były ogniście rude i piegowate.
Bruno zauważył, że gwar jakby przycichł, kiedy porównał go z tym co słyszał jeszcze przed wejściem na teren zajazdu. Widać było, że niektórzy nerwowo spoglądają na drzwi prowadzące do specjalnej loży.
|
Szary - 2017-10-16 19:06:57 |
- Bruno, zajmij miejsce i daj nogom odpocząć. Ja zamienię słowo z uroczą Panią przy ladzie i zaraz do Ciebie wrócę. Odchodząc dodał: Pamiętaj pierwsza kolejka na Ciebie!
Muzyk ruszył stronę lady, aby zapytać o wolne łóżka i przy okazji zacząć rozmowę z jedną z pracujących tu kobiet. Idąc Dieter zwraca uwagę co na sali się dzieje i czy nie widzi jakiś znajomych twarzy. Mijając dwójkę przy stoliku lekko się kłania w stronę możnych. Ewentualnie, jeżeli wpadnie, nie którąś z Panien krzątających się między gośćmi, to zabierze jej chwilę czasu, jeżeli nie będzie bardzo czymś w tym czasie zajęta, a jeżeli będzie, to poprosi bardzo uprzejme, żeby podeszła później do stolika gdzie siądzie Bruno.
|
sunnyendrju - 2017-10-16 19:13:22 |
Bruno wybałuszył oczy patrząc to na Dietera, to na młode pacholę uwijające się za ladą, i słysząc wypowiedziane przez niego rewelacje pokręcił tylko głową. Nadal w ciężkim szoku, zebrał się w sobie i ruszył w stronę niezajętej ławy przy drzwiach wejściowych, mrucząc pod nosem - Dieter sodomitą? Nie spodziewałbym się... - po czym zdjął oporządzenie i postawił je zaraz przy ławie tak, aby mieć je na oku i ciężko zwalił się na siedzisko.
|
Harold Z. - 2017-10-16 19:19:06 |
Krasnolud wykorzystał czas, by dokładnie się rozejrzeć po terenie zajazdu. Kto wie, może wpadnie na dawnych towarzyszy z Middenheim. Przechodząc obok namiotów począł wypatrywać znaków szczególnych, mundurów, broni, znajomych twarzy...
Mechanika - siakieś wypatrywanie, robię scouting i jeśli nie znajdę nikogo znajomego, to zakładam Nowy Koszalin gdzieś na uboczu i odpalam wazon (to ostatnie po namyśle jednak nie :D ).
|
Borwol - 2017-10-16 19:34:09 |
Ludzie wchodzili i wychodzili drzwiami do karczmy, kiedy Bruno zajmował ławę, a Dieter podszedł do młodzieńca przy ladzie. Co podać? - zapytał chłopak. W tym momencie za ladą dołączył do niego tęgi mężczyzna, wcześniej rozmawiający w loży. Od razu zabrał się do wycierania kufli a po jego czole spływały lśniące krople potu.
Krasnolud nie spotkał nikogo znajomego, mimo że kilku wędrowców nosiło barwy Middenheim. Kiedy obszedł już cały teren, usłyszał jak ciężkie wrota zaczęły trzeszczeć, kiedy strażnicy zaczęli je zamykać.
|
sunnyendrju - 2017-10-16 19:37:22 |
Bruno kiedy usadowił się wygodnie zaczął spod szerokiego ronda dokładnie rozglądać się po sali, zwracając szczególną uwagę na odosobnioną salę i jej aktualnych biesiadników.
Testy: Test spostrzegawczości
|
Borwol - 2017-10-16 19:44:10 |
Niestety kiedy usiadł, jej drzwi były już zamknięte
|
Szary - 2017-10-16 19:50:57 |
Dobry wieczór dobry człowieku, szanowny gospodarzu - Dieter ukłonił się do chłopca i następnie tęgiego mężczyzny - trzy ciepłe posiłki i godny trunek dla mnie oraz szanownego żołnierza przy ławie na wejściu. Duży macie ruch szanowni Panowie, czy znajdą się jeszcze jakieś wolne łóżka?Tu muzyk zrobił przerwę na odpowiedź i następnie dodał: Niech Handrich wam błogosławi. Panowie z pewnością wiedzą, co dzieje się w tych stronach. Jakieś wydarzenia warte uwagi?
|
Lord_Wonski - 2017-10-16 20:07:59 |
- Panie Storren, może Pan na chwilkę na bok? - powiedział Otto, odciągając krasnoluda od zwiedzania w stronę palisady, gdzie nie było żadnych przypadkowych oczu. - Panienko, trochę zaschło nam w gardle, i jesteśmy troszeczkę zmęczeni. Czy Panienka mogłaby nam, i oczywiście sobie, przynieść coś do picia? Jakieś winko, a my przypilnujemy wyposażenia i postaramy się znaleźć miejsce na noc, ja też muszę zmienić bandaże, rozumiesz Anyo - po czym wręczył jej srebrnego szylinga i patrzył jak Anya idzie w stronę karczmy.
- Panie Storren - zaczął Otto lekko pocąc się i nerwowo oblizując usta - powiedzmy, że wystąpił pewien mały problem. O ile Inkwizycja normalnie byłaby naszym wybawieniem w przypadku ofiar nekromanty - to mówiąc Otto grzebał w plecaku cały czas czegoś szukając - to ja, a razem ze mną cała nasza drużyna, nad czym bardzo boleję, możemy mieć pewne nieprzyjemności. -
Otto w końcu wyciągnął sztylet i drewnianą miskę, po czym rozglądając się czy nikt nie widzi zaczął kopać mały dołek, rozdrabniając ziemię sztyletem i wykopując drewnianą miską, kontynuował dalszą rozmowę.
- Tak więc, powiedzmy że miałem pewne spotkanie już wcześniej z zakonem Łowców Czarownic, powiedzmy że chodziło o pewne nieporozumienie, w każdym razie wydarzenie to doprowadziło do luksusowego tygodniowego pobytu w Lochach w Wolfenburg. Pomoże Pan trochę z kopaniem dołu? Ciężko się kopie jedną ręką, Panie Storren - kupiec wręczył krasnoludowi drewnianą miskę z plecaka. - Taką głęboką na dwa słoje gdzieś. - mruknął Otto nerwowo upewniając się, że nikogo nie ma w pobliżu.
- Tak więc byłoby bardzo niewskazane spotkać się z Inkwizycją, Panie Storren. Jestem pewien, że Pan też podziela to zdanie, gdyż jak Pan widzi, mam dość charakterystyczną przypadłość, związaną z moimi oczyma. Nie na darmo noszę opaskę na moim purpurowym oku. To też był powód... ekhem... jeden z powodów dlaczego mnie zgarnęli. - widząc, że dół jest wystarczający, Otto wyciągnął z plecaka dwa słoje owinięte szmatami, przez które krasnoludowi udało się dojrzeć w pewnym momencie pływające płody, położył je do dołu i zaczął zakopywać je szybko.
- Aha, jeszcze jedno, jakby zobaczyłby Pan pewnego Łowcę Czarownic imieniem Wolfgart, znak charakterystyczny, dość duża blizna na mordzie, jakby ktoś ciął na ukos, proszę mnie poinformować o tym natychmiast. - po skończonym usypywaniu ziemi i uklepywaniu, Otto wrzucił miski do sakwy, wstał, schował sztylet za pas, zaczął udeptywać zakopane "skarby", po czym chwycił za sakwę i rzekł do krasnoluda - To co, może znajdziemy inne miejsce niż to? Bliżej jakiegoś ogniska? - Otto nerwowo szczypał końcówki wąsów i poprawił przepaskę na oku.
Testy/inne: - 2 słoiki z płodami w occie - Test na Ogładę (wytłumaczenie fellow kraś że jestem poszukiwany we wszystkich stanach)
|
Borwol - 2017-10-16 20:11:38 |
Młody barman zwrócił się do Dietera - Należy się 16 pensów za trzy ciepłe posiłki i dwa dzbany naszego najlepszego miodu powiedział chłopak, po czym konspiracyjnym tonem dodał- Ostatnio cisza i spokój, ale dziś może być ciekawie. ten łowca lubi ponoć pali... - Starszy mężczyzna trzasnął chłopca płaską ręka przez łeb - Przepraszam panie za młodego. Proszę zająć miejsce. Córka zaraz doniesie strawę. Jeśli chodzi o pokoje to jeszcze są bo wiele osób woli na zewnątrz spać. Ceny mamy takie - 5 pensów za nocleg tu we wspólnej sali, 10 szylingów za pokój, 10 pensów za siennik na piętrze w stajni lub 2 pensy jeśli macie swój namiot i chcecie rozbić na zewnątrz. Nie polecam tylko zastawiać tarczy do strzelania. Namioty przed nią zawsze źle kończą...
|
Szary - 2017-10-16 20:37:11 |
Muzyk z uśmiechem pokiwał głową. Dziękuje młodzieńcze. Wezmę pokój i za tak miłą obsługę zaokrąglijmy całość do 12 szylingów. Następnie odwrócił się, żeby zobaczyć co z żołnierzem i dodał. Jeżeli to teraz nie problem to chciałbym zobaczyć pokój i zostawić w nim swoje rzeczy.
|
Borwol - 2017-10-16 21:23:21 |
Oczywiście -odpowiedział właściciel za młodego.- Zaprowadź pana Peter Chłopak machnął ręka w zapraszającym geście i poprowadził Dietera na górę.

Tam zakręcił w prawo i otworzył drugie drzwi z kolei. W pokoju zapalił lampę która oświetliła małą ławę, porządnie zaścielone łóżko i stary ale solidny kufer z włożonym kluczem w zamku. na końcu pokoju znajdowało się okno z zamkniętymi okiennicami. Peter wręczył Dieterowi klucz, grzecznie się pożegnał i skierował na dół.
Tymczasem na parterze ludzie zaczęli wracać do normalnych rozmów, Bruno widział grających w kości, siłujących się na ręce, ktoś przeklął głośno kiedy przegrał pieniądze, ktoś inny zwalił się pod stół, a najstarsza dziewka pisnęła kiedy zbłąkana dłoń trafiła w jej okrągły pośladek. Na chwilę znów w sali zrobiło się cicho, kiedy weszła do niej Anya, kupiła wino i znów udała się do wyjścia uśmiechając się tylko niewinnie do Bruna.
|
sunnyendrju - 2017-10-16 21:36:05 |
Bruno widząc kupującą wino Anye, dał jej znać, aby podeszła do ławy przy której aktualnie siedział.
|
Borwol - 2017-10-16 21:38:42 |
Anya podeszła do żołnierza, a zaraz za nią pojawiła się najmłodsza z córek karczmarza niosąc zamówione jedzenie i miód. Gorący gulasz pachniał wyśmienicie, choć Bruno był pewien, że aktualnie jakikolwiek ciepły posiłek by go zadowolił.
|
Szary - 2017-10-16 21:39:08 |
Dieter podziękował i udał się za chłopcem. Po otrzymaniu klucza wszedł do pokoju, zamknął drzwi i rozglądając się schował swoje toboły do kufra. Następnie przekręcił klucz i upewnił się, że jest on zamknięty. Zabrał klucz i położył na wieku kufra swój elegancko złożony płaszcz. Lutnia zapewne, w kufrze się nie zmieściła razem z plecakiem, więc muzyk sprawdził solidność drzwi i zamka oraz okiennice. Sprawdził czy się otwierają oraz co jest zewnątrz (i oczywiście później je zamknął). Następnie jeżeli wszystko było dobrze położył lutnię na łóżku i zszedł na dół zamykając za sobą drzwi na klucz.
Następnie jeżeli nic nie zwróciło jego uwagi przysiadł się do kompana.
|
sunnyendrju - 2017-10-16 21:46:24 |
- Anyu zapraszam cię na posiłek, zapewne jak my wszyscy jesteś mocno wyposzczona, a ciepła strawa napewno pomoże ci znosić trudy następnych dni podróży - tu Bruno wskazał miejsce na ławie obok siebie, aby Anyia miała gdzie usiąść.
- Dziękuję bardzo za posiłek i trunki, jezeli będziesz jeszcze potrzebna z pewnością cię zawołamy. - tu Bruno uśmiechnął się do rudzielca, starając się dać jej do zrozumienia że nie jest na ta chwile tu potrzebna, po czym zwrócił się do Anyi - Uważaj na siebie w tym miejscu, mam wrażenie, że czeka nas kolejna pełna przygód noc - tu Bruno spochmurniał - Jeżeli będziesz potrzebowała pomocy, natychmiast staraj się odnaleźć mnie albo Dietera. Ja najprawdopodobniej nocować będę na piętrze stajni, po gościnie u twojego ojca mam pewien uraz do snu w zamkniętych pomieszczeniach. - tu Bruno przyjaźnie puścił do dzierlatki oko.
|
Borwol - 2017-10-16 21:54:37 |
Dziękuję bardzo, chętnie z wami zjem, tylko najpierw szybko zaniosę wino panu Otto i Storrenowi- Anya wyszła żwawym krokiem i udała się prosto do Otta. Próbowała go namówić, żeby dołączył do towarzyszy w karczmie, jednak kupiec wolał zdecydowanie spędzać czas pod gołym niebem. Anya jedynie wzruszyła ramionami, oddała wino i udała się z powrotem do Bruna. Na miejscu był już także Dieter.
|
sunnyendrju - 2017-10-16 22:07:14 |
Podczas nieobecności Anyi, a już po powrocie Dietera, żołnierz natychmiast przystąpił do wypytywania cyrkowca o informację, które zebrał. Po całej opowieści Bruno podczas, której raczeł się on jedzeniem i napitkami, na chwilę się zamyślił i powiedział - Dieterze zamierzam ulokować się na piętrze stajni, ostatnio naprawdę nie lubię zamkniętych pomieszczeń - tu posępnie się uśmiechnął - Przekazałem Anyi, żeby w razie kłopotów szukała pomocy u jednego z nas. Jeżeli w trakcie nocy zauważysz, że coś zaczyna się dziać natychmiast przebijaj się do mnie, stajnia ma o wiele lepsze położenie jeżeli chodzi o moje umiejętności - Bruno pogłaskał czule rusznicę.
|
Szary - 2017-10-16 22:19:11 |
- Jedzenie podane, doskonałe - powiedział Dieter przysiadając się do żołnierza - nie widziałeś może Panienki? Ta trzecia porcja jest dla niej? Po wymianie informacji Dieter dodał: Oczywiście, rozumiem postawę. Ja sam się jeszcze nie zdecydowałem, ale dla Panienki wynająłem już pokój. Pomysł ze stajnią też wydaje się dobry, chociaż miejmy nadzieję, że noc pozostanie spokojna.
Po chwili Anya wróciła do budynku i udała się w stronę kompanów. Dieter wstał i z uśmiechem ukłonił się do Panienki - Ciesze się, że Panienka nas zaszczyciła, już miałem iść Panienki szukać. Proszę się częstować jedzenie jest specjalnie dla Pani. Po chwili usiadł i dodał Po posiłku jeżeli Panienka będzie chciała udać się prosto na spoczynek, to pozwoliłem sobie na tą okazję wynająć dla naszej Panny osobną sypialnie -- inaczej by się nie godziło. Czy nasi przyjaciele do nas nie dołączą?
Dieter z zaczęciem posiłku czekał na Anye, następnie polał miodu i dodał do Bruna: Mam nadzieję, że smakuje - to akurat było ze specjalną myślą o tobie. Za godny i spokojny wieczór przyjaciele!
|
Lord_Wonski - 2017-10-16 22:32:16 |
Anya przyniosła wino, po czym czmychnęła do karczmy, natomiast rzemieślnik został sam na sam z pochmurnym krasnoludem.
- Co Pan taki pochmurny, Panie Storren? Masz, napij się Pan wina, idziemy przecież już w kierunku kolonii, tam gdzie Pan chciałeś - krasnolud milcząco machnął ręką na butelkę, wyciągając jakiś swój napitek. Otto ruszył ramionami i zabrał się za degustacje miejscowego wina. Po wypiciu paru łyków twarz rzemieślnika wykrzywiła się, samemu nawet nie potrafiąc dojść, czy to z powodu kwasu, który bił po zębach kupca, czy po jakości wina. Dla rzemieślnika ważne było jednak, że nie była to woda z rzeki i wreszcie mógł wypić napój dla ludzi, a nie ciągle woda jak zwierzęta.
- Co żeś Pan tak milczysz? Nadal obrażony za tą lampę? Przecież powiedziałem, że odkupię Panu tę lampę, jutro z rana odnowimy zapasy i zobaczymy tą lampę, spokojnie. - w odpowiedzi krasnolud nawet nie mruknął. Otto wziął kolejny łyk wina.
... no i ja dla tego skurw... nie no, mamy tą samą matkę, więc się nie godzi... dla tego... tego... kmiota, o! dla tego kmiota tyle zrobiłem a on się tak odwdzięczył. - Otto zrobił kolejnych parę łyków z butelki. - Co żeś Panie Storren zamilkł jak kamień? Odezwij się coś! - Krasnolud milczał jak zaklęty.
Po pewnym czasie wino skończyło się i mimo iż butelka była spora, nie zaspokoiła głodu kupca. Otto zastanowił się nad opcjami, czy chce naprawdę iść głodny spać czy jednak zaryzykować spotkanie z Inkwizycją? A może zabandażować sobie głowę? Krasnolud nie był chętny do pomocy, a on jedną ręką nie da rady sobie zawiązać głowy. Po krótkim namyśle rzemieślnik postanowił pójść pokręcić się przy stajni, zgarnąć stajennego i poprosić go za małą opłatą by wziął dla niego coś na wynos i uregulował pieniądze za nocleg, po pewne złodzieje każą sobie płacić za nocleg pod gołym niebem.
Otto nałożył kaptur na głowę i starając się jak mógł unikając grupek i mocnego oświetlenia starał się złapać jakiegoś stajennego.
|
Borwol - 2017-10-16 22:48:57 |
Stajenny zabrał Ottowi 14 pensów i wkrótce wrócił z dwiema ciepłymi porcjami gulaszu i czterema pajdami wczorajszego chleba. Zapewnił przy tym, że opłata za noc dla dwóch osób została uiszczona.
Tymczasem, kiedy Dieter, Bruno i Anya cieszyli się ciepłem karczmy i słodyczą miodu, drzwi od loży otworzyły się szeroko i stanął w nich młody postawny mężczyzna w ciężkiej zbroi, na którą narzucił skórzany płaszcz. Na głowie miał spiczasty kapelusz z rondem, a z dłoni zwisał mu medalion z symbolem dwu-ogoniastej komety. Jednak nie to pierwsze rzucało się w oczy kiedy patrzyło się na tego człowieka. Pierwsze na co padał wzrok to jego twarz, która nosiła na sobie bliznę po cięciu, które chyba tylko cudem nie zabiło łowcy czarownic. Mężczyzna wolnym krokiem udał się w stronę ławy Dietera patrząc cały czas na medalion, a za nim wyszło jeszcze dwóch mężczyzn uzbrojonych długie miecze zawieszone u pasa i podążyło za nim.
|
sunnyendrju - 2017-10-16 22:53:06 |
Bruno po nagłym pojawieniu się przedziwnej postaci zmarszczył tylko brwi i podsunął bliżej pod rękę plecak i rusznicę, przygotowując tez do załadowania kule i proch. Całkowicie stracił zainteresowanie miodem i polewką, skupiając się jedynie na zbliżającej się postaci.
|
Szary - 2017-10-16 22:55:57 |
Dieter kontynuuję posiłek niewzruszony.
|
Lord_Wonski - 2017-10-16 22:59:58 |
Otto zabrał jedzenie i zadowolony z przeprowadzonej transakcji ruszył do krasnoluda. Starał się w dalszym ciągu unikać spojrzeń ludzi, wrócił spokojnie do namiotu i dał część jedzenia krasnoludowi.
- No to opłacone spanie, jest jedzenie, jutro załatwimy tą cholerną lampę i jesteśmy kwita, co, Panie Storren? - krasnolud oczywiście coś tam tylko mruknął pod nosem i zaczął jeść.
Otto machnął ręką, zjadł szybko to co miał i zaczął się szykować do snu w namiocie.
|
Borwol - 2017-10-16 23:02:11 |
Gawiedź znów wstrzymała oddechy, kiedy inkwizytor zbliżył się do ławy, jednak ten minął ją wpatrzony w swój medalion, po czym poszedł po schodach na górę. Peter szybko go przegonił i cała czwórka udała się do pokoi na górę.
|
sunnyendrju - 2017-10-16 23:06:50 |
Bruno odetchnął z ulgą kiedy łowca wraz z przybocznymi minął spożywające posiłek towarzystwo. Powoli rozładował rusznicę i odłożył ją na bok wracając do raczenia się napitkiem. - Chyba trochę za dużo przeżyć w ciągu ostatnich dni, miałem wrażenie, ze szedł on prosto na nas. Całe szczęście jesteśmy niewinni - tu Bruno uśmiechnął się do pozostałej dwójki.
|
Szary - 2017-10-16 23:09:36 |
Widząc wyraz twarzy żołnierze, muzyk odparł Ze spokojem Panie Bruno, Panowie w przeciwieństwie do nas są w pracy. Pomyśl o tym w ten sposób, w takim towarzystwie żadne plugastwo nam nie zagraża -- czy myśl ta nie jest uspokajająca?
Dieter wrócił do posiłku.
|
Lord_Wonski - 2017-10-16 23:15:30 |
Otto czuł zimny powiew idąc do snu, nie wiedział do końca czy to zimny wiatr wieje przez dziurawy i cienki koc, czy to może efekt wina, czy to może zły omen.
- E, pewnie wino, dawno nie piłem. - szepnął cicho sam do siebie Otto i zasnął.
|
sunnyendrju - 2017-10-16 23:19:43 |
- Rzeczywiście, masz rację - rzekł wyraźnie uspokojony Bruno - Wydaje mi się jednak, że wystarczy mi już wrażeń na ten wieczór i udaję się na spoczynek. Życzę ci Anyu spokojnej nocy i słodkich snów. - tutaj Bruno się uśmiechnął - Zamknij w swojej komnacie drzwi i okiennice, jeżeli znajdziesz się w niebezpieczeństwie krzycz, nadciągniemy z odsieczą tak szybko jak się da. - tu Bruno podniósł swój ekwipunek i kapelusz, ukłonił się, po czym ruszył w stronę lady aby uregulować rachunek i nocleg. Następnie życzył dobrej nocy karczmarzowi i udało się zgodnie z planem na stryszek stajni gdzie miał zamiar znaleźć jakiś przytulny kącik i tam oporządzić swoje jeszcze dosyć świeże rany. Po zadbaniu o swoje ciało rozłożył po prawej stronie posłania nabita rusznicę, po lewej topór, używając skrawków materiału i nitek ze zniszczonego stroju podróżnego przymocował je do swoich kończyn po czym mając nadzieję na niezakłócony wypoczynek usnął.
Testy: Test Leczenia (1/dzień +1HP)
|
Szary - 2017-10-16 23:27:45 |
- Dobrej nocy Bruno, wyśpij się coś!
Następnie zwrócił się do Panienki:
Jeżeli Panienka chce, to mogę dotrzymać towarzystwa, choć wpierw będę musiał na chwilę przeprosić. Jeżeli jednak, co oczywiście zrozumiem, Panienka jest zmęczona, to zaprowadzę do Panienki pokoju.
|
Borwol - 2017-10-17 00:04:20 |
Panienka grzecznie podziękowała i udała się na górę za Dieterem, który wręczył jej klucz i polecił zamknąć się od środka. Na korytarzu zaraz za pokojem Anyi, przy drzwiach stał jeden ze strażników Łowcy.
|
Harold Z. - 2017-10-17 16:19:09 |
Storren z wdzięcznością przyjął wino od Anyi (Dziękuję, Turkaweczko - rzucił.) Następnie spożył w milczeniu posiłek od Otto. Może dziś uda mu w końcu wyspać. Otto coś do niego mówił, ale krasnolud nie słuchał go zbyt dokłądnie. Rano zastanowi się, co dalej. Tak bardzo chciałby już być w domu.
|
Szary - 2017-10-17 18:10:52 |
Godzina była późna i większość podróżnych już spała. Dieter nie robiąc hałasu wyszedł z budynku zajazdu i spokojnie rozejrzał się po okolicy. Następnie w dobrym nastroju udał się w stronę stajni. Wiedział, że Bruno nocuje w sieni, więc nadal starając się uniknąć niepotrzebnego zgiełku udał się na górę. Muzyk, który wzrok miał zazwyczaj dobry, zauważył na piętrze, w kącie pomieszczenia mężczyznę około 30 układającego się na sianie. W reku ma zdobiony sztylet, który akurat zawijał w jakieś szmaty.
Muzyk był pod bronią, więc nie mógł być aż tak tym widokiem zdziwiony, niemniej szybko zerknął gdzie Bruno, który spał po drugiej stronie. Dieter zrobił dwa kroki w przód, żeby nie stać tuż nad krawędzią, po czym zachowując bezpieczną odległość od sfatygowanego życiem żołnierza powiedział.
- Piękne ostrze, czy to jakaś pamiątka rodzinna? Muzyk zagadał nieznajomego, po czym rzucił w stronę kompana: Bruno wstawaj. Mam dobre nowiny, żołnierzu.
Mechanika: Standardowe nasłuchiwanie/zauważanie: spostrzegawczość, widzenie w ciemności, czuły słuch. Nie znam typa, więc zachowuje czujność
|
sunnyendrju - 2017-10-17 18:23:31 |
Bruno słysząc zawołanie Dietera natychmiast chwycił rusznicę w dłonie, zerwał się na nogi i gotowy do walki szybko ocenił otoczenie. - Dieter zwariowałeś!? Ledwo co zasnąłem, a ty ni stąd, ni zowąd wyrywasz mnie ze snu. Na sto tysięcy zdechłych wielorybów, co za drużyna...
|
Borwol - 2017-10-17 18:26:49 |
Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna o ciemnych włosach i złamanym nosie spokojnie zwrócił wzrok w kierunku Dietera - A i owszem. To pamiątka rodzinna po świętej pamięci rodzicach, niech Morr strzeże ich dusz. Głos załamuje się mężczyźnie Czasem lubię powspominać jak było dobrze i przyjemnie zanim do domu zapukali wyznawcy chaosu Kończy zwijanie materiału i chowa pakunek do plecaka który służy mu za poduszkę.
|
Szary - 2017-10-17 18:33:15 |
Święte słowa dobry człowieku, niech spoczywają w pokoju. Przepraszam za małe zamieszanie, nazywam się Dieter, przychodzę do kompana.
Dieter spojrzał w stronę żołnierza.
- Przychodzę w ważnej sprawie, podziękujesz mi później, więc już się nie gorączkuj w środku nocy. Ten dobry człowiek to Twój nowy kolega?
|
Borwol - 2017-10-17 18:43:32 |
Gottfried, choć i tak zapomnisz. Mało kto chce znać włóczęgę z dalekiego Ostermarku. A teraz, o ile Pan wybaczy to z miłą chęcią zamknę już oczy. Przede mną jeszcze długa droga do gór szarych, więc chciałbym trochę wypocząć po dniu podroży Mężczyzna układa się do snu
|
sunnyendrju - 2017-10-17 18:46:53 |
Bruno odłożył rusznicę na bok, spokojnie usiadł na podłodze i zmierzył wzrokiem mężczyznę wskazanego przez Dietera - Pierwszy raz człowieka widzę. Co za nowiny mają usprawiedliwić cię z przerywania mojego wypoczynku?
|
Szary - 2017-10-17 18:57:03 |
Widzę żeś marudny gdy niewyspany. Temat prywatny, ale już nie będę Cię siłą ściągać na dół. Nadstaw ucha.
(tu przekazywane są informacje)
Następnie już nie szeptem Wiesz gdzie rozbił się krasnolud? Dieter udał się na zewnątrz poszukać namiotu Storrena.
|
Borwol - 2017-10-17 19:04:12 |
Kiedy Dieter wyszedł z budynku, aż podskoczył kiedy usłyszał Głośne: Kurwa, Kurwa, Kurwaaa! nagle urwane dźwiękiem upadającego bezwładnie ciała z północnej ambony znajdującej się za karczmą. Storren jednym ruchem wstał i dobył broni patrząc w ciemność jakieś 25 metrów przed sobą (spał za stajnią również od północnej strony obiektu). Dalej nic się nie poruszało poza kilkoma strażnikami biegnącymi w stronę, z której dobiegł krzyk.
|
sunnyendrju - 2017-10-17 19:09:30 |
Bruno po usłyszeniu nowin od Dietera zmarszczył tylko brwi, ale nie zatrzymywał go kiedy ruszył na poszukiwania krasnoluda. Przetarł oczy, wziął swój ekwipunek i przeniósł się pod ścianę przeciwległą tej, przy której spał nieznajomy.
Tam rozłożył się, oparł plecami, na kolanach położył sobie rusznicę i przymknął oczy. Nagły krzyk spowodował, że Bruno natychmiast zerwał się i dzięki temu zobaczył jak nieznajomy podmienia sztylet z plecaka z tym u pasa i chowa go pod sianem. Bruno wycelował w nieznajomego rusznice i zadał mu krótkie pytanie - Co ty wyrabiasz łajzo?!
- Znalazłem ten dziwny sztylet w szkatułce, o tam - nieznajomy wskazał miejsce dalej pod sianem. -Bałem się i go schowałem, na ostrzu była zaschnięta krew, a ja nie wiem nawet czyja, w takim stanie nie mógłbym nawet go próbować sprzedać.
- Wydaje mi się, że mówisz prawdę jednak na tą chwilę niestety nie jestem w stanie ci zaufać. - Bruno lufą wskazał wyjście ze stajni - Wyłaź ze stajni, jak wyjaśnimy zamieszanie, to sprawdzimy czy mówisz prawdę.
Testy: Zastraszanie na kmiocie Kiedy kmiot rusza to Bruno idzie 5 metrów za nim ciągle w niego celując
|
Szary - 2017-10-17 19:12:24 |
-Bruno ładuj broń! krzyknął muzyk. Następnie wyciąga broń i biegnie w tamtym kierunku.
Mechanika: Widzenie w ciemności, czuły słuch, spostrzegawczość. Zachowanie czujności i rozglądanie się po otoczeniu.
|
Lord_Wonski - 2017-10-17 19:38:24 |
Otto obudził się niemrawo, sycząc z bólu, niewyspania i skumulowanego zmęczenia po ostatnich przygodach.
- Co jest? Co się stało się? Panie Storren, ciemność widzę, ciemność! - szepnął do krasnoluda, po czym zdał sobie sprawę, że jeszcze nie wstał i jest nakryty kocem, co szybko naprawił. Widoczność rzemieślnika się nie poprawiła za bardzo, ale starał się ogarnąć sytuację.
Testy: spostrzegawczość - rozumiem że to działa też na inne zmysły
|
Borwol - 2017-10-17 19:49:38 |
Hola hola, czy to ją do cholery jestem dla ciebie zagrożeniem?! Chyba cię popierniczylo. Chcesz sztylet? To łap, mi już wystarczająco narobił dzisiaj kłopotów - wyjmuje i lekko rzuca sztylet w kierunku Bruna.
Następnie wyjmuje pałkę i mówi - lepiej celuj w to co będzie przed nami, ja nie stanowią dla ciebie zagrożenia a jedynie mogę odrobinę pomoc
|
sunnyendrju - 2017-10-17 19:55:55 |
Bruno podniósł sztylet i schował go do plecaka, po czym rzekł - Niech będzie. Ruszajmy zobaczyć co się wydarzyło. Bruno starając się trzymać kawałek za nieznajomym ruszył w stronę, z której wydawało mu się, że dochodził krzyk.
|
Harold Z. - 2017-10-17 19:59:05 |
Wybudzenie ze snu Storrena można było porównać do uderzenia wiosłem w głowę. Miarka się przebrała. Z przekleństw wyrzucanych z intensywnością szkwału można było zrozumieć, że jeśli krasnolud dorwie sprawcę tego zamieszania, to twarz Sothelina będzie malarskim dziełem sztuki w porównaniu z jego facjatą. Zebrał się, zabrał ekwipunek. Otto, chodź za mną, zostaw tylko namiot i posłania. Tego nikt nam raczej nie ukradnie. Kończąc zdanie ruszył w kierunku hałasu.
|
Lord_Wonski - 2017-10-17 20:12:17 |
Otto jeszcze zaspany chwycił wszystkie tobołki, poprawił sztylet na pasie, choć zdawał sobie sprawę, że szansa jest nikła że go nawet wyciągnie swoją niesprawną ręką, po czym podążył za krasnoludem.
|
Borwol - 2017-10-17 20:24:14 |
Kiedy jeden ze strażników dobiegł pod ambonę i schylił się zobaczyć kto zleciał z góry, spadł na niego cień o ośmiu kończynach i zabił na miejscu. Wielkiego pająka dosiadał goblin, który właśnie wydał bojowy okrzyk i rzucił się razem ze swoim wietrchowcem na dwoch pozostalych strażników. Za nim, zza palisady rozległy się kolejne okrzyki zielonoskórych.
|
sunnyendrju - 2017-10-17 20:49:28 |
Bruno kiedy tylko wyszedł ze stajni i zorientował się że zajazd został zaatakowany przez grupę goblinów. Widząc goblina dosiadającego gigantyczne pająka, Bruno przyklęknął na jedno kolano przy wozie, wycelował precyzyjnie w potwornego wierzchowca i oddał morderczy strzał.
Mechanika: Precyzyjny strzał +20US (wycelowanie) Test US na pajęczaka Obrażenia z rusznicy k10+5 (druzgocący)
|
Szary - 2017-10-17 21:28:55 |
Dieter podbiegł do Krasnoluda. Okrzyki zielonych rozwiały wątpliwości jednoznacznie. Krasnolud ściekły, że coś go obudziło aż kipiał, nerwowo zaciskając na swoim sprawdzonym kilofie. Dieter rozumiejąc intencję rzucił:
- Razem Panie Storren! Muzyk rozejrzał się szybko Wszyscy niezdolni do walki odsunąć się od palisady, reszta pod broń! Straż, trzymać linie - zaczął Dieter gdy pająk na nich ruszył - my weźmiemy to od tyłu!
Dwójka zaszarżowała na bestię, która wściekle rzuciła się na dwójkę strażników.
Mechanika Szarża jeżeli znajdzie się 4m na rozbieg +10 WW Zapewne jakaś przewagą liczebna, więc +10/+20. tabela 6-2 Storren: Szarża: akcja podwójna +10 WW Atak dwuręcznym kilofem: (test WW) K10(+3S?) broń druzgocząca,powolna.
Dieter Pierwsza ręka: Atak szpadą szarża: 2 AKCJA Obrażenia K10-2(+3S); broń precyzyjna (+1 do obrażeń przy trafieniu krytycznym), szybka (-10 przy próbie parowania). Druga ręka: parowanie lewakiem: AKCJA NATYCHMIASTOWA, parujący (+10 WW przy teście parowania), wyważony (brak kary -20 za broń w słabszej dłoni)
Gadka: przekonywanie, przemawianie, dowodzenie?
|
Lord_Wonski - 2017-10-17 21:45:51 |
Zanim Dieter dokończył zdanie, niezdolny do walki rzemieślnik przemieszczał się w stronę stodoły tam gdzie wskazał mu muzyk. Nie za bardzo przejmował się tym, był zbyt zmęczony by bać się goblinów, jednak nadal starał się unikać jak ognia Inkwizytorów i ogólnie wybrać miejsce, żeby nie rzucać się w oczy.
|
Borwol - 2017-10-17 21:58:35 |
Pająk został trafiony przez Bruna prosto w łeb i padł na miejscu zrzucając goblina, który natychmiast został dobity przez jednego ze strażników. Z jednego z okien padł strzał i z palisady spadł kolejny pająk z jeźdźcem. Żadne z nich się już nie ruszało. Dieter z przerażeniem zobaczył jak pięć kolejnych bestii przekraczało właśnie palisadę. Kolejny zdążył najwyraźniej w trakcie zamieszania przeskoczyć na budynek i wspinał się w stronę okna pokoju Anyi. Łowca czarownic okno obok przeładowywał broń. Z drugiej strony budynku również zaczęły dochodzić odgłosy walki.
|
sunnyendrju - 2017-10-17 22:09:24 |
Bruno zadowolony z oddanego strzału błyskawicznie przeładował rusznicę i wystrzelił do potwora wspinającego się po ścianie karczmy. - Gottfried osłaniaj mnie! Rozgromimy tych przeklętych przykurczów. - zakrzyknął.
Mechanika: Błyskawiczne przeładowanie Test US na pajęczaka Obrażenia z rusznicy k10+5 (druzgocący)
|
Szary - 2017-10-17 22:47:17 |
- Panie zaklinam - muzyk krzyknął do łowcy - Na ścianie budynku! - Dieter szybko wskazał na pająka zbliżającego się do okna. Następnie rozejrzał się po okolicy. Kolejne pięć przekraczało palisadę.
Krasnolud poirytowany - być może tym, że jeszcze nikogo nie ukatrupił krzyknął - Nie kłamali z tą plagą zielonych! Chodźcie utłukę was wszystkich!
- Storren ten już prawie zszedł bierzemy go! Dwójka ruszyła wlatując z impetem, gdy ten akurat stawał na ziemi.
Mechanika:
Storren: Szarża: akcja podwójna +10 WW Atak w przewadze dwóch na jednego +10 WW, tabela 6-2 Atak dwuręcznym kilofem: (test WW) K10(+3S?) broń druzgocząca,powolna.
Dieter Szarża: akcja podwójna +10 WW Atak w przewadze dwóch na jednego +10 WW, tabela 6-2 Pierwsza ręka: Atak szpadą, Obrażenia K10-2(+3S); broń precyzyjna (+1 do obrażeń przy trafieniu krytycznym), szybka (-10 przy próbie parowania). Druga ręka: parowanie lewakiem: AKCJA NATYCHMIASTOWA, parujący (+10 WW przy teście parowania), wyważony (brak kary -20 za broń w słabszej dłoni)
|
Borwol - 2017-10-18 09:36:35 |
Dieter ze Storrenem zaatakowali pierwszego z brzegu pajęczaka. Storrenowi udało się wbić kilof w jedo z jego odnóży i oderwać je potężnym pociągnięciem. Pająk atakował jednak nie mógł trafić, podobnie jak jego jeździec uzbrojony w krótki łuk. Łowca zestrzelił pająka z budynku, ale kolejny zajął natychmiast jego miejsce. Bruno stracił kulę chybiając celu. Kawałek dalej strażnicy również nie mogli sobie poradzić z bestią, jeden z nich został przez nią nawet ukąszony i krwawił. Harmider dookoła palisady rósł w siłę Storren obawiał się, że zaraz wszyscy mogą zostać okrążeni.
|
Harold Z. - 2017-10-18 10:44:57 |
Storren ponownie natarł na pająka. Celował w odnóża. Chciał okaleczyć przeciwnika na tyle, żeby nie mógł kontynuować pościgu. Pojawiące się na murach kolejne potwory jasno dawały sygnał, że wkrótce trzeba będzie się wycofać. Stajnia wyglądała dobrze, łatwo przyszłoby się bronić w tym budynku. Żryj gruz, goblini pomiocie!
Attakz, das machen wir sehr.
|
sunnyendrju - 2017-10-18 10:53:37 |
Bruno zakrzyknął do przyjaciół - Panowie wycofujcie się! Nie damy im wszystkim rady! - Bruno przeładował swoją rusznicę i oddał kolejny strzał w stronę potwora wspinającego się po ścianie.
Mechanika: Błyskawiczne przeładowanie Test US na pajęczaka Obrażenia z rusznicy k10+5 (druzgocący)
|
Szary - 2017-10-18 11:23:12 |
Dieter widząc, że krasnolud wyprowadza kolejny atak, postanowił mu wtórować licząc, że to przypieczętuje los bestii.
-Gottfried, zapraszamy tutaj! Krzyknął muzyk do zbliżającego się mężczyzny.
Mechanika: Wycelowanie: 1 AKCJA +10 WW Atak w przewadze dwóch na jednego +10 WW, tabela 6-2 (może Gottfried dołączy dla większego plusa?) Pierwsza ręka: Atak szpadą 1 AKCJA, Obrażenia K10-2(+3S); broń precyzyjna (+1 do obrażeń przy trafieniu krytycznym), szybka (-10 przy próbie parowania). Druga ręka: parowanie lewakiem: AKCJA NATYCHMIASTOWA, parujący (+10 WW przy teście parowania), wyważony (brak kary -20 za broń w słabszej dłoni)
|
Borwol - 2017-10-18 12:47:49 |
Gottfried ruszył dzielnie do przodu, jednak słysząc głos zza pleców, posłuchał go i również zaczął się wycofywać. Proponuję bronić się w stajni - krzyknął i zaczął biec w tamtym kierunku, jednak skręcił w stronę frontu karczmy kiedy zauważył pierwsze pająki wyłaniająca się zza stodoły. Tymczasem Storren znów ranił pajęczaka, a Dieter strącił z niego jeźdźca. Bruno znów chybił, podobnie jak łowca do którego doskoczył jeden z pająków i wepchnął go do środka wpadając tam razem z nim. Strażnicy wciąż trzymali się na nogach, jednak kolejne dołączyły do walki zarówno z nimi jak i z Dieterem, który ledwie uniknął potwora spadającego na niego z góry.
Otto schował się pod jednym z wozów w stajni i czekał na rozwój wydarzeń
|
Szary - 2017-10-18 13:09:25 |
Bruno osłaniaj! Idziemy w Twoją stronę! Dieter krzyknął cofając się w strona żołnierza.
Mechanika Odwrót akcja podwójna (Sz 4, zasięg 8m) Jako że to odwrót i nie biegnę olewając przeciwnika (wtedy zrobiłbym metrów 24) zakładam, że parowanie będzie mi przysługiwało nadal.
|
sunnyendrju - 2017-10-18 13:38:02 |
Bruno słysząc okrzyk Dietera szybko załadował nowy pocisk, wymierzył za uciekającymi i był gotów do oddania strzału w pierwszego przeciwnika, który podejmie pościg. Piórko na kapeluszu wściekle załopotało przy gwałtownych ruchach.
Mechanika: Błyskawiczne przeładowanie Precyzyjny strzał +20US (wycelowanie)
Bruno strzela do pierwszego pająka, który ruszy za grupą.
|
Harold Z. - 2017-10-18 13:39:48 |
Storren zasłonił się kilofem przed ciosem przeciwnika, po czym powtórzył manewr Dietera starając się nie wystawić na atak.
|
Szary - 2017-10-18 15:35:24 |
Widząc przed sobą solidny kamienny budynek, który o dziwo pełnił funkcję wychodka, Dieter nie zastanawiał się wiele -- ruszył prosto w stronę jego wejścia, a krasnolud tuż za nim. Jeden z pajęczaków pospiesznie ruszył w pogoń za dwójką. Bestie były szybkie, Dieter ledwie wleciał przez uchylone drzwi wraz z krasnoludem i już zmuszony był do sparowania szarżę. Trzymając jeszcze prawie ramię na drzwiach pozwolił, aby atak zsunął się po szerokim ostrzu lewaka, co zniosło impet w bok z dala od muzyka. Ten następnie poprawił drzwiami z wtórującym mu krasnoludem. Dwójka starała się podziurawić bestie i zamknąć drzwi. Gdzieś obok budynku przeleciał chybiony strzał Bruna.
- Ludzie, do wychodka! Krzyknął Dieter widząc to miejsce jako jedyne w najbliższej okolicy gwarantujące choć nadzieję bezpieczeństwa.
Mechanika: Opisa na Facebooku był skromny, więc trzymając się kolejności tego co było napisane jakoś tak to złożyłem. Jak coś, to Borysie trochę sobie te okoliczności wyprasuj. Nasza akacja po próbowanie ratowania naszej skóry. Kraś dociska bliżej krawędzi drzwi, bo jest cięższy więc i większy moment siły przyłoży, plus jego broń potrzebuje więcej miejsca. Alternatywnie jeżeli ja sam przybiłem poczwarę drzwiami to może kraś ją dokończy, może ją wypchnąłem, a może nawet nie była cała w progu i po prostu zamknąłem drzwi. Weź poprawkę na nasze akcje w zależności od okoliczności.
|
sunnyendrju - 2017-10-18 16:23:08 |
Bruno widząc bezskuteczność swoich strzałów i słysząc okrzyk Dietera sfrustrowany wrzasnął tylko - Do wychodka?! To najgłupszy okrzyk bojowy jaki kiedykolwiek słyszałem! - ale ruszył biegiem do wychodka.
Mechanika: Bieg do wychodka!
|
Borwol - 2017-10-18 20:58:13 |
Bruno wbiegł do wychodka drugimi drzwiami, ponieważ te którymi wbiegli jego towarzysze były atakowane przez pajęczaka. Dieterowi udało się odepchnąć bestie na tyle że zamknął drzwi i zablokował je drewnianą belką, co wydało się dziwnym zamknięciem dla pomieszczenia o takim przeznaczeniu. Bruno zrobił podobnie. Pomieszczenia okazały się mniejsze, niż wyglądało to z zewnątrz. Prawdopodobnie z drugiej strony znajdował się schowek albo coś podobnego. Ściana naprzeciw wejścia, stanowiąca również plecy samej dziury wychodka zbudowana była z solidnie wyglądającego drewna, podobni jak ściana oddzielająca wychodki. Ataki na drzwi nie ustawały choć nie wydawały się szczególnie zacięte.
Otto ze swojej kryjówki widział jak coraz większe stado goblinów na pająkach ostrzeliwuje górę stodoły, nie za bardzo próbując się tam dostać.
|
sunnyendrju - 2017-10-18 21:05:45 |
Po wejściu do wychodka, zaryglowaniu drzwi i upewnieniu się, że nic z zewnątrz łatwo nie dostanie się do środka, Bruno uważnie rozejrzał się po pomieszczeniu. W związku z tym, że pomieszczenie w rzeczywistości było mniejsze niż wyglądało z zewnątrz Bruno zaczął poszukiwanie ukrytych schowków i przejść. Dokładnie obmacał i przepatrzył ściany i podłogę pomieszczenia wykorzystując nietypową jak dla człowieka umiejętność widzenia w ciemności.
Mechanika: Bruno rozgląda się po pomieszczeniu. Widzenie w ciemności. Przeszukiwanie na ukryte drzwi, klapy i przejścia.
|
Szary - 2017-10-18 21:22:01 |
Pu udanym zamknięciu drzwi Dieter odetchnął z ulgą, choć przy tych okolicznościach mógł nie bardzo mieć czym. Budowa tego budynku już z zewnątrz go dziwiła, a teraz wrażenie tylko się nasiliło. Widać pierwotnie musiał pełnić inną funkcję.
Do kabiny obok, wbiegła jakaś osoba. Dieter podszedł do ścianki dzielącej wychodek i uderzył w nią dwa razy - Bruno to Ty? Jesteś bezpieczny?
Następnie z braku innych możliwości postanowił sprawdzić uważniej tą dość nietypową toaletę.
Mechanika: Zauważanie: spostrzegawczość i widzenie w ciemności Sprawdzenie podłogi, ścian, ewentualnie co tam jeszcze jest. Jakaś gazeta?
|
sunnyendrju - 2017-10-18 21:33:41 |
Bruno podczas przeszukiwania usłyszał walenie w ścianę między wychodkami i głos Dietera. Słysząc pytanie odpowiedział tylko - Nie to ja Ondurin, akurat znalazłem zwłoki, które mnie wyjątkowo zainteresowały. Oczywiście, że to ja Dieterze!
|
Borwol - 2017-10-18 21:34:54 |
Dieter zauważył że jedna z płyt za plecami toalety lekko wyróżnia się od pozostałych. Obok, na drugiej płycie znajdował się wąski otwór, jednak w tym świetle nie było możliwości zobaczyć co jest po drugiej stronie.
|
Szary - 2017-10-18 21:44:35 |
- Panowie znalazłem coś dziwnego, jakiś wąski otwór, ale nie widzę co jest w środku. Zakładam, że nikt nie ma lampy w spodniach?
Dieter zmarszczył brwi, wszystkie swoje toboły miał w kufrze na piętrze zajazdu. Miał jednak ze sobą broń. Lewak miał szerokie ostrze, a otwór był wąski, ale może końcem ostrza szpady uda mu się sprawdzić, czy coś tam jest. Był to jego ulubiony kawałek żelastwa, więc postarał się uczynić to możliwie ostrożnie.
|
sunnyendrju - 2017-10-18 21:46:36 |
- Panowie odsuncie się od przegrody między wychodkami, będę rąbał! - krzyknął do towarzyszy Bruno, po czym chwycił mocno topór i zaczął rąbać rozdzielające ich dechy.
Po dłuższej chwili i wielu uderzeniach topora najpierw Dieterowi i Storrenowi ukazał się niewielki otwór i błyskające co jakiś czas ostrze. Kolejne kilka minut i ukazał się ich oczom dosyć spocony Bruno z toporem w ręce. - No Panowie, na co czekamy rozpiżdżamy te dechy w drobny mak?
|
Szary - 2017-10-18 22:28:07 |
Bruno zobaczył jak klęczący muzyk majstruje coś szpadą w podłodze.
-Bruno, chętnie bym Ci pomógł, ale lewakiem tego nie zorbie. Może Storren pomoże? Jest tu jakiś otwór, ale szpada nie pasuje, nie macie nic... hmmm... Bruno bądź tak dobry i urąb mi kawałek drewna, najlepiej wąski. Ja dostrugam sobie kształt Przez ten czas muzyk zabrał się za ostrożne merdanie i dociskanie ostrza do ścianek, ewentualnie dna otworu, jeżeli sięga, aby ocenić wewnętrzny kształt otworu. Porównał też gabaryty otworu z rozmiarami swojego klucza do kufra.
Dieter był też ciekawy co dzieje się na zewnątrz, więc nastawił ucha.
|
sunnyendrju - 2017-10-18 22:35:51 |
- Sprawdź proszę czy dziura nie pasuje może mniej więcej na sztylet, na przykład taki jak ten chowany przez kolegę w stajni w poduszkę. Pamiętasz mniej więcej jego wymiary i kształt? - odpowiedział Bruno starając się wyciosać kawałek deski zgodnie z życzeniem cyrkowca.
|
Szary - 2017-10-18 22:44:04 |
Hmmm... właściwie jak tak wspominasz, to ostrze sztyletu mogłoby pasować. Ewentualnie jakiś klucz... mam lewak, ale to raczej będzie zbyt szerokie. Ciekawe co to tu robi na ścianie. Odpowiedział Dieter.
|
sunnyendrju - 2017-10-18 22:46:59 |
- Ten budynek jest bardzo wątpliwym wychodkiem, a sztylecik którym bawił się nasz kolega ze stajni wygląda na narzędzie do preparowania ofiar dla bogów chaosu. zdaje się, że odkryliśmy jakiś miejscowy kult. - rzekł Bruno zrzucając plecak. Po chwili gmerania w nim, wyciągnął sztylet i przekazał go Dieterowi.
|
Szary - 2017-10-18 22:56:22 |
- Naprawdę? Myślisz, że z jednego domu strachów trafiamy do drugiego? Jeżeli tak, to mam nadzieję, że łaskawy inkwizytor nam nie zejdzie przy zmaganiach z tymi potworami, bo ma tu jeszcze sporo roboty. Odparł muzyk.
Czekając aż Bruno znajdzie sztylet, muzyk przystawił ucho do drzwi, aby ocenić co się dzieje na zewnątrz. Po chwili, wziął sztylet od kompana i z niezadowoleniem dodał - Nikt najwidoczniej nie miał czasu go wytrzeć... no nic do działa przyjaciele. Oby to było tylko złe przeczucie. Dieter sprawdza, czy sztylet pasuję, jeżeli tak, to czeka chwilę i jeśli nic się nie dzieje, to próbuje przekręcić ostrze.
|
Harold Z. - 2017-10-19 07:23:29 |
Dieterze, spróbuj tym. Tylko ostrożnie, ten nóż jest użyteczny! - rzekł Storren po czym podał Dieterowi niewielki nóż do oprawiania zwierzyny wyjęty z cholewy buta.
|
Borwol - 2017-10-19 10:35:14 |
Dieter podziękował Storrenowi, kiedy poczuł że sztylet z rączką w kształcie symbolu Slaanesha idealnie wpasował się w dziurkę. Przekręcił delikatnie i usłyszał jak drewniana płyta obok delikatnie odskoczyła na dole. Uniósł ją do góry i jego oczom ukazał się wąski korytarz prowadzący w dół. Dalej zakręcał, jednak na końcu widać było delikatną jasna poświatę.
Pająk dalej usiłował przebić się przez zamknięte drzwi z drugiej strony.
|
Szary - 2017-10-19 10:51:30 |
Szla... - Dieter zaczął odsuwając płytę - za złamanego pensa nie mamy szczęścia do noclegów. Przed sobą miał teraz wąski korytarz prowadzący w dół. Panowie, znaleźliśmy jakieś przejście - powiedział nieco ciszej - Nie wygląda do sympatycznie, ale innego wyboru nie widzę - schodzę. Będziecie tak uprzejmi i dołączycie?
Dieter czekając na odpowiedź przyjaciół spróbował ostrożnie wyjąć sztylet i oddać go Bruno, jednocześnie nasłuchując odgłosów z korytarza.
|
sunnyendrju - 2017-10-19 10:56:51 |
Bruno odebrał sztylet Dieterowi, przeładował rusznicę i rzekł - Ruszamy, nie ma co zwlekać. Dieterze nie obrazisz się jeżeli puścimy cię przodem? Jesteś zdecydowanie w najlepszym stanie z naszego trio.
Mechanika: Przeładowanie rusznicy
|
Harold Z. - 2017-10-19 11:14:34 |
Mam tylko nadzieję, że to prędzej nora przemytników, a nie kolejna świątynia czcicieli bluźnierczych plugastw. - rzucił kwaśno Storren. Nóż do oprawiania zwierzyny odłożył do buta. Ujął w dłonie kilof. Rozejrzał się za jakimkolwiek źródłem światła, nawet najlichszą świeczką pozostawioną w pomieszczeniu.
|
Szary - 2017-10-19 11:15:52 |
-Oczywiście, korytarz i tak jest zbyt wąski na sprawne wymachiwanie kilofem, a rusznica jest bardziej wskazana w drugiej linii. Następnie muzyk zrobił przerwę i dodał: Wygląda no to, że za zakrętem jest jakieś światło, sugeruje wzmożoną ostrożność, ktoś lub coś może tam czyhać.
|
Borwol - 2017-10-19 13:14:56 |
Kiedy towarzysze przeszli przez otwór, okazało się, ze znajdują się w przedsionku długości obu toalet. Po tej stronie znajdowała się wajcha zamykająca przejście, z której skorzystał Bruno tworząc kolejna barierę między nimi, a goblinami. Kompani ruszyli korytarzem w dół. Jedyne światło padało zza zakrętu na jego końcu. Kiedy bohaterowie zbliżyli się do niego, Dieter zatrzymał pozostałych. Ktoś zbliżał się do nich szybkim krokiem z naprzeciwka, a wraz z nim zbliżało się źródło światła.
|
Szary - 2017-10-19 13:26:43 |
Muzyk zasłonił ręką usta od strony zakrętu i odwracając głowę do kompanów szepnął - Chyba grupa. Następnie przykleił się do wewnętrznej ściany zakrętu i pochylił, aby dać Bruno lepsze pole widzenia. Boroń miał przygotowaną i gotowy był zaatakować jak tylko zobaczy kto, ewentualnie co zza niego wyszło.
|
sunnyendrju - 2017-10-19 13:31:14 |
Bruno słysząc kroki zatrzymał się i wymierzył rusznicę, tak żeby być gotowym do strzału kiedy tylko rozpozna kto lub co wychyli się zza zakrętu.
Mechanika: Przygotowany do oddania strzału
|
Harold Z. - 2017-10-19 13:56:49 |
Krasnolud przygotował się do ruszenia bykiem i obalenia nadchodzącej postaci. Jeśli byłoby to jakieś plugastwo, kompani powinni być w stanie dokończyć robotę. Jeśli to ludzie, nie poraniłby ich za bardzo.
|
Borwol - 2017-10-19 14:56:46 |
sacreble! wykrzyknął obalony mężczyzna, a skąpo ubrana kobieta w średnim wieku pisnęła przerażona. phephasham, nie wiedziałem, sze ktosz inny podgląda. Nie chcę się naszucać. Whacamy maleńka
|
Szary - 2017-10-19 15:42:53 |
Dieter lekko zdziwiony scenką mrugnął kilka razy z niedowierzaniem.
- Bruno, chyba możesz opuścić broń - powiał muzyk bez przekonania w głosie, dodają: - Storren zejdź może z Pana.
Muzyk wyprostował się - Kłaniam się nisko, nazywam się Dieter, a to moich przyjaciele. Wybaczcie wielmożni Państwo, okoliczności naszego spotkania są nad wyraz wątpliwe, więc mam nadzieje, że zostanie to zrozumiane. Czy mógłbym wiedzieć z kim mamy do czynienia i co nasz szanowny Bretończyk wraz z niewiastą robą "teraz" w takim miejscu? Skąd ten pośpiech i gdzie Państwo biegli "tak" ubrani?
|
sunnyendrju - 2017-10-19 16:48:07 |
- Storren może i zejść, ale ja jeszcze nie zgłupiałem tak bardzo żeby zaufać Tileańczykowi - splunął z pogardą dalej celując w leżacego mężczyznę - Wstawaj i zacznij się tłumaczyć! I lepiej żebym cię nie przyłapał na mataczeniu i kłamstwie! Kim jesteście i co tu robicie!
Mechanika: Precyzyjny strzał +20US (wycelowanie)
|
Borwol - 2017-10-20 14:32:41 |
Stoolrren zszedł z mężczyzny, który poirytowanym tonem skierował się w stronę Bruna.wyphaszam sobie tego Tileańczika. Naziwam się Pierre i pochodzę z pięknej Bhetonii Panowie teraz udają? dodała kobieta. to jakaś forma zabawy? Poczułam prawdziwy dreszcz jak pan w nas tak wycelował. Ale jest pan niebezpieczny zwróciła się do Bruna zalotnie w czym można było z całą pewnością stwierdzić miała spore doświadczenie. Bruno nie mógł oderwać wzroku od jej obfitych piersi widocznych spod pół przezroczystej koszuli. Pierre wydawał się zniecierpliwiony. Panowie na góhę czy whacają? Ktoś koszysta? Jest co oglądać
|
sunnyendrju - 2017-10-20 14:55:47 |
Bruno mrugnął kilka razy, przygryzł wargę i z tytanicznym wysiłkiem przeniósł wzrok z piersi kobitki na jej twarz. - Oczywiście, że zabawy moja droga. Nie uważasz, że nutka niebezpieczeństwa jest doskonale pomaga w przełamaniu pierwszych lodów? - Bruno opuścił rusznicę, puścił oko do nieznajomej i zwrócił się do towarzyszy - No nic tu po nas, idziemy dalej, tam z pewnością nasza przygoda nabierze wyjątkowych rumieńców. - Tu Bruno uniósł kapelusz i ruszył dalej korytarzem.
|
Szary - 2017-10-20 16:50:18 |
Dieter zmierzył wzrokiem bretończyka - Pierre, z pewnością jesteś dobrym patronem, więc pozwól, że udzielę Ci rady. Tędy nie wyjdziesz. Góra zalana jest goblinami na pająkach, a te akurat są mniej sympatyczne niż możesz pamiętać.
- Pani słabość do żołnierzy nie dziwie mnie wcale -- ten tu to doskonały przykład impulsywny i surowy. Nie ma co zwlekać i stać tu niepotrzebnie -- oczywiście schodzimy. Zapewnień nie potrzebuje, w asortyment nie wątpię, niemniej mamy jeszcze kilka niedokończonych spraw oczekujących naszej uwagi tej nocy. Pani jest na pewno świadoma obecności Wolfgarta w zajeździe. Jeżeli jest to możliwie to chciałbym przedostać się do głównego budynku, zaistniałe zamieszanie jest nam bardzo na rękę.
|
Borwol - 2017-10-20 18:56:05 |
Pierre spojrzal na Dietera ze zdziwieniem a kto mówił o wyjściu. Wy tam wyjść chcieliście? Tom zabhonił wychodzić, od kiedy łowca pszyjechał. Szliśmy podglądać. Teraz widoki mogą być jeszcze ciekawsze. Pierre zatarł ręce w gęście bardzo przypominającym muchę trącą o siebie przednimi odnóżami, kiedy dopadnie się do świeżego gówna. To ja sobie chyba odpuszczę Pierre. Dobrze, że nam nic nie grozi tutaj. wtrąciła kobieta. Dotrzymam towarzystwa temu twardzielowi wskazała Bruna, który faktycznie wyglądał jak twardziel, szczególnie biorąc pod uwagę to, że jego twarz nie wyglądała na twarz należącą do żywej osoby, a jednak wciąż oddychał.
Kobieta dogoniła w dwóch krokach żołnierza i zanim się zorientował chwyciła go za ramię szepcząc do ucha kilka słów. Przed nimi byly drzwi zza których dochodziły stłumione dźwięki zabawy.
|
sunnyendrju - 2017-10-20 19:13:47 |
- Myślę moja droga, że jakoś się dogadamy - odpowiedział Bruno zawadiacko się uśmiechając i klepnął kobietę w pośladek, po czym mocno objął ją w pasie - Jak ci na imię? - Po czym spojrzał na Dietera i Storrena - Panowie wchodzimy.
Mechanika: Plotkowanie? :D Rusznica przerzucona przez ramię.
|
Szary - 2017-10-20 21:17:21 |
- Eh, amatorzy - Dieter wywrócił oczami - zero woli do szukania nowych wrażeń. Muzyk z grymasem schował broń - Z eskapady nici, więc zostaje chyba wracać, może później będzie co podejrzeć.
Podążając za Brunem odparł - Nie tak szybko, bo Ci szwy puszczą, staruszku.
Muzyk nie był specjalnie dobrej myśl, chociaż ten obrót sytuacji, był jego zdaniem i tak leszy niż potencjalny mag-nekromanta mieszkający pod zajazdem. Przy innych okolicznościach i bez ewidentnych związków z chaosem, mogłaby być to rzeczywiście "nadać przygodzie rumieńców", ale w tych okolicznościach plan był prosty: rozejrzeć się, przełknąć niechybny nadmiar dekadencji, wydostać i upewnić, czy Anya jest cała.
|
Borwol - 2017-11-03 11:12:00 |
- Na imię mam Nadia- Odpowiedziała kobieta otwierając drzwi do dużego pokoju zbudowanego na planie okręgu o średnicy około 10 metrów. Pokój był bogato zdobiony w klasycznym imperialnym stylu, ale oświetlany wieloma lampkami rzucającymi różnokolorowe światło. Pomieszczenie miało 8 równo rozmieszczonych wyjść, wliczając to, przez które wszedł Bruno z towarzyszami. Pomiędzy nimi pod ścianą leżały poduszki, a gdzieniegdzie stały stojaki z tacami na jedzenie. W pomieszczeniu było ciepło, trochę wilgotno i pachniało dobrym jedzeniem, drogimi perfumami i seksem. Dieter z resztą nie tylko wyczuł go nosem, ale i zobaczył, gdyż po przeciwnej stronie od swojego wejścia ujrzał kochającą się młodą parę ubraną jedynie w karnawałowe maski. Mężczyzna miał maskę żurawia, a ruda kobieta z piegami na całym ciele miała maskę lisa. Niedaleko leżał mężczyzna w średnim wieku z obfitym wąsem, gęstymi czarnymi włosami sięgającymi do szyi. Mężczyzna miał na sobie tylko bieliznę i był obsługiwany przez trzy młode kobiety w podobnym stroju. Jedna masowała jego stopy, inna dłonie i klatkę piersiową mierzwiąc jego bujny zarost, a trzecia karmiła go zielonymi winogronami na zmianę z delikatnymi pocałunkami. Poza nimi w pomieszczeniu była jeszcze kobieta w średnim wieku leżąca na brzuchu i masowana przez młodego, może 14 letniego chłopca, Starszy mężczyzna, najbardziej ubrany ze wszystkich, wpatrzony w młodą parę i prawdopodobnie bawiący się sam ze sobą pod stertą poduszek, pod którymi się chował i kolejny mężczyzna około trzydziestki, który siedział spocony pod jednymi z drzwi, zakrywając ręcznikiem swoje genitalia i sącząc powoli wino z pucharu, który trzymał w dłoni.
|
sunnyendrju - 2017-11-04 08:30:39 |
To co moja nowa przyjaciółko, myślę że skorzystamy z wygód którejś z bocznych sal i sprawdzimy czy nie ma tam druidów i smoków. - Bruno uśmiechnął się i mrugnął do Nadii - Panowie pozwólcie że udam się na dogłębne sprawdzenie moich sił witalnych.
Bruno rusza mocno trzymając Nadię w pasie w stronę następnych po lewej drzwi i bez pukania je otwiera.
Mechanika: Ekwip Bruno: Sztylet i topór przy pasie Plecak i rusznica na plecach Jedna dziewka przy boku :)
|
Szary - 2017-11-04 09:38:57 |
Widok był mniej więcej tym, czego muzyk się spodziewał -- nieuzbrojone i zajęte sobą golasy to ewidentnie lepsza alternatywa niż goniący człowieka tuzin mutantów. Niemniej dalej nie było to miejsce, w którym czuł się bezpiecznie. Dieter przede wszystkim chciał wrócić do karczmy i upewnić się, że Anya jest cała, więc rozejrzał się po drzwiach licząc, że któreś może się wyróżniać. Na odchodne machnął ręką w stronę Bruna z niezainteresowaniem, gdyż jego uwagę przykuła chwilowo para po drugiej stronie sali. Momentalnie pokiwał głową z lekkim uśmiechem i zgarnął swojego krasnoludzkiego przyjaciela na bok, żeby coś mu szepnąć.
Mechanika: Spostrzegawczość: rzut okiem po drzwiach. Czujność i zachowanie pozornie swobodnego zachowania, ewentualny manieryzm, żeby lepiej wtopić się w otoczenie
|
Borwol - 2017-11-04 10:03:56 |
Dieter zauważył, że co drugie drzwi były trochę solidniejsze od pozostałych. Kiedy drzwi za Brunem sie zamknęły, z jednych z tych mocniejszych drzwi wyszedł strażnik, którgo Dieter kojarzył z bramy przed wjazdem do zajazdu.Skinął na nowo przybyłych. Przepraszam najmocniej, ale zgodnie z zasadami przybytku, bardzo bym prosil zostawić broń przy wejściu za mną. Panowie chyba pierwszy raz, więc chętnie wskażę. Tu nic nikomu nie grozi, a dozwolone zabawki są w pokojach. Możecie też odebrać swieżą bieliznę i ręczniki
|
Szary - 2017-11-04 16:01:20 |
Muzyk pokiwał głową do krasnoluda i następnie skinął w odpowiedzi strażnikowi.
- Oczywiście, właśnie rozglądałem się za kimś w związanej kwestii, proszę wskazać. Dieterowi oczy zaświeciły się na słowa strażnika "przy wejściu za mną", skinął głową do krasnoluda i ruszył - Da się tu krasnoludzkiej baby ino chycić? - dodał Storrena idąc za muzykiem.
Dieter miał nadal w planach jak najszybciej wydostać się z tego "przybytku" i wrócić do karczmy, więc czujnie udał się za strażnikiem rozglądając się co jest za drzwiami.
Mechanika; Zauważanie i nasłuchiwanie w drugim pomieszczeniu -- poszukiwanie drzwi wyjściowych i zdecydowanie nie zdawanie broni.
|
Borwol - 2017-11-04 19:24:24 |
właściwie to mamy tu taką jedną powiedział niepewnie strażnik przepraszam, rzadko nas tu odwiedzają inne krasnoludy powiedzial odbierajac od Storrena ekwipunek i dając duży ręcznik oraz pachnącą krochmalem bieliznę. Valayę znajdzie pan na końcu korytarza za tymi drzwiami wskazał drzwi przez które wcześniej wszedł Bruno. Pomieszczenie w którym się znaleźli wygladało jak spora szatnia. Wszedzie pełno było bogatych pachnących ubrań prawdopodobnie przygotowanych do odbioru, a także kompletów broni, często zdobionej. Wszystko ułożone w odpowiednim porządku. Pomieszczenie nie miało żadnych innych drzwi poza tymi prowadzącymi do okrągłego pomieszczenia. A Pan zda broń? I tak szef zabronił wypuszczać kogokolwiek dopóki jest tu łowca czarownic. Wie pan jak reagują na takie zabawy, a nie chcemy niepotrzebnych kłopotów. Oczywiście zwrócimy część kosztów za te niedogodności
|
Harold Z. - 2017-11-04 19:40:35 |
Ha! Nareszczie odrobina cywlizacji, a nie wieczny brud, tłok i smród przepoconego barachła! - wesoło zakrzyknął Storren, po czym podszedł we skazanym kierunku i delikatnie zapukał.
Mechanika - Prince Charming +9 ;)
|
Szary - 2017-11-04 20:43:57 |
Dieter zmierzył nieprzychylnym wzorkiem krasnoluda i zaczekał aż ten wyjdzie.
|
Borwol - 2017-11-08 10:55:25 |
Minęło trochę czasu zanim Bruno i Storren wyszli usatysfakcjonowani ze swoich pokoi. Niestety nigdzie nie widzieli Dietera, więc po krótkim rozejrzeniu się po przybytku, postanowili wrócić z powrotem na górę, żeby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Bruno podniósł delikatnie klapę wejścia znajdującą się za toaletą, zeby podejrzeć, czy coś się nie zmieniło, i faktycznie. W drzwiach powyżej miejsca na sztabę była dziura, sama sztaba blokująca drzwi była zdjęta, te były uchylone, a za nimi stał mężczyzna ćmiący fajkę. Człowiek dostrzegł żołnierza Kto tam? zawołał Bruno wycelował w niego rusznicę mówiąc: Hipopotam. Jak się zwiesz? Panie krasnolud pomóż mi z tym pacanem - rzucił do Storrena Hej. Spokojnie... jestem Torn, wyszedłem zapalić. po co to zamieszanie panowie? po co ta rusznica? Bruno skojarzył mężczyznę z karczmy, więc opuścił rusznicę: Co się wydarzyło? Atak się skończył? - tak. Atak skończył się równie szybko co zaczął. Zielone suczysyny zrabowały co się dało, podpaliły stodołę i spieprzyły do lasu. Może bucha? Zaproponował Torn wyciągając rękę do przodu. Jasne, to był ciężki wieczór - Ośmielony Hochlandczyk podszedł do przodu aby skorzystać z propozycji i kiedy tylko przekroczył próg budynku, zza winkla spadł na niego cios zaczajonego za ściana mężczyzny. Bruno pod ciężarem dwuręcznej maczugi aż upadł na kolana ledwo chwytając oddech. Storren zdążył jedynie rozdziawić ze zdziwienia usta, kiedy mężczyzna z fajką błyskawicznie dobrał broń i ranił go w rękę sprawiając, że zupełnie stracił w niej czucie. Mężczyzna z maczugą natychmiast chwycił jego drugą rękę, uniemożliwiając tym samym jakikolwiek atak. Drugą dłonią złapał za szmaty i zaczął prowadzić na drugą stronę budynku karczmy. Torn, jeśli tak faktycznie brzmiało jego imię, zrobił to samo z Brunem, który łapiąc oddech sprawiał wrażenie ryby świeżo wyciągniętej z wody.
Dieter kończył montować sporej wielkości klatkę przed karczmą, kiedy zobaczył swoich towarzyszy ciągniętych w jego stronę. pomagał mu Gottfried i grupka innych osób, które miały szczęście przetrwać atak goblinów w głównym budynku. Stał kiedy odebrano im broń i ledwo żywych, ze związanymi rękami wrzucono do jego nowo powstałego dzieła...
Mężczyźni, którzy schwytali nowych więźniów wrócili na swój posterunek.
|
Szary - 2017-11-08 12:07:03 |
Dieter pokiwał głową do dwójki mężczyzn niosących ledwo żywych kompanów.
Dobra robota Panowie. Rozumiem, że wszystko jest tam na razie pod kontrolą? - Dieter odwrócił się i spojrzał po kompanach -Ta dwójka wyszła sama... pilnujcie się, bo może to skutek jakiegoś poruszenia nad dole. W razie potrzeby weźcie więcej ludzi, nikt nie może nam uciec!
Muzyk następnie odwrócił się do ludzi, z którymi pracował.
Panowie, czas goni. Niech ktoś poinformuję łowcę, że złapaliśmy pierwszą dwójkę, oraz niech ktoś pospieszy ludzi odpowiedzialnych za podpalenie. Nikt chyba nie chce, żeby nam tu zaraz reszta wybiegła przygotowana i uzbrojona!
Dieter następnie przykucnął oparł się o jedno kolano obok zamkniętych kompanów i rzekł:
Poinformowałem Łowcę o kulcie w piwnicach. Oczyścimy to miejsce ogniem. Wasza postawa mu się nie spodobała, ale jestem pewien, że intencje mieliście dobre i zebraliście mnóstwo pożytecznych informacji. Łowca niewątpliwie będzie chciał takowe usłyszeć, a wy powiecie całą prawdę. Jest to surowy, ale sprawiedliwy człowiek. Teraz, to co ja chciałbym wiedzieć: co się dzieję w piwnicy, oraz czy zebraliście coś więcej niż tylko ten sztylet?
|
Borwol - 2017-11-08 13:44:52 |
- A może Ty nam powiesz Dieterze, co za cyrk odpierdalasz? - warknął Storren. Przecież to my! Storren i Bruno! Postradałeś rozum, czy może jeden z tych goblinach pająków usiadł Ci na łeb? Już zapomniałeś, jak broniliśmy Ci tyłka w pewnej uroczej rezydencji? Taka nas wdzięczność za to spotyka? - krasnolud był wściekły do granic możliwości. Jakby nie mieli już dosyć problemów.
|
Szary - 2017-11-08 14:17:15 |
- Ja, wraz z tymi dobrymi ludźmi, oraz Szanownym Łowcą rozbijamy siedlisko zwolenników chaosu -- Dieter odpowiedział możliwie spokojnie -- czy nie tak postępują ludzie godni? Sam walczyłeś latami z chaosem, powinieneś to dobrze rozumieć. Wytłumaczyłem waszą sytuację, ale Łowca kazał schwytać wszystkich. Mam nadzieję, że rozumiesz, nie ja wydaję tu rozkazy. -- Dieter wziął głębszy oddech -- Czy nie wyjaśniłem poprzednio sytuacji jasno? Ja nie mogę wykazać waszej czystości, wy natomiast tak. Z pewnością rozumu wam nie odebrało i nie mieszaliście się z tymi zwyrodnialcami. Mieliście dobre zamiary i czas się nimi wykazać, ja zajmę się resztą. Usłyszę co się dzieję na dole i gdzie sztylet?
|
Borwol - 2017-11-08 15:30:34 |
Gottfried pokiwał tylko głową i poszedł do głównego budynku
|
sunnyendrju - 2017-11-08 17:44:30 |
Chwilę po znalezieniu się w klatce, Bruno otrząsnął się z oszołomienia wywołanego ciosem. Masując sobie gigantycznego guza na głowie i przyciskając czoło do prętów klatki, aby choć trochę złagodzić potworny ból głowy, wysłuchał kłócących się towarzyszy i rzekł - Panowie błagam, nie tak głośno, łeb mi pęka. Dieter wytłumacz swoim nowym kolegom, że nie muszą pałować wszystkich, których zobaczą jako, że nie wszyscy chcą ich zamordować. - Bruno przymknął oczy - Sztylet jest w moim plecaku. Poruszenia na dole nie ma i raczej nikt się nie spodziewa żadnych dodatkowych wrażeń. I co teraz z nami zrobisz wraz z mości łowcą? Spalisz na stosie?
|
Szary - 2017-11-08 18:40:19 |
- Z rozkazu Łowcy wszyscy goście przybytku mają zostać pochwyceni -- was wliczając. Zważcie, że mamy tu do czynienia z kultem chaosu, oczywistym jest, że dla nikogo kto stamtąd wyjdzie nie czeka ciepłe powitanie. Jak już mówiłem my mamy kryjówkę do oczyszczenia. Wam natomiast zostaje wyjaśnić się łowcy. Z pewnością wasza obecność tam tyle czasu miała jakiś cel i macie się czym pochwalić. Ja zajmę się resztą.
Dieter zabrał się za znalezienie sztyletu. Po pytaniu żołnierza wziął głębszy oddech i odparł: Ryzykowałem życie swoje i wszystkich innych próbując Cię ratować wymianą, już o tym zapomniałeś? Zrobię co będę musiał, żeby to załatwić.
|
Borwol - 2017-11-08 19:01:22 |
Dieter ledwo skończył mówić, a z karczmy wyszedł łowca w towarzystwie Gottfrieda. Na widok więźniów Wolfgart zmarszczył brwi. - Gottfried mówi, że to twoi towarzysze. Dobrze że ktoś wyszedł, może dowiemy się czegoś więcej. Zainteresowała mnie też jeszcze jedna rzecz. Zdaje się że nie wspominałeś, że jednym z twoich towarzyszy jest krasnolud. Wcześniej dotarły do mnie słuchy że Niedamira widziano właśnie w towarzystwie jednego z tych karłów, a nie mogłem sobie przypomnieć żebym na jakiegokolwiek się natknął tutaj. Odwrócił się w stronę Storrena - Powiedz mi kim jesteś krasnoludzie i czy miałeś ostatnio kontakt z mężczyzną o imieniu Niedamir. Nosił opaskę na oku i aktualnie widziałem go z okaleczoną ręką. Chcę wiedzieć wszystko. Co robił, gdzie był, co zamierza. Te informacje mogą uratować ci życie.
|
sunnyendrju - 2017-11-08 19:15:10 |
Bruno obruszył się - Mości łowco, mimo mało sprzyjających okoliczności nalegałbym jednak na utrzymanie chociaż minimalnej grzeczności. Ja nazywam się Bruno von Hochland, były żołnierz z garnizonu w Middenheim. Nalegałbym również o wypuszczenie nas z tej klatki jako, że się to nie godzi. Przybyliśmy do tej karczmy dzisiejszego wieczoru po długiej podróży bezpośrednio z Middenheim, więc jest to oczywiste, że nie jesteśmy powiązani z tym nędznym kultem i siedliskiem nierządu. - tu Bruno kiwnął głową na potwierdzenie swoich słów - Nie jesteśmy uzbrojeni i nie stanowimy zagrożenia.
|
Szary - 2017-11-08 19:22:00 |
- Tak to oni, wyszli samemu z własnej woli. Mówią, że nikt na dole niczego się nie spodziewa. Mają też w tobołach sztylet, o którym wspominałem, zaraz podam. -- Dieter kontynuuje szukanie.
Dieter na słowa łowcy pokiwał głową. Panie, nie ich powinieneś o to pytać. -- Dieter patrzy na niego poważnie -- nie dokończyliśmy naszej ostatniej rozmowy... -- Muzyk wskazuję na na bok.
|
Harold Z. - 2017-11-08 19:45:33 |
Jestem Storren Norskwind, pochodzę z południa, param się górnictwem. - odparł krasnolud. - Żadnego Niedamira nie znam. Nigdy nie spotkałem kogoś takiego. Moi towarzysze poświadczą za mnie, jeśli me słowo nie wystarcza.
|
Borwol - 2017-11-08 19:46:56 |
Dieter znalazł sztylet i podał Łowcy, który uśmiechnął się do Bruna - Bardzo wygodne znaleźć innego winnego kiedy jest się odkrytym z takim plugawym przedmiotem w tobołach. W tę część jednak byłbym w stanie uwierzyć. Co jednak robiliście w tym plugawym miejscu, podczas gdy ten prawy obywatel pośpieszył mi o nim donieść - Przerwał - pójdę na chwilę na stronę z Dieterem, ale zaraz chce się dowiedzieć co wiecie o Niedamirze. I zaufajcie mi - nie jesteście w pozycji do negocjowania. - odszedł parę kroków za muzykiem.
Rozmowa trwała chwilę. Bruno starał się podsłuchać jednak nic nie był w stanie wychwycić. Na koniec łowca chwycił Dietera za ramię jakby go właśnie pocieszał i odprawił go w stronę karczmy, a sam wrócił do więźniów, gdzie stał te Gottfried pilnując ich wiernie. - Skoro odnalazł się już sztylet, to może od razu sprawdzimy całą kryjówkę. A tych dwóch obecnych może nam dokładnie powiedzieć jak wygląda sytuacja wewnątrz i ilu jest tam przeciwników. Jeżeli potwierdzi się co wiedzą, to może to zadziałać na ich korzyść i może uratują chociaż siebie - strażnik przywitał łowcę. Wolfgart wyrwał się z zamyślenia i przytaknął leniwie - Panowie macie ostatnią szansę na uratowanie dupy. Mówcie co wiecie po pierwsze o Niedamirze, a po drugie o tym co jest na dole. Ze szczegółami. Jeśli mnie oszukacie, spytajcie Gottfrieda jak skończyła rodzina karczmarza, który mnie próbował oszukać - Wolfgart wyciągnął oba swe pistolety i wycelował w stronę Bruna i Storrena.
|
sunnyendrju - 2017-11-09 19:27:38 |
Bruno odpowiedział łowcy - Widzę, że na uprzejmości jednak nie mam co liczyć, jako żeś nie raczył się nam nawet przedstawić dobry człowieku. Niestety nie znam nikogo o imieniu Niedamir, chyba że aktualnie przedstawia się on pod innym imieniem. Możesz bardziej opisać jego wygląd? Wzrost? Wiek? Co do aktualnie dziejących się wydarzeń w podziemiach to jestem pewien, że ta banda sodomitów dalej pnie się wzajemnie w rzyć. Jeżeli chodzi o opis znajdujących się na dole pomieszczeń to z tego co udało nam się dowiedzieć są dwa wejścia - jedno znajdujące się w wychodku, z którego wyszliśmy, a drugie znajdujące się gdzieś w zajeździe. po otworzeniu wejścia przechodzi się przez kawałek pustego korytarza, który następnie rozszerza się w małą salkę z 8 wyjściami, z czego prawdopodobnie wszystkie poza obydwoma wejściami są miejscami, w których ci rozpustnicy oddają się obrzydliwym przyjemnościom. Większości tych zafajdanych wyznawców chaosu jest rozbrojona, broń trzymają pod kluczem w jednym z pokojów. Jedynie jeden lub dwaj uzbrojeni ochroniarze mogą okazać się trochę większym problemem. więcej zbrojnych tam nie widzieliśmy. - Bruno aż sapnął po takim monologu - Czy to ci wystarczy mości łowco? Zakładam też, że podczas walki nie oślepłeś całkowicie i zauważyłeś że pozbyłem się kilku goblinów i pająków skradających się do okna z którego strzelałeś? Mógłbyś okazać trochę wdzięczności. - Bruno spojrzał na łowcę z ukosa.
|
Borwol - 2017-11-10 15:21:12 |
chaos czasami przybiera dziwaczne, często mylące formy, ale powiedzmy że Ci wierzę. Jeśli zaś chodzi o Niedamira to wiem, że z nim podróżowaliście Powiedział łowca po czym dokładnie opisał wygląd i obecny stan Otta. ... Ten człowiek jest bardzo niebezpieczny i muszę wiedzieć gdzie go znaleźć. Muszę wiedzieć co planował, czyli co wy planowaliście. I oby wasza wersja zgadzała się z tą Dietera - wycągnął pistolet i wycelował w głowę Bruna. od tego bezpośrednio zależy wasza przyszłość
|
sunnyendrju - 2017-11-10 17:44:22 |
Bruno odpowiedział łowcy - Z twojego opisu wnioskuję że rzeczywiście chodzi ci o naszego towarzysza Otto von Strudla. Co do jego planów to za bardzo nie jest nam wiadome co chciał uczynić, ale planowaliśmy skierować się na południe w stronę Altdorfu, aby tam zastanowić się co dalej robić. Storren - tu Bruno skinął głową w stronę krasnoluda - Planuje wracać z powrotem do swojego krasnoludzkiego domostwa aby wspomóc współplemieńców w walce z siłami chaosu. z pewnością większą część drużyny będzie chciała mu towarzyszyć.
|
Borwol - 2017-11-10 18:14:19 |
w jakiej walce z siłami chaosu? Co tam sie dzieje? łowca zmarszczył brwi.
|
Harold Z. - 2017-11-10 19:30:00 |
Kolega Bruno się przejęzyczył. Chodzi o te zielone goblino-orkowe plugastwa. Utrudniają żywot moim pobratymcom. Mój kilof nie może się doczekać. Oczywiście jeśli dane będzie mi go odzyskać...
|
Szary - 2017-11-10 20:01:06 |
W czasie gdy Storren kończył swoją wypowiedź przez drzwi karczmy pospiesznym krokiem wyszedł Dieter. Nie było z nim poprzednio towarzyszącego mu mężczyzny. Muzyk nie tracąc czasu podszedł do łowcy i przerwał przesłuchanie.
- Panie -- zaczął kłaniając się Dieter -- karczmarza oraz jego rodziny nie było w pokoju. Zamek w drzwiach został zablokowany, zaś w samym pomieszczeniu nic oprócz zbitej lampy nie wydawało się wyróżniać. Towarzyszącemu mi mężczyźnie poleciłem sprawdzić, czy przejście w spiżarni zajazdu nadal jest pilnowane.
|
Borwol - 2017-11-11 07:15:39 |
Och Sigmarze czemu wystawiasz mnie na próbę?! Gottfried!! Co się stało? Jak to możliwe że się uwolnili? Jak to możliwe że nikt nie zauważył ich ucieczki? Szukać ich wszyscy! Mają zostać tylko po dwie osoby przy każdym przejściu i dwie kolejne przy klatce. Reszta szuka Wykrzyczał łowca. Gottfrieda lekko przytkało ale zdołał wyksztusić: Nie wiem jak uciekli. Każde z nich było związane przez jednego z tutejszych. Zostawiłem ojca z najmłodsza córka, a jego ochroniarza ze starszą w pokojach bez okien. Drzwi zamykałem na klucz i sprawdzałem czy na pewno są zamknięte. Także cholera wie jak do tego doszło. Nie mam pojęcia również jak uciekli, a tym bardziej zniknęli z piętra niezauważeni.
|
Szary - 2017-11-11 11:17:03 |
Dieter wysłuchał Gottfrieda i dodał:
- Rozpłynąć się nie mogli, więc widocznie karczmarz nie o wszystkim nam powiedział. Może zajazd ma więcej ukrytych przejść niż jest nam wiadomo? Niezależnie, jeżeli są oni niezaopatrzeni, to daleko w lesie pełnym goblinów nie uciekną, z pewnością byli tego świadomi, więc albo mają skrytkę w okolicy, albo co gorsza udało im się schronić w przybytku i teraz wszyscy tam zgromadzeni wiedzą o naszych zamiarach.
Muzyk dobrze rozejrzał się po okolicy w oczekiwaniu na słowa łowcy i ewentualne polecenia. Jeżeli takowe nie zostaną mu wydane wróci on do budynku zajadu.
|
Borwol - 2017-11-11 11:56:23 |
Łowca skrzywił się i usiadł zmęczony - Mam tego dosyć... Gottfried! Miałeś ich zamknąć więc teraz ich znajdź. Natychmiast. Dieter. Ktoś dzisiaj zapłonie. W moim pokoju znajdują się granaty - takie gliniane kule z lontami. chcę żebyś wysadził nimi tunel przy ustępach i wejście pod zajazdem. Umieść po dwa pod stropem w obu tych miejscach. Niech plugawcy uduszą się we własnej zgniliźnie. Do tego chciałbym żebyś zanim odpalisz lonty podpalił co się da w pomieszczeniu przy głównym wejściu. Wtedy będziemy mieć pewność. Weź ilu ludzi potrzebujesz. Do roboty panowie.
|
Szary - 2017-11-11 15:59:52 |
- Panie -- powiedział Dieter zaniepokojony stanem łowcy -- proszę się dalej nie forsować. Jeżeli Łowca przyzwoli, to pod Pańskim okiem dokończę dzieła i niech Sigmar będzie mi świadkiem, sługi chaosu dziś zapłoną. Zaraz udam się po granaty, to jedyne słuszne zakończenie historii tego miejsca. Jednak, czy wpierw nie lepiej dać ludziom satysfakcję i podążyć z pierwotnym planem? Zwyrodnialcy i tak zapłoną, a my dla pewności zobaczymy to na własne oczy. Dodatkowo w środku składowana jest własność gości tego miejsca. Możliwie, że udałoby się tam znaleźć informacje o członkach oraz kryjówkach tego kultu, to z pewnością ułatwiłoby pracę sługom Imperium. Oczywiście stanie się jak Łowca nakażę -- skończył Dieter kłaniają się nisko.
Jeżeli łowca uzna, że w jego obecnym stanie wysadzenie wejść, to jedyne słuszne rozwiązanie, to Dieter zabierze się za wykonywanie jego polecenia. Weźmie dwójkę ludzi do pomocy i uda się do pokoju łowcy.
|
Borwol - 2017-11-11 18:10:15 |
Oczy łowcy zdawały się płonąć -Nie jestem w formie do walki. Możesz ich wykurzyć jeśli chcesz ale pod jednym warunkiem. Najpierw zniszczysz tę ich zbrojownię. Nie wiadomo co tam jest więc może im pomóc a nie mogą mieć siły się bronić. Następnie podpal tam co się da i zawal przejście pod karczmą. Wszyscy będą musieli uciekać przy szaletach. Tak ich wykurzysz a potem może jak dym opadnie uda się tam wejść.
Dieter udał się do pokoju Wolfgarta i zabrał stamtąd granaty. Następnie wyszedł z budynku, Powydawał rozkazy krzątającym się ludziom rozstawiając ich w kluczowych miejscach i sam udał się do ukrytego wejścia za szaletami używając ostrza odebranego wcześniej Brunowi. Sytuacja w samym przybytku nie zmieniła się znacznie, choć teraz Dieter był na to przygotowany, więc po prostu zignorował zaloty Bretończyka, który siedział koło Pierra i chwalił piękne włosy nowo przybyłego. Muzyk udał się prosto do miejsca gdzie zastał ostatnio strażnika i przymknął za sobą drzwi. Mężczyzna ucieszył się na widok Dietera, który oznajmił, że zagrożenie ze strony goblinów i łowcy minęło. - Tom wzywa cię na górę dobry człowieku. Poczekam na ciebie tu chwilę. Po ataku macie drobne braki w obsłudze - to mówiąc Dieter zaprezentował klucz do przejścia otrzymany od łowcy. - Kamień z serca - odpowiedział strażnik. - Wielka szkoda, że stała się komuś krzywda. Dzięki za pomoc. - powiedział odsuwając jeden z obrazów na ścianie i umieszczając swój klucz w odkrytej dziurce. Przekręcił go uchylając przejście wkomponowane w boazerię. - Można powiedzieć że miałem kupę szczęś... arkh... - włócznia, która przebiła jego krtań nie pozwoliła mu skończyć wypowiedzi.
Dieter skrzywił się na ten widok i wzdrygnął obrzydzony, a przez otwarte wejście do środka wszedł drugi mężczyzna. Zostawił broń w drgającym pośmiertnie strażniku i sięgnął po pochodnię, którą wcześniej zostawił na zewnątrz. - na twój znak - powiedział. Dieter spokojnie podłożył ładunki wybuchowe zaraz przed wyjściem prowadzącym do piwnic karczmy i skinął podpalaczowi. Mężczyzna podłożył ogień pod gobeliny, stosy ubrań znajdujące się w pomieszczeniu i składzik ręczników i poczekał aż ogniem zajmą się również drewniane meble, po czym uchylił lekko drzwi prowadzące do pomieszczenia zabawowego, cofnął się do wyjścia i podpalił lonty. Obaj z Dieterem czym prędzej rzucili się do ucieczki i byli już na zewnątrz kiedy usłyszeli potężny huk i zobaczyli, że budynek za nimi lekko osiadł po uszkodzeniu konstrukcji. Pozostało jedynie czekać.
Nie minęło wiele czasu kiedy z przejścia za toaletami w kłębach dymu zaczęli wybiegać ludzie w różnym stopniu negliżu. Pierwsza wybiegła Nadia jednak cios maczugą rozłupał jej czaszkę zabijając na miejscu. Reszta krztusząc się, widząc zmasakrowane ciało przed sobą natychmiast kładła się na ziemi i błagała o litość. Na zewnątrz wybiegło ostatecznie osiem osób, które dożyły zamknięcia w klatce razem z Brunem i Storrenem. Dwóch Bretończyków - Pierre i Onyon, młoda wciąż naga para, która jednak zgubiła po drodze swoje maski, mężczyzna w średnim wieku i bujnym owłosieniu na całym, półnagim ciele, jeden młody służący i dwie ubrane w pół przezroczyste koszule dziewczęta, prawdopodobnie służki. Nikt więcej nie wybiegł. Nastała cisza. - macie ostatnią szansę oczyścić wasze splugawione dusze! zawołał łowca kierując się do nowych więźniów. - Kto naprawdę kierował tym miejscem? Jak je znaleźliście? - Wolfgart wycelował bronią w Pierra.
|
cfibel - 2017-11-13 16:58:20 |
Onyon jakoś nie dowierzał co miało przed chwilą miejsce i zwrócił się bezpośrednio do łowcy - Mam nadzieję, że mi to solidnie wynagrodzisz, właśnie miałem taki odjazd, że niemalże gałki oczne mi się wywróciły na drugą stronę. - Rozgląda się wokół i jego wzrok padł na klatki. Tutaj widać humor wyraźnie mu się poprawił i zadowolony kontynuuje. - No, to to miała być ta kolejna atrakcja? Jak tak, to ja z miłą chęcią skorzystam i wybiorę tą klatkę z krasnoludem i drugim kolegą. Wcześniej jakoś im się udało wymigać od boskiej przyjemności, ale teraz to już nie uciekną. Niech wreszcie zacznie się prawdziwa zabawa i niech trwa do białego rana!!! - wykrzyknął.
Następnie skierował się ochoczo w kierunku klatki z Brunem i Storrenem kręcąc tyłkiem to na lewo, to na prawo.
|
sunnyendrju - 2017-11-13 17:48:45 |
Bruno tylko wytrzeszczył oczy i zakrzyknął ze strachem w głosie - Na sto tysięcy middenheimskich ladacznic, panie Wolfgart niech Pan tego szaleńca nawet nie wpuszcza do tej klatki, to jakiś oszalały sodomita! - po czym dodał - Panie Wolfgart chyba udowodniliśmy już panu nasza niewinność, niechże się pan zlituje i wypuści nas z tej klatki, nie jesteśmy zwierzętami! Nie jesteśmy nawet uzbrojeni!
|
Borwol - 2017-11-13 18:05:00 |
Ma pan rację żołnierzu - powiedział Wolfgart przekierowując swoją broń na Onyona. - są rzeczy których nawet wrogom nie życzę - pociągnął za spust, a oderwane fragmenty twarzy dewianta pokryły pstrokaty ubiór brata. Kiedy bezwładne ciało Onyona upadło na ziemię, Pierra całkowicie zamurowało,a pozostali więźniowie upadli na ziemię krzycząc i zakrywając swoje głowy. może teraz ktoś będzie chętny rozmawiać - wymamrotał zmęczonym głosem łowca.
Niestety nikt nie był chętny... Nie tyle z braku chęci, co możliwości ogarnięcia własnych myśli. Ludzie przyzwyczajeni do zbytku i komfortu byli całkowicie bezużyteczni, kiedy stawali oko w oko z zagrożeniem życia. Jedyne co dało się z nich wykrzesać, to histeryczne błagania o litość, próby przekupienia pieniędzmi, znajomościami, w końcu nawet ciałem. Wolfgart patrzył tylko z obrzydzeniem na wijących się pod jego butami obrzydliwców. Patrzył tak długo, aż trawiący ich ogień zupełnie wygasł, a popiół rozsypał się na wietrze. Dieter miał poważne wątpliwości, czy ten człowiek w ogóle sypiał, choć z pewnością sprawiał wrażenia osoby, która snu potrzebuje ponad wszystko. Mimo to sam poprowadził przeszukiwania podziemi tylko po to żeby odnaleźć jedynie zniszczone dobra służące niedawno plugawym praktykom i ciała osób które nie zdążyły uciec przed ogniem czy dymem. Część zginęła we śnie. Między innymi krasnoludzica Valaya, która leżąc martwa na łóżku faktycznie przypominała teraz posąg bogini której imię przyjęła. Wolfgart nie znalazł w środku żadnych dokumentów, co wyraźnie jeszcze bardziej go zdenerwowało. Nakazał zasypać miejsce, aby nikt więcej nie mógł tam wejść.
Było już prawie południe, gdy od strony Brockel przyjechała kolumna kilkudziesięciu zbrojnych w barwach Middenlandu. Dowódca o grubym wąsie nie spodziewał się zastać tego co zobaczył, jednak wyraźnie spodziewał się łowcy, gdyż od razu podjął z nim rozmowę. Jego ludzie zaś po chwili dostali pozwolenie na splądrowanie zajazdu, czego nie omieszkali uczynić. Minęła może godzina, kiedy cała kolumna była gotowa do drogi. Wolfgart dostał konia i dołączył do niej zabierając ze sobą kilku ludzi, którzy wcześniej pomogli mu w zajeździe. Pożegnał się z Dieterem i Gottfriedem rzucając w stronę uwięzionych nadal w klatce Storrena i Bruna - Zmieniłem zdanie. Spalcie ich - po czym odjechał. Nastała cisza, a w zajeździe zostali tylko Dieter, Gottfried, Anya, Storren i Bruno...
|
sunnyendrju - 2017-11-14 13:06:56 |
Kilka minut po odjeździe małej armii i łowcy, Bruno przetarł oczy i powiedział do pozostałych - Dieter czy mógłbys już przestać sobie robić jaja? Przez chwilę miałem już wrażenie, że spłoniemy razem ze Storrenem. Przy okazji możemy poszukać naszego ostatniego towarzysza i bardzo solidnie wygarbować mu wierzbowymi witkami grzbiet, oczywiście dla zdrowotności! Może to nauczy go informowania towarzyszy o takich niespodziankach.
|
Szary - 2017-11-14 13:57:58 |
- Oczywiście, tylko oddalą się wystarczająco daleko -- Dieter wsłuchiwał się w tupot oddalających się koni i kiedy uznał, że są w bezpiecznej odległości wypuścił kompanów.
- Przepraszam za niewygodę, ale przez Niedamira, Łowca był mówiąc delikatnie w złym humorze. Niemniej mówiłem, że was z tego wyciągnę chociaż nie wiem co wam strzeliło do głowy w takim stanie tak ryzykować i to jeszcze z łowcą w jednym zajeździe. Kilkukrotnie wstawiałem się w waszej sprawie, ale ostatecznie musiałem zdać się na zaufanie, o które od kiedy dowiedziałem się, że Otto to Niedamira zacząłem usilnie zabiegać. Jak możecie się domyślić sprawa była bardzo dla nas niewygodna. Gottfried w tej kwestii okazał się bardzo dużą pomocą, więc stosowne podziękowania się należą.
Muzyk ukłonił się Gottfriedowi i następnie rozejrzał się po okolicy.
- "Otto" pewnie gdzieś odpoczywa w okolicy. Mimo wszystko wypada go znaleźć i poprosić o jakieś wyjaśnienie. Z tymi witkami sugeruje jednak się wstrzymać, nie żebym uważał, że jest jakimś niebezpiecznym czarodziejem, ale w jego stanie jeszcze mu to zaszkodzi. Ogólnie przyjaciele musicie wreszcie poważnie rozważyć jakiś solidny wypoczynek, bo w tym stanie nie jesteście zdolni do dalszych eskapad i tylko ryzykujecie niepotrzebnie życie. - Dieter spojrzał na umęczonych kompanów - Możemy się zabrać za szukanie jak będziecie gotowi.
|
cfibel - 2017-11-14 17:23:51 |
- Nie należą mnie się podziękowania, po prostu nie lubię łowców i powiedzmy, że mam własne powody co do ich unikania. - stwierdził krótko Gottfried. - A co do samego Niedamira, czy być może Otta to widziałem go niecałą dobę temu. Wtedy był umęczony, ale żywy po ataku goblinów i uciekł po bezpośrednim kontaktu wzrokowym z Wolfgartem. Trudno mi powiedzieć gdzie dokładnie, ale wiem że nigdzie nie widziałem go już więcej w zajeździe.
Rozejrzał się spokojnie wokół całego zajazdu i po chwili dodał: - Może nie jesteście w idealnej formie, ale trzeba podjąć jakieś działanie. Najgorsze jest to, że powinniśmy po części się posłuchać i spalić co nie co. Nie mówię tutaj oczywiście o Brunie i Storrenie, lecz o całym zajeździe. Tak, żeby nie było później jakieś niedomówień i może uda nam się w ten sposób zyskać sporo czasu nim łowca ponownie wróci na nasz ślad, a w międzyczasie może uda nam się odnaleźć zgubę i ruszyć w dalszą drogę. - spojrzał się ponownie na obecne tu osoby i zapytał - Wybieracie się może w kierunku Gór Szarych? Mam tam się spotkać z pewną osobą i być może będziemy się przemieszczać w tym samym kierunku.
|
sunnyendrju - 2017-11-15 09:23:49 |
- Panowie musimy znaleźć jakieś miejsce chociażby na tymczasowy wypoczynek. Ja i Storren jesteśmy, jak słusznie zauważył Dieter, w bardzo kiepskim stanie. Możemy urządzić tutaj większe lub mniejsze ognisko i spopielić resztę ciał, ale później zdecydowanie trzeba udać się na wypoczynek. - rzekł Bruno. - Obawiam się, że od najbliższego miasta dzieli nas spory kawałek. więc proponuje tymczasowo rozgościć się w budynku karczmy.
|
Szary - 2017-11-15 11:08:36 |
- Nie spodziewałbym się, że coś przydatnego tu jeszcze zostało, ale sprawdzić nie zaszkodzi. Proponuje rozdzielić się, tak szybciej sprawdzimy cały zajazd. -- Dieter spojrzał w niebo -- Jest już po południu, więc jeżeli chcemy tu wypocząć, to najwcześniej wyruszyć będziemy mogli jutro rano. W takim wypadku musimy znaleźć coś do jedzenia. Mam obawy, że zmuszeni będziemy wrócić do diety szyszkowej. Muzyk dodał z niezadowoleniem.
Dieter zabrał się za sprawdzenie piętra. Następnie będzie chciał uciąć sobie drzemkę -- krótką, tak aby w nocy móc normalnie położyć się spać. Po drzemce zapewne zostanie zebrać się razem i poszukać w lesie czegoś do jedzenia i kupca.
|
sunnyendrju - 2017-11-15 11:15:58 |
Bruno tylko skinął głową i zwrócił się do Anyi - Chodź ze mną pomożesz nam poszukać czegoś do jedzenie i picia. Storren ty też rusz cztery litery. - zwrócił się do krasnoluda. Bruno zabrał się do przeszukiwania karczmy. Kiedy tylko drużyna przetrzepie karczme od góry do dołu, Bruno pomoże zabezpieczyć wszystkie okiennice i drzwi, zajmię się swoimi i Storrena ranami, po czym położy się spać.
Mechanika: Test przeszukiwania (umiejętniość niewyszkolona)
Po tym wszystkim: Test leczenia na sobie (+1HP jeżeli wejdzie) Test leczenia na Storrenie (+1HP jeżeli wejdzie)
|
Borwol - 2017-11-15 12:04:44 |
Karczma była dość dokładnie splądrowana,a większość drzwi wyłamana z zawiasów. Ostało się jedynie trochę jedzenia, głównie resztki. Najwyraźniej zbrojni niedawno wyruszyli i mieli jeszcze sporo zapasów. Poza tym cała piwnica była zasypana a budynek lekko osiadł.
|
cfibel - 2017-11-15 12:38:47 |
Gottfried patrzył to tu, to tam. W sumie, to sam nie wie czego jeszcze szukał. Minęło trochę czasu nim się ogarnął i zobaczył nieudolne próby Bruna leczenia siebie jak i Storrena. Zwrócił się więc bezpośrednio do nich - Może wam pomóc trochę?
Mechanika: Test leczenia na Bruno Test leczenia na Storrenie
Następnie zwrócił się do wszystkich - Pozwólcie, że opuszczę was na chwilę i poszukam podstawowych ziół przy leczeniu. Może coś tu będzie rosnąć w okolicy.
Nie słysząc większego sprzeciwu skierował się w las. - Nie bójcie się, będę miał cały czas oczy wokół głowy. Goblinów się nie obawiam i myślę, że dałbym radę z nimi sobie poradzić. Wrócę jak najszybciej, ale jeszcze będzie daleko do zachodu słońca. - i opuścił teren zajazdu.
Mechanika: Przeszukiwanie [wyszkolony] Spostrzegawczość [niewyszkolony]
Kieruję się w przeciwną stronę niż widziałem cień
|
sunnyendrju - 2017-11-15 19:00:32 |
Bruno po całonocnym i niczym nie zakłóconym wypoczynku, kiedy zobaczył, że jego towarzysze również zwlekli się z posłań, przygotował pożywne śniadanie, nałożył sobie solidną porcję i gromko zawołał do zebranym - Zapraszam, częstujcie się, to najlepsza znana mi żołnierska polewka przepisu sierżanta Higgs'a, mojego mentora! Zapewniam, że lepszej w Middenheimie nie zasmakujecie! - po czym zaczął pałaszować posiłek.
Kiedy wszyscy skończyli śniadać, Bruno zagaił - Dieter, Storren, Gottfried... Otto niestety nie pojawił się w nocy. Od czego zaczynamy poszukiwania? Jakiś plan?
Mechanika: Test gotowania na żołnierską polewkę wg. przepisu sierżanta Higgs'a - zdolność magiczna :)
|
Szary - 2017-11-15 19:27:26 |
Następnego dnia, wyspanego i w dobrym humorze Dietera czekało porządne śniadanie. Wypoczynek zdawał się mieć też dobry wpływ na Bruna, który był widocznie pełny energii. Dobrze widzieć, że siły wracają -- odparł żołnierzowi.
Po posiłku zastanowił się chwilę i stwierdził - Trzeba wpierw zobaczyć, czy coś z rzeczy kupca zostało w obozie. Storren powinien pamiętać gdzie rozbiliście namioty. Tam może uda się ocenić, czy zdążył zabrać swoje toboły. Dalej jeżeli nikt nie wie, w którą stronę uciekł, zostanie przeszukać okolice. Daleko raczej nie uciekł z tobołami czy bez. Jest zmęczony po kilku dniach wędrówki i pewnie niewyspany po tej nocy, o ręce już nie wspominając. Jedzenia zapewne też nie ma. Myślę, że skrywa się gdzieś w okolicy. Trzeba spokojnie ją przeszukać i liczyć, że odpowie na nasze wołania.
|
cfibel - 2017-11-15 20:32:11 |
Gottfried wreszcie mógł spokojnie wypocząć. Wyspał się i mocno przeciągnął. Przez chwilę zastanawiało go co go obudziło, a okazało się że jest to pyszne śniadanie przyrządzone przez Bruna.
Następnie rzekł - Bruno, może ponownie spróbujemy ogarnąć o wspólnych siłach Ciebie, a następnie Storrena. Wczoraj udało mi się znaleźć odrobinę ziół, to chociaż trochę pomogą wam w leczeniu. A ty Dieterze, może rozejrzysz się po okolicy w poszukiwaniu tak zwanego Niedamira?
Mechanika: Test leczenia (wspólnie wraz z Bruno) na Storrenie Test leczenia Bruno
Dieter posłusznie wyszedł na poszukiwania, lecz niestety nie przyniósł dobrych wieści i nie przyprowadził towarzysza. W międzyczasie, pojawiły się już pierwsze efekty leczenia. Niestety tylko u Bruna, ale lepsze to niż nic ostatnio.
Po smutnej nowinie, drużyna zdecydowała ruszyć dalej wzdłuż traktu z nadzieją, że być może uda im się spotkać Niedamira jakoś po drodze.
|
Borwol - 2017-11-17 13:18:28 |
Po prawie dniu marszu drużyna zawitała niewielkiego miasta o nazwie Brockel. Zaraz po wejściu, Dietera, przechodząc obok niego, szturchnął mężczyzna zostawiając mu w ręce kartkę o treści : 'Szukaj mnie w Gospodzie pod trzema piórami, córka karczmarza i Otto". Kompani odetchnęli z ulgą, że ich towarzyszowi nic się nie stało, jednak jeszcze przed zmrokiem każdy z nich poszukał w mieście miejsca aby uzupełnić swoje zapasy. Dopiero kiedy się ściemniło wszyscy weszli do gospody wskazanej przez Otta. Kupiec siedział czysty, ogolony, w nowym ubraniu i z obandażowaną dłonią przy jednym ze stołów, rozmawiając z małą rudą dziewczynką zajadającą się gęstą zupą. Nowo przybyli dosiedli się do ich stolika.
|
Szary - 2017-11-17 14:56:52 |
Dieter trochę zdziwił się, że tak szybko zostali wypatrzeni. Otto wiedział skąd przyjdą, więc widocznie kupcowi zależało, żeby szybko się odnaleźć, co zważając na okoliczności muzyk uznał za bardzo dobry pomysł. Przekazał on nowiny reszcie kompanów i wszyscy odetchnęli z ulgą. Zważając, że nikt z nich nie był w mieście od dłuższego czasu, każdy miał jakieś sprawunki do załatwienia.
- Przyjaciele, zostawię was z waszymi zakupami. Ja przez ten czas rozejrzę się po mieście i popytam miejscowych o jakieś nowe plotki i wieści z okolicy. Muzyk następnie zwrócił się do dziewczyny. Panienko Anyu, dla bezpieczeństwa niech Panienka trzyma się jednego z nas. Nie wypada, aby Panienka sama błąkała się po nieznanym mieście.
Dieter następnie ukłonił się i ruszył za swoimi sprawiam, wieczorem spotykając się z resztą w wyznaczonej karczmie.
Panienko, Otto -- muzyk ukłonił się podchodząc -- ciesze się, że widzę was całych i zdrowych. Po ataku goblinów obawiałem się najgorszego. Droga do Brockel była bezpieczna? Muzyk następnie zmierzył Otta. Winien jesteś nam chyba jakieś wyjaśnienia. O mały włos a sytuacja mogła dla nas wszystkich skończyć się... -- muzyk spojrzał na dziewczynkę -- źle. Niemniej, temat może zaczekać aż zbierzesz myśli, a reszta złapie oddech po podróży. Ja wtenczas was przeproszę, jest tu dla mnie kilka pensów do zarobienia, więc wypada, abym zadbał o ciepły posiłek dla nas.
Dieter wstał od stołu i ruszył w stronę karczmarza, z którym zamienił kilka zdań, po których spędził godzinę naganiając ludzi do karczmy i następnie przygrywał przez resztę wieczoru.
Mechanika: Plotkowanie (wyszkolona +10) zbieranie informacji o najnowszych plotkach, wiadomościach z okolicy, ostatnich wydarzeniach, potencjalnej pracy.
|
Lord_Wonski - 2017-11-18 08:55:22 |
Otto rozsiadł się porządnie i po wymianie plotek i ploteczek rozpoczął swoją opowieść mającą na celu wytłumaczyć wszystko:
<Piotr Fronczewski zaczyna czytać>
"Niedamir urodził się w małym mieście targowym Steinhof, w południowo-zachodnim krańcu Ostland, wciśnięta między Talabecland a Kislev. Okolica była nie tylko urozmaicona, co też wyjątkowo paskudna. Wieczna mgła i wilgoć oraz bardzo nierówny teren, z jednej strony ogrodzony rzeką Talabek, z drugiej Wzgórzami Seloniańskimi były wyjątkowo okrutne dla zdrowia. Jeśli natura nie była w stanie Ciebie wykończyć, robiły to podatki. Steinhof był znany w okolicy nie tylko ze złodziejskich podatków, które zawdzięczał swojemu statusowi miasta granicznego, ale też z powodu swojej niezwykłości. Wybijał się różnorodnością, był egzotyczny pośród bagnistych lasów Ostlandu. Jako miasto pseudoportowe, wykorzystujące rzekę do transportu dóbr i małych statków, oraz graniczące z innymi prowincjami a nawet będące przy granicy samego Imperium było z pewnością nastawione na ciekawe wydarzenia. Graniczny status sprawiał, że widok żołnierzy Imperium i całej menażerii Imperatora od wyznawców Sigmara czy Łowców Czarownic był tutaj codziennością tak samo, jak obecność innych ras. To powodowało, że miejscowe dzieci były zainteresowane światem bardziej niż w każdym innym zakątku Imperium, a okoliczne bagna i klimat jeszcze bardziej potęgowały marzenia o ciepłym piasku czy suchej odzieży, co było niemożliwe w tym klimacie. Imperium wraz z zakonem Łowców Czarownic, który swoją siedzibę miał przecież właśnie w Ostland, bardzo przejmował się sprawą dzieci i wystawienia ich na szkodliwe działanie przeciwników imperium, czy nawet gorzej, magii! Dlatego Steinhof posiadało coś, co nie było spotykane w żadnej części imperium, szkoły publiczne, obowiązkowe dla wszystkich dzieci. Prowadzone przez Zakon Sigmara dzieci były uczone raz w tygodniu podstawowych tekstów religijnych jak i niektóre zdolniejsze dzieci były uczone sztuki pisania i czytania. Zdolniejsze dzieci miały szansę wstąpić do Zakonu, czy też, ze wsparciem nauczyciela, dostać pracę przy obsłudze świątyń, co w mieście gdzie bieda wyglądała zza każdego rogu, było nie lada okazją. W takim to mieście przyszedł na świat Niedamir, Syn Waldemara i Gretschen. Jego matka była wysoką, dobrze zbudowaną blondynką. Wykazywała się wyjątkową krzepą jak na kobietę a wzrostem przewyższała większość mężczyzn. Lata piękności miała już dawno za sobą, choć widać było na jej twarzy resztki dawnej, egzotycznej urody. Gretschen była dość prostą kobietą, nie potrafiącą czytać i pisać, do tego była bardzo pobożna i oddana Imperium. Ojciec Niedamira był zupełnym przeciwieństwem matki, chudy, z wyglądu cherlawy, o dość przeciętnej aparycji, nie zwracał kompletnie na siebie uwagi. Był jednak wyjątkowo zwinny, co bardzo przydawało się w jego pracy rzemieślnika. Niedamir razem z rodzeństwem często oglądał jak ojciec skrzętnie pracuje nad pasami, sprzążkami, klamrami czy grawerowaniem ksiąg, lasek, kubków czy kielichów. Miał długie kruczoczarne włosy, które opadały mu podczas pracy na oczy, dlatego spinał je spinką lub wiązał je do tyłu w kucyk. Ileż to razy Nadimir pamięta kłótnie bliźniaczek, Ludmiły i Jarly, żeby ojciec oddał którejś z nich spinkę, którą zabrał do pracy. Ojciec zawsze zapominał o tym i robił dla swoich córek nowe spinki, które później pożyczał, gubił je lub zapominał i tak w kółko. Dzieciństwo Niedamira, choć biedne, nie było nieszczęśliwe czy smutne. Wręcz przeciwnie. Niedamir dobrze pamięta zabawy z rodzeństwem, ze starszymi siostrami i młodszym bratem. Pamięta jak uczył się pływać pod czujnym okiem sióstr i jak rywalizował z bratem, kto szybciej dobiegnie do wzgórz za lasem. Przeważnie przegrywał, do czasu aż nie zaczął rosnąć. Jego wysoka, aczkolwiek bardzo chuda postura sprawiała wrażenie, jakby miał się zaraz rozpaść. Było to fałszywe wrażenie, bo o ile nie był wyjątkowo silny, nie odbiegał w tym aspekcie od innych młodzieńców. O ile nie odziedziczył wyjątkowej siły po swojej matce, to na pewno odziedziczył gibkość i zwinność Waldemara. Już jako nastolatek pomagał ojcu w pracowni, tworząc proste klamry czy wbijając obcasy i ostrogi do butów. W szkole szło mu całkiem nieźle, miał dobrą pamięć do tekstów religijnych. Może to dlatego, ze nauczyciel, zakonnik Sigmara był bardzo surowy wobec niego. W przeciwieństwie do innych dzieci nie był tak surowy, tylko Niedamir posiadał ten jakże wyjątkowy przywilej, a to wszystko przez jego oczy. Oczy Niedamira od urodzenia wprawiały ludzi w osłupienie. Nie dość, że każde było innego koloru, to jeszcze jakie to były kolory! Jedno oko koloru nieba podczas burzy, niczym szara masa chmur podczas nawałnicy zdawały się odbijać w lewym oku dziecka. Drugie oko wypełnione purpurowym atramentem, sprawiało wrażenie niekończącej się głębi gdy zbyt długo utrzymywałeś kontakt wzrokowy. Choć w mieście były dzieci z szarymi oczyma, i nie był to wyjątkowy kolor, fioletowe oczy miało niewielu, a żaden z nich nie był człowiekiem. To oczywiście było powodem do plotek, że matka Niedamira mogła urodzić krasno ludzkiego bękarta, gdyż krasnoludzki kowal w Steinhofie też miał fioletowe oko, i to też tylko jedno. Kłótnie, czy kolor oka kowala jest spowodowane nadużywaniem przez lata alkoholu czy klątwą rzuconą przed laty na długo zagościły na ustach miejscowych plotkarek. Plotki, obojętnie jak nieprawdziwe, powodowały że Niedamir był traktowany zawsze inaczej. Nie posiadał żadnych przyjaciół poza rodzeństwem. Często mieszał się z młodymi nieludźmi w porcie, ale ci, choć bardziej życzliwi w stosunku do Niedamira, nadal pozostawali dość obcy w stosunku z człowiekiem. Niedamir z tego powodu bardzo związał się ze swoim rodzeństwem. Bronił młodszego brata, gdy trzeba było używał siły, choć nie przepadał za rozwiązaniami siłowymi. Często też był z tego powodu karany przez zakonników Sigmara, gdyż z bójki zawsze wychodził bez szwanku, unikając wszystkich ciosów przeciwnika. Tak też minęło spokojne dzieciństwo Niedamira, mimo krzywych spojrzeń niektórych można je uznać za szczęśliwe. Wszystko zmieniło się pewnej nocy, parę dni po 16 urodzinach Niedamira. Pod osłoną nocy coś wyszło z rzeki. Krzyki budziły Niedamira. Gorączkowo rozejrzał się po pokoju, gdy zobaczył ojca wglądającego ostrożnie przez okno. Wszystko było jasne przez łunę pożaru rozprzestrzeniającego się przez miasto. „Jeźdzcy Chaosu” wyszeptał ojciec, po czym zaczął budzić całą rodzinę i kazał im się pospiesznie ubierać. Uciekali pod osłoną nocy, przez miasto ogarnięte paniką po nagłym ataku. Nagle przed nimi stanęła postać w czarnej zbroi, ozdobionej białymi znakami. W rękach trzymała młot, zbroczony krwią. Wszyscy zamarli, tylko ojciec wyciągnął miecz, musiał go podebrać od jakiegoś martwego ciała strażnika, pomyślał Niedamir. Czarny wojownik tarasował przejście, dzieląc ich od jedynej wolnej drogi ucieczki z miasta, prowadzącej do okolicznego gęstego lasu. Waldemar nie był jednak wojownikiem, rycerz szybko wybił mu miecz z rąk i zamachnął się toporem, trafiając w okolicę pasa. Chrzęst łamanych kości słychać było z odległości paru metrów, gdzie ukrywał się Niedamir z rodziną. Niedamir zaczął czuć niesamowite gorąco w okolicy prawego oka, cała strona głowy pulsowała ciepłem jakby od wewnątrz. Wzory na zbroi czarnego wojownika jaśniały coraz bardziej, wszystko widział w spowolnionym tempie. Widział jak wojownik podnosi młot by zadać ostateczny cios jego ojcu, biegł w jego stronę, krzyczał stop, czarny rycerz jakby zatrzymał się na chwile, obraz robił się coraz jaśniejszy, wtem pojawili się żołnierze, podbiegli do czarnego wojownika i zaczęli zadawać mu ciosy włóczniami. Obraz stał się jasny, za jasny dla Niedamira, musiał zamknąć oczy, słyszał tylko głos swojego ojca, krzyczący jego imię, potem było już tylko jasne światło. Niedamir obudził się 3 dni po wszystkim. Miasto było w połowie zniszczone, o ile wcześniejszy stan można uznać za coś, co mogło być zniszczone jeszcze bardziej. Straty w ludności nie były tak tragiczne, jak się z początku wydawało. Nie wiadomo dlaczego, jednak po śmierci czarnego rycerza ludzie powiedzieli że pozostali, których nie było więcej niż pięciu, wycofali się w stronę rzeki. Różne były opinie i plotki na temat ataku, jednak jedno było pewne, miasto nie było bezpieczne i większość już zbierała się do wyjazdu gdzie indziej. Ojciec Niedamira odniósł poważne obrażenia, atak nadszarpnął poważnie jego zdrowie. Nie był w stanie chodzić ani poruszać nogami, jednak żył. Rodzina po tej tragedii postanowiła wyruszyć razem z resztą mieszkańców do Wolfenburga, licząc na to że stolica Ostlandu uchroni ich przed atakami lepiej niż prowincjonalne miasteczko. W trasie ojciec dużo rozmawiał z Niedamirem, rozmawiał o sztuce rzemieślniczej, o tym, że teraz on musi się zająć opieką rodziny, ale też był zainteresowany szczególnie okiem Niedamira. Oko Niedamira po ataku stało się jakby inne, przyglądając się długo, kątem oka można było zauważyć jakby coś w fiolecie źrenicy, jakby ten kolor pływał. Ojciec zaniepokojony uszył Niedamirowi półprzeźroczystą opaskę na oko, kazał mu ją nosić i powiedział, żeby mówił że to rana z nocy, w której był atak. Niedamir nie rozumiał czemu ma ukrywać się z tym jak wygląda, ale inspekcje Łowców Czarownic, szukających wśród ludności przychodzącej do Wolfenburga, choćby cienia zagrażającej miastu pogańskiej magii, przejawiającej się dodatkową ilością palców czy nawet innym, minimalnym odbiegającym od normy wyglądem, sprawiły, że zaczął rozumieć strach ojca. Przybycie do Wolfenburga było zmianą na gorsze dla całej rodziny. Ciężko było w tym mieście o pracę, szczególnie z ciągłym napływem ludności z różnych zakątków Ostlandu. Przez kolejne 6 lat Niedamir pracował jako rzemieślnik, porzucając swoją niedokończoną edukację na rzecz brata, którego marzeniem stało się wstąpienie do zakonu Łowców Czarownic. Noc ataku odbiła się na całej rodzinie, ale na Albrechcie odbiła się najbardziej. Stał się fanatykiem jeśli chodzi o religię, bardziej żarliwym od już bardzo religijnej matki. Niedamir wolał spędzać czas wolny z ojcem i siostrami, które razem z matką pracowały na co dzień w karczmie na obrzeżach miasta. Ojciec pokazywał Niedamirowi księgę, którą podobno zabrał z ojczyzny, z bardzo daleka. W sekrecie, nie pokazując jej nigdy nikomu, mówił Niedamirowi o różnych krainach, o tym, co zobaczył, o tym jak żałuje że już nigdy ich nie odwiedzi, i o tym, jak Niedamir powinien odwiedzić te miejsca. Niedamir, teraz jeszcze bardziej wyobcowany od reszty rodziny, która jakby bała się go po pamiętnej nocy, chwytał się opowieści ojca jak wygłodniałe zwierzę. Książkę zapamiętał na pamięć, choć nie był w stanie przeczytać żadnego znaku znajdującego się w niej poza niektórymi słowami, które poznał w szkole przyklasztornej. Pieniądze, chociaż skromne, jakoś pozwalały im wyżyć. Kiedy Albrecht uzyskał lat 22, spełniło się jego marzenie, po ciężkich próbach dostał się do zakonu Srebrnego Młota, został nowicjuszem. Niestety Waldemarowi nie było dane zobaczyć sukcesu swojego syna, gdyż zmarł na skutek choroby poprzedniej zimy. Po śmierci ojca siostry bliźniaczki wyszły za mąż za miejscowych kupców i przeniosły się w głąb Imperium. W domu zostali tylko synowie i matka. Stosunki były napięte, widać było że Niedamir wzbudzał w nich pewnego rodzaju niepokój. Niedamir nie mógł dogadać się z bratem, który nawet zmienił imię wstępując do zakonu. Niedamir nie mógł zrozumieć jak mógł porzucić imię, które wybrał dla niego ojciec, imię które było podobno imieniem ich dziadka. W te samotne chwile, których było niewiele, Niedamir przeglądał księgę daną mu przez ojca i starał się odnaleźć coś, co mógłby zrozumieć. Fascynowała go ta księga i pragnął ją zgłębić. Pewnego wieczora, gdy Niedamir przeglądał księgę, gdyż brat był w klasztorze, a matka pojechała w odwiedziny do jednej z sióstr, wpadli oni, Łowcy Czarownic. Niedamir zdążył ukryć księgę pod stołem, kiedy wyciągnęli go z jego izby na podwórze. Na zewnątrz czekało dwóch wyższych rangą Łowców i jego rodzony brat. Jak się okazało, w okresie inicjacji brat nie tylko pozbył się swojego imienia, ale też wszystkich sekretów, powiedział o ataku, o ukrywanym oku Niedamira, o tym że podejrzewa go o praktykowanie magii. Niedamir nie mógł uwierzyć w to co słyszał, jego własny brat powiedział wszystko Łowcom, wiedząc co z nim zrobią. Wleczony całą drogę do lochów Łowców, z których nikt nie wychodzi, Niedamir krzyczał w stronę brata, pytał dlaczego, jednak nie dostał odpowiedzi. W lochach spędził tydzień, bez jedzenia, wody czy odzienia. Był skrajnie wyczerpany. Tej nocy jednak nie było ciemno. Tyle pochodni musiało być zapalonych, skoro nawet w celi nie było ciemno. Nagle coś grzmotnęło i ściana lochu osunęła się, ukazując wyrwę, przez którą można było dostać się na dach okolicznych domów. Przez wyrwę widać było toczącą się bitwę, ogień i pożogę. Była to noc w której upadł Wolfenburg. Niewiele myśląc i jakby we śnie Niedamir, tylko w opasce na pasie zrobionej z resztek worka na siano robiącego za materac, przedzierał się do swojego domu. Tam chwyciwszy swoje odzienie i książkę od ojca, wziął jeszcze młot oraz sztylet który kupił kiedyś na wszelki wypadek. Nie spodziewał się że przyda mu się on dosłownie za chwilę. Poczuł mocne uderzenie w plecy. Z bólem padł na posadzkę. Szybko obrócił się, zobaczył swoje brata z młotem bojowym w ręku. Zdał sobie sprawę, że przed nim stoi już nie jego brat, ale Wolfgart, Łowca Czarownic. Wtedy Niedomir poczuł pulsowanie, obraz znowu stał się jaśniejszy a ruchy jego brata stały się powolne, widział jak bierze zamach, wyciągnął sztylet i ciął z całej siły, której miał niewiele, na odlew. Zobaczył cięcie na twarzy brata, jakby ją przedzielił na ukos. Krew powoli zaczęła tryskać z rany, ale Niedomir już był za drzwiami, trzymając kurczowo książkę i sztylet. Biegł przed siebie w stronę gór, czuł że nic nie może go dogonić tej nocy. Rok trwała tułaczka przez góry, rzeki, wzgórza i niziny nim Niedomir dotarł do miasta, choć już dawno porzucił imię Niedomir. Był wędrownym sprzedawcą-rzemieślnikiem, zwącym się Otto von Strüdel. Zapuściwszy wąsy, z przepaską na oku, z długimi włosami związanymi w kucyk kompletnie nie przypominał siebie sprzed roku czy wcześniej. Półprzezroczysta opaska na prawym oku, wysoka lecz nietęga postura sprawiały, że często brali go za niegroźnego przybysza. Niedamir nauczył wykorzystywać się przewagę, jaką uzyskuje dzięki takiemu zachowaniu. Postanowił już nigdy nie zaufać innym, po tym jak własny rodzony brat był w stanie go wydać. Unika kontaktów z wszelkimi religiami, szczególnie z zakonem Sigmara, a z powodu swojej wczesnej edukacji wie wystarczająco dużo, by uniknąć niefortunnych spotkań. W życiu postawił sobie dwa cele: dowiedzieć się czegoś więcej o księdze ojca i o tym, czy rzeczywiście jego oczy są w jakiś sposób wyjątkowe. Do czasu jednak aż będzie mógł sobie pozwolić na to, zbiera pieniądze wszelkimi możliwymi sposobami. Usłyszał więc o nowym wyzwaniu dla śmiałków w okolicznej tawernie w mieście do którego przybył, a że nagroda wydawała się nad wyraz szczodra, postanowił się tym zainteresować."
Po skończeniu rozmowy Otto postanowił zalać swoje zaschnięte i nadużyte gardło dobrą ilością miejscowego trunku.
<czytał Piotr Fronczewski> <nie miałem czasu zredagować opowieśći w osobie trzeciej, mogę to zrobić później tak w połowie następnego tygodnia, teraz mam weekend zapierdolu. Wrzucam jak jest bo nie chcę stopować.>
|
sunnyendrju - 2017-11-18 15:48:39 |
Bruno kiedy tylko zobaczył Niedamira, natychmiast niemal zagotował się z wściekłości. Wysłuchał jednak uważnie całej historii opowiedzianej przez handlarza - Byłbym niezmiernie wdzięczny Otto, gdybyś na przyszłość informował nas o takich wydarzeniach szybciej Otto - powiedział z przekąsem - Przez chwile odczuwałem bardzo silną chęć przetrzepania ci skóry, jednak po twoich wyjaśnieniach, mój gniew deczko osłabł. - Bruno spojrzał w stronę gawędzącego z karczmarzem Dietera i poczekał aż ten skończy z nim rozmowę - No dobrze, pozwólcie teraz abym chwilę pogaworzył z karczmarzem, może uda się mi zorganizować jakieś źródło dochodu.
Bruno ruszył w stronę karczmarza w celu uzyskania najświeższej porcji plotek i wydarzeń w samym mieście jak i najbliższej okolicy. Kiedy tylko dotarł do lady, szeroko i przyjaźnie się uśmiechnął, podniósł kapelusz na przywitanie i powiedział - Witajcie dobry człowieku. Piękna gospoda panie. Nazywam cię Bruno von Hochland i jestem podróżnikiem z Middenheim. Wiecie może... - tutaj słowa Bruna utonęły w panującym w karczmie zgiełku i przestały być słyszane przez resztę drużyny.
Mechanika: Plotkowanie (wyszkolone)
|
cfibel - 2017-11-19 15:50:48 |
- Widzę, że chyba każdy z nas ma pewną i ciekawą historię. - stwierdził Gottfried i powoli kontynuuje - Nadeszła również pora, żebym powiedział odrobinę o sobie... - tutaj rozejrzał się po karczmie i spojrzał czy nikt jakoś nie próbuje podsłuchiwać - A więc tak, pochodzę z dość daleka, z okolic Dead Wood pod Tauer w Ostermarcku. Nie będę za dużo opowiadał o swojej rodzinie, bo i tak nie jest to zbyt ciekawy element. Najważniejsze jest tylko to, co się wtedy działo. - ponownie się rozejrzał i lekko ściszył głos. - Można powiedzieć, że mam prawie że doczynienia z Chaosem od najmłodszych lat, nie mówię tutaj o czystej jego formie, lecz o skutkach kontaktu z nim. Nie bez powodu mieszkaliśmy na uboczu, tak że mało kto nas odwiedzał i jedynie osoby które bardzo chciały trafiły w nasze okolice. Głównie były to osoby chore, bądź ranne i po przejściach wojny z chaosem. Rodzice próbowali ratować każdego, część była szyta, a części z nich były podawane przeróżne napary i zioła. - na chwilę przerwał i spojrzał się w kierunku Otta - No, ale to nie było wszystko, trafiali do nas nie tylko osoby ranne, lecz również byli tacy, którzy zostali - rozejrzał się ponownie i jeszcze bardziej zniżył głos - naznaczeni przez Chaos. - westchnął i kontynuował - Także w swoim życiu widziałem już wiele i być może będę mógł co nieco określić i zbadać twoje oko. Nie mówię, że cokolwiek uda mi się rozpoznać na podstawie mojego doświadczenia, ale może uda mi się jakoś określić co to jest z punktu medycznego. - następnie podniósł już głos. - A więc, jakie macie plany, że aż zmierzacie do Gór Szarych? - i zaczęła się ponownie rozmowa już bardziej o przyszłości i najbliższych planach.
|
sunnyendrju - 2017-11-21 09:32:50 |
Bruno nie dowiedziawszy się wiele od karczmarza wrócił do ławy gdzie siedziała reszta drużyny. Słysząc pytanie zadane przez Gottfrieda odpowiedział - Nasz markotny towarzysz krasnolud pędzi z misją ocalenia swojej osady czy też kolonii. Ja postanowiłem mu w tym pomóc, a patrzac wstecz na nasze ostatnie przygody, kazda para rąk się przyda - tu spojrzał na Otta - nawet jedna reka może się do czegoś przydać - dodał z uśmiechem.
|
Szary - 2017-11-21 13:42:47 |
Minęło trochę czasu nim Dieter wrócił do stolika kompanów, którzy nadal dyskutowali aktualne sprawy. - Mam nadzieję, że kwestia się trochę wyjaśniła. Dobry karczmarz zaoferował nam nocleg, kolację i po kuflu piwa za moje usługi, więc niebawem znowu was opuszczę. Coś ważnego mnie ominęło? - wtrącił po czym dopytał Otta i Gottfried.
Po chwili zastanowienia, które wyraźnie malowało mu się na twarzy odparł. - Zaskakujące historie mości panowie. Otto, spodziewałem się więcej rozsądku po Tobie. Minęło tyle lat, a Ty nadal niczego się nie dowiedziałeś, nie dorobiłeś i żyjesz z czymś co potencjalnie może być niebezpieczne dla Ciebie i otoczenia. Mówię Ci to jako przyjaciel, jeżeli Twoje oko jest efektem magii, to musi wyjaśnić i rozwiązać tą kwestię. Gottfried oferuje Ci pomoc, więc radzę skorzystać. Nawet jeżeli da to niewiele, to może wskażę dalszy kierunek działania. Gottfriedzie, widziałeś kiedyś coś podobnego? Myślisz, że mógłby być to przejaw niekontrolowanego talentu magicznego? Dodatkowo nie wspomniałeś co Cię wywiało z domu -- Góry Szare to dość daleko od Ostermark -- czyżby głód przygody? Dieter pokiwał głową. Oprócz tego co powiedział Bruno, wypada wspomnieć również, że poluje na nas nekromanta, więc podróżowanie w naszym towarzystwie jest niebezpieczne więcej niż z jednego powodu. -- muzyk odwrócił się, żeby zobaczyć, czy czas wrócić do pracy.
|
cfibel - 2017-11-21 19:57:51 |
- Widziałem już sporo, ale czy wiele to jeszcze nie wiem. A jedynie będę mógł więcej powiedzieć, jak tylko będę mógł się odrobinę przyjrzeć. - tutaj wyraźnie westchnął. Może nie pamiętasz, ale wspominałem już, że moja rodzina nie żyje. Nie skłamałem w tamtej sytuacji, a teraz myślę że mogę powiedzieć odrobinę więcej... - na chwilę przestał mówić i wziął łyk z kufla, a następnie kontynuuje - Nie wiedząc jak, ale nagle pojawił się u nas w domu jakiś chaośnik i wymordował prawie, że wszystkich. Żyję tylko dzięki ojcu, bo on próbując walczyć z tym stworem kupił wystarczająco mi czasu, abym mógł uciec. W ten sposób jakoś udało mi się przeżyć, choć powstał pewien problem. Bowiem nasz Wolfgart uparł się i chyba chce mnie zabić za bycie świadkiem całej masakry. Następnie wziął kolejny łyk - Także widzę, że każdego z nas coś mniejszego lub większego goni. W Górach Szarych jest pewien alchemik, mój przyszły mistrz od którego będę poznawał zaawansowane sztuki tworzenia mikstur. Choć, nie doprecyzowaliśmy jeszcze terminu, więc może się mnie spodziewać nawet za jakieś kilka miesięcy. Także jak mawiają, wziąłem worek z rzeczami na plecy i wyruszyłem w przygodę, chyba nawet i w nieznane.
|
Szary - 2017-11-21 23:36:19 |
- Tak pamiętam, ponownie wyrazy współczucia. Pytałem, gdyż nie wspominałeś co było motorem Twojej wędrówki, wybacz mą ciekawość. Dieter zamyślił się na chwile. Obawiam się, że straciłem wątek. Czy Łowca był równiej jej świadkiem? Jeżeli nie, to skąd miałby wiedzieć o tym zajściu? Ponadto co miałoby być w takiej uciecze powodem, aby chciał Cię zabić? Przecież nie jest tajemnicą, że wypowiadał się on o Tobie pochlebnie od kiedy uratowałeś mu życie, więc obawiam się, że czegoś tu nie rozumiem. Niemniej jest on teraz w drodze do Middenheim wyleczyć rany. Jest to przeciwny kierunek do naszego, więc powinieneś być obecnie bezpieczny. Od strony Altdorfu, Góry Szare są po drodze do Karak Norn, więc jeżeli Ci nasze towarzystwo odpowiada, to zachęcam do wspólnej podróży. W Kutenholz raczej długo nie zabawimy, w stolicy jest kilka rzeczy do załatwienia, więc tam pewnie na chwilę się zatrzymamy. Tam też w zależności od tego jak pójdzie mi z moimi sprawunkami możliwe, że się od was oddzielę i dokończę je na własną rękę, choć to się jeszcze okaże.
|
Lord_Wonski - 2017-11-23 23:16:10 |
Otto po zakończeniu swojej historii zaczął osuszać kufel i nawadniać swoje gardło. Wysłuchał opowieści Gottfrieda, splunął kiedy usłyszał imię swojego brata i osuszył jeszcze jeden kufel. Na wzmiankę Bruno o jednej pomocnej ręce skwitował szyderczym uśmiechem i szybką odzywką gdzie żołdak może wsadzić swoje dwie zdrowe ręce.
Otto rozejrzał się po biesiadnikach, patrząc na krasnoludzkiego mruka i narąbanego hochlandera stwierdził, że trzeba powoli przygotowywać się do odpoczynku.
- Panowie i Panie, chyba trzeba powoli zbierać się do odpoczynku, może niech Anya i Nina zbiorą się do swoich pokoi, a spragnieni jeszcze chwilę posiedzą. Może niech Storren też już idzie, jeśli nie ma ochoty brać udziału w rozmowie - popatrzył krzywo na krasnoluda, mruczącego niezrozumiale pod nosem.
Kiedy przy stole zostali już tylko we czterech, po powrocie Dietra, który zdaniem rzemieślnika bardziej zajmował się spoglądaniem na wszystkie panie w karczmie niż utrzymywaniu czystości dźwięku swojego instrumentu, nad czym Otto żałował, gdyż młody bard miał zadatki na dobrego muzyka, Otto pochylił się i zaczął mówić półgłosem: - Dla wyjaśnienia, pierwsza sprawa, Dieterze, oczywiście że szukałem informacji na ten temat ale po pierwsze primo, nie jest łatwo szukać informacji o czymkolwiek przypominającym magię na terenie Imperium, szczególnie jak deptali mi po piętach Łowcy. Po drugie primo, nie stać mnie na najlepszych medyków, a niestety tacy są potrzebni, bo jest to raczej wyjątkowe schorzenie jeśli w ogóle jest to schorzenie. Liczę się z tym, że może to być coś niebezpiecznego, ale proszę się nie dziwić że nie spieszę się do wydłubania sobie oka gdy, jak na razie, nie ma ku temu powodów. Ojciec mój mówił mi w dzieciństwie, tak sobie teraz podczas tej rozmowy przypomniałem, że nie powinienem się wstydzić swojego wyglądu i być dumny z dziedzictwa. Goblin niech mnie zażre razem z butami, jeśli wiem co to znaczy. Czy to co ojczulek powiedział to prawda czy mówił to by mnie pokrzepić, naprawdę nie wiem. Chętnie przyjmę każdą pomoc w tej sprawie i z góry dziękuję, Gottfriedzie.
Otto łyknął trochę piwa i kontynuował: - Druga sprawa, co z naszymi zacnymi paniami? Zamierzamy je zabrać ze sobą? Gdzie zamierzamy iść dokładnie? Z krasnoludem najpierw? Moim zdaniem powinniśmy spokojnie przemyśleć dalsze nasze ruchy, bo nie ukrywam że sytuacja jest dość nieciekawa. Proszę mi wybaczyć, że nie mówiłem wcześniej o swojej historii, ale po swoich przeżyciach nie należę do zbyt ufnych osób. To niestety naraziło nas na pewne, hmm, niedogodności, za co bardzo przepraszam. Nie uważam jednak, że moja decyzja była zła, jednak od teraz możecie Panowie liczyć na całkowitą moją szczerość - Otto lekko podniósł się i ukłonił w stronę towarzyszy.
- I na koniec trzecia sprawa, może dobrze byłoby wymyślić dla nas nowe pseudonimy na czas podróży, bo nasze imiona są, że tak powiem, spalone niczym zajazd w którym niedawno byliśmy. I kiedy mówię spalone, to mam na myśli czarną bryłę którą moja siostra nazywa pieczenią z kaczki, która na weselu brata siostrzenicy mojego ojca prawie doprowadziła do natychmiastowego odejścia z tego świata kapłana jak i państwa młodych, kiedy to.... - rzemieślnik odpłynął w opowieść niezwiązaną z tematem i która nie interesowała nikogo, mimo iż była dość interesująca. Po przerwaniu opowieści przez kompanów Otto przeprosił za dygresję i oddał głos innym przy stole, zajmując się na powrót nawilżaniem gardła.
|
sunnyendrju - 2017-11-24 11:48:27 |
- Zgadzam się z Ottem, pseudonimy to dobry pomysł. Nasze prawdziwe imiona zdecydowanie zwracają już za dużo uwagi, a jezeli zmierzamy do Altdrofu to tym bardziej musimy je porzucić. - powiedział Bruno półgłosem, tak aby tylko towarzysze mogli go usłyszeć. - Ja panowie, jestem poczatkującym przepatrywaczem z niewielkiej wioski Esk w Hochlandzie, przedstawiającym się jako Fryderyk Bauer. Aktualnie zmierzam w stronę Altdorfu w poszukiwaniu nowych zleceń, jednak zostałem napadnięty i pozbawiony większości dobytku na drodze i rozbójnicy dodatkowo zabili mi konia. Co do naszych towarzyszek to myśle, że warto by było zapytac je co chciałyby zrobić. O ile Anya po pewnym przeszkoleniu, mogłaby zostać pożyteczną członkinią drużyny, to obawiam się że rudzielec może nie wytrzymać trudów podróży.
|
Szary - 2017-11-24 14:58:47 |
Dieter po zakończeniu występu dołączył do kompanów i bez pośpiechu zabrał się za kolację, której wcześniej nie miał czasu spożyć. Słuchając Otta zamyślił się chwilę i odparł.
Nikt nie mówi o wydłubaniu Ci teraz oka, ale sprawy tej nie można pozostawić samej sobie. Jeżeli Twoja przypadłość ma cokolwiek wspólnego z magią, to jest ona niebezpieczna. Nie mówię tu oczywiście sensu stricto o kolorze Twoich oczu. Fioletowy zdarza się naturalnie i jeżeli taki mieli Twoi przodkowie, to czego miałbyś się wstydzić? Dieter zmierzył wzrokiem kupca. Znacząca część mojej najbliższej rodziny ma fioletowe oczy, a Ty bynajmniej nie jesteś pierwszą osobą poza rodziną o tym kolorze, którą spotkałem, więc głowa do góry i pierś do przodu -- to nie czyni Cię w żadnym stopniu odmieńcem. Jednakże - muzyk zrobił krótką pauzę - miej na uwadze, że nie ma bezpiecznej magii, są tylko osoby, które nauczyły się minimalizować jej ryzyko, więc cieszy mnie, że przyjąłeś pomoc Gottfrieda. Jeżeli jednak poważnie myślałeś o odkryciu tajemnic tej księgi i swojej przypadłości, to powinieneś rozważyć zostanie żakiem, ewentualnie uczniem jakiegoś czarodzieja.
Po zjedzeniu części kolacji i popiciu jej piwem Dieter kontynuował:
Karczmarz zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach. Nie wiem jak się to stało, ale wnioskować można, że przeżył i że szukać będzie swojej zguby. Pytanie czy uważamy, że był tylko ofiarą i nie miał nic więcej wspólnego z tym procederem. Myślę, że należy porozmawiać z dzieckiem i zapytać gdzie mógł udać się jej ojciec oraz czy wie coś o tym co działo się w piwnicy. Jeżeli nic nie wzbudziłoby naszych podejrzeń, to może udałoby się nam zwrócić ją ojcu. Otto, czegoś ciekawego już się od niej dowiedziałeś? Odnośnie Panienki Anyi, uważam, że nasze podróże są zbyt niebezpieczne, aby ona kontynuowała je z nami. Uczyni oczywiście jak będzie chciała, ale ja planowałem zaproponować jej zamieszkanie z moją rodziną, to dobrzy ludzie, którzy o nią zadbają. Znam kilka osób w Altdorfie, mam też trochę odłożonych pieniędzy i na podróż do Salzenmund powinno wystarczyć. Jeżeli Panienka się zgodzi, to będę musiał zorganizować transport i rzeczy z tym związane, ewentualnie coś jeszcze dorobić. Następnie zostaje wysłanie listu z ostrzeżeniem do Karak Norn, próba zebrania informacji o Ondurinie i zapewne zaciągnięcie kilku przysług, aby to wszystko wykonać. Dalej nie wiem, zależy jak sprawy ułożą się w stolicy, ale zapewne udanie się z wami ewentualnie za wami.
My z Gottfriedem w przeciwieństwie do was niczym się nie naraziliśmy, ale dla pewności mogę być od teraz znany jako Luitwin Schechter, wędrowny muzyk z Dietershafen, był to jeden z moich przyjaciół, z którym podróżowałem w trupie, więc niech to będzie moje skromne memento, dla zmarłego kompana.
|
Borwol - 2018-02-27 13:18:55 |
Wszyscy towarzysze mieli już wyraźnie wszystkiego dość, więc rozmowa powoli dobiegała końca i ostatecznie każdy znalazł swój kąt do spania, żeby trochę zregenerować siły. Poranek zastał ich ciepłym posiłkiem, który położyła przed nimi we wspólnej izbie Anya. Kiedy wszyscy bohaterowie zebrali się przy jednym ze stołów, dziewczyna dosiadła się do nich: Dziękuję wam bardzo za to co dla mnie zrobiliście. Dużo więcej nie mogę dla was zrobić, więc poczęstujcie się chociaż tym śniadaniem zanim wyruszycie i życzę wam powodzenia na szlaku. Rozmawiałam wczoraj z karczmarzem i pozwolił mi tu zostać z małą w zamian za pracę jako jego pomoc. Wydaje się uczciwym człowiekiem i myślę, że będziemy tu z Niną bezpieczne a ja w wolnych chwilach poszukam jej rodziny. - głos jej się lekko zatrząsł - Chociaż tyle będę w stanie im pomóc. Nie mogę znieść, że bezczynnie patrzyłam jak ginęła jej matka i brat. A teraz ta biedna mała dziewczynka... Pomogę jej. Mój ojciec będzie szukał mnie pewnie gdzieś dalej i raczej nie spodziewa się że odważę się tak bardzo zmienić styl życia, żeby zniżyć się do szorowania garów. Poza tym przedstawiłam się jako Hanya i bardzo byłabym wdzięczna jakbyście się tak do mnie zwracali. A teraz życzę wam smacznego i żegnajcie Posiłek składał się z jajecznicy usmażonej z bekonem i cebula pokrojoną w duże kawałki, do tego świeżo ściągnięta z rożna kaczka i wczorajszy chleb. Obok potraw stały kufle pełne jasnego zimnego piwa. Wszystko pachniało wyśmienicie, choć być może to tylko trudy podróży sprawiły, że aromat był nienaturalnie wyostrzony
|
Szary - 2018-02-28 19:33:43 |
Muzyk wysłuchał postanowienia dziewczyny ze smutkiem malującym mu się na twarzy. Wyraźnie nie był zainteresowany jedzeniem i czekał na reakcję towarzyszy.
|
sunnyendrju - 2018-03-03 07:33:59 |
Bruno pokiwał głową ze zrozumieniem - Też wydaje mi się, że będzie to najlepsze rozwiązanie. Nie pozostaje mi w takim wypadku nic innego jak życzyć ci powodzenia w twoim nowym życiu Hanyo - Bruno puścił oko do Anyi, po czym zwrócił się do reszty drużyny - Panowie jak mniemam wszystko do tej chwili już ustaliliśmy. Skończmy zatem posiłek i ruszajmy w drogę. - Bruno w tym momencie zdecydowanym ruchem chwycił za kufel i delektując się, zaczął sączyć piwo co jakiś czas przerywając, aby przegryźć jajecznicą.
|
Borwol - 2018-03-07 09:00:25 |
Storren pokiwał tylko głową w niezrozumiałym geście, oparł łokcie o blat stołu i pochylił nad nim łapiąc na głowę. Wyglądało jakby nie miał apetytu. Nie tknął nawet piwa.
|