RPG

Forum służące do grania w nasze kochane erpegi...


#61 2010-04-22 06:01:48

Grumnir_Obcisłousty

Easy Rider

3209430
Skąd: Festung Breslau
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 85
Punktów :   

Re: POCZĄTEK- sesja

Asgeir uznał, że skoro już odnaleźli tawernę i chwilę spokoju, może równie dobrze wykorzystać w pełni okazję by się zabawić. Siedział z towarzyszami, póki nie wypił któregoś z kolei kufla. Lekko wstrząśnięty, lecz wciąż nie zmieszany zawołał, by mu dolano. Czekając na kolejną dawkę alkoholu rozejrzał się po karczmie, która zdołała się już całkiem nieźle wypełnić różnego rodzaju klientelą. Jego uwagę zwróciła grupa ludzi, stojących wokół stolika i skandujących głośno. Zaciekawiony, chwycił swój kufel i przeprosił się z kompanią, by zbadać sprawę. Okazało się, że lokalny stały bywalec wyzwał któregoś z innych barowiczów na pojedynek na alkohol. Patrzył, jak młody chłystek dopija do dna szklanicę z gorzałą, po czym odstawia ją na stół z głośnym hukiem, spoglądając na wielkiego jak beczka oponenta po drugiej stronie z miną pełną dumy. Taką samą minę miał, gdy spadał prosto na mordę na deski tawerny. Zebrani wokół zaczęli głośno wiwatować. Wtedy Asgeir wyszedł przed pozostałych i spojrzał się na wciąż niewzruszonego gościa przy stole i rzucił: To co, chłopie, gotów na prawdziwe wyzwanie? Gdy grubas wyszczerzył wszystkie swoje złote zęby w paskudnym uśmiechu, wysypał kilka monet na stół, dopił piwsko i, wykopawszy zwisającego z krzesła poprzednika, usiadł na jego miejscu.

Dość powiedzieć, że gdy Dorian z kucharzem wkraczali do karczmy, Asgeir wciąż trzymał się na miejscu, cokolwiek mocniej już wstrząśnięty, a przed nim stał cały rządek opróżnionych kielichów - tak jak przed jego chwiejącym się oponentem.


http://img5.imageshack.us/img5/8187/1pcuh4.jpg

Kozak.

Offline

 

#62 2010-04-24 16:52:51

 sunnyendrju

LetMeBeYourGuide

3974031
Skąd: Expiarnia
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 409
Punktów :   
WWW

Re: POCZĄTEK- sesja

François ponad swym kuflem piwa, patrzył zamyślony na pojedynek "mocnych głów". Wcześniej, gdy tylko zauważył wchodzącą przez drzwi klientelę, zaprowadził do swej kwatery na piętrze Raidena i złożył tam swój ekwipunek. Przy okazji obejrzał ją sobie dokładnie, a następnie wrócił do głównej izby i zobaczył, że Asgeir zmienił z godną siebie delikatnością "słabszego" pretendenta do dumnego tytułu największej moczymordy tegoż wieczoru. - Hehe... Skoro takie zabawy go interesują - pomyślał François - niech czyni jak chce. Ja tam zawsze starałem się pić tak, aby dnia następnego mieć głowę niecięższą niż zazwyczaj - tu uśmiechnął się i powiedział do pozostałych siedzących przy stole towarzyszy:
-No Panowie jako, iż widzę, że rozmowa zdecydowanie się nie klei, pozwólcie że zagaję. Co planujecie teraz robić? Ja na ten przykład obawiam się, że będę musiał porzucić me kupieckie rzemiosło i zająć się czymś innym. Nie wydaje mi się bowiem aby istniały w tym świecie jakieś inne pobliskie miasta, nie mówiąc już nawet o czymś tak przyziemnym jak drogii. A co z wami?


Bum bum, walking like a love machine,
I am the hardest thing you ever seen,
Bum, I am the Machomen of your desire,
I was born to set the girls on fire.
https://i.imgur.com/sWNzj2y.jpg

Offline

 

#63 2010-04-24 18:31:51

 Lord_Wonski

Rycerz

3881983
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 381
Punktów :   

Re: POCZĄTEK- sesja

Gdy Dorian kierował się prosto do karczmy, Tordes ruszył w stronę stajni. Zamierzał zdobyć konia, by przetransportować bezpiecznie wóz do stajni. Mógłby to zrobić sam, lecz nie zamierzał zużywać swoich sił na bezsensowną pracę fizyczną. Tym bardziej, że dokuczała mu stara rana, na prawej ręce.
"Cholerna gadzina! Trzy lata a nadal czasami boli, jakby wczoraj została pocięta. Gdzie zostawiłem tę maść od Rossa, muszę pamiętać by ją wyciągnąć z wozu. Ale najpierw konia trzeba zgarnąć"- jak pomyślał tak też zrobił. Spokojnym krokiem czarnoskóry udał się w stronę stajni, z zamiarem zdobycia konia ze zgodą stajennego lub bez.

Offline

 

#64 2010-04-24 21:18:10

Szary

Rycerz

6998209
Zarejestrowany: 2009-08-22
Posty: 359
Punktów :   

Re: POCZĄTEK- sesja

   Co to za zgraja obdartusów? - Dorian zadał sobie w myślach to pytanie widząc kolejnych skromnie odzianych mężczyzn wchodzących do karczmy - Co za żenada! Przecież ta hołot nie ma nawet załamanego grosza. Czego więc szuka w karczmie? Liczą ,że za swoje odłożone miedziaki dostaną coś do picia? - Alchemik z niezadowoleniem pokiwał głową - Niestety prawdopodobnie tak się stanie... ahhh jak ja nie lubię takich dziur gdzie zbiera się motłoch. Brud, hałas i żebranie o parę monet od każdego kto nie ma podartych ubrań! Tacy to powinni być przykuci do pola na którym pracują, by nie roznosili swojego smrodu za daleko. Cóż może po przejściu przez portal motłoch nabrał odrobiny rozumu i ogłady, dzięki czemu będę mógł nacieszyć się odrobiną spokoju...
   Po przebyciu kilku metrów razem czarnoskóry kucharz zakręcił w stronę stajni. Zaniepokoiło to Doriana. Przez głowę przeszło mu kilka możliwości czym mogło być to spowodowane i każda z nich rodziła spore zagrożenie dla alchemika. Nie zmieniając ani wyrazu twarzy ,ani tempa marszu rozejrzał się po okolicy. Szybko zauważył jakiś wóz bez konia stojący nieopodal karczmy należy. Natychmiast rozpoznał ,że jest to wóz kucharza. ahhh to o to chodzi... już miałem złe przeczucia... szczęśliwie najprawdopodobniej to coś bardziej trywialnego.
   Młodzieniec wszedł do karczmy za dwoma barczystymi mężczyznami którzy szybko ruszyli do stolika i zamówili po kolejce tutejszego piwa. Dorian stanął kilka kroków za drzwiami wejściowymi i nie zdejmując kaptura rzucił pogardliwe spojrzenie po sali. Krzyki, śpiewy, pijaństwo... wszystko czego spodziewał się alchemik. Widząc jak jeden z ludzi którzy z nim przybyli do tego świata siedzi przed rządkiem butelek, których wypicie powaliłoby konia, zdziwił się nieco. Po drugiej stronie stolika siedział ohydny , otyły mężczyzna który prawdopodobnie wypij identyczną ilość alkoholu. Jeden z drugim wyglądali już bardzo niewyraźnie, ale dopingujący ich tłumek zapewniał widocznie dostateczną motywacje do wlewania w siebie kolejnych butelek. Dorian z kamienną twarzą zaczął kroczyć wgłąb sali wolnym krokiem. Czuł na sobie liczne spojrzenia. Jednak nikt jeszcze nie zmotywował się by zaczepić go. Gdy zauważył jak za tłumkiem kibicującego motłochu Justin dwoi się i troi by obsłużyć wszystkich klientów stwierdził ,że i tak karczmarz nie będzie mógł z nim rozmawiać więc rozejrzał się za jego żoną. Też dość zajęta lecz nie tak jak mąż rozdawała piwa świeżo przybyłym gościa. O dziwo mimo chamstwa tutejszej klienteli radziła sobie bardzo sprawnie. Nikt nie śmiał pozwolić sobie na jakieś niestosowności względem tej krzepkiej kobiety. Widocznie większość dzisiejszych klientów była stałymi bywalcami wiedzącymi czym mogłoby to grozić. Nim Dorian zdążył podejść do kobiety ta odwróciła się w jego stronę widocznie czekając na to aż powie po co podszedł.
   Młodzieniec ponownie spojrzał na Murdre coś w niej budziło zastanowienie u alchemika. Jednak nie było teraz czasu na zajęcie się tym.
   -Potrzebuje wolnych czterech ścian. Jakiegoś kawałku mięsa z czymś bez alkoholu co da się wypić. Jeżeli płaci się tu tym czym w starym świecie sowicie wynagrodzę za stosowne obsług...
   - Dawaj! Jeszcze trochę. Ledwo stoi! Hahaha - jeden z kibicujących mężczyzn odszedł trochę od stolika z pijącymi i wydzierając się nad uchem Doriana zamoczył dziób w kuflu. Młodzieniec odwrócił się w jego stronę. Nie wiadomo co pijący mężczyzna zobaczył w oczach alchemika ,ale z wytrzeszczonymi ślepiami zakrztusił się piwem i robiąc parę kroków do tyłu przewrócił się o jedno z krzeseł.
   - Jak już mówiłem. Nie Chciałbym długo czekać. Ponadto przekaż mężowi ,że gdy zrobi się tu spokojniej jedyny klient jaki ma tu trochę grosza chciałby z nim porozmawiać... -Dorian zastanowił się chwile - Gdy znajdziesz chwile z Tobą też chciałbym porozmawiać
   Alchemik odwrócił się i poprawiając szatę udał się w stronę pustego jeszcze stolika gdzieś w rogu sali. Idąc ściągał większość uwagi mijanych osób. Dorian zasiadł na prze pustym stoliku z którego mógł obserwować całe pomieszczenie. Zgasił palcami świece po czym wygodnie oparł się o oparcie obserwując czujnie co się dzieje wokół.


http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:atSWsjQt_R80VM:http://img.qj.net/uploads/articles_module/129241/tenchu4.jpg?301808&t=1

cały EXP jest mój !!

Offline

 

#65 2010-04-25 16:53:49

 Borwol

MG

7743284
Skąd: Expiarnia
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 533
Punktów :   -1 
WWW

Re: POCZĄTEK- sesja

Wchodząc do stajni Tordes minął młodego chłopaka prowadzącego konia za uzdę. Ten nagle stanął i odwrócił się Miły panie powiedział Mój pan Justin kazał mi przyprowadzić wóz stojący przed karczmą tutaj do środka. Zdaje się że należy on do pana. Mam nadzieję, że nie ma pan nic przeciwko? spytał schylając głowę w geście uniżenia. Widząc zgodę kucharza ruszył dalej odprowadzany przez niego wzrokiem.
Kiedy Tordes upewnił się, że wóz jest na miejscu, zabrał z niego kilka potrzebnych rzeczy i ruszył do reszty towarzyszy.
Kiedy wszedł do karczmy,większość oczu zwrócona była na pojedynek Asgeira z jakiś tutejszym wielkoludem. Z kolei po drugiej stronie izby, przy wejściu uwagę Tordesa zwróciła rozmowa Rossa z Francoisem i jego pytanie wyraźnie zwrócone również do przechodzącego czarnoskórego.
-No Panowie jako, iż widzę, że rozmowa zdecydowanie się nie klei, pozwólcie że zagaję. Co planujecie teraz robić? Ja na ten przykład obawiam się, że będę musiał porzucić me kupieckie rzemiosło i zająć się czymś innym. Nie wydaje mi się bowiem aby istniały w tym świecie jakieś inne pobliskie miasta, nie mówiąc już nawet o czymś tak przyziemnym jak drogii. A co z wami?
Odpowiedziałby nawet od razu, gdyby nie dziki wiwat na cześć Asgeira, który z pewnością było słychać w mieście na dole.

Paniestarała się przekrzyczeć krzyki Murdra Przyniosłam trochę pieczonej cielęciny i gotowanego mięsa z indyka. Do picia mamy tylko tutejszą wodę źródlaną. Zapewniam że jest godna Pańskiego podniebienia. Co do pokoju to jeśli nie chce najmilszy pan dzielić go z towarzyszami, to noc kosztuje dwie srebrne monety i wolny jest ostatni pokój na pierwszym piętrze. na chwilę przerwała gdy tłum doszedł do jakiejś wyjątkowo głośnej części pieśni o nowym mistrzu mocnej głowy jak sam pan widzi nie ma teraz jak rozmawiać ale jesteśmy z mężem do dyspozycji jutro rano. Proszę do tego czasu porządnie się najeść i odpocząć odeszła racząc  Doriana uśmiechem tak pięknym, że na chwilę przypomniała mu się kobieta spotkana w lesie tuż przed wstąpieniem do Goldenleaf.
Z rozmyślań wyrwała go nagła salwa śmiechu. Rozejrzał się i dostrzegł Asgeira, który prawdopodobnie chciał wrócić do kompanów, leżącego plackiem przed stołem Villona i oblizywanego właśnie przez swojego psa.
Kąciki ust Doriana mimowolnie drgnęły w karykaturze uśmiechu.


-knock! knock!
*Who's there?
-Me! I'll kill You!!
http://orig11.deviantart.net/8b20/f/2008/232/2/a/warhammer_signature___goblins_by_tapik.jpg
Anyone who has a family, a lover, or just doesn't want to get hurt, get outta here!
WOMEN TOO!
I prefer not to hit girls!

Offline

 

#66 2010-04-27 16:38:17

Szary

Rycerz

6998209
Zarejestrowany: 2009-08-22
Posty: 359
Punktów :   

Re: POCZĄTEK- sesja

   -Panie -starała się przekrzyczeć krzyki Murdra- Przyniosłam trochę pieczonej cielęciny i gotowanego mięsa z indyka. Do picia mamy tylko tutejszą wodę źródlaną. Zapewniam że jest godna Pańskiego podniebienia. Co do pokoju to jeśli nie chce najmilszy pan dzielić go z towarzyszami, to noc kosztuje dwie srebrne monety i wolny jest ostatni pokój na pierwszym piętrze.- Na chwilę przerwała gdy tłum doszedł do jakiejś wyjątkowo głośnej części pieśni o nowym mistrzu mocnej głowy - Jak sam pan widzi nie ma teraz jak rozmawiać ale jesteśmy z mężem do dyspozycji jutro rano.- Z lekkim zmieszaniem w oczach alchemik skinął głową by potwierdzić zainteresowanie oddzielnym pokojem. Im dłużej patrzył na tą kobietę tym bardziej wydawało mu się ,że coś mu umyka. Czuł się jakby  bardzo ważna rzecz płatając mu figle chowając się w zakamarkach jego świadomości. Młodzieniec był tym faktem lekko zaniepokojony. Takie sytuacje nie miały miejsca w jego uporządkowanym życiu. Zawsze wszystko ułożone i zaplanowane. Czuł się teraz jak przed laty po zabiegu ojca. - Proszę do tego czasu porządnie się najeść i odpocząć- odeszła racząc  Doriana uśmiechem tak pięknym, że na chwilę przypomniała mu się kobieta spotkana w lesie tuż przed wstąpieniem do Goldenleaf.
   Alchemik spokojnie opuścił głowę. Cień w którym się skrywał doskonale maskował jego ruchy przed otoczeniem. Złapał on się za serce i wziąwszy głęboki oddech wyciągnął jeden z flakonów jakie miał w płaszczu. Cholera co za przeklęte miejsce. Nie dość ,że już sprawiło mi sporo trudności to jeszcze to. Ehhh... przeklęte pomioty coś musi w tym być, bo to nie jest żaden urok... też nie chodzi o urodę tej kobiety... chociaż kto wie może nie o samą kobietę tu chodzi. Może tylko mi się z kimś kojarzy,albo coś przypomina. Nie... wydaje mi się to czymś poważniejszym. hmmm... zastanówmy się. Ile ona mogła mieć lat przechodząc przez portal? Dorian kontynuując rozmyślania nałożył odrobinę żółtej zawartość flakonika na dwa palce i przykładając dłoń do zgaszonej świecy pstryknął palcami co spowodowało jej  zapalenie. Zdjął rękawiczki i w sposób niespotykany w tym miejscu ,bo kulturalny zaczął konsumować posiłek. Okazał się on dużo lepszy niż młodzieniec przewidywał. Dobrze wypieczona jagnięcina, krystalicznie czysta woda oraz delikatny indyk doskonale się komponowały ze sobą.  Posiłek ten dodały alchemikowi  jeszcze odrobiny siły w tym tak męczącym dniu.
   Z rozmyślań wyrwała młodzieńca nagła salwa śmiechu. Rozejrzał się i dostrzegł Asgeira, który prawdopodobnie chciał wrócić do kompanów, leżącego plackiem przed stołem Villona i oblizywanego właśnie przez swojego psa. Kąciki ust Doriana mimowolnie drgnęły w karykaturze uśmiechu. Ehhh cóż za żenada... Jak z własnej woli można do czegoś takiego się doprowadzać? Te wszystkie małostkowe zajęcia są niepojęte. To chyba właśnie jedna z tych różnic między arystokracją ,a plebsem której pospólstwo nigdy nie zrozumie. - młodzieniec przetarł oczy - Cóż... za długi jest ten dzień ,aby zachować pełną sprawność umysłową. Czuje już, że należy mi się już odrobina snu. Spokój też byłby wskazany. Odrobin ukojenia w słodkiej samotności...
   Dorian starannie złożył sztućce po czym założył rękawiczki i wstał od stołu. Szybko wypatrzyłMurdre krzątającą się w całym tym zamieszaniu. Ostrożnie stąpając naprzód tak jakby bał się ,że wdepnie w coś nieprzyjemnego ominął leżącego Asgeira. Następnie poprawił płaszcz jakby o coś zahaczył i pewnym krokiem udał się w stronę kobiety. Podawała ona właśnie piwa dwójce mężczyzn którzy weszli do karczmy przed alchemikiem. Dorian skinął głową dając znać ,że chciałby klucze do pokoju. Murdra pokiwała głową i podawszy alkohol udała się po klucz. Młodzieniec szybko spostrzegł ,że mężczyźni przy stoliku nie spuszczają go teraz z oczu. Ich agresywne wyrazy twarzy nie wskazywały na nic dobrego. Gdy kobieta wróciła wręczyła z uśmiechem klucz i rzekła
   - Proszę. Ostatni wolny pokój. Piętro ostatnie drzwi.
   - Pamiętam. Wszystkie opłaty ureguluje jutrzejszego dnia gdyż dziś warunki nie sprzyjają do pokazywania się z większą sumą pieniędzy.
   Dorian odpiął płaszcz by schować klucz obok wypełnionej monetami sakiewki. Zdziwiona lekko kobieta pokiwała głową i dodała.
   - Ależ oczywiście. Ruch tu teraz taki duży. Życzę Panu dobrej...
   Nagle jeden z mężczyzn zerwał się z krzesła i wyciągając rękę rzucił się w stronę odsłoniętej sakiewki alchemika. Młodzieniec błyskawicznie złapał osiłka za środkowy palec nim jego dłoń choćby zbliżyła się do sakiewki. Energicznym szarpnięciem Dorian załamał złapany palec co sprowadziło napastnika do parteru. Nie zastanawiając się kopnął pobliskie krzesło w stronę drugiego wstającego mężczyzny co spowodowało ,że musiał się odrobinę cofnąć. Słychać było dźwięk tłuczonego szkła. Alchemik natychmiast zabrał się ponownie za pierwszego napastnika który właśnie starał się wstać. Gdy jego głowa była na wysokości stołu chwycił ją lewą ręką i z impetem uderzył w blat stołu co spowodowało rozbicie skroni u mężczyzny. Cholera!! Ona też tu stoi. Musze to załatwić szybko.. Dorian w mgnieniu oka wyciągnął miecz który przystawił do szyi ogłuszonego mężczyzny oraz nóż który pojawił się na gardle drugiego napastnika zanim ten zdążył dobrze się pozbierać po dostaniu krzesłem.
   Wszystko działo się ułamki sekund. Praktycznie nikomu w karczmie nie udało się zaobserwować zajścia, ale jego efekt sprawił ,że w sali zapadła grobowa cisza. W świetle rzucanym przez świece pięknie lśnił się kunsztowny oręż alchemika. Jednak nie była to jedyna połyskująca rzecz w tym miejscu. Przy gardle drugiego napastnika znajdowała się jeszcze rozbita butelka przystawiona przez Murdre Zszokowany alchemik zastygły w bezruchu wbił wzrok w kobietę. Zdążyła rozbić butelkę i przystawić ją mu tak szybko? Co... Co to ma znaczyć? Co tu się dzieje. Zdziwiłbym się jakby się ruszyła ,a tu coś takiego? Cholera to musiało być szybkie! Może nie tak jak to czego sam teraz dokonałem ,ale gdyby ona robiła za trzeciego przeciwnika prawdopodobnie leżałbym teraz we własnej krwi... pfff a może tylko mi się tak wydaje... Uczucie silnej dłoni na ramieniu przedramieniu rozmyślania alchemika. Murdra za jego rękę powiedziała.
   - Szanowny Pan może już zaniechać walki. Nic już nikomu nie grozi. Wezwiemy straż i oni się już tym zajmą. Bardzo proszę niech Pan schowa broń. Uśmiechając się zacisnęła mocniej rękę Doriana.
   Młodzieniec w jednym ruchu schował oba ostrza. Zaraz po tym Justin wraz z grupą mężczyzn wyprowadzili napastników. W karczmie zaczęło się robić znowu nieco głośniej.
   - Nic Panu się nie stało? Wygląda Pan na zmęczonego Powiedziała Murdra. Dorian w odpowiedzi gwałtownie odwrócił się co spowodowało uniesienie jego płaszcza i bez słowa szybkim krokiem udał się do swojego pokoju. Słyszał ,że jego opuszczenie sali spowodowało wznowienie wszystkich rozmów.
   W pokoju alchemik dokładnie się zamknął. Dodatkowo zastawił niewielką komodą drzwi wejściowe. Pospiesznie zapalił świece po czym zamknął okiennice ,a następnie zastawił okno szafą na ubrania. Młodzieniec szybko rozejrzał się po pokoju. Nie był on zbyt luksusowy, ale posiadał co trzeba i ponad to mógł być w nim wreszcie sam. Dorian podszedł do stolika i złapał za kubek który ze złością roztrzaskał o ziemie. Cholera co to jest za świat!. Po tym alchemik szybko się ogarnął. Ponownie rozejrzawszy się po pokoju starał się wypatrzeć podejrzanych elementów. Następnie przeszukał całe pomieszczenie ,aby upewnić się ,że jest tu bezpieczny. Gdy skończył wyciągnął z płaszcza cztery kryształki przypominające sól które ułożył w rogach pokoju. To powinno uniemożliwić większość prób wieszczenia. No chyba ,że ktoś będzie tak zdesperowany i użyje jakiejś widocznej formy. . Dorian starannie złożył ubranie i położył je w szafie. Miecze zostawił przy łóżku ,a sam z nożem w zasięgu ręki zaczął trenować. Początkowo do ćwiczeń wydolnościowych przeszedł do treningu walki wręcz i krótkiej medytacji. Po dwóch godzinach skończył ćwiczyć. podszedł do szafy. Z płaszcza wyciągnął niewielki woreczek z przytwierdzonym do siebie kawałkiem metalu. Alchemik mocno pociągnął za metalowy kawałek który był magnesem. Z woreczka wysypał brzęczące kuleczki dookoła łózka. Po tych przygotowaniach młodzieniec uznał ,że położenie się spać będzie bezpieczne.


http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:atSWsjQt_R80VM:http://img.qj.net/uploads/articles_module/129241/tenchu4.jpg?301808&t=1

cały EXP jest mój !!

Offline

 

#67 2010-04-27 17:06:44

 Harold Z.

According to this, you are a heretic

6235025
Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 267
Punktów :   
WWW

Re: POCZĄTEK- sesja

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]


Przechodził przez góry wierząc, że czyni dobrze. Następnie udał się do ostatniej i jedynej krypty, by odnaleźć swoje przeznaczenie.

Offline

 

#68 2010-04-28 19:39:23

 Lord_Wonski

Rycerz

3881983
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 381
Punktów :   

Re: POCZĄTEK- sesja

Miły panie. Mój pan Justin kazał mi przyprowadzić wóz stojący przed karczmą tutaj do środka. Zdaje się że należy on do pana. Mam nadzieję, że nie ma pan nic przeciwko? -  spytał schylając głowę w geście uniżenia chłopiec stajenny.
"Zaraz, zaraz, czy ja jestem głupi czy głuchy? Czy ja usłyszałem Justin? Ten drań nie zgubił się w jakimś tunelu czasoprzestrzennym albo w cholernym piekle? Co za nietakt z jego strony! Powinien gryźć glebę,a nie posyłać chłopca stajennego po mój wóz! Pewnie chce z powrotem swoją część "towaru". Niedoczekanie!"
- z tą myślą Tordes przytaknął na słowa chłopca i czekał, aż ten go sprowadzi do stajni. Gdy wóz był już na miejscu, kucharz zaczął wybierać potrzebne rzeczy, razem z Kotłem i jego siedliskiem. Skrzętnie omijając sidła, które zastawił wcześniej, zebrał swój cenny zestaw noży, ostrzałkę i swoją ulubioną książkę do poduszki.
"No na nekromancki bluszcz! Ten chłopiec będzie teraz stał i patrzył mi na ręce! Jak go wyproszę, to będzie wiadome że coś ukrywam. Jak przy nim zacznę grzebać przy wozie, to jutro już ten przeklęty mag będzie dla mnie zwijać sznur na szubienicę. "Towar" musi zostać tutaj, do karczmy tego gówna lepiej też nie zanosić. Jutro coś czuję, że będzie mała kontrola od magów, a dziesięć kilo tego specyfiku to w gaciach nie ukryję"- z takimi ponurymi myślami Tordes, odszedł od wozu, podziękował chłopcu za przyprowadzenie wozu, rzucił pięć miedziaków ze słowem Pilnuj dobrze tego wozu , po czym udał się w stronę karczmy.

  Kiedy wszedł do karczmy,większość oczu zwrócona była na pojedynek Asgeira z jakiś tutejszym wielkoludem. Z kolei po drugiej stronie izby, przy wejściu uwagę Tordesa zwróciła rozmowa Rossa z Francoisem i jego pytanie wyraźnie zwrócone również do przechodzącego czarnoskórego.
-No Panowie jako, iż widzę, że rozmowa zdecydowanie się nie klei, pozwólcie że zagaję. Co planujecie teraz robić? Ja na ten przykład obawiam się, że będę musiał porzucić me kupieckie rzemiosło i zająć się czymś innym. Nie wydaje mi się bowiem aby istniały w tym świecie jakieś inne pobliskie miasta, nie mówiąc już nawet o czymś tak przyziemnym jak drogii. A co z wami?
  Tordes uśmiechnął się do towarzyszy, zbierał się do odpowiedzi, gdy nagle przerwał mu wiwat na cześć Asgeira.
  Kucharz zaniechał więc rozmowy z towarzyszami, machając wolną ręką krzyknął Jutro!, i udał się w poszukiwaniu Justina, od którego zamierzał wydębić pokój po znajomości, oraz trochę podyskutować bez oczu i uszu osób postronnych. Torując sobie drogę niemałym kotłem i kotem, dzielnie broniącym się pazurami przed wszelkiej maści rękoma, które chciały pogłaskać kicię.
  Tordes, gdy znalazł w końcu karczmarza, rozszerzył się w promiennym niczym słońce uśmiechu, i rzucił do niego tylko jedno słowo, Zaplecze!, po czym sam też tam się udał za Justinem...

Offline

 

#69 2010-04-28 20:55:18

 sunnyendrju

LetMeBeYourGuide

3974031
Skąd: Expiarnia
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 409
Punktów :   
WWW

Re: POCZĄTEK- sesja

-A więc ja, szanowny François, zamierzam się rano przejść do miasta. Justin poprosił mnie o drobną przysługę, mam nadzieję, że uda mi się... JEBS! - odgłos potężnego cielska walącego się na ziemię przerwał Rossowi opis jego planów, zaraz po tym pojawiły się śmiechy, których obiektem była leżąca przed Villonem  nowa "mocna głowa" karczmy -  Asgeir.

-Oho - rzekł François - zdaje się, że ktoś tutaj wyruszył na podbój niespokojnych otchłani swoich trzewi - roześmiał się i delikatnie odciągnął rozochoconego psa od jego właściciela - zdaje się, że twój pan do jutrzejszego ranka nie będzie w stanie nawiązać kontaktu z otaczającym go światem - po czym zwrócił się do Ross'a.Widząc, że Ross'a naszła ochota na pieśni zaczekał chwilę aż skończy po czym kontynuował - Wybacz, że przerwiemy tą rozmowę nim doszliśmy do jej sedna, ale jak sam widzisz okoliczności zdecydowanie jej nie sprzyjają. Pomógłbyś mi może odnieść go do pokoju? Nam również przydałby się odpoczynek, a rozmowę jak to słusznie czarnoskóry kucharz ujął, możemy dokończyć jutro.


Bum bum, walking like a love machine,
I am the hardest thing you ever seen,
Bum, I am the Machomen of your desire,
I was born to set the girls on fire.
https://i.imgur.com/sWNzj2y.jpg

Offline

 

#70 2010-04-29 07:22:56

 Harold Z.

According to this, you are a heretic

6235025
Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 267
Punktów :   
WWW

Re: POCZĄTEK- sesja

Nic dodać, nic ująć. Obrazy mówią sam za siebie. Pomogę Ci. - powiedział Ross po czym razem z Villonem podnieśli niemałe "ciałeczko" Asgeira i powlekli je na górę do pokoju.  Następnie zielarz udał się na dół po resztę swoich rzeczy - część zostawioną przy stoliku i resztę zostawioną na wozie. Upajając się nocnym, świeżym powietrzem pomyślał : Ale to było dobre!, po czym pognał do karczmy. W swoim pokoju jeszcze trochę czytał ulubione książki po czym dał się ponieść falom snu.


Przechodził przez góry wierząc, że czyni dobrze. Następnie udał się do ostatniej i jedynej krypty, by odnaleźć swoje przeznaczenie.

Offline

 

#71 2010-04-29 11:36:10

 Borwol

MG

7743284
Skąd: Expiarnia
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 533
Punktów :   -1 
WWW

Re: POCZĄTEK- sesja

Zaplecze karczmy bardzo przypominało starą jej wersję, choć było obszerniejsze. Przy samym wejściu, przy sporym piecu kaflowym krzątał się jakiś młody mężczyzna. Kawałek za nim, pod schodami, które z głównej izby prowadziły na górę, zwisały wysuszone zioła, cebule i czosnek.
Bracie!! Nie masz pojęcia, jak bardzo mi cię brakowało Justin bez ostrzeżenia przerwał Tordesowi oględziny, obejmując go mocno w serdecznym uścisku. Tyle lat a ty się w ogóle nie zmieniłeś Przyjrzał mu się od góry do dołu. Naprawdę chciałbym tutaj z tobą posiedzieć i porozmawiać ale sam widzisz wymownie skinął w stronę wyjścia z zaplecza jutro rano porozmawiamy. Dowiedziałem się, że tu przyjechałeś razem z Rossem i resztą, więc poprosiłem stajennego, żeby zajął się twoim wozem. Nie masz chyba nic przeciwko? spytał po czym nie czekając na odpowiedź dodał Na pewno jesteś już zmęczony więc idź proszę na górę do reszty towarzyszy do pokoju na górze. Poddasze jest przestronne, przygotowane na sześć osób, więc we czwórkę się zmieścicie. A teraz pozwól, że wrócę do swoich obowiązków powiedział niemalże wypychając zmieszanego przyjaciela z zaplecza.
Kucharz wzruszył ramionami i poszedł tam, gdzie wskazał mu karczmarz.
W pokoju byli już Ross, czytający właśnie jakąś książkę i François siedzący na łóżku i starający się wytłumaczyć Raidenowi, że ten ma leżeć na podłodze, a nie w łóżku. Po chwili Tordes usłyszał też Asgeira leżącego w ciemniejszym kącie i mamroczącego coś po pijaku podczas gdy stróżujący przy nim Hafnir lizał go po twarzy co jakiś czas odwracając się na chwilkę aby zawarczeć na resztę i pokazać, że nie da zrobić nic swojemu panu.
Tordes zamknął drzwi zasuwając je za sobą, wybrał jedno z trzech wolnych łóżek, wskoczył do niego wcześniej wrzucając pod spód rzeczy, które ze sobą przyniósł i prawie natychmiast zasnął.

~~<O>~~


Doriana nagle obudziły odgłosy krzątania się pochodzące z dołu. Zerwał się z łóżka, aby zobaczyć promienie światła słonecznego wybijające się przez zamknięte okiennice. Niebywale spokojna noc pomyślał. Zebranie wszystkiego, co poprzedniego dnia rozrzucił po pokoju zajęło trochę czasu ale gdy skończył, odliczył dwie srebrne monety i pobrzękując nimi między palcami ruszył na parter.
W głównej sali zastał już wszystkich nowych znajomych, łącznie z Asgeirem, którego stan wyraźnie wskazywał na to, czym się wczoraj zajmował, rozmawiających z Justinem i jego żoną...


-knock! knock!
*Who's there?
-Me! I'll kill You!!
http://orig11.deviantart.net/8b20/f/2008/232/2/a/warhammer_signature___goblins_by_tapik.jpg
Anyone who has a family, a lover, or just doesn't want to get hurt, get outta here!
WOMEN TOO!
I prefer not to hit girls!

Offline

 

#72 2010-06-29 12:00:16

 sunnyendrju

LetMeBeYourGuide

3974031
Skąd: Expiarnia
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 409
Punktów :   
WWW

Re: POCZĄTEK- sesja

François wstając wczesnym rankiem, czując jeszcze lekkie efekty wczorajszej zabawy z alkoholem, jak również wpływ znanej większości towarzystwa siły nieznanego pochodzenia zwanej popularnie "halnym", wpadł na genialny pomysł zrobienia psikusa części towarzystwa czującej się gorzej niż on, w której zdecydowaną część stanowił Asgeir. Psikus ten składać się miał z nagłego zwiększenia natężenia światła i dźwięku, czemu służyć miało szybkie odsłonięcie okna, obudzenie Raidena i zabawa z nim, której efektem z kolei było nie ciche poszczekiwanie. Po kilku minutach widząc efekt swego dowcipu, czym było głośne złorzeczenie i przekleństwa skierowane w stronę haniebnego pochodzenia Françoisa, jego rodziców i przodków do 5 stopnia, Villon tylko głośno się roześmiał i z szerokim uśmiechem mając Raidena przy boku, skierował się ku wyjściu z karczmy aby pozwiedzać sobie okolice zanim przebudzi się reszta towarzyszy.

Kiedy znalazł się już na powrót w karczmie, nakarmił Raidena i sam zasiadł do sutego śniadania, do którego nie omieszkał on wypić kufla piwa. Po zakończeniu tego jakże wyczerpującego wysiłku, wyciągnął się na krześle i czekając na towarzyszy, nucił sobie pod nosem i głaskał Raidena.


Bum bum, walking like a love machine,
I am the hardest thing you ever seen,
Bum, I am the Machomen of your desire,
I was born to set the girls on fire.
https://i.imgur.com/sWNzj2y.jpg

Offline

 

#73 2010-07-11 10:26:09

 Lord_Wonski

Rycerz

3881983
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 381
Punktów :   

Re: POCZĄTEK- sesja

Tordes byl przyzwyczajony do wczesnego wstawania przed innymi, wiec nawet dluga podroz nie potrafila zachwiac tego zwyczaju. Gdy slonce dopiero zaczynalo sie leniwie wychylac za pobliskich wzniesien, kucharz juz byl w kuchni. Bezszelestnie wyslizgujac sie z pokoju, chwytajac po drodze swoje dwa wierne noze i pudelko z przyprawami, wpierw udal sie zobaczyc czy stary cap zwany Justinem moze raczyl sie obudzic i pogadac z rana tak jak obiecal. Odnajdujac pokoj gospodarzy, zauwazyl ze drzwi sa lekko uchylone, wiec zajrzal z ciekawosci.
 
  ''Och..Och..Taaak!!'' - uslyszal Tordes, lecz przed swoimi oczami mial obraz Justina i jego ''nowej'' zony polaczonych w uscisku milosci. Tordes z syknieciem, jakby to co zobaczyl sprawialo mu bol, odwrocil glowe, po cichu zamknal drzwi i wytrychem upewnil sie, ze zamek nie pozwoli innym ciekawskim oczom ujrzec tego co on. Czarnoskory kucharz w takich momentach mial litosc dla bliznich.

  ''Pier**na nekrofilia!''- syknal pod nosem, spluwajac pod drzwi gospodarzy, okazujac swoje niezadowolenie z przyzwolenia spoleczenstwa na zwiazki ze spora roznica wiekowa.

  Kucharz byl zly i bylo to widac po naczyniach, ktore zmywal po sniadaniu. Szorowal je tak, ze z drewnianych misek sypaly sie drzazgi a metalowy kociol stal sie cienszy o pare milimetrow. Po tym, jak czesc skonczyla sniadanie, a ciepla strawa czekala tylko na Doriana, kucharz zabral sie za ostrzenie nozy.
  '' Niech ten je**ny cap tu przyjdzie, juz ja z nim porozmawiam''- pomyslal Tordes zwiekszajac nacisk na ostrze i szybkosc ostrzenia tak, ze od czasu do czasu lecialy iskry...

Offline

 

#74 2010-07-18 14:22:29

Szary

Rycerz

6998209
Zarejestrowany: 2009-08-22
Posty: 359
Punktów :   

Re: POCZĄTEK- sesja

   Schodząc po schodach Dorian zdążył poprawić raz jeszcze szaty. Rozejrzał się bystrym wzrokiem po sali. Ta w niczym już nie przypominała wczorajszego miejsca biesiad zakrapianych nadmiernymi ilościami alkoholu. Sala była wysprzątana i taka cicha... Jedynymi śladami wczorajszej nocy były blade twarze nowych kompanów alchemika. Wczorajsze hulanki były wyraźnie widoczne na ich licach. Wraz z towarzyszami siedział już Justin który właśnie rozwodził się na jakoś fascynujący temat. Niestety tak się składało ,że Dorian nie miał najmniejszej ochoty słuchać tych mądrości więc udał się w stronę Murdry która akurat udała się po kolejny kufel dla Françoisa . Ahhh nie dość ,że zapili się jak pospolite wieprze to jeszcze dziś ktoś sobie poprawia? Albo ktoś tu jest tak głupi ,albo ma końskie zdrowie, które dostał od losu zamiast rozumu. Dobrze ,że chociaż nikt nie jest w tak złym stanie ,aby konieczne było dźwiganie zbędnego balastu... Nie mogę sobie pozwolić na to by ktokolwiek mnie spowolnił. Prędzej sam pozbędę się takich delikwentów niż pozwolę na to... Rozmyślania Alchemika przerwane zostały uprzejmym spojrzeniem Murdry.
   Dorian wyprzedził intencje kobiety i odezwał się pierwszy. Nie chciał ,aby ta rozmowa doprowadziła do polemiki której końca alchemik nie mógł przewidzieć.
- Oto ustalona zapłata za nocleg. - w głosie młodzieńca dało się wyczuć chłód większy niż zwykle. Ton ten wydawał się świadczyć o tym ,że został on tu urażony. Sam Dorian nie planował ,aby jego wypowiedź tak zabrzmiała. Zdziwiona twarz Murdry sprawiła ,że źrenice jego się rozszerzyły ,a krew zaczęła gnać w jego żyłach... Niezrozumiały przypływ adrenaliny sprawił ,że przed oczyma zaczęły migać mu sceny z przeszłości. Alchemik zacisnął pięść ,a na twarzy pojawił się grymas bólu.
- Panie... - przemówiła zmieszana kobieta.
- Zostałem ugoszczony stosownie. - przerwał alchemik którego głos Murdry  przywrócił do normy - Nie omieszkam wspomnieć kilku dobrych słów o tym miejscu w moich kręgach.
   Z Twarzy kobiety nie zniknęło zdziwienie... kiwnęła skromnie głową w podziękowaniu i zapytała.
- Panie... dobrze się Pan czuje?
   Alchemik nie był zadowolony z tego pytania. Poprawił szatę i odrzekł.
- Nic mi nie jest. Podróż odrobinę mnie wyczerpała... i to wszystko. - młodzieniec stwierdził sucho. - Chciałbym porozmawiać z Panią i mężem na temat Pana Crow na osobności jeśli byłoby to możliwe. - alchemik spojrzał w stronę karczmarza. Murdra chciał udać się już do męża wraz z kuflem dola jego starego przyjaciela lecz Dorian zatrzymał ją słowem - Chwileczkę. Mam jeszcze  jedno pytanie do Pani... Może wydawać się to wysoce niestosowne ,ale... czy mógłbym usłyszeć coś o Pani sprzed przekroczenia portalu?
   Cholera o ile łatwiej pozyskuje się informacje na przesłuchaniu... ale cóż tym razem tak się nie da. Liczę ,że to jakoś rozjaśni sytuacje, bo ta sytuacja zaczyna nabierać niebezpiecznego wymiaru. Jeszcze ta kobieta... czemu o wydaje mi się znajoma? O czym mi przypomina? Takie sytuacje zawsze miały jakąś złą przyczynę... Jeżeli moje przeczucie się nie myli i tak wszyscy tutaj zgromadzeni zginą... i mnie też czeka ten los jeśli stracę choć na chwile czujność...


http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:atSWsjQt_R80VM:http://img.qj.net/uploads/articles_module/129241/tenchu4.jpg?301808&t=1

cały EXP jest mój !!

Offline

 

#75 2010-07-22 11:00:22

 Harold Z.

According to this, you are a heretic

6235025
Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 267
Punktów :   
WWW

Re: POCZĄTEK- sesja

Rossowi przyśnił się dziwny sen. Minimalistyczny w formie, niezrozumiały w symbolice. Widział w nim ogniste litery spadające z nieba niczym jesienne liście. Najdziwniejsze było to, że zdawały się one układać w różne słowa, których znaczenia nie rozumiał. Najczęstsze były róznorakie kombinacje liter E X i P. Kiedy już już wydawało się, że do snu wkroczy odrobina logiki, opadające litery zostały rozerwane i zdmuchnięte przez szczekanie pewnego futrzastego zwierza, ganiającego po całym pokoju jakby był na jakiś środkach pobudzających.

Mając jeszcze przed oczami resztki nietypowego snu Ross usiadł na łóżku, po czym umył się w stojącej nieopodal misce z wodą. Następnie ubrał się w podróżne odzienie, zarzucił łuk na plecy, wsunął nóż do cholewy buta i uzupełnił przyboczny zestaw z ziołami. Przed samym progiem zawrócił i udał się w kierunku bagaży. Posegregował jest w ten sposób, żeby nie walały się po całym pomieszczeniu ale jednoczesnie tak, żeby w razie konieczności można było w przeciągu kilku minut rozłożyć całą alchemiczną aparaturę jaką posiadał.

Warto wspomnieć o pewnej ważnej rzeczy. Ku swojemu zaskoczeniu Ross nie cierpiał na porannego kaca. Tylko strasznie chciało mu się pić.

Hmmm... jeśli mam pomóc Justinowi z piwem, to potrzebuję ziół. Ciekawe czy w mieście coś się znajdzie. Zapytam go.

Ross zszedł na parter wołąjąc: "Justinie! Pozwól tu złociutki! Mam do ciebie kilka pytań!".

Ostatnio edytowany przez HaroldZolter (2010-07-22 11:00:55)


Przechodził przez góry wierząc, że czyni dobrze. Następnie udał się do ostatniej i jedynej krypty, by odnaleźć swoje przeznaczenie.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi

[ Generated in 0.089 seconds, 7 queries executed ]


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.zmierzchkhorinisrp.pun.pl www.bleachx.pun.pl www.nokia5300.pun.pl www.wolontariat.pun.pl www.wwstizmagisterka1.pun.pl