RPG

Forum służące do grania w nasze kochane erpegi...


#31 2010-03-28 21:59:19

Grumnir_Obcisłousty

Easy Rider

3209430
Skąd: Festung Breslau
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 85
Punktów :   

Re: POCZĄTEK- sesja

Co do czorta? - pomyślał Asgeir, oglądając się w kierunku z którego doszedł krzyk. Podjechał wozem do skraju drogi i zatrzymał go przed karczmą, podwiązując lejce przed wejściem. Zrobiwszy to schował łuk i strzały pod koce, zostawiając swój topór na plecach.

Ross, miej oko na toboły i na drogę, jeśli łaska. Kto wie czy nie będzie nas mijał kolejny wyrzucony przez portal. Jeśli wszystko jest w porządku to zaraz się cofniemy znaleźć gdzieś stajnię na wozy. Villon, Tordes, chodźcie panowie za mną, sprawdźmy co się tu dzieje - skinął głową dwóm pozostałym podróżnikom, pociągnął mocny łyk gorzałki, po czym dziarskim ruchem otworzył drzwi karczmy i wszedł do środka.

Ostatnio edytowany przez Grumnir_Obcisłousty (2010-03-28 22:04:36)


http://img5.imageshack.us/img5/8187/1pcuh4.jpg

Kozak.

Offline

 

#32 2010-03-28 22:24:24

 sunnyendrju

LetMeBeYourGuide

3974031
Skąd: Expiarnia
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 409
Punktów :   
WWW

Re: POCZĄTEK- sesja

W odpowiedzi François jedynie skinął głową,zostawił swój wóz wraz z Raidenem pod opieką Ross'a i rozglądając się ciekawie na boki, wszedł za Asgeirem do karczmy.


Bum bum, walking like a love machine,
I am the hardest thing you ever seen,
Bum, I am the Machomen of your desire,
I was born to set the girls on fire.
https://i.imgur.com/sWNzj2y.jpg

Offline

 

#33 2010-03-28 23:13:14

Szary

Rycerz

6998209
Zarejestrowany: 2009-08-22
Posty: 359
Punktów :   

Re: POCZĄTEK- sesja

   Dorian nie wykazując żadnego zdziwienia czy innych emocji wysłuchał Caleba . Sytuacja przybrała dość nieoczekiwany obrót. Czyżby naprawdę wszystko było w jak najlepszym porządku i ich dość nietypowe pojawienie się naturalnym sposobem znalezienia się w tej krainie? Młody alchemik jak zawsze podejrzliwy bacznie obserwował strażników oraz budynek do którego weszli.
   Jednak zakładanie najgorszego potrafi przynieść odrobinę radości. No może to za duże słowo...ulgi. Przyjechaliśmy do tych zabudowań gotowi spotkać się z nieznanym ,a tu okazuje się, że prawdopodobnie nie zabłądziliśmy tak jak się nam wydawało. Chociaż i tam pozostają jeszcze pewno nieścisłości takie jak to czemu tylko my wyszliśmy portalem... hmm i jeszcze to uczucie. Lepiej zachować wzmożoną czujność, bo kto wie co się tu naprawdę dzieje.
   Dla Doriana nie był szokiem fakt przeniesienia części budynków z Ceardtown tutaj. Widok ten był dla niego pocieszeniem. Gdyby miesiąc temu nie wyruszył na poszukiwanie jednego z niezbędnych mu składników prawdopodobnie zostałby zaprzężony do pomocy przy transporcie zabudowań, a bezproduktywna współpraca z magami była jednym z ostatnich zajęć jakie były mu teraz potrzebne.
   Nagle wzrok młodzieńca zwrócił się w stronę drzwi wejściowych karczmy. "Wynocha stąd!!" Wyraźnie dało się usłyszeć krzyk kobiety. Następnie huk. Zdecydowanie coś w karczmie się działo.
   Ross, miej oko na toboły i na drogę, jeśli łaska. Kto wie czy nie będzie nas mijał kolejny wyrzucony przez portal. Jeśli wszystko jest w porządku to zaraz się cofniemy znaleźć gdzieś stajnię na wozy. Villon, Tordes, chodźcie panowie za mną, sprawdźmy co się tu dzieje powiedział Asgeir. Po czym ruszył do drzwi.
  Z tego co mówił strażnik w karczmie idzie znaleźć ciekawych typów . Przy odrobinie szczęścia mogę spotkać jakiś znajomych którzy będą skłonni powiedzieć co tu się dokładniej dzieje. ehhh... ale bardzo możliwe bez użycia siły ciężko będzie wyjść z gospody nie mówiąc już o zdobyciu informacji. Cóż szczęście tak chciało ,że dwóch osiłków idzie przede mną więc skorzystam z okazji. Gebron nigdzie nie ucieknie. W końcu to wysłannik gildii
   Dorian bez słowa zeskoczył z wozu i dogonił Villona. Idąc teraz za jego plecami ostrożnie zmierzał w stronę drzwi do karczmy


http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:atSWsjQt_R80VM:http://img.qj.net/uploads/articles_module/129241/tenchu4.jpg?301808&t=1

cały EXP jest mój !!

Offline

 

#34 2010-03-29 10:33:42

 Borwol

MG

7743284
Skąd: Expiarnia
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 533
Punktów :   -1 
WWW

Re: POCZĄTEK- sesja

Karczma prezentowała się najsolidniej ze stojących w jej pobliżu budynków. Jej parter wykonano ze sporych kamieni odkruszonych prawdopodobnie z pobliskich skał, pokrytych teraz bluszczem, co mogłoby wskazywać na to, że budynek był dość stary w porównaniu do pozostałych. Z kolei oba piętra zbite były z mocnych desek  zwieńczone strzechą, z wystającym ponad resztę kominem z przytwierdzonym do niego dziwnym kształtem, raczej trudnym do określenia z dołu. Światło wpuszczane było do środka przez osiem, wyzierających w stronę urwiska, otworów okiennych. Nad samym wejściem wesoło, nie zważając na dźwięki wydobywające się z karczmy, huśtał się wyciosany w drewnie szyld z napisem "Pod ubitym Chrabąszczem". Napis wyglądał jakby znajomo...
Asgeir otworzył drzwi ruchem, który nie mógł raczej uchodzić za delikatny, z impetem wpadł do środka i.. stanął jak wryty.
Wnętrze głównej izby było dość przestronne. Na przeciwko wejścia znajdował się wysunięty na kilka metrów w przód, oddzielający salę na dwie części murowany kominek. Na prawo od niego znajdowały się schody prowadzące na wyższe piętra, a na lewo stał szynkwas. Reszta pomieszczenia wypełniona była mocnymi drewnianymi stołami, po sześć krzeseł przy każdym, a ściany przyozdobione różnego rodzaju trofeami. Jednak nie to zaskoczyło wojownika.
Na środku karczmy, tuż przed kominkiem para ludzi zastygła w bezruchu. Poza nimi nie było jeszcze nikogo. Zgrabna, młoda, ale dobrze zbudowana kobieta o długich blond włosach trzymała nad głową starszego od siebie mężczyzny ubranego w strój karczmarza, nogę od krzesła, którego szczątki leżały pod ich nogami. Na jej twarzy malowała się wyraźnie chęć jej użycia. Mężczyzna, choć jego włosy zapruszone były siwizną również wydawał się być krzepki, ale jedynie zasłaniał się przed ciosem. Spojrzał na przybysza również otwierając oczy ze zdumienia. Był starszy o ponad 10 lat od człowieka, którego widzieli zaledwie parę godzin temu i znacznie lepiej zbudowany, ale... czy to możliwe?
Villon wpadł gwałtownie na Asgeira, który zatrzymał się bez ostrzeżenia. Justin? Stary durniu! To ty? - wypalił.


-knock! knock!
*Who's there?
-Me! I'll kill You!!
http://orig11.deviantart.net/8b20/f/2008/232/2/a/warhammer_signature___goblins_by_tapik.jpg
Anyone who has a family, a lover, or just doesn't want to get hurt, get outta here!
WOMEN TOO!
I prefer not to hit girls!

Offline

 

#35 2010-03-29 15:21:41

Grumnir_Obcisłousty

Easy Rider

3209430
Skąd: Festung Breslau
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 85
Punktów :   

Re: POCZĄTEK- sesja

W ciszy, która zapadła, słychać było tylko skrzypienie dech pod nogami wchodzących właśnie do karczmy towarzyszy. Niech mnie sto piorunów, weszło ci w krew chowanie się pod stołem, jeśli taka panienka jest w stanie sprawić że siwiejesz ze strachu! - zaśmiał się Asgeir donośnie. "Do czorta, co to za magia? Czyżby ten portal pochłonął nas na tak długi czas że ten dureń zdołał się postarzeć? Tak czy inaczej pies to trącał, dobrze jest w końcu zobaczyć jakąś znajomą, choćby tak kaprawą mordę" - Niech panienka odłoży tą maczugę bo jeszcze biedak na zawał zejdzie - wyciągnął rękę w kierunku kobiety stojącej nad Justinem.

Ostatnio edytowany przez Grumnir_Obcisłousty (2010-03-29 15:32:14)


http://img5.imageshack.us/img5/8187/1pcuh4.jpg

Kozak.

Offline

 

#36 2010-03-29 15:35:54

 Lord_Wonski

Rycerz

3881983
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 381
Punktów :   

Re: POCZĄTEK- sesja

Gdy Villon i reszta poszła w stronę karczmy, Tordes zeskoczył z wozu, odwiązał konia od wozu i chwyciwszy za lejce jedną ręką, drugą sięgnął do swojego pasa, skąd wyciągnął garść owsa, który podstawił koniowi przed nosem. Koń, jak to koń, "wchłonął" całą garść ziarna w błyskawicznym tempie i zarżał, co kucharz odczytał jako prośbę o dokładkę.
Tordes miał rękę do zwierząt, niektórzy mówili że może z nimi nawet rozmawiać. Ci sami ludzie nazywali go smoluchem albo diabłem, więc nie można tego brać na poważnie, jednak nie zmienia to faktu, iż kucharz ten miał niezwykłą wiedzę na temat wszelakiej fauny. Jego wiedza nie była tylko teoretyczna. Kucharz radził sobie świetnie ze wszystkimi zwierzętami, jak konie, psy czy koty... Oprócz jednego, który na nieszczęście był teraz w jego posiadaniu. Kot Kocioł, przebywający wcześniej w karczmie, a teraz w garnku na wozie stojącym przy bramie, po który Tordes zamierzał się właśnie wybrać.
"Ross, jeśli możesz to odwiąż drugiego konia, niech trochę poskubie sobie trawę zanim sprowadzę tu swój wóz."- rzekł do zielarza, po czym zaczął prowadzić konia w stronę bramy. Koń, zachęcony ziarnem i znajomym zapachem kucharza, który wcześniej zajmował się jedzeniem dla wszystkich gości karczmy, w tym też koni, posłusznie udał się za nim.

Offline

 

#37 2010-03-29 15:54:16

 Harold Z.

According to this, you are a heretic

6235025
Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 266
Punktów :   
WWW

Re: POCZĄTEK- sesja

Ross zostawiony samemu sobie na jakże zaszczytnej pozycji strażnika dobytku oddał się swojemu ulubionemu zajęciu czyli paleniu fajki. Po chwili przeszedł na tył wozu do swoich bagaży i wyjął z nich łuk oraz kołczan, który zarzucił na plecy. Poprawił nóż w cholewie, następnie sięgnął do drugiego worka i wyjął szkło powiększające. Tordes zastał zielarza wpatrującego się uważnie przez lupę w znalezione wcześniej rośliny. "Ross, jeśli możesz to odwiąż drugiego konia, niech trochę poskubie sobie trawę zanim sprowadzę tu swój wóz." - usłyszał Ross.
Niech będzie. - odrzekł nie odwracając wzroku od pracy. Zawsze tak było, to zajęcie zdawało się pochłaniać go bez reszty. Wiedziałem że o czymś zapomnieliśmy. - rzucił jeszcze na odchodne z lekkim uśmiechem.
Po dłuższej chwili odłożył swój sprzęt na bok, koło łuku leżącego niedaleko jego nóg. Póki co niczego więcej się nie dowiem, musiałbym rozkładać cały swój zestaw, a nie czas na to. Zsunął sobie wianek na nos, zaczerpnął głęboko woni znajdujących się na nim kwiatów, chwycił w lewą dłoń łuk po czym wstał i odwiązał konia. Patrząc jak wierzchowiec skubie drobną trawę, wpatrywał się w nowe niebo wzbogacając je kłębami i kółkami dymu.
Niby takie znane, a zupełnie mi obce... Coś tu nie gra...  Jeszcze nie wiem co, ale mój szósty zmysł podpowiada mi... A co jeśli... wszyscy wyszli tam, gdzie powinni a my... No właśnie co z nami?
Odwrócił głowę słysząc podniesione głosy z karczmy - najwyraźniej coś się działo. Ross podłożył sobie ręce pod głowę, położył się na wozie kładąc obok łuk i poprawiając kołczan tak żeby mu zbytnio nie przeszkadzał. I dalej wpatrywał się w niebo, nasłuchując przy okazji uważnie czy ktoś nie próbuje dokonać transferu dóbr z wozu.

Ostatnio edytowany przez HaroldZolter (2010-03-29 16:12:12)


Przechodził przez góry wierząc, że czyni dobrze. Następnie udał się do ostatniej i jedynej krypty, by odnaleźć swoje przeznaczenie.

Offline

 

#38 2010-03-29 16:42:11

Szary

Rycerz

6998209
Zarejestrowany: 2009-08-22
Posty: 359
Punktów :   

Re: POCZĄTEK- sesja

Dwóch mężczyzn  za którymi wszedł Dorian zareagowało wielkim szokiem na widok mężczyzny który był łudząco podobny do właściciela karczmy w wiosce w której się wszyscy spotkali. Jedyną różnicą było to ,że ten człowiek był o ponad 10 lat starszy od znanego im karczmarza.
   Młodzieniec z kamienną twarzą spojrzał bacznie na owego mężczyznę Biorąc pod uwagę zachowanie tych dwóch założenie ,że to starszy brat naszego zaginionego towarzysza wydaje się być dosyć błędne. Są zbyt zszokowani ,aby była taka możliwe... Niech mnie sto piorunów, weszło ci w krew chowanie się pod stołem, jeśli taka panienka jest w stanie sprawić że siwiejesz ze strachu! - zaśmiał się Asgeir  . Teraz to pewne, nie mamy do czynienia ,ze starszym bratem..ale cholera! Jeżeli to naprawdę on to gdzie myśmy byli przez tyle czasu. Nie mogła to być jakaś fuszerka czarodziej ,bo prawdopodobnie skończyłoby tak jak my dużo więcej osób... wiec co może być tego przyczyną? ehhh daremne rozmyślanie... za mało faktów by móc coś teraz ustalić. Jednak z całą pewnością jeśli to prawda to ktoś za to zapłaci! hmmm... a jeżeli nie...pff jeżeli nie to ,albo jesteśmy w jakiejś podstępnej iluzji i ktoś igra z naszymi zmysłami ,albo zbłądziliśmy jeszcze mocniej niż się spodziewałem. Tak czy inaczej brak danych do analizy jest zbyt duży. Jeżeli ten mężczyzna to ta sama osoba która z mami przeszła przez Bramę to zdecydowanie mam do niego sprawę... ehhh żałosne, ale trzeba uratować go z tych śmiechu wartych opresji. Oby miał coś ciekawego do powiedzenia ,bo jak nie to mogę być niezadowolony.
    Dorian opuścił odrobinę kaptur i zwrócił się w stronę kobiety. Ten człowiek dobrze Ci radzi. Widocznie wszyscy tu mamy sprawę do tej samej osoby... tyle ,że my potrzebujemy go całego by móc przedyskutować z nim pewne dawne kwestie, a nie możemy czekać aż mu się głowa zrośnie. Więc zwolnij nam go na czas rozmowy, a masz moje słowo ,że będziesz mogła załatwić z nim swoje interesy bez zbędnej utarczki z nami. Alchemik skinął głową na najbliższy stolik dając znać, że przy nim oczekuje karczmarza. Po czym spojrzał w stronę kobiety czekają na jej odpowiedź.

Ostatnio edytowany przez Szary (2010-03-29 21:44:51)


http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:atSWsjQt_R80VM:http://img.qj.net/uploads/articles_module/129241/tenchu4.jpg?301808&t=1

cały EXP jest mój !!

Offline

 

#39 2010-03-29 21:37:13

 sunnyendrju

LetMeBeYourGuide

3974031
Skąd: Expiarnia
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 409
Punktów :   
WWW

Re: POCZĄTEK- sesja

Zaskoczenie spowodowane gwałtownym zatrzymaniem się idącego przed nim Asgeira, zostało tylko spotęgowane widokiem podstarzałego Justina, mającego najwyraźniej w najbliższym czasie zamiar zebrania łomotu od krzepkiej dzierlatki.  Mimo, że oddalili się już dość wyraźnie od portalu niepokojące uczucie zagłębiania się w nieliche kłopoty nie opuszczało François'a, mimo widoku wielu znajomych elementów otoczenia. Miał wrażenie, że pewne elementy zdecydowanie nie pasują do układanki. Podczas wywodów swych towarzyszy zdobył wystarczająco dużo czasu, aby się zastanowić i ułożyć prowizoryczny plan. Mając zamiar ostrożnie wypytać karczmarza sprawił, aby na jego twarzy pojawił się szeroki i przyjazny uśmiech, po czym rzekł:
-Oj naprawdę Justinie - tu roześmiał się - mógłbyś chociaż starać się rzadziej wpadać w tarapaty, szczególnie z kobietami. - po czym zwrócił się do kobiety - Droga Pani, czy raczyłabyś użyczyć nam na chwile tego nicponia. Jako człowiek honoru mogę cię zapewnić, że nie stanie mu się krzywda i będziesz mogła wrócić do czynności "porządkowych", zaraz po tym jak uraczy on nas chwilką rozmowy jak to na gospodarza przystało. - po czym nisko i uprzejmie skłonił się i czekając na odpowiedź ruszył w stronę stolika, zajmowanego właśnie przez swych towarzyszy, jednak po chwili zastanowienia dodał - Z tego co pamiętam, Justinie, byłeś właścicielem kilku beczułek doskonałego piwa, którym z pewnością uraczysz swoich starych druchów.


Bum bum, walking like a love machine,
I am the hardest thing you ever seen,
Bum, I am the Machomen of your desire,
I was born to set the girls on fire.
https://i.imgur.com/sWNzj2y.jpg

Offline

 

#40 2010-03-30 08:48:28

 Borwol

MG

7743284
Skąd: Expiarnia
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 533
Punktów :   -1 
WWW

Re: POCZĄTEK- sesja

-Masz szczęście. Ja się dziś tym zajmę- powiedziała kobieta rzucając nogę od krzesła na podłogę, robiąc przy tym strasznie nadąsaną minę, zdecydowanie nie pasującą do jej wojowniczej postawy sprzed chwili.
-Kochanie wiesz, że ja nie mogę- rzucił Justin z wyraźną ulgą w głosie.
-To rozpal chociaż w kominku i sprzątnij to nieszczęsne krzesło- Odwróciła się w stronę przybyłych- Ależ oczywiście, że będę mogła z nim załatwić interesy. I to ja wpadłam w tarapaty jakieś siedem lat temu kiedy pojawiłam się pod tą przeklętą karczma i za niego wyszłam-odwróciła się na pięcie kusząco zamiatając zgrabnym tyłkiem, zostawiając Francois'a i Asgeira z otwartymi szczękami i zniknęła za szynkwasem.
Villon'owi lekko zadrgała powieka na wspomnienie starej żony Karczmarza, którą widział jeszcze jakieś pół dnia temu przed przekroczeniem portalu. W niczym nie przypominała obecnej. No, może z trzy takie...
-To moja żona Murdra- Justin zniżył głos do szeptu uśmiechając się przy tym lekko-Chyba zbliża się jej upływ krwi. Co miesiąc tak mam
-Słyszałam to!- kawałek drewna przeleciał z drugiego końca sali trafiając mężczyznę w głowę
-No właśnie tak. No ale dość już o mnie co tam u was? uśmiechnął się szeroko liczyłem że w końcu spotkam jakąś znajoma duszę. Poza Gromph'em nie było tu nikogo z naszych Murdra podeszła do stołu niosąc dla wszystkich po kuflu piwa.
Dziękuję kochanie powiedział do żony lepiąc ją delikatnie w pupę w geście znaczenia terenu na mój koszt powiedział do pozostałych
Zapal lepiej świece. Zachód się zbliża i goście pewnie zaraz się zjadą- powiedziała kobieta na odchodne.
No dobra panowie Justin nic sobie nie zrobił z prośby żony przechodząc do sedna. Wasz widok przypomina mi mojego najlepszego kucharza jakiego miałem. bez nie go to nie to co kiedyś. zamyślił się No ale macie na pewno wiele pytań. Postaram się odpowiedzieć

W tym czasie pod gospodę podjechał stary wóz Justina z Czarnym kucharzem na koźle.


-knock! knock!
*Who's there?
-Me! I'll kill You!!
http://orig11.deviantart.net/8b20/f/2008/232/2/a/warhammer_signature___goblins_by_tapik.jpg
Anyone who has a family, a lover, or just doesn't want to get hurt, get outta here!
WOMEN TOO!
I prefer not to hit girls!

Offline

 

#41 2010-03-30 12:06:01

 sunnyendrju

LetMeBeYourGuide

3974031
Skąd: Expiarnia
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 409
Punktów :   
WWW

Re: POCZĄTEK- sesja

François uprzejmie skinął głową w podziękowaniu za kufelek złocistego piwa, następnie pociągnął solidny łyk i chwile się nim rozkoszował, po czym rzekł:
-Wyborne jak zwykle, Justinie. - pokiwał głową patrząc w kufel - Mogę ci również od razu powiedzieć, że twój stary, dobry, czarnoskóry kucharz i bez wątpienia znany ci zielarz przybył razem z nami. Można by rzec, że u nas wszystko "po staremu". Ale przechodząc już do sedna rozmowy, masz rację, mamy wiele pytań, którymi, jak mamy nadzieję, uda nam się zaspokoić naszą ciekawość. - Villon zamyślił się na chwilę, westchnął i powiedział - Jako, że od naszego ostatniego spotkania mocno się zmieniłeś, więc może opowiesz nam co się z tobą działo? Możesz również opowiedzieć nam o okolicy i mieszkających tu ludziach. I być może pomógłbyś nam z umieszczeniem pod bezpiecznym dachem 3 wozów, 2 koni i kilku zmęczonych wędrowców?


Bum bum, walking like a love machine,
I am the hardest thing you ever seen,
Bum, I am the Machomen of your desire,
I was born to set the girls on fire.
https://i.imgur.com/sWNzj2y.jpg

Offline

 

#42 2010-03-30 16:45:50

Szary

Rycerz

6998209
Zarejestrowany: 2009-08-22
Posty: 359
Punktów :   

Re: POCZĄTEK- sesja

Młodzieniec z kamienną twarzą zniósł żenadę zaistniałej sytuacji. Widok ten był tylko kolejnym dowodem na to ,że wśród ludzi nie ma równości. Jednak było to dla niego mało istotne w tym momencie. Głowę zaprzątały mu inne myśli.
   Nie jest tak zdziwiony naszym pojawieniem się jak spodziewałem się ,że będzie. hmm... Jego reakcja powinna być nieco inna. Czyżby dostał już w głowę przed naszym przybyciem do karczmy? Bo czy tak zachowuje się człowiek na oczach którego zniknęła piątka mężczyzn wraz z wozami i wyposażeniem i którzy przybywają po dziesięciu latach jakby nigdy nic bez jakichkolwiek śladów upływu czasu? Czy on nie widzi ,że jesteśmy równie młodzi jak w dniu przejścia przez bramę? hmm... czy nie dziwi go co się w tym dniu znami sało? Czyżby takie zniknięcia były powszechniejsze? Zostało to wszystkim wyjaśnione i już nikogo to tak nie dziwi... a może ten człowiek ma jakieś luki w pamięci
   -To moja żona Murdra- Justin zniżył głos do szeptu uśmiechając się przy tym lekko-Chyba zbliża się jej upływ krwi. Co miesiąc tak mam Mężczyzna po tych słowach ze zwinnością której można było się po nim spodziewać dostał kawałkiem drewna prosto w tył głowy. Dorian po raz kolejny nic sobie z tego błazeńskiego zachowania nie zrobił. Jednak następne słowa karczmarza zwróciły jego uwagę.
  No właśnie tak. No ale dość już o mnie co tam u was? uśmiechnął się szeroko liczyłem że w końcu spotkam jakąś znajoma duszę. Poza Gromph'em nie było tu nikogo z naszych
   On raczy kpić? Jak to co u nas. Jesteśmy dokładnie jesteśmy dokładnie w tym samym miejscu co jakieś dziesięć lat temu. Daleko od domu! Czy on jest ślepy? Nie widzi tych samych ubrań? Czy on jest aż tak tępy by w swym ograniczonym rozumie nie zacząć kojarzyć faktów? Może jeszcze wydaje mu się ,że ktoś taki jak ja przyłączyłby się do grupy ludzi tego pokroju i wraz z nimi wędrował taki szmat czasu? To chyba za duża ignorancja nawet jak na takiego prostaka! Coś tu zdecydowanie nie gra.
   Rozmyślania Doriana zostały przerwane przez Murdre która właśnie podała wszystkim kufle piwa. Alchemik spojrzał w stronę napoju i szybko przebadał wzrokiem intensywny kolor napoju. Nie miał on najmniejszych chęci by go wypić więc stracił nim zainteresowanie i nie ruszając kufla pozostawił go tam gdzie został postawiony.
   No dobra panowie powiedział Justin. Wasz widok przypomina mi mojego najlepszego kucharza jakiego miałem. bez nie go to nie to co kiedyś. zamyślił się No ale macie na pewno wiele pytań. Postaram się odpowiedzieć
  Te słowa utwierdziły alchemika w swoich przekonaniach. Widok dawnych przyjaciół nie był dla niego takim zaskoczeniem jak dla jego kompanów zobaczenie go. Dorian wbił bacznie oczy w karczmarza.
   Czy on naprawdę jest tak mało bystry, czy może udaje? Nie zdziwiłoby mnie to gdyby ktoś zakazał mu rozmawiać na temat wydarzeń jakie miały miejsce pod bramą, ale z drugiej strony nie dziwi już mnie jeżeli okaże się ,że te zniknięcia były masowe i na przestrzeni lat zaginieni ludzie pojawiają się poprzez wyjście z portalu.
-Wyborne jak zwykle, Justinie. -François  pokiwał głową patrząc w kufel - Mogę ci również od razu powiedzieć, że twój stary, dobry, czarnoskóry kucharz i bez wątpienia znany ci zielarz przybył razem z nami. Można by rzec, że u nas wszystko "po staremu". Ale przechodząc już do sedna rozmowy, masz rację, mamy wiele pytań, którymi, jak mamy nadzieję, uda nam się zaspokoić naszą ciekawość. - Villon zamyślił się na chwilę, westchnął i powiedział - Jako, że od naszego ostatniego spotkania mocno się zmieniłeś, więc może opowiesz nam co się z tobą działo? Możesz również opowiedzieć nam o okolicy i mieszkających tu ludziach. I być może pomógłbyś nam z umieszczeniem pod bezpiecznym dachem 3 wozów, 2 koni i kilku zmęczonych wędrowców?   
  Po usłyszeniu tego Dorian został zdruzgotany trafnością pytania. Wiedział oczywiście ,że ludzie lubią gawędzić i plotkować, ale jak  można tak nie pojmować sedna problemu. Młody alchemik niepocieszony obrotem sytuacji musiał dołożyć parę słów od siebie.
   -Tak. - powiedział Dorian w charakterystycznej dla siebie manierze -Niewątpliwie wszystkich nas interesuje co ciekawego słychać u naszego starego przyjaciela, ale obawiam się ,że mamy to pewnie stare sprawy do wyjaśnienia. Więc plotki zostawmy na później. Karczmarzu nie będę snuł skomplikowanych wywodów. Zadam kilka prostych pytań i liczę na proste odpowiedzi. Co się działo w dniu przybycia tu przez bramę po przejściu? Czy wszyscy wyszli z portalu w dniu w którym pojawiliśmy się w tym świecie? Jeżeli nie czy wiele osób zniknęło tamtego dnia? Czy zdarza się ,że osoby które tamtego dnia przekroczyły bramę pojawiają się tu z "opóźnieniem"? Wytłumacz jeszcze czemu nie jesteś aż tak zdziwiony naszym przybyciem? Czy to Ci nie dziwi? Czy w naszym wyglądzie coś Ci nie pasuje? a może ktoś już Ci to wszystko wyjaśnił i teraz Ty opowiesz to wszystko nam? Gdy odpowiesz na te pytania mógłbyś powiedzieć jak się tu sprawy mają ,a później możecie plotkować do woli już nie będę wam przeszkadzał.
   Alchemik wbił jeszcze mocniej wzrok w karczmarza. Jeżeli teraz zaczniesz kłamać nie dożyjesz następnego wschodu słońca więc obyś miał coś do powiedzenia co będzie przydatne...

Ostatnio edytowany przez Szary (2010-03-30 16:46:07)


http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:atSWsjQt_R80VM:http://img.qj.net/uploads/articles_module/129241/tenchu4.jpg?301808&t=1

cały EXP jest mój !!

Offline

 

#43 2010-03-30 17:35:22

Grumnir_Obcisłousty

Easy Rider

3209430
Skąd: Festung Breslau
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 85
Punktów :   

Re: POCZĄTEK- sesja

Asgeir wciąż nie mógł dojść do siebie po odpowiedzi żony Justina. Wciąż lekko zdziwiony sytuacją ruszył do stolika, gdzie zdążali wszyscy. Niech mnie trąby Gjallahornu, ciekawe czy wszędzie tutaj pałętają się takie dzierlatki, nieźle się ten stary dziadyga urządził - pokręcił głową. Powoli szedł za wszystkimi, słuchając o co też wypytują Justina. Magia czy nie magia, trzeba się tutaj jakoś oporządzić. Będę musiał niedługo wysupłać skądś mięso dla Hafnira, moje zapasy nie na wiele się zdadzą. Swoją drogą, ciekawe jakie tu mają zimy. Może, jak Huunin da, Hafnirowi będzie tu lepiej niż w tamtym ciepłym klimacie. Mi również miłoby było znów tropić po śniegu. - zanotował sobie w pamięci, by przy najbliższej okazji wypytać Justina o to, jaka jest w sumie pora roku i jak też w okolicy z zimami bywa. Będzie też musiał się rozejrzeć za jakimś zajęciem. Eh, znowu do kieratu... Z tymi myślami zasiadł do stołu, ręką odmawiając napitku gospodarza, zza pazuchy zaś wyjmując butelkę swojego trunku.

Ostatnio edytowany przez Grumnir_Obcisłousty (2010-03-30 17:35:52)


http://img5.imageshack.us/img5/8187/1pcuh4.jpg

Kozak.

Offline

 

#44 2010-03-30 21:46:25

 Borwol

MG

7743284
Skąd: Expiarnia
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 533
Punktów :   -1 
WWW

Re: POCZĄTEK- sesja

Ach te dzieci... z dezaprobatą pokiwał głową Justin. Dziękuję Ci Francois za skomplementowanie mojego browaru, ale prawdę mówiąc to nie to co w starym, dobrym Goldenleaf. Jeżeli faktycznie przybył z wami Ross, to będę chyba musiał znów poprosić go o pomoc. uśmiechnął się delikatnie po czym zpoważniał i odwrócił się do Doriana.Młody człowieku, skoro tak Ci się śpieszy to szybko odpowiem na Twoje pytania i zostaw starszych żeby napili się porządnego trunku. mlasnął jakby się nad czymś zastanawiał Pytasz co się działo tu pierwszego dnia od mojego przybycia? Otóż cholerne nic. Wyszliśmy z portalu w trzy osoby. Jakieś dziesięć lat temu choć dokładnie nie liczyłem. To byłem ja, Gromph i jeszcze... zawahał się jeszcze jeden mężczyzna, ale jego imienia nie mogę sobie w tej chwili przypomnieć. Długo nie mogliśmy się pogodzić, że jesteśmy całkiem sami. Nawet próbowaliśmy wrócić przez portal. Nie wiem czy już zauważyliście ale działa tylko w jedną stronę. omiótł kompanów wzrokiem zbierając ich zdziwione miny z nielichą satysfakcją Potem spróbowaliśmy szczęścia na dole, ale po ataku pierwszego większego potwora wróciliśmy tutaj. No i wtedy zaczęło się pojawiać więcej osób wychodzących z bram. Szybko się zorientowaliśmy, że niektórzy z nich weszli do wrót nawet przed nami. Szczególnie zainteresowało to mojego towarzysza Justin przygryzł lekko wargę Cholera jak on się nazywał. No mniejsza z tym. przestraszyłem się wtedy że może jest magiem, a psa Meangrotha wcale nie potrzebowałem u swego boku. W każdym razie okazało się, że się myliłem i był chyba jakimś badaczem. zamyślił się na chwilę eh... znów odchodzę od tematu. Wkrótce zaczęło nam brakować żarcia a co jakiś czas ktoś nowy wyskakiwał z portalu więc większość znalazła na dole jakieś miejsce i rozbiła obóz. W zasadzie tutaj zostaliśmy tylko my. Znaczy pierwsza trójka, a po krótkim czasie już tylko dwójka bo ten trzeci stwierdził że musi zająć się jakimiś badaniami. Dobrze, że wcześniej chociaż pomógł nam zbudować ten budynek. bo sami byśmy sobie chyba nie poradzili. wziął głęboki łyk piwa od tego czasu go nie widziałem twarz karczmarza nagle stała się bardzo smutna Parę miesięcy późnej straciłem i Grompha. Podczas nocnego polowania w lesie pod nami nagle znikąd pojawiło się stado dziwnych bestii. podobnych nawet do człowieka ale tak niesamowicie szybkich i silnych... A ten pancerz. Ja cudem uciekłem. Nasz stary przyjaciel nie miał tyle szczęścia. Podobnie jak wszyscy chyba osadnicy z dołu. Potem te bydlęta pojawiały się co jakiś czas. Jednego nawet udało mi się zabić mszcząc Grompha i nabiłem go na dachu na postrach innym. Jeszcze wcześniej za to, w czasie gdy najbardziej doskwierała mi samotność, pojawiła się moja obecna kochana żona. Do dziś nie wiem co się stało ze starą Gerdą i obym się nie dowiedział dodał mrugając znacząco okiem do Asgeira Od tego czasu zajęliśmy się witaniem nowych i tak zlatywał nam czas do momentu kiedy jakieś trzy miesiące temu nie nastąpił wysyp tysięcy ludzi z samym... tfu... Lordem Meangroth'em na czele. Ogłosił się władcą i ustanowił ten rokiem rokiem pierwszym nowej ery a sam teraz kwitnie w  swoim pałacu. Od tego czasu przerobiliśmy naszą chałupę na karczmę, a że dalej od miasta i hałasować można to i ludzi nam nie brak uśmiechnął się do wszystkich i oparł wygodniej na krześle reszta moich wiadomości to plotki także nie będę was zanudzał. Co do waszych koni i wozów to na końcu tych koszarów, co są naprzeciw karczmy znajduje się moja stajnia. Tam możecie śmiało trzymać swoje konie i wozy. Jeśli zaś chodzi o was mordy wy moje, możecie mieć na razie kwaterę na górze, u mnie. Co wy na to? Karczmarz znów pociągnął z kufla i uderzył się otwartą dłonią w czoło Wiem już młody, jak ten naukowiec się nazywał. Albert Crow. Jak mogłem zapomnieć? No to co Francois? pijemy? na pochybel starości?


-knock! knock!
*Who's there?
-Me! I'll kill You!!
http://orig11.deviantart.net/8b20/f/2008/232/2/a/warhammer_signature___goblins_by_tapik.jpg
Anyone who has a family, a lover, or just doesn't want to get hurt, get outta here!
WOMEN TOO!
I prefer not to hit girls!

Offline

 

#45 2010-03-30 22:07:23

Grumnir_Obcisłousty

Easy Rider

3209430
Skąd: Festung Breslau
Zarejestrowany: 2009-08-20
Posty: 85
Punktów :   

Re: POCZĄTEK- sesja

Asgeir wysłuchał opowieści Justina, jedynie momentami odwracając się, by uważniej przyjrzeć się otoczeniu. Musiał przyznać że stary cap urządził się całkiem nieźle, biorąc pod uwagę przez co wszyscy przeszli. Mocniej zainteresował się, gdy słuchał opowieści o bestiach w lesie. Gdy Justin skończył mówić Asgeir musiał przyznać że był mocno zaniepokojony. Przed portalem, w Goldenleaf, nie było zagrożeń dla wprawnego myśliwego, których by nie znał lub przed którymi umiałby się bronić. Tutaj... tutaj jest niebezpiecznie. Cóż, dziki świat, niemal jak w domu - tu uśmiechnął się do swoich myśli. Najbardziej martwił go fakt, że przydałby mu się partner do polowań, a Hafnir jak na złość wciąż był słaby i stanowiłby jedynie balast dla niego.

Justin - rzucił, gdy karczmarz skończył opowiadać - pamiętasz, że wciąż mi wisisz za tamtą dostawę? Dla mnie to było niemal jak wczoraj - tutaj wyszczerzył zęby, a blizna na policzku wygięła mu się w karykaturę uśmiechu - więc zakładam że ty stawiasz. Przyszykuj więc trunek i jakąś strawę, zabiłbym za świeżą dziczyznę; ja muszę odstawić wóz i wziąć wilka do siebie - to rzekłszy wstał i machając ręką pozostałym dziarskim ruchem wyszedł z karczmy.

Ostatnio edytowany przez Grumnir_Obcisłousty (2010-03-31 13:11:05)


http://img5.imageshack.us/img5/8187/1pcuh4.jpg

Kozak.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi

[ Generated in 0.080 seconds, 8 queries executed ]


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.wolontariat.pun.pl www.wwstizmagisterka1.pun.pl www.zmierzchkhorinisrp.pun.pl www.nokia5300.pun.pl www.mechatronika102mcm.pun.pl